expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 21 czerwca 2015

Chapter 67: ''We can't cook.''

-Ow, cholera!- upuściłam gorącą patelnie z  uścisku na ladę i zdjęłam moją kuchenną rękawice. Bezużyteczna rzecz. Moja ręka już pulsowała od gorąca patelni.
Harry nalegał, żebyśmy zrobili obiad dla mojej rodziny i Cassidy, skoro była to ich ostatnia noc tutaj. Cassisy cały czas zapewniała mnie, że nie była i wciąż nie jest dotknięta moimi okrutnymi słowami sprzed kilku nocy, po tym jak zrobiła ten żart o przytulaniu się z Harry'm. Naprawdę miałam nadzieję, że mówiła prawdę. Już czuję się źle przez to co powiedziałam.
-Jesteś cała?- Harry stłumił chichot. -To w ogóle jest gorące?
-Zamknij się, tak.- przewróciłam na niego oczami, chociaż złapałam jego zaraźliwy uśmiech. -Wiesz, że moglibyśmy łatwo wyjść gdzieś na obiad i nic z tego by się nie stało.
-Wychodziliśmy prawie każdej nocy. Zaczną myśleć, że nie umiemy gotować.- wykrzyknął, podczas zakładania moich kuchennych rękawic. Wyglądały całkiem śmiesznie i nieco rozkosznie na nim.
-Nie umiemy gotować.- kłóciłam się, chociaż to było kłamstwem. Przynajmniej ja nie umiem gotować, natomiast Harry mógł wybrać się do programu ,,Master Chef''' jeśli ta cała rzecz z zespołem by nie wypaliła. Harry położył swoją rękę (lub rękawicę) na sercu by wyrazić zranienie. -Ja nie umiem gotować.
-Dlatego masz mnie.
-Racja, twoje gotowanie sprawia, że moje wygląda fantastycznie!- droczyłam się, choć oboje wiedzieliśmy, że Harry był genialnym kucharzem
-Hej!
-Żartuję kochanie.- zaśmiałam się, gdy skrzyżował swoje ramiona i obrócił się ode mnie, dąsając się jak pięciolatek. -Kocham cię.- szturchnęła go i starałam się by się obrócił, ale nie zrobił tego, więc po prostu okrążyłam go. Uśmiechał się jak idiota, gdy stanęlismy twarzą w twarz.
-Jedzenie samo się nie zrobi.- zażartowałam, sprawiając, że oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Arianna, możesz zrobić swojej mamie kawę?- Cassidy krzyknęła. Zastanawiałam się ile im zajęło zdecydowanie kto zapyta.
-Więc stąd masz swoje uzależnienie od kawy!- Harry się droczył.
-Mamo jest ósma wieczorem!- odkrzyknęłam. -Trochę za późno na kawę!
Nie było odpowiedzi.
Cóż, nie wyjdę stąd by zostać skrzyczaną za odszczekiwanie, więc tylko westchnęłam i zaczęłam robić jej już czwarty kubek kawy dzisiaj.
-Kochanie, jemy w jadalni czy salonie?- spytałam Harry'ego, gdy kawa była zrobiona.
-Eh, jadalni?- nie brzmiał na pewnego, ale się tego trzymałam wracając do salonu by powiedzieć wszystkim, że obiad będzie gotowy za pięć minut. Kiwnęli głową, wszyscy skupieni na jakimś filmie. Nikt nie kłopotał się by podnieść na mnie wzrok z ekranu nawet na sekundę. Po wszystkim, zgaduję, ż będziemy jeść w salonie.
Gdy wszystko było gotowe i poukładane, a moja mam miała swoją kawę, Harry i ja zaczęliśmy jeść jedzenie, które powiedzieliśmy wszystkim, zrobiliśmy razem. Oczywiście Harry był jedynym, który naprawdę wszystko gotował.
Harry i ja nie mieliśmy pojęcia co działo się  w filmie akcji na którym wszyscy byli skupieni, więc staraliśmy się po prostu ze sobą rozmawiać, tylko po to by zostać uciszonymi przez moją całą rodzinę i Cassidy.
-Nie ma odwrotu Johnny. To co jest zrobione, zostało zrobione.- kobieta na naszej antenie, nacisnęła spust swojej broni zanim ekran stał się czarny. Pojawił się napisy, a ja spytałam się siebie co w ogóle mogło doprowadzić do takiego zakończenia.
-Cóż, to było... interesujące.- powiedział mój tata, biorąc łyk swojej wody. Teraz wszyscy zdawali się być niezainteresowani, a ja zaczęłam się śmiać przypominając sobie, że pięć minut wcześniej wszyscy prócz mnie i Harry'ego byli całkowicie wchłonięci przez ten film.
-Ten film ssie.- westchnęła Cassidy, biorąc duży kawałek pewnie już zimnego kurczaka.
-A przez to masz na myśli, że wyssał cię całą.- zażartowałam. Nikt się nie śmiał oprócz Harry'ego, który przestał, gdy zdał sobie sprawę, że nikt się nie przyłączył.
Harry parę razy zmienił kanał, podczas gdy wszyscy kończyli swój posiłek.
-To było miłe.- powiedziała nam moja mama. Harry uśmiechnął się dumnie, a ja tylko skinęłam, wiedząc, że pewnie wszyscy wiedzą, że nie za wiele pomagałam w kuchni. Wtedy, gdy mieszkałam z Cassidy, prawię wznieciłam pożar robiąc jajka. -Po prostu miłe. Ale kawa jest zimna.- Brzmiało jak problem osobisty.
-Mogę ci zrobić kolejną.- słodko zaproponował Harry.
-Nie, nie. W porządku.
Wszyscy słyszeliśmy ''w porządku'', ale jej ton głosu mówił ''Arianna zrób mi cholerną kawę lub powiem twojemu chłopakowi o plakatach z jego twarzą jakie miałaś w swoim mieszkaniu.''
-Ja zrobię ci kolejną.- wstałam ze swojego miejsca, chwytając tak wiele pustych talerzy  i kubków ze stołu ile mogłam. Usłyszałam kroki Harry'ego za sobą, więc obróciłam się na moment by zobaczyć, że niesie resztę ze stołu.
Jego głowa oparła się na moim ramieniu, gdy wylewałam ''zimną'' kawę do zlewu i wciąż tam była, gdy wypełniałam kolejny kubek ze świeżym, gorącym napojem.
-Arianna!- usłyszałam jak moja mam zaśpiewała niecierpliwie.
-Kurwa, poczekaj.- wymamrotałam. Harry mnie usłyszał i potrząsnął głową, nieco się śmiejąc.
Wzięła łaskawie gorący kubek i łyknęła kawę. Była oczywiście gorąca, ale nie przyzna tego lub nawet nie pozwoli jej ostygnąć.
-Więc Harry,- mój tata zaczął, gdy mój uroczy chłopak się uśmiechnął. Oh, nie. -Czytałem dużo czasopism o tobie i wszystko inne- moja mama uderzyła go lekko w ramię.
Uśmiech Harry'ego znikł i mogłam powiedzieć, że już był niespokojny przez to co mój tata przeczytał. Media zawsze zdołają się sprawić, że celebryci wyglądają jak okropne lub nieuważne osoby, nie ważne co robią.
Harry mógłby uratować pieprzonego szczeniaczka od utopienia się, a nawet ta historia byłaby przekręcona na coś okropnego lub całkowicie nieprawdziwego. To chore.
-i przyciągnęło moją uwagę to, że byłeś z- mój tata nie przestawał mówić, a moja głowa zaczęła boleć.
-Charles!- moja mama wbiła się. Dzięki Bogu, że tu jest, bo tym razem go powstrzymała. Kocham mojego tatę do śmierci, ale czasem może być wyjątkowo nadopiekuńczy. Nie zdziwiłabym się, gdyby miał więcej czasopism z twarzą Harry'ego niż dwunastoletnia dziewczynka.
Harry wyglądał na całkowicie przerażonego, ale także zadowolonego, że moja mama tu jest.
Usłyszałam, że Cassidy wydusiła ''niezręcznie'', zanim oznajmiła wszystkim, że idzie do łóżka, ponieważ jutro rano wyjeżdżają. Wszyscy wiedzieliśmy, że starała się wydostać z tej małej rodzinnej dramy, którą zaczęliśmy, ale kto mógł ją winić?
-Też idę spać. Charles?- moja mama wypowiedziała imię mojego taty jako pytanie, ale nawet się nie kłócił, wstał tylko i podążył za nią.
Harry pozostał cicho, chociaż wyglądał jakby ponownie oceniał wszystko co kiedykolwiek zrobił.
_________________________________

-Będę za tobą tęsknić!- Cassidy powiedziała w moje włosy, gdy przytulałyśmy się na pożegnanie na lotnisku. Mimo mojego małego wybuchu kilka dni temu wciąż się o mnie martwiła jak gdybym nic nie powiedziała. Też będę za nią tęsknić, mimo jej prób flirtowania z Harry'm (właściwie jej tylko kilku prób) i jej kiepskich żartów. Mogę nawet tęsknić za tymi żartami.
-Ja za tobą też! Trzymaj się!- odpowiedziałam, gdy się od siebie odsunęłyśmy, po czym obróciłam się do moich rodziców.
-Pa, skarbie.- powiedziała moja mama. Przyciągnęłam ją do uścisku, bez względu na jej nieznaczne odciąganie się.
Tata powiedział mi, żebym była ostrożna w wielkim mieście i żebym od czasu do czasu dzwoniła, gdy się żegnaliśmy. Nie mogłam nic na to poradzić, że zaczęłam myśleć ile wysiłku naprawdę wrzucili w odwiedziny. Nie upokorzyli mnie w dużym stopniu, Cassidy nie flirtowała z moim chłopakiem w dużym stopniu, i nic ekstremalnego się nie stało. Byłam całkiem zadowolona.
Harry przytulił moją mamę i powiedział jej, że było miło ją poznać, i niezręcznie ścisnął ręce z Cassidy, co sprawiło, że wybuchłam głośnym śmiechem.
-Wiesz,- powiedział do mojego taty gdy ściskali ręce. -Naprawdę nie jestem wszystkim tym jak co mówią media.
-Nawet nie jest blisko, tato.- wtrąciłam, gdy Cassidy i moja mama podnosiły swoje walizki. -Jeśli zostalibyście trochę dłużej, pewnie pokochalibyście go do śmierci,
-Tak!- Harry zachichotał. -Chodzi o to, że czytaliście rzeczy jakie piszą o Arianna'ie?
Moi rodzice groźnie na niego spojrzeli, a ja zrobiłam to tylko by dodać trochę zabawy ze sprawiania, że czuł się niekomfortowo. Działało.
-Ja...um... Nie miałem tego na myśli, yh,- jąkał się. -Jak, wiedzie, że rzeczy jakie oni mówią o niej- um nie są prawdziwe.. więc oni-
-Po prostu dajemy ci ciężki czas, Harry.- zaśmiałam się, a on odetchnął z ulgą.
-Musimy iść.- przemówiła moja mama, pospieszając nas. -Pa, skarbie.
-Pa, mamo, tato!- zawołałam, gdy odchodzili. Cassidy obróciła się i pomachała. -Pa, Cassidy!
-Wiesz, to o co mi chodziło z tobą i z mediami,- Harry droczył się, gdy byliśmy już poza lotniskiem, kierując się do naszego auta. -to to wszystko prawda. Wszystko.
-Wszystko?- zaśmiałam się, gdy wsiadaliśmy do samochodu a Harry zaczął prowadzić.
-Tak, to wszystko prawda.- zatrzymał się, wyraźnie myśląc nad plotkami, które ujawniły się w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. -Kradzież sklepowa, prowadzenie po alkoholu..
-Oh?- przewróciłam oczami, starając się przypomnieć wszystko co o sobie czytałam. -Więc, jestem w ciąży?!-  zboczył trochę z jezdni, ale szybko odzyskał panowanie. -Żartuje, idioto.
-Wiem, to mnie tylko zaskoczyło. To wszystko.- powiedział, zawstydzony. Tylko skinęłam i zaczęłam się śmiać z jego skrepowania.
Zastanawiałam się jak to by było mieć rodzinę z Harry'm. Oczywiście nie teraz, ale może w naszej późnej dwudziestce lub wczesnej trzydziestce? Jeśli wciąż będziemy wtedy razem. Kto wie co może się zdarzyć do tego czasu.
-Jak moglibyśmy w ogóle opowiedzieć naszą historie dziecią? Ah, tak dzieci. To wszystko zaczęło się, gdy mamusia podpisała swoje życie temu kontraktowi. To praktycznie rozerwało waszych rodziców od początku!
-Jak to się stało, ze nigdy o tym nie rozmawialiśmy?- powiedziałam nagle.
-O czym? Dzieciach?
-Nie, jasna cholera. O umowie.
-Skąd to ci się wzięło?-patrzył na mnie przez sekundę zanim z powrotem zwrócił swoją uwagę na jezdnie.
-Tylko myślałam. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.- naprawdę nie zrobiliśmy tego. Zachowujemy się jakby nie było niczego złego w naszym związku.
Zgaduję, że rzeczywiście nie ma niczego złego, ale wiem, że normalni ludzie w normalnych związkach nie mają umów, które sprowadziły ich razem. Lub ich podzieliły na chwilę. I połączyło ich z powrotem.
Wow, jesteśmy tacy skomplikowani.
-Możemy porozmawiać o tym teraz.- zaproponował.
-Oh, um, okej.- teraz to ja czułam się niekomfortowo. Dlaczego to w ogóle wyciągnęłam? -Um.- myślałam. -Co zrobimy, gdy się skończy?- skrobałam coś co wyglądało jak przypomnienie o moim lakierze na paznokciach i modliłam się, że powie coś o nie zrywaniu. Sen jaki miałam o nim mówiącym mi, że jesteśmy skończeni, gdy kontrakt się skończy błysnął mi przed oczami przez sekundę, sprawiając, że zaczęłam się pocić.
-Mam nadzieje, że zostaniemy razem.- Harry powiedział powoli i spojrzał na mnie nerwowo. Odetchnęłam z ulgą.
-Tak, ja też.- mentalnie chwaliłam się za spytanie; myśl o Harry'm chcącym zerwać po kontrakcie powoli doprowadzała mnie do obłędu.
O czym jeszcze jest tu do gadania, teraz gdy to już mamy z głowy?
-Twoi rodzice o tym wiedzą?- spytał mnie Harry.
-Nie.- powiedziałam mu, gdy zamarszczył brwi. -Raczej by tego nie zrozumieli. Pomyśleli by , ze jestem jakąś prostytutką.- zaśmiałam się.
-Dlaczego nie powiedziałeś swojej rodzinie o zerwaniu?- spytałam. Czułam jakby to była teraz godzina szczerości.
-Nie wiem. To wydawało się zbyt skomplikowane.- przyznał. -Przynajmniej wróciliśmy do siebie, więc to nie ma teraz znaczenia.
-Tak.- nie mogłam się powstrzymać od myślenia o tym jak długo jeszcze będzie trwał kontrakt. Mamy tylko kilka miesięcy. Zostaniemy potem razem?
Samochód Harry'ego wjechał na podjazd, a ja powiedziałam sobie by przestać o tym myśleć.
To nie pomogło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz