-Jutro rano.- powiedziałam i spojrzałam na niego, owiniętego w wielki koc na naszej kanapie oglądającego jakiś głupi TV show. Czułam, że to złe opuszczać znowu nasz dom, nawet jeśli tylko na jedną noc. -Prawdopodobnie około dziewiątej.- skinął głową patrząc na swój telefon, uśmiechając się.
-Mam dla ciebie niespodziankę jak wrócisz.
Cholernie nienawidzę niespodzianek.
-Co to jest?- spytałam.
-To niespodzianka.- westchnęłam. Lepiej, żeby to nie było coś ekstremalnego jak oh, cześć, sprzedałem dom kiedy cię nie było! Żyjemy teraz w kartonie!
Znając Harry'ego, to będzie coś wyjątkowo niepoważnego jak to.
Mój telefon zawibrował ogłaszając nową wiadomość. To Perrie. Przeczytałam sms'a mówiącego ,,czekamy!''.
-Musze iść.- powiedziałam Harry'emu, kierując się do drzwi z moją torebką. -Pa, Harry.
-Pa, kochanie.- moje policzki zaczęły być ciepłe. -Kocham cię.
Czułam się tak dziwnie słysząc to wypowiadane tak zwyczajnie. Harry wyznał, że wciąż mnie kocha zaledwie tydzień lub dwa temu, a teraz mówił to jak zwykł. Jak to robił wcześniej zanim w ogóle zerwaliśmy i wszystko było normalne.
Mogłam stwierdzić, że po zerwaniu czuł się ze mną bardziej swobodnie. Znów jest tym samym starym Harry'm, loczki i to wszystko. Wciąż starałam się po fakcie, że przyjął mnie z powrotem po całej sprawie z kontraktem i pocałunkiem z Nate'm.
-Też cię kocham, Harry.- powiedziałam, odwracając się by spojrzeć na niego raz jeszcze przed wyjściem. Wstał z kanapy i szedł w moim kierunku teraz.
Jego bluza podniosła się gdy przyciągnął mnie do pocałunku, oczywiście zbywając mnie przed wyjściem.
-Pa.- powiedział. -Jesteś pewna, że nie chcesz podwózki?
-Taksówka czeka, kochanie.- zaczął mówić coś z uśmiechem ale zatrzymałam go szybko. -Pa.- sięgnęłam po gałkę od drzwi, ignorując drugie i trzecie pożegnanie jakie mi dał.
Jeśli pozwoliłabym mu zatrzymać mnie trochę dłużej, skończyłabym odwołując spotkanie z Perrie i Eleanor, po to by zostać w domu.
Powiedziałam kierowcy, który miał złe nastawinie, adres El i dostałam nieprzyzwoite spojrzenie z jakiegoś powodu, kiedy zatrzymaliśmy się przy krawężniku. Właściwie muszę sobie przypomnieć, że każdy ma takie dni, gdy musi zapłacić za przejażdzkę i zostawić napiwek.
Nagle, jego chujowa postawa zniknęła.
Perrie machnięciem otworzyła drzwi zanim miałam w ogóle szanse zapukać, przerażając mnie na śmierć i wywołując sapnięcie z moich ust.
-Arianna!- głos Eleanor zawołał skądś, gdy weszłam do jej domu. Nie byłam tu od jakiegoś czasu, więc czułam się troszkę dziwnie, gdy weszłam. Coś wyglądało inaczej.
-Pomalowałam.- powiedziała mi ze swojego miejsca z podłogi.
-Chciałaś powiedzieć, że ja pomalowałem.- głos Louis'a przeraził mnie prawie tak bardzo jak Perrie zrobiła kilka sekund temu.
Nie powiedziała mi, że Louis tu będzie. Ostatnim razem, gdy go widziałam, groził mi, że powie Harry'emu, że nie skończyłam kontraktu.
-Cześć Arianna.- powiedział, wchodząc do salonu z kuchni w jednej ręce trzymając tabliczkę czekolady, a w drugiej pudełko ciasteczek. -Co u Harry'ego?
-Świetnie.- powiedziałam powoli, gdy plusnął na kanapę i ostrożnie dodałam. -A co u ciebie?
-Dobrze.- już mogłam wyczuć rosnące napięcie, ale Perrie szybko je obniżyła.
-Zachowujecie się jakby to było spotkanie biznesowe!- droczyła się, sprawiając, że wszyscy zachichotali. -Dobrze, teraz gdy tu jesteś, o której chcesz wyjść?
-Co?- spytałam.
-Idziemy do restauracji, którą wybrała Perrie?- poinformowała mnie Eleanor. -Myślałam, że ci napisałam...- spojrzała na swój telefon, grzebiąc w nim chwilę zanim zwróciła się do mnie z powrotem z przepraszającym uśmiechem. -Lub nie.
Obiad mi nie przeszkadzał. Bałam się, że pójdziemy do klubu lub baru. Naprawdę nie chciałam skończyć dziś pijana. Zawsze kończyłam podejmując złe decyzje.
-W porządku. Mogę tak iść?- obydwie pokręciły głowami na nie w tym samym czasie.
-Możesz pożyczyć coś ode mnie. Poczekaj tu.- Eleanor zapewniła mnie zanim wybiegła do swojego pokoju by coś znaleźć.
Teraz, gdy spojrzałam na jej i Perrie strój, zauważyłam, że są ubrane o wiele ładniej niż ja w moich dresach i koszulce zespołu. Moja kurtka nawet nie pasowała do niczego. Byłam szczęśliwa, że nie spotkałam żadnego paparazzi w drodze tutaj.
Sądząc po ilości przekąsek jakie Louis sobie sprawił, nie idzie z nami na obiad. Odczułam ulgę, bo to byłoby niezręczne, chyba że wszyscy nieźle byśmy się upili, a nie planuję, żeby to się stało.
-Perrie, znalazłam twoją komórkę!- wszyscy usłyszeliśmy wołanie El. Perrie wyszła szybko, zostawiając mnie i Louis'a samych.
Świetnie. Zaczęła się cisza.
-Więc,- i koniec ciszy. -Harry wciąż wyglądał jak gówno gdy wróciłaś?
-Huh?- byłam przejęta jego pytaniem. Dobrze, więc Louis też widział Harry'ego, po tym jak zerwaliśmy. Czy on zaprosił wszystkich, których znał, by na mnie narzekać? -Kiedy go widziałeś?
-Nie widziałem go, Niall sprawdzał go kilka razy i powiedział nam, że wyglądał strasznie.- wstrzymałam oddech, czekając na więcej. Był w domu przez cały czas od naszego zerwania?-Właściwie to nie pozwalał nikomu przychodzić. To naprawdę nas zmartwiło.
Myślę, że wszyscy potrzebują takiego przyjaciela jak Louis, który naprawdę martwi się o twój dobrobyt, czy zostaniesz zraniony w związku i chce się upewnić, że wszystko jest w porządku.
-Przez połowę czasu nawet nie odbierał telefonu.- dodał, chichocząc trochę na końcu. -To było trochę obraźliwe.
-Cóż, myśle, że teraz jest z nim dobrze.- zapewniłam go a on skinął głową. Nie miałam pojęcia, że Harry izolował się tak bardzo od swoich przyjaciół.
-Arianna!- Perrie mnie zawołała. Nie zauważyłam tego aż do teraz, ale nikt tutaj nie wołał mnie po przezwisku, do którego przywykłam; Ari. Nie słyszałam tej nazwy od dawna, chociaż lubię teraz bardziej Arianna. Brzmi to dla mnie bardziej normalnie.
-Idę!- odkrzyknęłam. Zamierzałam powiedzieć Louis'owi, który oglądał to samo show co Harry, coś jeszcze, cokolwiek by sprawić, że powietrze między nami stanie się trochę czystsze. Zazwyczaj nie obchodziło mnie sprawianie, by każdy mnie lubił, ale naprawdę byłabym szczęśliwa, gdyby przyjaciele Harry'ego nie nienawidzili mnie. -Między nami okej?- spytałam ostrożnie.
Brzmiałam jak pieprzone dziecko.
-Co? Ta, tak.- powiedział, zwracając swoją uwagę z powrotem do tego co leciało w telewizji. Ta odpowiedź była niejasna, ale ją przyjęłam.
Eleanor miała na łóżku gotowy dla mnie cały strój. Przez cały strój miałam na myśli od głowy do stóp; buty, biżuteria, cały strój. Przyznam jej rację, był naprawdę słodki.
-Możemy iść kiedy będziesz gotowa.- powiedziała mi, gdy ona i Perrie skierowały się z powrotem do salonu. Szybko się ubrałam, ale nie wiedziałam czy powinnam coś zrobić z włosami.
Nie.
-Dobrze, chodźmy.- powiedziałam, gdy wyszłam. Byłam gotowa by im powiedzieć o wszystkim co się ostatnio wydarzyło.
Wsiadłyśmy do samochodu Perrie, muzyka ryknęła tak szybko, gdy silnik sie włączył. Piosenka Little Mix zaczęła lecieć w radiu, którego akurat słuchałyśmy, co wywołało śmiech u Perrie. Eleanor podgłośniła je. Mogłam już stwierdzić, że obiad będzie interesujący; ze wszystkim co się ostatnio stało, wraz z faktem, że kiedykolwiek kończymy wszysctkie razem gadajamy o różnych głupich rzeczach, śmiejąc się z niczego.
---------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba ;)
Przepraszam za opuźnienie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz