expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Chapter 37: "Can I ask you something, babe?"

-Aw.- zachichotałam, oglądając zdjęcie Harry'ego, które pokazała mi Anne. Miał około sześciu lub siedmiu lat, stał na stole w kuchni i trzymał zabawkowy telefon w ręce. Wyglądał naprawdę uroczo. Gemma, siedząca po mojej lewej, pokazała mi jedno ze starych szkolnych zdjęć Harry'ego. Myślałam, że jest bliski kichnięcia lub czegoś, co sprawiło, że zaśmiałam się głośniej niż zazwyczaj.
Dalej przeglądałyśmy album, który wybrała Anne; Gemma, Anne i ja. Harry siedział na kanapie obok nas ze skrzyżowanymi ramionami i rozdrażnionym spojrzeniem. Tak było dopóki Gemma nie wskazała na jedno szczególnie zabawne zdjęcie Harry'ego, przez co wstał.
-To tyle na dzisiaj.- chwycił album i schował go pod ramię, ciągle na mnie patrząc. -Nie jesteś zmęczona, kochanie?- zanim mogłam odpowiedzieć, złapał mnie za rękę i podniósł.
-Zostaw biedną dziewczynę w spokoju, Harry.- powiedziała Gemma. Pociągnęła za moją wolną rękę, więc z powrotem usiadłam. - Nie musimy oglądać zdjęć.- Harry odetchnął z ulgą zanim Gemma ponownie zaczęła mówić. -Jestem pewna, że wszyscy mamy też żenujące historie.- To powinno być dobre. -Kiedyś, miałam kilka przyjaciółek na moich urodzinach i Harry postanowił-
-Maaaamo.- zaskomlał Harry, starając się by Anne przerwała Gemma. Jego policzki przybrały odcień różu, przez co zaczęłam się zastanawiać jak bardzo wstydliwa jest ta historia. Gemma zaczęła się śmiać, gdy twarz Harry'ego stawał się coraz bardziej zakłopotana.
-Postanowił, że dołączy do nas tego wieczoru. Mi, oczywiście, nie podobało się to, że nam przeszkadza, więc- Harry chwycił obie moje ręce i jednym szybkim ruchem mnie podniósł. Wbiłam moje obcasy w dywan, kiedy starał się mnie zabrać, zdeterminowana by usłyszeć koniec historii. -Kiedy spał, moje przyjaciółki i ja pomalowałyśmy go tuszem do rzęs i różem i nie obudził się ani razu.
-Świetna historia, do widzenia.- Harry próbował mnie stamtąd wyciągnąć, ale zostałam na swoim miejscu.
-Zrobiłyśmy zdjęcia, chcesz je zobaczyć?- Jasna cholera, tak.
-Pewnie.- uśmiechnęłam się, ale Harry potrząsnął głową.
-Nie, nie pokarzesz jej ich.
-No weź, będzie się śmiała.- Gemma wstała, pewnie by mogła poszukać zdjęcia.
-Dokładnie. Dobranoc, Mamo.- Anne chrząknęła, gdy się obrócił. Jej ramiona były gotowe do uścisku. Policzki Harry'ego były coraz bardziej różowe, gdy cofał się z uścisku. Naprawdę nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu wymamrotałam dobranoc do wszystkich zanim Harry szarpnął mnie za sobą.
-Znajdę zdjęcia i pokaże ci je zanim wyjedziecie!- usłyszałam jak Gemma do mnie krzyczy, gdy Harry zaciągnął mnie do swojej starej sypialni. Był to wielki pokój, pomalowany na niebiesko z toną zdjęć wiszących na ścianach. Pomyślałam o mojej starej sypialni w domu moich rodziców; pomalowana była na prawie ten sam odcień niebieskiego z plakatami, które były wszędzie. Harry przeszukał parę szuflad wyciągając parę szortów i koszulkę, kiedy usiadłam na łóżku. Gdy o tym myślę, stwierdzam, że moi rodzice nigdy nie pozwoliliby mojej randce zostać na noc, bądź na pewno nie w tym samym pokoju co ja.
-Proszę, możesz je ubrać.
-Dobrze.- chwyciłam je i skierowałam do wyjścia.
-Wiesz, że możesz przebrać się tutaj.
-Nie ma zamknięcia w drzwiach, kochanie.- zakwestionowałam, wychodząc na korytarz by znaleźć łazienkę. Gdy wróciłam, Harry był już w łóżku. -Chcesz, żebym wyłączyła światło?- patrzył na mnie gdy weszłam, kiwając głową na moje pytanie. Sprawiłam, że w pokoju było ciemno i skierowałam się do łóżka, przypadkowo stając na czymś, co myślę, że było wieszakiem. Tak szybko jak byłam pod kordłą, Harry owinął wokół mnie ramiona, przyciągając mnie bliżej.
-Podoba ci się tutaj, skarbie?- spytał pomiędzy pocałunkami, które składał na moje usta.
-Mhm.- myślałam o tym, żeby coś dodać, ale musiałam wiedzieć jedno. -Mogę cie o coś spytać, kochanie?
-O wszystko.- jego ręka przejechała przez moje włosy, gdy składał kolejny pocałunek na moich ustach.
-Czy Gemma nałożyła ci też szminkę?
-Nienawidze cie.- jęknął obracając się tak, ze nie byliśmy już dłużej twarzą w twarz. Nie mogłam nic na to poradzić, że śmiałam się wyobrażając sobie jak Harry wyglądał na zdjęciu.
-No chodź.- nie poruszył się, nawet gdy próbowałam go obrócić. -Tylko się z tobą droczę, Harry.
Wszystkim co powiedział było ''dobranoc'', więc poczułam się jakbym go zirytowała. Odwróciłam się, żałując mojego pytania, mimo że było dość zabawne, ale poczułam jak dwa silne ramiona owijają się wokół mnie. Nie może pozostać na mnie zły.
Wtedy drzwi otworzyły się. Głos Anne był cichy, ale srogi. -Harry, mogę z tobą porozmawiać?

niedziela, 29 grudnia 2013

Chapter 36: "What are you two chattering about?"

-Myślisz, że mnie polubią?- spytałam Harry'ego, gdy wjechaliśmy w ulice, gdzie znajdywała się restauracja w której maieliśmy spotkać się z jego rodziną. Stresowałam i martwiałam się tym dniem. Co jeśli mnie nienawidzą? Lub wiedzą o kontrakcie?
-Arianna, pokochają cie.
-Jak możesz być taki pewny?- uśmiechnął się do mnie z pół zamkniętymi oczami i potrząsnął głową, jakby po prostu wiedział, że mnie polubią. Nasz kierowca wymamrotał coś zanim zaparkował samochód.
Moje serce biło szybciej i szybciej gdy Harry i ja szliśmy niedaleko restauracji. Kiedy byliśmy w środku, nie widziałam Anne lub Gemma lub nawet ojczyma Harry'ego, Robin'a.
-Wygląda na to, że jesteśmy tutaj przed nimi.- odetchnęłam z ulgą, moje nerwy uspokoiły się troszkę, gdy Harry rozmawiał z kobietą przy głównej recepcji. Zaprowadziła nas do naszego stolika i położyła na nim dwa menu zanim odeszła.
-Kiedy zamierzają tu być?- zaśmiał się.
-Widzę ich teraz, kochanie.- moje oczy powędrowały do miejsca gdzie patrzył Harry i byłam pewna, że Anne, Gemma i Robin idą w naszą stronę. Kiedy byli wystarczająco blisko, Harry wstał, więc zrobiłam to samo. Wymieniliśmy uściski zanim ponownie usiedliśmy. Harry i ja siedzieliśmy naprzeciwko reszty grupy.
-To wspaniałe w końcu cie poznać!- powiedziała do mnie Anne po tym jak zamówiliśmy nasze napoje. -Tak wiele o tobie słyszałam!
O nie. Założę się, że wie wszystko. Cholera, pewnie gadała z Zayn'em lub kimś. Może Catherine jej powiedziała. Ręka Harrego odnalazła moją pod stołem i ścisnęła ją. Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Tak bardzo jestem przez to nerwowa. Czekali na moją reakcje, każdy patrzył na mnie gdy starałam się wymyśleć co powiedzieć.
-Tak, ciebie też, ja, Harry mówi o tobie cały czas.- uśmiechnęłam się do nich głupio, mając nadzieje, że nie myślą o mnie jak o idiotce, która nie umie stworzyć zdania.
-Jest urocza, prawda?- przy okazji Harry uśmiechał się do mnie. Założę się, że znów się rumienie. Kelner przyniósł nasze napoje po czym dał nam czas na zdecydowanie co chcemy zjeść. Harry pokazywał mi rzeczy z menu z głupią nazwą, przez co uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową.
Wkrótce kelner wrócił odebrać nasze zamówienia, tylko po to by zostawić nas ponownie. Anne i Harry rozmawiali o różnych rzeczach, Robin co chwila dorzucał słowo do ich rozmowy, zmuszając Gemma i mnie do wspólnej rozmowy. Łatwiej jest rozmawiać z Gemma niż z Anne, ponieważ jest jego siostrą, nie matką i jesteśmy w podobnym wieku. Mamy więcej wspólnego.
-Ty i Harry mieszkacie razem, tak?
-Tak.- Świetnie. Pewnie myśli, że idziemy za szybko w naszym związku, biorąc pod uwagę, że nie jesteśmy razem jeszcze nawet rok. Kiwnęła głową, biorąc łyk swojego napoju.
-Nadal denerwuje się, gdy rzeczy leżą porozrzucane wokół? Jak ubrania lub naczynia?
-O mój Boże, tak!- zaśmiałam się, patrząc przez chwile na Harry'ego. Myślałam, żeby coś dodać, ciesząc się, że nie mówi i skupiając się na temacie mieszkania razem. -On, jakby, ma obsesje by wszystko było czyste. To faktycznie trochę niepokojące.
-Kiedy byliśmy dziećmi- przerwała by zachichotać. -On dosłownie przyszedł do mojego pokoju i posprzątał go, kiedy nie było mnie w domu. Wyobrażasz sobie? Wracałam skąd kolwiek i wszystkie moje ubrania były w szafie, podłoga odkurzona; to było szalone.
-O mój Boże.- śmiałyśmy się, gdy nagle przerwał nam Harry.
-O czym wy dwie rozmawiacie?
-O tobie.- Gemma zachichotała. -Czy on ogląda cie, gdy jesz?
-Aby upewnić się, żadne okruszki nie pospadały na podłogę? Tak!- praktycznie krzyknęłam. -Cz on-
-Hej, teraz.- przerwał mi Harry, patrząc na Gemma i mnie. Wybuchnęłyśmy jeszcze większym śmiechem. Posłał nam poważne spojrzenie, zanim przełamał się w uśmiech. -Przynajmniej nie jestem niechlujny.
-Czy ty powiedziałeś, że jesteśmy niechlujne?- zaczęła Gemma. -Przepraszam, nie jesteśmy maniakami czystości.- Harry żartobliwie położył rękę na sercu, zanim położył ją na moim kolanie.
-Cóż, jestem obrażony.- zaśmiałyśmy się. Gemma i ja kontynuowałyśmy rozmowę, także, każdy przyłączał się do naszej rozmowy. Byłyśmy przy temacie jak Harry i ja się poznaliśmy, gdy podano nam jedzenie. Nie miałam naprawdę czasu by pomyśleć nad tym tematem, więc wypchałam buzie jedzeniem, pozwalając Harry'emu opowiedzieć bajkę o tym jak się poznaliśmy.
-Hm, w zasadzie- nasze oczy były wpatrzone w niego. -Louis powiedział mi o pewnej dziewczynie, którą myślał, że polubię i-
-Jak poznałaś Louis'a?- zapytała mnie Anne. Zaczęłam panikować. Wypełniłam usta moim napojem, więc nie mogłam mówić; na pewno nie zamierzam powiedzieć niczego o więzieniu.
-Znają się chwile, tak czy inaczej, w końcu spotkaliśmy się na koncercie i, hmm, naprawdę ją polubiłem i zdobyłem jej numer i od tego się zaczęło.- ta historia jest o wiele mniej interesująca niż ta prawdziwa.
-Jak wy dwoje się poznaliście?- próbowałam szybko zmienić temat, żeby nikt nie zadał więcej żadnego pytania, na które nie jestem przygotowana. Anne i Robin wymienili się spojrzeniami, zanim zaczęli opowiadać ich historie.
Co jakiś czas ręka Harrego uspokajająco ściskała moje kolano. Kiedy skończyliśmy jeść, doszliśmy do wniosku, że zostaniemy na noc u Anne i Robin'a; coś na co byłam nieprzygotowana. Nie wzięłam ubrań na zmianę lub szczoteczki do zębów lub czegokolwiek.
-Mam wszystkie zawstydzające zdjęcia Harry'ego z dzieciństwa w domu.- Anne zaśmiała się. Harry zajęczał, a mały rumieniec wkradł się na jego twarz.
-Maaaaaamo.- To powinno być zabawne. Harry starał się nas powstrzymać przed wyjściem teraz, zamawiając deser. Kiedy wszyscy inni rozmawiali, Harry przybliżył się do mnie i powiedział cicho. -Lubisz ich?
-Są cudowni, Harry.- jego rodzina jest stanowczo wspaniała; są mili i zabawni i bardzo blisko ze sobą. Mogłam tylko się modlić, że nie wiedzą o kontrakcie lub nie znają prawdziwego sposobu przez, który jesteśmy teraz razem. Wiem, że Harry może powiedzieć, że wciąż jestem zaniepokojona, bo dał mi szybkiego całusa w policzek i zdjął rękę z mojego kolana by chwycić moją dłoń.
-Jesteście gotowi?- spojrzałam w dół na mój pusty talerz, na którym kiedyś był kawałek sernika i skinęłam głową na pytanie Robin'a. Wszyscy staliśmy. Harry zostawił ogromny napiwek dla naszego kelnera gdy płaciliśmy po czym skierowaliśmy się do drzwi.
-Widzimy się za minute!- Gemma krzyknęła do nas gdy wsiedliśmy do naszego osobnego samochodu. Harry machał do nich przez swoje okno jak słodki mały chłopczyk do czasu aż byli poza zasięgiem wzroku.

niedziela, 22 grudnia 2013

Chapter 35: ''Not jealous, huh?''

-Co zamierzasz zrobić z tym numerem?- Harry zadawał mi pytania o Nate'a od momentu, gdy wróciliśmy do domu.
-Nie zamierzam do niego dzwonić, jeśli o to ci chodzi.- jego brwi rozluźniły się, ale wciąż był jakiś niepokój w jego oczach. -Jesteś zazdrosny, Harry?
-Nie.- przerwał kontakt wzrokowy ze mną na krótką chwilę. -Ale dlaczego w ogóle wzięłaś jego numer?
-Dlaczego nie?- Szczerze, wzięłam go by trzeć go w twarz Harry'ego, ale on nie musiał o tym wiedzieć. Nie odpowiadał, wyraźnie nad czymś myśląc. -Jesteś słodki gdy jesteś zazdrosny, wiesz.
-Nie jestem zazdrosny.- warknął. Można powiedzieć, że próbował zachować spokój przez sposób w jaki jego ręka przebiegała po włosach lub po prostu spojrzeniu w jego oczy.
-Naprawdę?- starałam się powstrzymać śmiech. Wyciągnęłam kawałek papieru z numerem telefonu z torebki. -Więc, nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeśli do niego zadzwonie?- to miejsce, gdzie go stracił. Jego duża ręka chwyciła papier i podarła go, nawet bez mrugnięcia okiem.
-Wygląda na to, że teraz nie możesz.- wyglądał na zadowolonego z siebie.
-Nie jesteś zazdrosny, co?- zaśmiałam się.
-Może trochę.- jego policzki przybrały kolor różowy, gdy patrzył na strzępy papieru na podłodze. Potrząsnęłam głową, chichocząc. Pociągnęłam go za rękę, przyciągając go bliżej. Rumieńce zostały zastąpione jego słodkimi dołeczkami zanim nasze usta dotknęły się. Motyle wybuchły w moim brzuchu kiedy jego ręce puściły moje by chwycić mnie w talii i przyciągnąć bliżej, ale to uczucie było krótkotrwałe, ponieważ mój telefon głośno brzęczał, powodując, że odsunęliśmy się od siebie.
-Ugh.- To Catherine. Znowu. Próbowałam zadecydować czy po prostu odłożyć to na trochę dłużej, ale Harry posłał mi spojrzenie.
-Nie zamierzasz odebrać?
-Tak, tak.- przygryzłam wargę i odebrałam. -Halo?- Harry wyszedł z salonu i skierował się w kierunku, zakładam, sypialni.
-Arianna! Starałam się do ciebie dodzwonić od paru dni!- Catherine brzmiała na zaskoczoną, że naprawdę odebrałam.
-Tak, ja, um- myślałam nad pretekstem. -zgubiłam moją komórkę. Przepraszam.- westchnęła na drugim końcu.
-Harry powiedział mi, że wy dwoje spotykacie się na poważnie.
-Tak. Trochę.
-Nie jesteśmy pewni czy  to dobry pomysł.- nic nie powiedziałam. Wiedziałam, że coś takiego nastąpi. Czekała na odpowiedź, tak czy inaczej, kontynuując, gdy jej nie otrzymała. -Podpisałaś kontrakt i nie możemy mieć was zrywających ze sobą przed wygaśnięciem umowy, Arianna.
-Kto powiedział cokolwiek o zrywaniu?
-Tylko przewidujemy. Zamierzamy nadal wysyłać ci wypłaty do czasu aż twoje dwanaście miesięcy dobiegnie końca chociaż teraz się ''umawiacie''.- mogę tylko powiedzieć, że zrobiła cudzysłów w powietrzu, kiedy powiedziała umawiacie.
-Dlaczego?
-Kwestie prawne. Jeżeli ty i Harry pokłócicie się, możesz pozwać nas za nie wysyłanie ci wypłat podczas trwania umowy.
-Oh.- Zastanawiam się czy Harry wie.
-Chce, żebyś naprawdę przemyślała to co robisz.- Nic nie robię. -Jeżeli ty i Harry zerwiecie, wciąż będziesz zobowiązana do bycia jego dziewczyną do czerwca.
-Okej.
-W porządku.- nic nie dodała, więc wzięłam to za zaproszenie do rozłączenia się. To co powiedziała nie było takim wielkim szczegółem; w zasadzie, będę mieć płacone za bycie mną. Rzuciłam mój telefon na kanapę, nie chcąc martwić się żadnym z problemów, które to powoduje. Prawie zapomniałam o tym jak źle czułam się przez rozłączenie Cassidy, ale uczucie wciąż się trochę utrzymywało. Była moją najlepszą przyjaciółką przez lata. Powinnam dać jej kolejną szanse. Moja ręka sięgnęła do wyłącznika światła w salonie; gdy pokój był ciemny, ściągnęłam swoje buty i poszłam dołączyć do Harry'ego.

sobota, 21 grudnia 2013

Chapter 34: Nate!

-Harry, powiedź mi, gdzie idziemy!
-To niespodzianka, kochanie.- Harry wciągnął mnie do samochodu bez dawania mi jakichkolwiek podpowiedzi gdzie jedziemy. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się, skrycie mając nadzieje, że zabiera mnie do jakiegoś romantycznego miejsca. Kiedy samochód zatrzymał się na światłach, Harry pochylił się by mnie pocałować, co sprawiło, że się uśmiechnęłam. Ponownie skierował swoją uwagę na drogę, ale mój wzrok był ciągle na nim. Czuje jakby nasz związek nie zaczął się tak dawno temu, bo wiem, że nie udaje. Wszystko co robi jest całkowicie dla mnie, nie dla mediów, kierownictwa, lub kogokolwiek innego. -To miłe, wiesz?
-Co?
-Po prostu, bycie tutaj. Z tobą. To naprawdę miłe.- poczułam jak moje usta ułożyły się w uśmiech.
-Jesteś taki kiepski, o mój Boże.
-Miałem na myśli, że podoba mi się to.
-Ja też, Harry.- patrzył na mnie przez chwile z pół-uśmiechem na twarzy, chwytając moją rękę by trzymać ją podczas gdy prowadził. To mały gest, ale nadal wywołuje burze motyli w moim brzuchu.
Wjechaliśmy na podjazd do miłej, luksusowo wyglądającej restauracji. Nie ruszałam się ze swojego miejsca, dopóki Harry nie otworzył dla mnie drzwi. Było tam kilku paparazzi, którzy wykrzykiwali do nas pytania, ale my ich ignorowaliśmy. Miejsca, które dla nas zarezerwował były tuż przy oknie, dzięki czemu lampy od aparatów błyszczały na nasze twarze co kilka minut.
-Przepraszam za nich.- zaczął Harry, kiedy zauważył, że mrugam na każde jasne światło zza okna. -Catherine dokonała rezerwacji.
-Nie, jest w porządku.- kelner, który miał bliznę na policzku, przyszedł w ciągu kilku minut by odebrać nasze zamówienie; Harry zamówił dla mnie, upierając się, żebym spróbowała stek. Wciąż pamiętam, że jest to nasza pierwsza prawdziwa randka; niebyła ona dla mediów ani dla nikogo innego, a to sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa.
-Nie mogę się doczekać, kiedy spotkasz moją rodzinę.- powiedział, gdy jedliśmy. W jego oczach widać było, że jest poważny. Harry naprawdę chciał, żebym poznała jego mamę i siostrę i wszystkich.
-Kiedy to jest?
-Myślę, że w piątek.- Piątek. Mam pięć dni, żeby się na to przygotować.
-Też nie mogę się doczekać.- właściwie, myśl o poznaniu jego rodziny przeraża mnie. To duży krok w naszym związku, na początek. Czy to oznacza, że będziemy musieli lecieć całą drogę z powrotem do Ameryki, żeby Harry też mógł poznać moją rodzinę? Na dodatek jest tona rzeczy, które mogą pójść źle. Co jeśli mnie nie polubią? Co jeśli chcą, żeby Harry ze mną zerwał? Co jeśli dowiedzą się jak nasz związek zaczął się?
Kelner, Nate, wrócił by sprawdzić czy czegoś nie potrzebujemy, nagle uznając moje istnienie.
-Spotkaliśmy się wcześniej, kochanie?
-Nie wiem, może?- spojrzał na mnie od góry do dołu, starając się przypomnieć sobie gdzie mnie widział. Telewizja? Czasopismo? Internet, może? Coś w tym facecie było naprawdę znajome, ale nie wiedziałam co. Harry chrząknął i uprzejmie poprosił o dolewkę. Kiedy Nate zniknął, nawet Harry starał się przypomnieć sobie kim on jest.
-Widziałem go wcześniej, przysięgam.- kiwnęłam głową. Nate nie powiedział nic więcej do nas dopóki Harry nie zawołał go by zamówić deser.
-Już wiem. Spotkaliśmy się w tym klubie jakiś czas temu.- wszystko do mnie wróciło, rozpoznaje tego drinka od niego, rozpoczynającego naszą rozmowę. -Ty.- spojrzał na Harry'ego. -Byłeś zapity w trzy dupy.- To też do mnie wróciło, ale nie sądziłam, że Harry był na tyle trzeźwy, żeby zapamiętać Nate'a. Zastanawiam się co jeszcze pamięta. -I ty- uśmiechnął się do mnie. -byłaś lalką.
Harry niezręcznie zachichotał i starał się subtelnie wygonić Nate'a, ale on został, kontynuując flirtowanie.
-Widziałem twoją piękną twarz wszędzie od tego dnia; czasopismach, telewizji, wszędzie.- zaśmiałam się, głównie dlatego, ze Harry wyglądał bardzo niekomfortowo. -Arianna, prawda?
-Tak, to ja.
-Naprawdę żałowałem, że nie dałem ci innego drinka po tym jak uświadomiłem sobie kim jesteś.
-Czy możemy dostać czekoladowe ciasto dla par?- powiedział Harry z podkreśleniem słowa par.
-Pewnie, zaraz wrócę.- w końcu ponownie zostaliśmy sami; Harry trochę się rozluźnił. Postanowiłam trochę z nim pozadzierać.
-Wow, nie mogę uwierzyć, że to on! Nate! Był taki kochany tego wieczoru, powinnam zostać z nim w kontakcie, wiesz?- kiwnął głową, zmuszając się do uśmiechu, gdy kontynuowałam, starając się doprowadzić go na krawędź. -I był taki zabawny, o mój boże.- nic nie powiedział, tylko wyglądał na trochę zranionego. Lub zazdrosnego, naprawdę nie mogłam stwierdzić. Tak czy inaczej, jego twarz nadal była bardzo atrakcyjna. Pochyliłam się, czekając aż się przybliży by powiedzieć. -Ale był niczym w porównaniu do ciebie, Harry.-zanim wróciłam na swoje miejsce, obdarzyłam go długim pocałunkiem. Po tym jego uśmiech był prawdziwy.
Nate wrócił z naszym deserem, i ponownie później z naszym rachunkiem. Za rachunkiem schowany był mały kawałek papieru z jego numerem telefonu. Kiedy wychodziliśmy puścił mi oczko, ale myślę, że Harry zauważył to pierwszy, bo jego ręka ścisnęła mnie mocniej. Zaprowadził mnie do samochodu, a potem prosto do domu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak późno ;c
Postaram się wam to wynagrodzić.
Dziękuje :***

niedziela, 15 grudnia 2013

Chapter 33: "What are you smirking about?"

-Z czego się tak cieszysz?- przez ostatnie dziesięć minut, Harry siedział na fotelu, z telefonem otwartym na czymś, czego nie mogłam rozpoznać, także z podstępnym uroczym uśmiechem na twarzy. Nie pokazywał mi na co patrzy.
-Z niczego.- wstałam z mojego miejsca na kanapie i wcisnęłam się do siedzenia z nim, więc przesunął się trochę. Położył telefon na swoich kolanach ekranem do nich i patrzył się na mnie, wciąż uśmiechając. -Możliwe, że fani znaleźli coś o tobie.- Kurwa. Nagle każda krępująca rzecz, która kiedykolwiek mi się zdarzyła przeszła przez moją głowę, każda zła rzecz, którą zrobiłam, każde brzydkie zdjęcie, które miałam. Fani mogli zdobyć nawet mój raport frekwencji z podstawówki, jeżeli starali się wystarczająco mocno.
-Co to jest?- uniosłam brwi i zaplotłam ręce na piersiach. To mogło być wszystko.
-Cóż,- zaczął, podnosząc swój telefon z powrotem. -zobacz sama.- otworzył twitter'a i w ciągu kilku sekund ukazało się opuszczone konto fana, które poznałabym wszędzie. To moje konto. Zachichotał na widok mojego wyrazu twarzy; upokorzona. Chwyciłam telefon, przewijając moje zapomniane tweet'y. Nie da się ukryć, że to ja; publikowałam zdjęcia z moimi przyjaciółmi cały czas, na długo zanim ktokolwiek znał moje imię. Spojrzałam na Harrego, moje usta otworzyły się i trzymałam ciasno telefon. To nie mogło być już bardziej żenujące. Najwięcej tweet'ów było o Harrym, ale czasami pisałam też o reszcie zespołu.
-Jak wiele tego już widziałeś?
-Większość.- Cholera. -Wystarczająco by wiedzieć, że myślałaś, że byłem- wolną ręką zakryłam jego usta, tak, żeby nie mógł dokończyć. Nie chce wiedzieć co przeczytał. Jego twarz układała się w kolejny uśmiech, a ja zabrałam rękę. -I nawet powiedziałaś, że Niall był-
-Nie, nie, nie.- wstałam, wkładając jego komórkę do mojej kieszeni. Zamierzałam ukrywać się przed resztą świata, dopóki wszelki ślad konta nie zniknie, ale zanim poszłam, muskularne ramiona Harrego chwyciły mnie w talii i pociągnęły z powrotem w dół na jego kolana.
-Jak myślisz, gdzie idziesz?- jego ramiona zacieśniły się wokół mnie, nie pozwalając na ucieczkę.
-To bardzo żenujące, Harry.- zachichotał, opierając swoją głowę na moim ramieniu.
-Myślę, że to słodkie.- potrząsnęłam głową, mając nadzieje, że nie pamięta, że nadal mam jego telefon. -A zwłaszcza sposób w jaki rumienisz się przez to.- Po prostu wiem, że teraz rumienie się jeszcze bardziej, a on wiedział, ze to się stanie.
-Wiesz, że nie powiesz o tym żadnemu z chłopców.
-Co? O tym, że masz rzecz poświęconą każdemu z nich?- Nie miałam rzeczu dla każdego z nich... Dobra, może troszkę. Skąd miałam wiedzieć, że będę umawiać się z Harry'm?!
-Harry.
-Dobrze, nie powiem im o tym.- skinęłam głową, relaksując się na jego torsie. Jest naprawdę dobrą poduszką. Złożył szybki pocałunek na moim policzku i poluźnił uścisk, dając mi szanse by wstać i pobiec do sypialni. Zamknęłam drzwi i przygotowałam się do zniszczenia wszystkich dowodów tego konta. Prawdopodobnie zbyt dramatyzowałam z tego powodu, ale musiałam coś zrobić. Fani pewnie teraz szaleją widząc, że od czasu do czasu dodawałam wpis o tym jak bardzo chłopcy są atrakcyjni i jak idealnie byłoby mi z nimi być. Przynajmniej pisałam głównie o Harry'm. O wiele bardziej upokarzające byłoby gdyby ktoś inny z zespołu byłby moim ulubionym. Ilość obserwujących zwiększała się z każdą minutą, a ja zaczęłam się zastanawiać jak Harry go zalazł. Jego wzmianki zazwyczaj zawieszają się na jego telefonie, więc nie sprawdza ich często. Wtedy mnie oświeciło. Zerknęłam na trendy, i byłam wystarczająco pewna. Moja stara nazwa była wśród nich. Kurwa.
-Arianna, nie waż się go usuwać.- Harry czekał za drzwiami. Zagryzłam wargę, zastanawiając się dlaczego powinnam to zrobić. -To nie jest tak żenujące jak myślisz, kochanie.
-Masz racje, jest jeszcze gorsze.
-Nie, mogło być gorzej. Mogliby znaleźć twojego Tumblr'a czy coś takiego.- szybko podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Skąd wiesz o moim Tumblr?
-Oh, proszę.- zaśmiał się. -Jesteś na nim cały czas.
-Znasz mój adres?- przysięgam, że jeśli widział mojego Tumblr'a, jestem całkowicie martwa.
-Nie.- oblała mnie ulga. Harry pozwolił chichotowi opuścić jego usta i trzymał swoją rękę w górze. Przez chwile, nie miałam pojęcia co robił, ale potem zrozumiałam, że chce z powrotem swój telefon. Westchnęłam, przekazując mu go. Kiedy o tym myślę, nie ma już sensu usuwać konta. Większość fanów już je widziała. Pewnie zrobili już zrzuty obrazu moich najbardziej upokarzających tweet'ów i udostępnili je na swoich stronach. Mam tylko nadzieje, że żaden z pozostałych chłopców się o tym nie dowiedział. Harry wrócił do swojej komórki, śmiejąc się i przewijając obraz w dół.
-Harry, przestań na to patrzeć!
-Dobrze, dobrze, przepraszam.- zablokował swój telefon i rzucił go na łóżko. -Tak w ogóle, gdzie jest twój telefon?
-Um, gdzieś wokół.- Nie mam pojęcia.
-Zgubiłaś go, prawda?
-Być może.- trochę poburzył swoje włosy i rozglądnął się wokół pokoju, jakby komórka była w zasięgu wzroku. -Wstawię pizze lub coś, dobrze?
-W porządku.- został w sypialni przez moment gdy pizza się piekła, po czym przyszedł do salonu, gdzie oglądałam telewizje, z moją komórką w jego dłoniach.
-Gdzie go znalazłeś?- wyciągnęłam swoją rękę by chwycić telefon, gdy piekarnik oznajmił, że pizza jest już gotowa.
-Był w tylnej kieszeni dżinsów, które miałaś na sobie wczoraj.- nigdy nie pomyślałabym, żeby tam szukać. Miałam dwa nieodebrana połączenia, obydwa z kierownictwa. Nie mam cienia wątpliwość, że Harry powiedział im, że nie chcemy już dłużej udawać, ale odwlekę rozmowę z nimi. Nie mam pojęcia co powiedzą o tej sytuacji. Równie dobrze mogę odłożyć rozmowę z nimi na tak długo jak potrafię, prawda?

środa, 4 grudnia 2013

Chapter 32: "You beat me to it."

Harry wplątał palce w moje włosy, gdy pogłębiał pocałunek. Moje serce biło szybciej i szybciej. Cóż, odwzajemnił pocałunek. Wygląda na to, że Zayn miał racje. Odciągnęłam się, kiedy zaczął się uśmiechać, a Harry tylko patrzył na mnie oniemiały. Chichot opuścił moje usta i poczułam, że rumieńce wkradają mi się na twarz. Staliśmy na przeciwko drzwi, po prostu czekając, aż któreś z nas coś powie. Harry pochylił się ponownie, ale zatrzymał się zaskoczony przez głośne, nieprzyjemne pukanie do drzwi. Za nimi stał kierowca samochodu.
-Idziemy!- krzyknął, jego głos był trochę wyższy. Chrząknął i obrócił się z powrotem do mnie, przygryzając wargę. -Wyprzedziłaś mnie w tym.
-Co?- potrząsnął głową, chwytając mnie za rękę. -Wyprzedziłam cie w czym?
-Zrobieniu pierwszego prawdziwego ruchu. Zamierzałem to zrobić.- Nie wiedziałam, że to był wyścig. Obdarowałam go uśmiechem i dotarłam do drzwi, ciągnąc go za sobą do samochodu. Kierowca wyglądał na wkurzonego, gdy weszliśmy, jakby czekał godziny zamiast minut.
W samochodzie było głośno, klasyczna muzyka była odtwarzana przez całą drogę, co oznaczało, że nie mogłam usłyszeć słów, które mówił Harry, a kierowca nie mógł usłyszeć moich błagań o ściszenie muzyki. Ręka Harry'ego była połączona z moją do czasu aż przyjechaliśmy do miejsca, gdzie miał się odbyć wywiad. Był to ogromny budynek z mnóstwem samochodów zaparkowanych na zewnątrz, więc założyłam, że będzie to audycja na żywo
Rzeczywiście, gdy byliśmy w środku, miałam zalecenie by usiąść w tłumie, podczas gdy chłopcy przygotowywali się do wywiadu. Innych dziewczyn nie było w pobliżu. Byłam w pierwszym rzędzie obok faceta po czterdziestce, który zakładam, że jest tatą, i bardzo podekscytowanej fanki w koszulce z napisem ''Pani Tomlinson''.
-Czy wiesz kiedy- obróciła się w moim kierunku, oczy jej się poszerzyły, gdy zobaczyła moja twarz. -Wyglądasz trochę jak dziewczyna Harry'ego, cholera.- Jestem nią.
-Kto? Ja?- kiwnęła głową, dokładnie mnie oglądając.
-Tak, wyglądasz dokładnie jak ona.- ścisnęłam swoją twarz, jakbym nie widziała żadnego podobieństwa. -Cóż, tak czy inaczej, wiesz kiedy chłopcy wychodzą?
-Pewnie za kilka minut.- dokładnie gdy to powiedziałam, prowadząca, młoda, czerwonowłosa kobieta, wyszła by zrobić wprowadzenie. Powiedział, że chłopcy będą udzielać wywiadu pierwsi, a po nich będzie jakaś aktorka o której nigdy nie słyszałam. Wszyscy na widowni szaleli, gdy chłopcy zostali wspomnieni, szczególnie dziewczyna obok mnie. Prowadząca zapowiedziała przerwę reklamowa, więc chłopcy mogli wejść i zająć swoje miejsca. Kiedy przerwa się skończyła, od razu przeszli do pytań.
-Więc, niektórzy ludzie chcieliby wiedzieć kto jest divą w zespole? Kto odgrywa ją najbardziej?- Liam rozglądnął się na chłopców, kiwając, jakby potwierdzał, że on na to odpowiada.
-Tak naprawdę, nikt z nas nie zachowuje się tak.- zaczął. -Mamy siebie nawzajem by trzymać się przy ziemi.
-Tak, jesteśmy po prostu bardzo wdzięczni za to gdzie jesteśmy.- Zayn przerwał mu. Prowadząca kiwnęła głową, nie bardzo zwracając uwagę, przed przejściem do następnego pytania. Zapytała o ich ulubione piosenki z albumu i jak podekscytowani są na następną trasę; nic o co nie byli zapytani wcześniej.
-Tak więc, musimy zapytać o wasze partnerki. Zayn, umawiasz się z Perrie z Little Mix, prawda? Jak się macie?
-Tak. W porządku.- czekała na więcej, ale Zayn nic nie powiedział. Jej kolejne pytania o ich związek dostawały pojedynczo sformułowane odpowiedzi. Zastanawiam się czy się pogodzili. Z pewnością, gdyby zerwali, nie powiedziałby czegoś takiego?
-Harry, niedawno zacząłeś umawiać się z fanką, prawda?
-Rzeczywiście, umawiamy się już jakiś czas.- wyciągnęli jakieś stare zdjęcie nas podczas pocałunku w restauracji. Ludzie wokół mnie zrobili awe.
-Czy to prawda, że wy dwoje mieszkacie razem?- kiwnął głową. -Czy ona jest teraz w domu?
-Nie, jesteś gdzieś...- zmrużył oczy, gdy rozglądał się po publiczności, próbując mnie znaleźć i wskazał kiedy to zrobił. -Jest tam!
Wszyscy spojrzeli się na mnie; dziewczyna obok mnie wyglądała jakby miała zemdleć. Uśmiechnęłam się do kamery, która była zbliżana na mnie i tępo machałam do Harry'ego. Uśmiechał się.
-Mamy ich wystarczająco za dużo, następne pytanie!- Liam zażartował, choć była aluzja poważnego tonu w jego głosie. Jednak wszyscy zaśmiali się. Zayn wyszeptał coś do Niall'a co sprawiło, że wybuchnął śmiechem, gdy Louis odpowiadał na pytanie o El.
-Czy mogę zdjęcie, proszę?- dziewczyna w koszulce ''Pani Tomlinson'' zapytała mnie gdy była kolejna przerwa reklamowa. Wyglądała na całkowicie pełną zachwytu kiedy się zgodziłam. Zrobiłyśmy około czterech zdjęć, po czym wyciągnęłam mój telefon i zaobserwowałam ją na Twitterze, w tym samym momencie opowiadała mi jak uroczo Harry i ja wyglądamy razem, i że ma blog poświęcony nam i jak wspaniały jest dla niej ten dzień. Nie ma wielu fanów którzy wspierają nas tak bardzo.
Wywiad zakończyli chłopcy śpiewający na scenie, która była utworzona dla nich. Jeszcze kilka dziewczyn wokół mnie spytało o zdjęcia, chociaż naprawdę nie wiedziałam czemu to taka wielka sprawa, mam na myśli to, że ja nie jestem członkiem zespołu. Byłam eskortowana przez ochroniarza za kulisy gdy postanowiłam sprawić dzień ''Pani tomlinson'' nieco lepszy.
-Hej, poczekaj, możesz przyprowadzić tą dziewczyne, która siedziała koło mnie? Tą z czarnymi włosami?- mężczyzna wzruszył ramionami i kazał mi czekać tam gdzie byłam. Szybko, przyprowadził dziewczynę i szliśmy już razem. Była na skraju płaczu, gdy przedstawiłam jej chłopców, którzy przytulili ją. Po kilku zdjęciach, musieliśmy iść, więc dziewczyna została zaprowadzona z powrotem na resztę show. Ręka Harrego owinęła mnie w talii, gdy wszyscy szliśmy w kierunku wyjścia ze studia, nawet jeżeli nie było wokół żadnej kamery, co sprawiło, że Zayn posłał mi spojrzenie.



  ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje, za wszystkie komentarze :*

niedziela, 1 grudnia 2013

Chapter 31: No Cameras

-Arianna?- wymamrotał Harry, gdy weszłam do łóżka. Czuje się źle, że obudziłam go tak późno, ale nie chciałam spać na kanapie.
-Tak, to ja. Przepraszam.- obrócił się do mnie, więc obróciłam się tak, że też na niego patrzyłam.
-Czy ty- zatrzymał się. -Czy ty paliłaś?- zachichotałam; dlaczego dla wszystkich było ta takim zaskoczeniem?
-Tylko jednego, Harry.- naprawdę nie zauważyłam jak mocny był zapach aż do teraz. Nic nie powiedział, a ja nic nie dodałam, więc zostaliśmy ze swoimi własnymi myślami. Moje obawy o Cassidy zostały dawno zapomniane. Nie mogę się powstrzymać od myślenia o tym co powiedział Zayn. ''Nie myślimy, że ciągle naprawdę udaje.'' To może znaczyć, że każde objęcie, każdy pocałunek, każda słodka rzecz, którą Harry zrobił przed kamerami nie była dla nich, to było dla mnie. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna czy także udawałam. Czy powinnam zapytać go o to teraz? W połowie już śpi, więc może nie odpowiedzieć logicznie. -Dobranoc, Harry.
-Dobranoc.
Wzięłam jego ramię i owinęłam wokół mojej talii, więc przytulał mnie. Nie zabrał go.
Następnego poranka, ramię Harrego wciąż było owinięte wokół mnie, chociaż byliśmy bliżej siebie. Obudziłam się przed nim, ale pod pościelą obok Harry'ego było tak ciepło, że po prostu chciałam zastać tam na zawsze. Mój głód osiągnął szczyt po około 20 minutach słuchania stałego oddechu Harrego, więc postanowiłam zrobić wszystkim śniadanie. Zayn wciąż spał na kanapie kiedy zaczęłam gotować, ale obudził się gdy skończyłam. Wkrótce przyszedł również Harry z wielkim uśmiechem na ustach.
-Dzień dobry!- chwycił talerz i nałożył sobie jedzenie wciąż się trochę uśmiechając.
-Co sprawiło, że jesteś w tak dobrym humorze?- Zayn zapytał go, gdy wszyscy usiedliśmy.
-Nic szczególnego.- w czasie jedzenia rozmawialiśmy, chociaż głównie starali się komplementować mój okropny posiłek, za który ich przepraszałam; spalona jajecznica i szynka. Gdy skończyliśmy nadal rozmawialiśmy do czasu aż Zayn wstał ze swojego miejsca.
-Pewnie powinienem wracać do Perrie.- umieścił swój talerz w zlewie i poszedł do salonu by znaleźć swoje klucze. Pożegnaliśmy się, po czym Zayn był już w drodze, zostawiając mnie i Harry'ego samych. Poszłam z powrotem do kuchni by zacząć myć naczynia, a Harry szedł tuż za mną.
-Więc, jak spałeś?- na moje pytanie ponownie się uśmiechnął, jakbym przypomniała mu jakieś wspaniałe wspomnienia.
-Cudownie. A ty?- talerz został umieszczony w zmywarce przez jego wielki dłonie gdy czekał na moją odpowiedź.
-Nawet lepiej.- uśmiechnęłam się szeroko. Próbowałam wymyślić sposób przytoczenia tego co powiedział Zayn, ale nic nie przyszło mi do głowy. Jak mogłabym zacząć? Włożyłam widelec do zmywarki.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?
-Harry.- zaśmiałam się. -Nigdy nie mam planów. Prawie nikogo tu nie znam, pamiętasz?
-Racja. Cóż, myślę, że mamy dzisiaj wywiad, więc, jeśli chcesz możesz przyjść?
-Brzmi świetnie. Kiedy?- zatrzymał się by pomyśleć i skończył dzwoniąc do jednego z chłopców.
-Trzeciej.- skinęłam głową, w duszy zauważając, że mamy tylko godzinę lub dwie. Przepłukałam talerz zanim umieściłam go w zmywarce. Harry pomógł mi z robotą wkładając kilka kubków do urządzenia. Lubie mieć go obok siebie za te małe rzeczy; miło z nim być. Wkrótce skończyliśmy i zaczęliśmy przygotowywać się do wywiadu. Ubrałam parę obcisłych dżinsów i t-shirt, tak samo jak Harry. Spotkaliśmy się z powrotem w salonie, zajmując nasze zwyczajne miejsca na kanapie, gdy czekaliśmy, aż nadejdzie czas na wyjście.
-Czy ktoś nas tam zawiezie?
-Chyba tak.
-Okej.- później nie mówiliśmy dużo. Zastanawiam się jak będzie wyglądał wywiad. Będę za kulisami czy na widowni? Zapytają o mnie? To będzie radiowy czy telewizyjny wywiad? Cy inne dziewczyny tam będą? Harry otworzył usta by coś powiedzieć, ale to nie opuściło jego ust. Wiem co zamierzam zrobić by dowidzieć się czy Harry mnie lubi. To wyglądało jakby się wahał czy powinien powiedzieć to co chce.
-Arianna czy ty- zatrzymał się przez dźwięk klaksonu. Nasz pojazd czeka na zewnątrz. Potrząsnął głową i wymamrotał ''zapomnij'', wstając z kanapy. -Gotowa?
-Tak.- poszliśmy do drzwi, Harry otworzył je by wyjść pierwszy. -Harry, zaczekaj.- zatrzymał się w progu drzwi i obrócił się do mnie wracając do środka. Zamknęłam za nim drzwi co sprawiło, że posłał mi pytające spojrzenie. Teraz albo nigdy.
Rozejrzałam się dookoła upewniają się, że nie ma żadnych paparazzi na zewnątrz patrzących we wnętrze domu. Nie chce, żeby to zniszczyli. Poza tym, jest lepiej bez kamer wokół, ponieważ wtedy będzie wiedział, ze nie robię tego dla prasy. Po prostu staliśmy tam na wprost drzwi, patrząc na siebie, bo nie zrobiłam niczego. Prawie zaśmiałam się, ale powstrzymałam to biorąc głęboki oddech.
-Arianna, powinniśmy- wtedy uciszyłam go kładąc rękę na jego karku i całując go.

sobota, 23 listopada 2013

Chapter 30: Cigarettes

-Witaj.- Harry uśmiechnął się, otwierając drzwi dla Zayn'a, który nie wyglądał na zbyt zmartwionego jego kłótnią z Perrie.
-Cześć Harry.- postawiłam herbatę na stole i przywitałam naszego gościa, dostając tylko ''cześć'' w odpowiedzi. Zayn zawsze wydawał się trzymać dystans wokół mnie, ale nigdy nie rozumiałam dlaczego. -Mogę usiąść?- Harry kiwnął głową i gestem wskazał w kierunku kanapy, pozwalając Zayn'owi usiąść po czym zajął miejsce obok niego. Naprawdę nie mam o czym rozmawiać z Zayn'em, ponieważ tak naprawdę go nie znam, wiec starałam się wymyśleć jakąś wymówkę by zostawić go i Harry'ego samych.

-Ja, um.- spojrzeli na mnie, wciąż stojącą jak idiotka. -pójdę wziąć prysznic.- Harry kiwnął głową. Nie widziałam jak zareagował Zayn, bo wyszłam z pokoju i już znajdywałam się w przed pokoju. Gdy dostałam się do łazienki, wzięłam długi prysznic i myślałam o swoich problemach; głównie o telefonie Cassidy. Nawet raz nie zadzwoniła spytać jak się czuje, ale nagle jestem jedyną osobą, która jest na lini? Miałam do niej zadzwonić? Kiedy skończyłam, przebrałam się w łazience. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi w sypialni, więc przypuściłam, że Harry pozwolił Zayn'owi tam dzisiaj spać. W mieszkaniu było ciemno, gdyż jest już późno; jedyne światło, które widziałam było od telewizora z salonu. Cieszyłam się, że Harry jeszcze nie spał, ponieważ w ogóle nie byłam zmęczona. Chciałam po prostu obejrzeć film i zapomnieć o całym stresie, z którym miałam do czynienia. Fani byli ostatnio szczególnie niemili, Catherine kilka dni temu zadzwoniła do mnie by uzyskać ode mnie więcej udawania, a na dodatek, Cassidy znalazła sposób by wszystko stało się jeszcze gorsze. Nie mogłam się powstrzymać, chciałam do niej oddzwonić i przeprosić za rozłączenie się, chociaż wiem, że nie powinnam czuć się winna. -Cześć.- powiedziałam, gdy weszłam do salonu, spodziewając się zobaczyć Harrego i kiepski romans w telewizji. Zamiast tego, zobaczyłam Zayn'a oglądającego stary czarno-biały film. Spojrzał na mnie, gdy wyciągał papierosa z opakowania i zapalił go. -Przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteś.- obróciłam się by pójść do sypialni, kiedy przemówił.

-Możesz zostać, jeśli chcesz.- zawahałam się, bo z jednej strony, naprawdę nie chciałam pójść do łóżka i całą noc myśleć o swoich problemach, ale z drugiej, jestem całkowicie pewna, że naprawdę nie chce, żebym została. To znaczy, nie jesteśmy naprawdę przyjaciółmi. Mimo to, muszę oczyścić mój umysł. Zayn leżał na moim typowym miejscu, więc usiadłam na kanapie obok jego. Zastanawiam się co stało się pomiędzy nim i Perrie. Nie powinnam pytać, ale nie mogłam się powstrzymać, gdy zauważyłam, że wyciąga kolejnego papierosa -drugiego, prawie ostatniego z pudełka i zapala go; zastanawiam się ile już ich spalił. Musi być zestresowany.
-Więc, co zrobiłeś?- To wyszło źle. Obrócił się do mnie, gdy zapytałam.
-Dlaczego myślisz, że ja coś zrobiłem?
-Mam na myśli to, że Perrie nie była właściwie tą, która przyszła.- strzepnął popiół z papierosa do prawie pustego pudełka. -Co się stało?
-To jest głupie, naprawdę. Tylko trochę przesadziłem.- kiwnęłam głową. -Po prostu jutro przeproszę i prawdopodownie między nami będzie dobrze.- Prawdopodobnie. Byliśmy cicho. Zayn mocno zaciągnął się papierosem i wpatrywał się w telewizor. Film nie był za bardzo interesujący, więc mój mózg znów powędrował do telefonu, który otrzymałam od Cassidy. Swoją drogą, dlaczego ona i Chris zerwali? To musi być dla niej ciężkie. Wyrwałam się z moich zamyśleń by uświadomić sobie, że obgryzałam swoje paznokcie. Zobaczyłam Zayn'a oferującego mi jego ostatniego papierosa. -Coś nie tak?- potrząsnęłam głową na jego pytanie, ale ciągle przyjmowałam jego ofertę. Może to pomoże mi ze stresem. Podrzucił mi ognień, wyglądając na zdziwionego, że zgodziłam się, by zapalić. To nie pierwszy papieros, który miałam w życiu; gdy miałam osiemnaście lat, Cassidy dała mi jednego z jej zapasu, by świętować, tylko dlatego, że mogłam, zgodnie z prawem. Pamiętam kaszel i mdłości, które miałam po nim. Nie paliłam parę miesięcy po tym, ale wciąż mam to uczucie mdłości. To będzie tylko trzeci jaki kiedykolwiek miałam. Prawie czułam żal za zabranie Zayn'owi ostatniego, ale hej, robię dla niego przysługę, prawda? One są dla niego złe.
-Dziękuje.- mogę wypalić tylko połowę, zanim uczucie mdłości do mnie powróci.
-Więc, wypłata przyjdzie później czy coś?
-Przepraszam?
-Wiem o kontrakcie i wszystkim, Arianna. Nie musisz przede mną grać.- On naprawde myśli, że dlatego się stresuje?
-Oh. To nie jest to co mnie martwi, nie.- Więc, Zayn wie o kontrakcie. -Kto jeszcze spoza kierownictwa wie o tym?
-Uh, tylko ja, Louis i Liam. I Niall.- pomyślał. -I Harry, oczywiście.- kiwnęłam głową, z ulgą, że Perrie i dziewczyny nie wiedza. Prawdopodobnie myślą o mnie inaczej. -Myślę, że on naprawdę tego nie rozumie.- Harry?
-Rozumie czego? Kontaktu?
-Nie, on wszystko rozumie, ale nie myślę, że wie, że to wszystko to gra, z twojej strony.
-To znaczy, nie wszystko jest grą.
-Spójrz, widzieliśmy już wcześniej zranionego Harry'ego i nie chcemy, żeby to zdarzyło się ponownie, wiesz?
-Nie wiem jak mogę go zranić; to nie tak-
-Mówi o tobie cały czas przy nas, Arianna. Jak ty śmiejesz się z jego każdego głupiego żartu, który raczej nie jest zabawny albo jak czytasz książkę, którą zasugerował, lub jak słodka jesteś gdy się rumienisz-
-Zayn, co ty mówisz?
-Nie myślimy, że ciągle naprawdę udaje.- nic nie powiedziałam; co mogłam powiedzieć? Może się myli. Ale może nie. Mam nadzieje, że nie. Szkoda, że nie zaproponował mi tego papierosa teraz. -Po prostu go nie zrań, okej?
-Nie zrobię tego.- postanowiłam, że sama się dowiem, czy to wszystko jest prawdą. Jeżeli tak nie jest, będzie naprawdę niezręcznie.

Chapter 29: Phonecalls

Harry spał na kanapie gdy mój telefon zadzwonił, co sprawiło, że się poruszył. Był to nieznany numer.
-Halo?
-Gdzie ty do cholery jesteś?- wszędzie poznałabym ten głos. To Cassidy.
-Przepraszam?
-Próbuje się do ciebie dodzwonić od jakiś paru dni! Od kiedy masz nowy numer?- Dlaczego zachowuje się jakby nic złego między nami się nie stało? Jak długo nie rozmawiałyśmy? -Zobacz Ari, rozumiem, że jesteś trochę wkurzona, ale to nie powód, żeby się ode mnie odcinać! Myślałam, że umarłaś lub coś!
-Trochę wkurzona? Cassidy, ty kurwa po prostu wyszłaś bez ostrzeżenia i przeprowadziłaś sie z-
-Zerwaliśmy.- nic nie powiedziałam. -Spójrz, naprawdę nie mam gdzie pójść, bo nie otwierasz drzwi.
-Klucz zapasowy nadal powinien być pod wycieraczką.
-Oh, nie pomyślałam o tym! Cóż, gdzie ty kurwa jesteś?- westchnęłam. Wyjdę na hipokrytke. -Wszystkie czasopisma piszą, że przeniosłaś się do-
-To prawda.
-Oh, mój Boże. Żartujesz, tak? Gdzie? Anglia? Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?- Dlaczego do niej nie zadzwoniłam? Wyszła, bez oglądania się wstecz, ale ja miałam do niej zadzwonić? Cholera, powinna być szczęśliwa gdyby dostała chociaż pocztówkę.
-Dlaczego miałabym to zrobić?- mój głos był głośniejszy, gdy mój gniew wzrastał; praktycznie krzyczałam do telefonu, budząc Harry'ego. -Ty-
-Wszystko w porządku?- spytał Harry, siadając i pocierając swoje czoło. -Kto to?- starałam się uspokoić, wzięłam głęboki oddech.
-Nikt ważny.- rozłączyłam się bez dawania sobie czasu, by poczuć się źle. Ona była tą, którą nie obchodziło to czy żyje na własną rękę czy nie, dlaczego powinnam się nią przejmować? Mimo to, głęboko we mnie czułam współczucie, co sprawiało, że patrzyłam z powrotem na telefon. Może powinnam do niej oddzwonić. Harry nadal wpatrywał się we mnie, czekając na odpowiedź. -To była Cassidy.
-Twoja przyjaciółka?- Nie bardzo.
-Pewnie. Pamiętasz, kiedy mówiłam ci o jej wyprowadzce do tego faceta?- kiwnął głową. -Zerwali i teraz chce wrócić do mieszkania lub coś. -jego brwi uniosły się kiedy myślał o nie wiadomo czym; pewnie o wszystkich rzeczach, które powiedziałam mu o niej: jej wyprowadzce, różnych czasach kiedy porzucała mnie dla przypadkowych facetów, nie wspominając o tym gdy prawie przejechała mojego psa kiedy miałyśmy szesnaście lat i starała się pokazać mi swój nowy samochód.
-Brzmi jakby wracała tylko kiedy czegoś potrzebuje.- W zasadzie.
-To ona.- zgarbiłam się na swoim miejscu. -Myślę, że nic nie powstrzyma jej od mieszkania tam. Ale jeśli myśli, że będę płacić za wodę i ogrzewanie i- telefon znów zaczął dzwonić, przerywając mi.
-Chcesz, żebym odebrał?- potrząsnęłam głową, przygotowując się do gniewu Cassidy. Zajęło mi cztery sygnały żeby w końcu odebrać.
-Co?
-Oh, przepraszam, ja- To na pewno nie Cassidy.
-Zayn? Nie, myślałam, że to ktoś inny, przepraszam.- Dlaczego do mnie dzwoni?
-Harry nie odbierał, więc pomyślałem, że mogę go złapać tutaj?
-Tak, on spał.- Cisza. -Już wstał, tutaj.- podałam telefon Harremu, który wyglądał na zmieszanego przez parę sekund gdy Zayn z nim rozmawiał. Po kilku sekundach przyłożył rękę do komórki.
-Czy będzie w porządku jeżeli zostanie dziś tutaj?
-Um, tak, pewnie, dlaczego?- zignorował moje pytanie, zapewniając Zayn'a, że nie będzie przeszkadzał i może dziś tu zostać. Kiedy zakończyli rozmowę, spytałam ponownie.
-Uh, on i Perrie mieli sprzeczkę.- Oh.
-Więc, dlaczego po prostu nie pojedzie do hotelu lub coś? Jest w największym na świecie b- Harry posłał mi spojrzenie. Teraz pewnie brzmiałam jak suka. -Tylko zastanawiałam się. Co stało się pomiędzy nim i Perrie?
-Nie chciał o tym gadać.- Harry wzruszył ramionami; kiwnęłam głową, choć nie mogłam pomóc, myślałam o tym. Wydają się tacy idealni razem, nie mogę sobie wyobrazić co musiało się stać, że Zayn musi spać gdzie indziej.
-Jak twoja głowa?
-Lepiej, dziękuje kochanie.- uśmiechnęłam się; nie mogę tego powstrzymać gdy mówi do mnie ''kochanie'', chociaż to dla niego pewnie nic nie znaczy. -Jak myślisz, jak długo zajmie mu dotarcie tu?
-Nie mam pojęcia. Powinniśmy zrobić dla niego kawę lub herbatę?
-Może pomóc.- postanowiłam zrobić kubek herbaty dla Zayn'a, ponieważ głowa Harrego pewnie wciąż go boli. Przyniosłam ją do salonu, gdy jego samochód wjeżdżał na podjazd.

piątek, 22 listopada 2013

Chapter 28: "How's the hangover?"

Gdy się obudziłam, wcześniej niż zazwyczaj, Harry nadal spał. Wyszłam spod pościeli by znaleźć mu Advil lub coś takiego. Przeszukałam całą łazienkę, ale nic nie znalazłam, żadnego leku przeciwbólowego. Moje stopy z powrotem zaprowadziły mnie do sypialni gdzie upewniłam się, że Harry nadal śpi po czym przebrałam się i zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała błyskawicznie. Harry zadbał o mnie, gdy miałam kaca, odwdzięczę mu się. Kierowca zabrał mnie do najbliższej apteki i poczekał na mój powrót.
Tak szybko jak tylko umiałam znalazłam butelkę leków przeciwbólowych i zabrałam je do kasy, gdzie zostałam przywitana przez niebieskooką kasjerkę z plakietką Kerri. Na mój widok jej oczy rozszerzyły się, tak jak jej uśmiech.
-To nie ty jesteś dziewczyną Harrego Styles'a?- Technicznie, tak.
-To ja.- odwzajemniłam uśmiech, niezręcznie patrząc w dół, po kilku chwilach niepotrzebnego kontaktu wzrokowego. Coś przyciągnęło moją uwagę. Na wyświetlaczu pod ladą był magazyn ze mną na okładce. Teraz jestem do tego przyzwyczajona, ale ten był inny. Nagłówek brzmiał ''Czy Ari i Anne dogadają się?'' Dogadamy się? Spotkam ją czy coś? Dlaczego ja nic o tym nie słyszałam? Chwyciłam magazyn i podałam go Kerri, które sprawdziła jego okładkę zanim skasowała go i spakowała do reklamówki z lekami Harry'ego.
-Coś jeszcze?- potrząsnęłam głową, dziękując jej zanim wyszłam. Kierowca taksówki wyglądał jakby się zrelaksował gdy wróciłam, a jeszcze bardziej gdy zostawiłam mu hojny napiwek. Cicho dostałam się do środka naszego domu z nadzieją, że nie obudzę Harry'ego, ale byłam zaskoczona widząc go już obudzonego na kanapie z głową w dłoniach.
-Gdzie byłaś?- trzymałam reklamówkę, idąc w jego kierunku. Westchnął. -Myślałem, że wyjechałaś lub coś się stało.
-Czuje się dobrze. Patrz co dla ciebie mam! Rzeczy na ból głowy!- wyciągnęłam butelkę i pokazałam mu ją, spodziewając się szczęśliwszej rekcji niż ta, którą dostałam.
-Powinnaś mi powiedzieć, że gdzieś wychodzisz.
-Spałeś, Harry.- skrzyżował ręce na klatce piersiowej gdy umieściłam butelkę z powrotem w reklamówce. -Przepraszam, Musze mieć pozwolenie na wyjście?
-Po prostu miło byłoby wiedzieć, że jesteś cała.- Czy nie może po prostu pozwolić mi zrobić coś miłego dla niego? -Martwiłem się.
-Potrafię o siebie zadbać, Harry.- mój głos był nieco głośniejszy niż przedtem, co sprawiło, że Harry skrzywił się, a ja zdałam sobie sprawę jak musi się teraz czuć. -Chcesz wody z tym?- podałam mu reklamówkę z apteki.
-Tak, proszę.- z powrotem zgarbił się na kanapie, przebiegając rękoma po swoich włosach. Chwyciłam butelkę wody z kuchni i z powrotem skierowałam się do salony, tylko by znaleźć Harry'ego patrzącego na magazyn, który kupiłam. -Co to jest?- podniósł go, żebym mogła zobaczyć.
-Ty mi powiedz.- zaśmiałam się, idąc do kanapy i zajmując miejsce obok niego. -Oni naprawdę rozsiewają rzeczy poza proporcją, nie?- Harry zaśmiał się, choć ciągle było w nim trochę powagi.
-Catherine ci nie powiedziała?
-Powiedziała mi czego?- chwycił wodę ode mnie i otworzył butelkę leków, biorąc dwie tabletki.
-Spotkasz moją rodzinę.- Co. Jak nikt mógł mi nie powiedzieć czegoś tak ważnego?!
-Kiedy? Nikt mnie nie poinformował!- pewnie wyglądałam na naprawdę przerażoną, bo Harry naprawdę się cieszył patrząc na moją twarz.
-Myślę, że za jakiś tydzień lub dwa?- Tydzień?! Gdy zobaczę Catherine zabije ją; nawet nie powiedziała mi, że spotkam rodzine Harrego! Co do siebie powiemy? Anne pewnie mnie znienawidzi. I Gemma. Swoja drogą o czym możemy rozmawiać, pogodzie? Fakt, że cały ''związek'' jest fikcją?
-Czy oni wiedzą?- Harry nadal uśmiechał się na zamieszanie, które okazywałam.
-Wiedzą co, kochanie?
-Że jestem opłacana za bycie z tobą?- jego uśmiech nieco zanikł i stał się bardziej poważny, potrząsając głową na nie. Więc, również dla nich musze udawać jego dziewczynę. Przez chwile nic nie mówiłam; po prostu myślałam o całej sytuacji. Może polubi mnie, Gemma też, jeżeli będę grac prawidłowo. Ręce Harrego powróciły do jego głowy.
-Więc, co dokładnie stało się zeszłej nocy?- Cieszę się, że nie pamięta.
-Nic, byłeś nieco pijany; zabrałam cie do domu.
-Nic więcej?- Chciałam zapytać o to co powiedział, naprawdę, ale nie miałam odwagi. Może on zapytałby jeśli ja powiedziałabym cokolwiek o ''nas'', ale jestem zbyt nieśmiała. Chodzi mi o to, co jeżeli on tak naprawdę nie myśli o nas? Mogłam go źle usłyszeć. Lub, co jest bardziej prawdopodobne, był to alkohol. Tylko potrząsnełam głową. -Oh.
-Więc.- chciałam zmienić temat tak szybko jak umiałam, na wypadek gdyby Harry pamiętał cokolwiek. -Jak kac?- wzruszył ramionami, masując swoją skroń. -Chcesz żebym ci coś przyniosła?
-Herbata byłaby dobra.- spojrzał na mnie z oczami szczeniaczka, wiedząc, że nie mogę się oprzeć. -I możemy obejrzeć film lub coś?- Brzmi jak leniwy dzień.
-W porządku.- ziewnęłam, kierując sie z powrotem do kuchni by zrobić herbatę. -ale mogę zasnąć na tobie w trakcie filmu.
-To w porządku.

czwartek, 21 listopada 2013

Chapter 27: ''Do you ever just think?''

-Wszystko w porządku?- udało nam się dostać do domu, w cudowny sposób, bez spotkania paparazzi. Harry potykał się jak mały jelonek i chichotał, choć wydawał się nieco bardziej trzeźwy niż wcześniej. Pokręcił głową na moje pytanie, ściskając swoje zaczerwieniałe powieki.
-Będę chory.- Cholera. Zmarszczył nos, gdy pogoniłam go do łazienki, unikając robienia bałaganu. Znalazł drogę do kibla i usiadł obok niego, jakby po prostu czekał, aby zwymiotować. Westchnęłam, zajmując miejsce obok niego na zimnej podłodze, chwaląc siebie za to, że nie byłam za bardzo pijana. Siedzieliśmy przez chwilę. Harry zrobił parę dziwnych min za każdym razem gdy myślał, że będzie wymiotował. Kiedy w końcu to zrobił, nie byłam zbyt pewna co zrobić; nie miałam szkolenia do tego typu rzeczy. Powinnam go pogłaskać po głowie czy coś? Ostatecznie po prostu robiłam małe kółka na jego plecach, by poczuł się lepiej, choć prawdopodobnie to nie działało. Z powrotem usiadł, po około trzydziestu niewygodnych sekundach, i oparł łokcie o sedes. -Ja.- połknął. -Ja.
-W porządku Harry. Skończyłeś?- Moja ręka nadal była na jego plecach, ale teraz po prostu tam leżała. Kiwnął głową, choć nadal ociężale. -Może umyjesz zęby i przebierzesz się do łóżka, dobrze?- zebrałam kosmyki włosów z jego oczu, odkrywając, że jego loki i czoło były zalane potem. Wstał. Zadecydowałam, że zostawię go przy tym. Skierowałam się do sypialni by przebrać się w piżeme kiedy Harry nadal był w łazience. Przebrałam się w szafie tak szybko jak mogłam po czym wyszłam, tylko by znaleźć skulonego Harry'ego w łóżku. Jego twarz wyglądała blado, ale już nie była spocona. Miał na sobie jakiś t-shirt i te same spodnie co wcześniej. Zaczęłam kierować się do drzwi, myśląc, że śpi, ale jego ręka chwyciła moją.
-Możesz tu zostać?- zachichotałam.
-Harry, mieszkam tu, pamiętasz?
-Miałem na myśli tu.- Oh. Czułam się zbyt niezręcznie dzieląc z nim łóżko kiedy przeprowadzałam się, więc byłam trochę przyzwyczajona do spania na kanapie. Harry zazwyczaj dołączał do mnie, jednak spał na kanapie obok mojej. To wydaje się głupie, ale jednak trochę słodkie. Nigdy nie narzekał lub pozwalał mi spać samej w salonie.
-Um, tak. Pewnie.- położyłam się obok niego, starannie zachowując odległość między nami. Harry wymamrotał parę słów, których nie mogłam zrozumieć i po paru minutach wyłączyłam światło. Siedzieliśmy cicho w ciemności; ja myśląc o tym co muszę jutro zrobić i śpiący Harry, tak myślę. Pewnie jutro będzie miał kaca, więc będę musiała zaspokoić go tak jak on mnie, gdy miałam kaca. Moje powieki stawały się cieżkie, ale Harry poruszył się ze swojego miejsca co nie pozwoliło mi zasnąć. Otworzyłam oczy tylko po to by uświadomić sobie, że Harry patrzy się dokładnie na mnie, a jego oczy praktycznie świeciły.
-Arianna?- wyszeptał. Normalnie, gdy staramy się zasnąć nic nie mówi, ale myślę, że jest jeszcze całkiem pijany.
-Tak?- przez parę sekund nie odezwał się ani słowem.
-Chciałem się tylko upewnić, że wciąż tu jesteś.
-Tak.- byłam zbyt zmęczona by powiedzieć cokolwiek innego. Harry zamruczał w odpowiedzi. Znów zamilkliśmy, a ja poczułam, że odpływam do tego stanu zombi, gdzie już prawie śpisz.
-Arianna?- jego głos był teraz nieco spokojniejszy, ale nadal przyciągał mnie do świadomości. Brzmiał jakby w każdej chwili mógłby zapaść w głęboki sen; czułam się tak samo.
-Tak, Harry?- teraz byłam trochę bardziej zirytowana; nie może po prostu pozwolić mi spać? Gdybym wiedziała, że pijany Harry jest tak wkurzający, nie pozwalający mi odpocząć i w ogóle, pewnie zasugerowałabym zostać dziś w domu. Mogliśmy obejrzeć film siedząc na kanapie lub czymś, lub pójść do restauracji. Ledwo rozmawialiśmy w klubie, więc po co to było?
-Czy kiedykolwiek myślałaś?- jego głoś był ledwo słyszalny, mogłam powiedzieć, że dosłownie zapada w sen.
-O czym?- Przysięgam, że jeśli powie o czymś głupim jak pizza czy psy...
-O nas.- praktycznie zadławiłam się moim własnym oddechem i od razu rozbudziłam się. Nie spodziewałam się tego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tak? Czy on myśli o nas. Może to tylko alkoholowa gadka. To znaczy, to nie tak, że będzie o tym pamiętać jutro. Nie mogę tak po prostu wyciągnąć tego tematu rano, pewnie powie tylko, że to przez to, że był pijany. Co mogę powiedzieć?
-Co masz na myśli, Harry?
Cisza. Nie może teraz spać! Wyszeptałam jego imię kilka razy, ale nie dostałam nic oprócz jego ciężkiego oddechu w odpowiedzi. Zawsze oddycha ciężko gdy śpi jakby na skraju chrapania. Nie zasnęłam później; myślałam o tym co powiedział, odtwarzając jego słowa w mojej głowie. Po prostu wiem, że nie mogę poruszyć tego jutro. To znaczy, mogę, ale wiem, że tego nie zrobię, nie ważne jak bardzo bym chciała. Może powinnam o tym zapomnieć; to co powiedział pewnie nic nie znaczyło. Prawda?

sobota, 16 listopada 2013

Chapter 26: Curly Haired, Drunken Mess

-Arianna?- jego zniecierpliwiony głos rozbrzmiał w korytarzu za drzwiami łazienki.
-Tak?
-To będzie już czterdzieści pięć minut. Jesteś pewna, że chcesz iść?- w jego wysiłkach by pokazać mi Londyn, Harry zadecydował, że dziś wieczorem odwiedzimy jakiś klub w zachodniej części miasta. Westchnęłam, ciągle nie pewna co zrobić z moimi włosami, i otworzyłam drzwi.
-Nie mogę tak pójść, ludzie będ- przerwał mi.
-Przestań martwić się o to co inni ludzie myślą. Jeżeli o mnie chodzi, wyglądasz dobrze; chodźmy.
-Tylko dobrze?- droczyłam się, obracając się z powrotem twarzą do lustra. Mój strój nie był taki zły; miałam czarną sukienkę, którą myślałam, że zgubiłam i buty na obcasie. Z drugiej strony moje włosy dziś nie współpracowały. Może po prostu wyprostuje je naprawdę szybko-
-Miałem na myśli wspaniale. Chodź.- gdybym została jeszcze dłużej byłby zdolny czymś rzucić.
-Dobra.- zatańczył mały taniec zwycięstwa gdy chwyciłam moją torebkę i spakowałam do niej parę gumek do włosów, tylko na wypadek.
Gdy dostaliśmy się pod klub zostaliśmy zbombardowani przez kamery. Wiem, że chłopcy są bardzo sławni i wmogóle, ale cholera jasna, paparazzi są wszędzie, gdzie idziemy. Kiedy brałam tą prace, nie spodziewałam się, że zawsze będzie aż taki tłum. Harry chwycił moją rękę i ciągnął mnie do środka, z dala od migających świateł.
-Harry!- oboje rozejrzeliśmy się, by zobaczyć Grimmy machającego do nas z drinkiem w drugiej dłoni. Ramię Harrego objęło mnie w tali, chociaż nie było tam żadnej kamery, i podszedł do swojego przyjaciela. -I kto tu jest!- wskazał gestem na wysokiego mężczyznę, przedstawiając ich sobie gdy ja po prostu stałam tam niezręcznie rozglądając się wokół. Harry wciągnął się w głęboką rozmowę z mężczyzną o czymś, czego nie byłam częścią. Szybko byłam nieco znudzona. Wciąż, czekałam aż będą cicho, aby cokolwiek powiedzieć.
-Możemy spotkać się przy barze za piętnaście minut?- nie chciałam być tak niegrzeczna, ale czułam jakby Harry zamierzał cały czas gadać ze swoim przyjacielem, a ja nie miałabym nawet szansy by wypić drinka. Wahał się z odpowiedzią, gdy ja myślałam o zgubieniu się lub czymś.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się do wszystkich zanim usprawiedliwiłam się i skierowałam w kierunku baru. -Piętnaście minut! Nie zapomnij!- Harry krzyknął za mną, przyciągając parę spojrzeń. Był tam tłum tańczących i cokolwiek jeszcze robiących ludzi na środku parkietu, gdzie muzyka była najgłośniejsza. Zdecydowałam, że równie dobrze mogę zostać w tłumie na parę minut zanim zdobędę coś do picia. Po około trzech piosenkach, zauważyłam kilka par oczu obserwujących mnie, ale zignorowałam to i dalej skakałam lub tańczyła lub jakkolwiek nazywało się to co robiłam to co robiłam.
Zaczęła lecieć bardzo optymistyczna piosenka, bardziej niż reszta, ale nie mogłam jej rozpoznać. Trzy dziewczyny kilka metrów ode mnie zaczęły piszczeć, gdy tylko piosenka się zaczęła. Wzięłam to za moją kolej by opuścić parkiet. Gdy tylko dostałam się do baru, sprawdziłam godzinę. Ciągle mam minute dla siebie. Miałam zamiar zamówić coś czekając chwilę na Harry'ego, gdy barman postawił przede mną szklankę wypełnioną czerwonym płynem.
-Przepraszam.- krzyknęłam, próbując zwrócić jego uwagę i popchnęłam szklankę przed siebie. -Nie zamawiałam tego.- mężczyzna wyjaśnił, że ktoś wysłał to dla mnie. Moją pierwszą myślą było, że to był Harry. Szukałam go z mojego miejsca, mając nadzieje, że nie czekał zbyt długo, dopóki paru ludzi nie zasłoniło mi widoku. Wzięłam łyk mojego napoju, ale okazało się, że był zbyt słodki jak na mój gust, więc ponownie go od siebie odsunęłam. Zanim miałam szanse by wstać i iść do osoby, którą podejrzewałam był Harry, ktoś usiadł obok mnie. Natychmiast, spojrzałam w góre, spodziewając się zobaczyć dołeczki od uśmiechu, ale zamiast tego zostałam powitana przez nieznajomą twarz.
-Nie lubisz tego?- mężczyzna wskazał w kierunku szklanki, którą odepchnęłam.
-Zbyt owocowy.- oświadczyłam, lustrując go od góry do dołu. Miał słodki uśmiech, ale pierwszą rzeczą, którą zauważyłam była blizna na lewym policzku. Z jakieś powodu sprawiało to, że wyglądał niebezpiecznie.
-Wypadek samochodowy.- powiedział jasno, sprawiając, że poczułam się zakłopotana przez gapienie się.
-Przepraszam.-wzruszył ramionami, ciągnąc rozmowę. Był naprawdę miłym, zabawnym facetem, ale z jakiegoś powodu, przypominał mi mojego kuzyna. Zamierzałam zapytać jak ma na imię, ale kręconowłosy pijany bałagan potknął się w nasza stronę, wtrącając się w naszą rozmowę.
-Ona jest ze mną, stary.- jego słowa były niewyraźne, ale głośne. -Arianna, ja, ja czekałem.- cholera. Zapomniałam tam iść. -Gdzie ty byłaś?
-Byłam tutaj.- obdarzyłam przepraszającym spojrzeniem mojego nowego przyjaciela, który już zaczął odchodzić. -Jak dużo wypiłeś?- Harry wzruszył ramionami, wpatrując się w mojego nowego przyjaciela, do czasu aż zniknął z zasięgu jego wzroku.
-Kto to był?-usiadł na siedzeniu obok mnie.
-Nie wiem. Tylko jakiś facet.- odpowiedziałam. -Harry, jak dużo wypiłeś?
-Dlaczego gadaliście tak długo?- ciągle zmieniał temat, choć jestem pewna, że ta informacja nie była w najmniejszym stopniu dla niego ważna.
-Czekałam na ciebie, ale nie przyszedłeś.
-Oh.- ten sam winny wyraz twarzy, jak przy stłuczeniu szklanki w mojej kuchni, oblał jego twarz, co sprawiło, że westchnęłam.
-Chodźmy do domu, dobrze?- skinął głową, po czym chwycił moją rękę.