expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 77: Room 221

-Arianna!- usłyszałam jak ktoś krzyknął moje imię przez tłum ludzi na lotnisku i od razu zaczęłam szukać Harry'ego, ale znalazłam tylko Liam'a. -Tutaj!- dodał, jakbyśmy nie mieli w tym momencie niezręcznego kontaktu wzrokowego.
-Hej Liam.- zaczęłam, patrząc za niego po Harry'ego. -Gdzie Harry?
-Oh,- jego oczy spojrzały na podłogę. -Nie przyjdzie. Dlatego ja tu przyszedłem.
-Co?- Jest cały? Co się stało? Oh, jejku. -Dlaczego nie?
-Cóż.- zaczął. -Powiedział coś o jakiejś dziewczynie o imieniu Alyssa? Spotkał ją w zeszłym tygodniu i...
Co?
Co?!
Harry nie zdradzałby mnie, nie. Nie zrobiłby tego. Wiem to.
Oh, Boże, będę płakać. Nie może być z nikim innym, znaczy dla mnie wszystko. Dlaczego nie powiedziałby mi, żebym przyleciała wcześniej?
-Arianna?- Liam pomachał mi ręką przed twarzą.
-Co?
-Wyglądasz jakbyś miała zemdleć.
-Przepraszam. Co mówiłeś?
Czuje się tak oszołomiona. I mam zawroty głowy. Czy to to samo?
-Nie przyjdzie. Załatwiliśmy ci hotel na dziś, ale twój samolot powrotny przylatuje jutro.- myślę, że widzę go prawie na zielono. -Bilet są-
-Liam.- zatrzymałam go.
-Tak?
-To jest żart, prawda?
Przełamał uśmiech i kiwnął głową, śmiejąc się trochę.
-Tak, przepraszam.- zaśmiał się.
-Więc gdzie jest Harry?
-Cóż, miałem sprawić, że będziesz naprawdę zła czy coś, więc wpadłabyś do twojego pokoju hotelowego, który naprawdę byłby Harry'ego. Harry miał cię zaskoczyć czy coś.- wyjaśnił.
-Lub coś.- przedrzeźniałam go, już całkiem wkurzona, że ich planem było mnie wkurzyć.
-Tak, przepraszam. Możesz grać złą jeśli chcesz?
-Nie muszę grać.- skrzyżowałam na niego ręce, wyraźnie zirytowana z całym planem, z którego on wciąż się śmiał. -To nie jest śmieszne.
-Wiem, przepraszam.- znów na mnie spojrzał i tylko zachichotał do siebie. -Nie śmieje się z ciebie... tylko. Twoja twarz, gdy to powiedziałem.
-Co z nią?
-Wyglądałaś,- myślał. -Jakbyś była sekundy od dostania ataku serca.
-Oh, dzięki.
-Nie bądź zła, to był tylko kawał.- drwiłam z oświadczenia i podążyłam za nim do wyjścia z budynku i do czarnego samochodu, który zakładam, jest wynajęty. Ale znowu, mógł go po prostu kupić.
-Więc, co robiłaś?- spytał mnie Liam po nieskończonej ciszy, kierując, ja natomiast przemyślałam wszystko odkąd przyjechałam.
-Za bardzo nic, ty?- otworzył usta, ale mu przerwałam. -Zapomnij, Harry dosłownie mówi mi wszystko co robicie godzina po godzinie.
-Oh, racja.
Teraz, gdy o tym myślę, Harry nie miałby czasu by mnie zdradzać. Rozmawialiśmy przez telefon i Skype każdej nocy odkąd wyjechał.
-El już tu jest?- spytałam.
-Nie. Chociaż myślę, że będzie tu dziś wieczorem.
-Okej.
-Jesteś zmęczona?
-Tak, trochę.
-Wciąż zła.
-Troszeczkę.
Liam wjechał na parking hotelowy, a ja zauważyła, że było tutaj przynajmniej trzydzieści fanów. Zaparkowaliśmy z tyły, prawie wpadając na dwunastu ludzi, a ochrona eskortowała nas do środka.
-Naprawdę powinnaś zobaczyć swoją twarz, gdy powiedziałem, że Harry-
-Okej, załapałam.- jeśli stara się, żebym znów był zła, to działa.
-To był pomysł Harry'ego...- spojrzałam na niego, a on się zaśmiał, gdy dostaliśmy się do windy i zatrzymaliśmy na dziewiątym piętrze. -Pokój 221.
Dlaczego Harry w ogóle chciał mnie tak nabierać? To nie było nawet zabawne. Przez chwilę, naprawdę myślałam, że był z inna dziewczyną, że mnie tak zastąpił.
Zapukałam do drzwi całkiem głośno i czekałam. Już mogłam powiedzieć, że wyglądam na wkurzoną.
-Kto to?- Harry zaśpiewał przez drzwi.
-Gość.
Drzwi otworzyły się zamachnięciem i oto on, czarne obcisłe dżinsy i wszystko, dokładnie przede mną.
-Arianna!- zgniótł mnie w uścisku a ja mogłam wyczuć jego wodę kolońską. To naprawdę słodkie.
-Hej, dupku.- powiedziałam, starając się powstrzymać uśmiech, chociaż i tak mógł go zobaczyć.
-Liam zepsuł żart?- postawił mnie z powrotem na podłodze z największym uśmiechem na twarzy i złamał mnie. Tak bardzo za nim tęskniłam. Nie mogę być nawet zirytowana kawałem, żartem jakkolwiek chcecie to nazywać. Może był trochę zabawny.
-Troszkę.- zaśmiałam się, nie mogąc się powstrzymać. -Tak bardzo za tobą tęskniłam.- przyciągnęłam go do kolejnego uścisku i tym razem podniósł mnie i pocałował w głowę.
-Też za tobą tęskniłem, kochanie.- zamknął drzwi i spojrzał za siebie, wskazując w stronę mojej walizki z figlarnym spojrzeniem. -Więc co mi przywiozłaś?
-Zobaczysz. Zamierzasz mnie wpuścić do środka czy co?
Obrócił się i patrzył na drzwi przez dłuższy czas, jakgdyby myślał o pytaniu.
-Nie, jeszcze nie.- powiedział.
-Dlaczego nie?
-Po prostu nie możesz jeszcze wejść, przepraszam.- podniosłam brwi i zachichotałam. -Pewnie nie jest ubrana.
-Co.- zaśmiał się.
-Żartuje, całkowicie żartuj, kochanie.
-Co ukrywasz?- spytałam z sarkazmem i lekkim podejrzeniem.
-Nie ma tam nikogo, skarbie nie martw się. To po prostu jeszcze nie czas, żebyś tam weszła.
Sięgnęłam do drzwi, próbując przekręcić gałkę, ale się nie poruszyły.
-Harry, muszę wziąć prysznic. Otwórz drzwi.
-Cholera.- wymamrotał, sam sięgając do drzwi i starając się je otworzyć. -Są zamknięte.
-Tak, mogę to zobaczyć.
-Klucz jest w środku.- przejechał ręką po włosach i spojrzał na mnie przykładającą dłoń do czoła.
-Oczywiście.
-Pobiegnę na dól do holu i wezmę inny.- powiedział mi, biegnąc do windy jak ja biegłam, gdy go nie było.
Moja ciekawość była coraz większa, gdy myślałam o tym co może być w pokoju. Co jeśli tam jest dziewczyna? To mogłoby łatwo zmienić się w najgorszy dzień mojego życia.
Może jest tam świetny widok czy coś. Harry zawsze podziwiał widoki, może będziemy patrzeć na miasto?
Przez kilka następnych minut, myślałam o wszystkim co Harry dla mnie zrobił co mogłam sobie wyobrazić.
Impreza niespodzianka? Udekorował pokój czy coś dla mnie? Zakładam, że jest tam wszędzie czekolada czy coś.
Mam nadzieję, że tam wszędzie jest czekolada.
Harry wrócił z pracownikiem trzymającym klucz hotelowy. Harry wyglądał jakby biegał wokół starając się kogoś znaleźć, a mężczyzna z kluczem wyglądał jakby Harry sprawił, że  biegł do windy.
-Dobrze, po tym możesz wejść do środka.- powiedział mi Harry, gdy mężczyzna przesunął kartę do pokoju przez zamek.
-Jaka była różnica, między mną wchodzącą dziesięć minut temu i mną wchodzącą teraz?- wzruszył ramionami.
-Nie byłaś przez to taka ciekawa dziesięć minut temu.- wzruszył ramionami. -A teraz umierasz by zobaczyć niespodzankę, prawda?
-To niespodzianka?- Mam kocham/nienawidzę relacje z tymi rzeczami.
-Oczywiście, że tak. Zamknij oczy.
Mężczyzna, który odblokował nasze drzwi pokręcił na nas głową i odszedł do windy.
-Harry,- uciszył mnie, ale kontynuowałam. -Nie będę mogła zobaczyć gdzie id-
Jego ramiona owinęły się wokół moich nóg i talii, gdy mnie podniósł i domagał się bym zamknęła oczy, żebym nie ''zniszyczyła niespodzianki''.
Poddałam się i zamknęłam oczy, starając się skupić uwagę na tym gdzie jesteśmy w pokoju, gdy Harry wchodził.
-Okej, trzymaj oczy zamknięte, dopóki nie powiem, żebyś je otworzyła,- powiedział mi, gdy posadził mnie na czymś co byłam pewna w 99% pewna było łóżkiem.
-Dobrze, mam to.
Usłyszałam jak chodził dookoła chichocząc i podniósł coś (tak myślę) zanim usiadł obok mnie.
Wtedy wstał i stanął przede mną.
-Okej, możesz otworzyć oczy.
Otworzyłam oczy, a moja szczęka opadła, gdy zobaczyłam co Harry przede mną trzymał.


______________

Zostało nam tylko kilka rozdziałów do końca :c
Może macie jakieś opowiadanie jakie chcielibyście, żebym przetłumaczyła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz