expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 75: Milkshakes

Postanowiłam, że dziś wyjdę zjeść w jakieś przyjemne miejsce, zamiast zwyczajnej pizzy czy fast food'ów. Może wyjdę z Eleanor lub kimś na kilka drinków zanim wrócę do domu by Skype'ować z Harry'm.
Harry i ja zaczęliśmy używać Skype zamiast telefonu do spania bo zrozumieliśmy, że jeśli będziemy ciągle zasypiać podczas połączeń, rachunek telefoniczny będzie tylko wyższy. Harry'ego nie obchodził za bardzo rachunek, ale ja nie chciałam zmarnować jego pieniędzy od tak.
Była dopiero szósta po południu, a ja myślałam, że to wciąż za wcześnie by zacząć się przygotowywać, więc otworzyła laptopa i zalogowałam się na Twitter'a. Bałam się nawet spojrzeć na wzmianki jakie miałam, więc postanowiłam zrobić mały follow spree, po czym przejrzeć moją oś czasu. Jedna dziewczyna, którą właśnie zaobserwowałam miała epizod przez to.
Powinnam to podać dalej?
Postanowiłam, że nie, bo pewnie dostałaby ataku serca czy coś.
Louis tweet'nął coś o dzisiejszym występie, a Liam zrobił ''zapytaj Liam'a'' pierwszy raz od dłuższego czasu i trendy przez to szalały.
''Cześć Liam.'', ''liam ily'' i ''#zapytajLiam'a'' krążyły jako numery pierwsze w światowych trendach, odkąd się zalogowałam.
Harry tweet'nął ''nic jak zimny łyk wody'' dwie godziny temu i nic po tym nie dodał. Zostawcie jemu tweet'owanie o czymś całkowicie przypadkowym i nieistotnym.
Zapominam spytać o nowy tatuaż Harry'ego za każdym razem, gdy rozmawiamy. Zazwyczaj jestem zbyt skupiona na słuchaniu jak minął jego dzień i jak trasa by nawet uświadomić sobie, że nie spytałam go o nowy tatuaż. Zabija mnie to by wiedzieć co to jest i gdzie.
Skończyłam odpowiadając kilku ludziom, którzy byli podekscytowani moim obserwowaniem i tweet'nęłam coś o tym jak nie mogę się doczekać by wyjść coś dzisiaj zjeść, bo trochę czasu minęło i miałam nadzieję, że nie brzmiało to dziwnie.
Prysznic, który wzięłam był szybki. Nie kłopotałam się robieniem włosów; związałam je w wysokiego koka, po czym napisałam do Eleanor pytając czy jest później wolna. Odpowiedziała prawie natychmiastowo z ''Tak!''
Postanowiłyśmy spotkać się około jedenastej w małym pubie zwanym ''The Rake''. Byłam całkiem podekscytowana na to by w końcu porozmawiać z kimś twarzą w twarz zamiast na telefonie lub przez ekran komputera.
Ubrałam ładną niebieską koszule i dopasowałam do tego pastelową spódnicę i parę szpilek. Zamierzałam pójść coś zjeść przed spotkaniem z Eleanor, żebym nie piła z pustym brzuchem.
Była teraz już prawie dziewiąta, więc zadzwoniłam po taksówkę, która czekała już na mnie w momencie, gdy skończyłam myć zęby.
Restauracja, nie była w ogóle ruchliwa, gdy weszłam lub nawet w połowie mojego posiłku i drugiego milkshake'a, ale grupa dziewczyn weszła do środka akurat, gdy prosiłam o mój rachunek i pisnęły, gdy mnie zobaczyły.
-Arianna!- blondynka krzyknęła z podekscytowaniem, jak gdyby znała mnie od lat i nie widziała przez dziesięć.
-Cześć!- uśmiechnęła się, wiedząc, że pewnie były fankami Harry'ego, po czym wszystkie otoczyły mój stolik. Myślę, że jedna z nich nagrywała mnie na kamerze.
-Jak się czujesz? Jak Harry?- spytał jakiś głos.
-Dobrze i u niego też dobrze. Czujemy się dobrze.
Zachichotały.
-Mogę zdjęcie?- wyglądająca najmłodziej spytała.
-Oczywiście!- przesunęłam się na swoim miejscu i pozwoliłam jej koło siebie usiąść, gdy inne patrzyły z podziwem. Zrobiła kilka zdjęć po czym przeprosiła za ''przeszkadzanie mi'' na co odpowiedziałam ''w porządku''.
Wtedy sztywnym krokiem podeszła do nas zirytowana pracownica.
Mogła być kierownikiem tego miejsca.
-Cześć, nie próbuje być niemiła, ale będę musiała prosić każdą z was o kupienie czegoś, wzięcie stolika lub wyjście.- powiedziała z ręką na biodrze. Dziewczyny patrzyły z jednej na drugą i powoli skrzywiły się, szybko się ze mną żegnając. Prawie zaczęły odchodzić.
-One są ze mną.- warknęłam. Nie powinny wychodzić bez powodu. -Usiądźcie.- zaoferowałam.
Ich uśmiechy były ogromne, a ja prawie widziałam jak oczy kierowniczki łagodnieją.
-Możemy prosić cztery milkshake? Jakie chcecie smaki dziewczyny?- spytałam je. Wyglądały jakby miały płakać.
-Nie musisz nam niczego kupować, my-
-Nalegam!- powiedziałam. Wszystkie zamówiły czekoladowego i podziękowały mi , gdy przyszły.
Te dziewczyny były naprawdę fajne i miłe z tego co rozumiałam, nawet jeśli wyglądały jakby były w szoku.
-Nikt nam nie uwierzy, że cię spotkałyśmy.- blondynka, Miranda powiedziała, gdy kończyły swoje Milkshake.
-Tak, będą myśleć, że to wymyśliłyśmy!- inna wykrzyczała.
-Nie możemy na to pozwolić, prawda?- spytałam, kończąc swojego własnego milkshake'a. -Mogę zrobić grupowe zdjęcie na Twitter'a zanim pójdę?- wstałam, a dziewczyny skinęły. Wszystkie się uśmiechnęłyśmy, a ja od razy wstawiłam zdjęcie, oznaczając je w tweet'cie. Zapłaciłam za wszystko, a dziewczyny odprowadziły mnie do taksówki, machając. -Świetnie było was wszystkie poznać.- powiedziałam zanim poszłam.
-Ciecie też! Powiedź Harry'emu, że go pozdrawiamy! I żeby nas zaobserwował!
-Zrobię to!- odpowiedziałam, chociaż pewnie zapomnę.
Wieki zajęło mojemu kierowcy by odnaleźć bar w którym miałam się spotkać z Eleanor, więc gdy w końcu przyjechałam, ona czekała już na mnie w środku. Wypiłyśmy tylko z dwa drinki zanim wróciłyśmy do swoich domów. Obie przyznałyśmy, że byłyśmy niezwykle zmęczone. Po protu umówimy się na kiedy indziej.
Gdy wróciłam do domu, usiadłam na łóżku i prawie od razu zasnęłam. Ale przypomniałam sobie, że powiedziałam Harry'emu, że do niego zadzwonie dziś wieczorem i pewnie na to czekał. Zalogowałam się na Skype i byłam całkiem pewna, że odpowie w przeciągu sekundy.
-Cześć, kochanie.- powiedziałam, ustawiając mojego laptopa tak, żebym mogła położyć głowę na poduszce i wciąż być widoczna.
-Cześć skarbie, zmęczona? siedział wzdłuż wezgłowia swojego łóżka bez koszulki co prawie całkowicie mnie obudziło.
-Tak, trochę. Jak ci minął dzień?- spytałam go w tym samym czasie, co on mnie, przez co oboje zachichotaliśmy. -Mój był dobry, twój?
-Był świetny. Kupiłem ci dziś trochę pamiątek.- uśmiechnął się.
-Nie powinieneś, kochanie.- powiedziałam mu.
-Cóż, zrobiłem to.
Rozmawialiśmy trochę dłużej zanim zaczęłam zasypiać, ale wtedy moje oczy otworzyły się szeroko, bo w końcu sobie przypomniałam.
-Zrobiłeś nowy tatuaż?- spytałam głośno, a on się zaśmiał.
-Niespodziewałem się tego.- przebiegł ręką przez włosy. -Ale tak. Zrobiłem.
-Co to jest? Niepewność mnie zabija.
-Twoje imię.- Oh, Boże.
-Co?
-Żartuję, żartuje. To kosz z koszykówki.
-Oh,- mój oddech wrócił do normalnego. Całkowicie bym spanikowała, gdyby Harry naprawdę wytatuował sobie moje imię. To byłoby absurdalne. -Mogę go zobaczyć?
-Pewnie.- podniósł się by odkryć nieznajomy kosz na swoim ramieniu na parę sekund.
-Dlaczego to?- spytałam.
Wzruszył ramionami, wciąż się uśmiechając od paniki w jaką mnie wprawił.
-Powinnaś zobaczyć swoją twarz, gdy powiedziałem, że to twoje imię, kochanie.
-Dupek z ciebie.- zaśmiałam się.
-Co byłoby takiego złego w tym, gdybym wytatuował sobie twoje imię?- spytał.
-Nie wiem.- zaczęłam. -Znaczy, to tak jakby duże oddanie by na zawsze zrobić sobie czyjeś imię na swojej skórze. I to nie tak, że jesteśmy jeszcze małżeństwem czy coś, więc to byłob-
-Jeszcze?
-Co?
-Powiedziałaś, że nie jesteśmy jeszcze małżeństwem.- jego uśmiech się powiększył.
-Nie powiedziałam tego.
-Tak, powiedziałaś. Rumienisz się! Mogę to zobaczyć nawet stąd.
-Dobranoc Harry.
-Nie, zaczekaj!- krzyknął, zanim zakończyłam połączenie. -Przestanę się z tobą drażnić, kochanie, tylko zostań!
-W porządku.
-Kocham cię.- uśmiechnął się.
-Też cię kocham.
-Nie mogę się doczekać by cię zobaczyć.
-Ja ciebie też, kochanie.- to zabawne, jak możemy przejść od Harry'ego dokuczającego mi o moje pomieszanie ze słowami do tego.
Może to nie było za bardzo pomieszanie, ale wciąż.
Kontynuowaliśmy rozmowę o niczym, do czasu aż zaczęłam czuć jak moje powieki znów stawały się ciężkie.
-Wciąż wybierasz się na nasz koncert w następnym tygodniu, prawda?- spytał. -Perrie tu będzie i myślę, że Eleanor też.- przerwał, pewnie zastanawiając się czy śpię. -I oczywiście ja tu będę.
-Nie przegapiłabym tego za nic w świecie, Harry.- powiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz