expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 9 września 2015

Epilog

Szłam przez małą kawiarenkę, otaczał mnie słodki zapach cynamonu, gdy Harry prowadził mnie do małego siedzenia. Dopiero zamówiliśmy dwa expresso od kasjerki, która była na granicy nieuprzejmości, oboje zbyt zmęczeni by narzekać. Harry przekonał mnie by przylecieć z nim do Stanów na masę wywiadów jakie załatwiło mu kierownictwo, więc spałam tak, krótko jak on. Nasz szczeniaczek (już bardziej jak pies) Promis była jedyną, która wydawała się być niechętna, gdy podróżowaliśmy. Obecnie, jesteśmy w Pensylwanii.
-Jeszcze raz, jak to miejsce się nazywa?- spytałam, oglądając się wokół słodkiego sklepu. Jedynymi ludźmi tu byłam ja i Harry i pracownica, która nas obsługiwała. Chyba, że ktoś jest na zapleczu, do którego właśnie weszła nasza baristka.
-Myślę, że Goldberg's. Albo Goldman's?
-Hm.- myślę, że to Goldman's. Tak czy tak, już mi się tu podoba. Pomarańczowe i kasztanowe kolory na ścianach przypominając mi, że nie będzie jesieni przez następny rok. -Zastanawiam się, dlaczego nikogo tu nie ma.
-Kilka ulic dalej jest Starbucks.- Harry uśmiechnął się. Więc, nie jesteśmy parą hipsterów, idąc do nieznanej kawiarni, zamiast do głównej. -Możemy tam pójść, jeśli chcesz?
-Nie, jest dobrze.- zaśmiałam się. Już za dużo myślał. -Podoba mi się tutaj. Jest słodko.
-Może nikogo tu nie ma, bo ich kawa jest niedobra.
-Mam nadziej, że nie.- powiedziałam, w połowie marszcząc nos. -Może mają szczury.
-Może mają pleśń.
-Może są oszustami i ukradną naszą kawę.
-Może- spojrzałam na naszą baristkę, która niosła nasze kawy, obie gorące, a ja przestałam mówić. Wątpiłam by cokolwiek z tych rzeczy, które właśnie rozważaliśmy było prawdą, bo to miejsce wyglądało na zbyt czyste by mieć szczury czy pleśń i zapach za dobry by mieć niedobrą kawę. -Dziękuje.- powiedziałam kobiecie, która wyglądała jakby nie mogło ją to bardziej obchodzić, ale i tak się uśmiechnęła.
Wzięłam gorący kubek do moich ust, dmuchając na niego by go trochę schłodzić zanim wzięłam łyk.
-Więc, uh,- zaczął Harry, trochę niezręcznie, jeśli mogłabym dodać, gdy piłam moje expresso.- Co myślisz o dzieciach?
Prawie się udławiłam tak szybko jak usłyszałam jego słowa. Zaciągnęłam się moim gorącym napojem i prawie spaliłam mój język.
-Okej...- jego głos był trochę cichszy. -Zapomnij.
-Nie, Harry.- chwyciłam jego rękę. -Po prostu mnie zaskoczyłeś.
-Przepraszam.- odważył się znów spojrzeć mi w oczy, uroczy mały rumieniec wkradł się na jego policzki. -ale dzieci?
Jeśli mam być szczera, dużo o tym myślałam. Znaczy, nie w odrażający sposób.
-Tak, uwielbiam dzieci.- zapewniłam go. Nie byłam pewna o co tutaj pytał i nie chciałam być za szybka i mówić coś jak ''tak, chodźmy mieć dzieci!''
-Ja też.- powiedział. Zakładam, że Harry byłby naprawdę świetnym tatą; tak czy tak naprawdę dobrze radzi sobie z dziećmi. -Zawsze chciałem być tatą.- przerwał, potrząsając głową, gdy uniosłam brwi. -Znaczy, nie zawsze jakbym chciał być tatą w wieku dwunastu lat.- jego niezręczny ton, sprawił, że głośno się zaśmiałam, a jego jąkanie sprawiło wszystko o wiele bardziej urocze. -Zawsze chciałem być ojcem pewnego dnia. Z odpowiednią osobą.- potarł tył swojej szyi, nawyk jaki zauważyłam, że ma gdy się denerwuje. -Ale co z naszymi własnymi?
Co z naszymi własnymi?
Nie jestem pewna czy zdawał sobie z tego sprawę, ale ten temat był tak niezręczny do prowadzenia dla mnie jak i dla niego. Zawsze zastanawiałam się czy Harry chciałby mieć kiedyś dzieci, ale nigdy tego nie wyciągałam. Stwierdziłam, że będziemy jeszcze mieli czas o tym porozmawiać później i to nie jest tak, że któreś z nas nie jest bezpieczne jeśli o to chodzi.
-Nie teraz oczywiście, ale kiedyś w przyszłości.- przygryzł wargę, myśląc nad słowami. -Chcesz kiedykolwiek mieć dzieci?
-Tak, oczywiście.- zapewniłam mojego narzeczonego. Oświadczył mi się oficjalnie miesiąc temu, a ja oczywiście powiedziałam tak, ale nie mamy jeszcze dokładnie ustalonej daty czy czegokolwiek. Co zaskakuje mnie najbardziej to to, że gdy powiedziałam o tym moim rodzicom przyjęli to bardzo dobrze, nawet byli szczęśliwi. -Może za parę lat, gdy będziemy troszkę starsi?
Jego uśmiech był taki szeroki i prawdziwy, a ja nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnienia go. Chciałabym kiedyś zobaczyć kolejny słodki mały uśmiech jak ten na małym chłopcu lub dziewczynce.
-Podoba mi się ten pomysł.- uśmiechnął się. Teraz większość fanów jest bardziej dojrzała i przebolała sprawę z zaręczynami, więc jestem pewna, że nie byliby za zirytowani małym Harry'm wokół. Nie jestem tylko pewna czy kierownictwo byłoby do tego tak skłonne, nawet jeśli minęły miesiące od kiedy rozmawiałam z Catherine. Ale jestem pewna, że Harry dużo słyszał. -Jak byśmy je nazwali?
Omówiliśmy kilka imion dla naszych pozorowanych dzieci: Andrea, Chris, Jess, William, Marie i tak dalej, ale zostaliśmy przy Kyle dla chłopca i Alice dla dziewczynki, ale mogą się one zmienić w przyszłości. Harry lubił imię Alice tak bardzo jak ja, więc myślę, że to jako jedyne się nie zmieni. Już mogę ją sobie wyobrazić; z moimi brązowymi oczami i Harry'ego kręconymi włosami i uśmiechem.
-Więc,- zaczął Harry, gdy skończyliśmy mówić o naszej przyszłości. Przynajmniej, na teraz. -Czy twoja przyjaciółka Cassidy nie przeniosła się do Pensylwanii kilka miesięcy temu?
-Indiany.- poprawiłam go, śmiejąc się trochę. -Chociaż, dobrze zgadywałeś.
-Przepraszam.- zaśmiał się.
-Ale myślę, że odwiedza Nate w Londynie.- powiedziałam, wracając pamięcią do starych wspomnień. Harry sprowadził Cassidy do naszego domu, żebym nie nudziła się sama podczas niedawnej trasy One Direction, z jedynym prawdziwym towarzystwem: psem. Wtedy ona i Nate wpadli na siebie. Dosłownie, szliśmy coś zjeść, a oni naprawdę świetnie się zrozumieli. Myślę, że za niedługo będą razem mieszkać. Naprawdę, cieszę się ich szczęściem.
Komórka Harry'ego zawibrowała, a on ją sprawdził patrząc w górę by powiedzieć, że nasz kierowca czeka na zewnątrz, więc powinniśmy się zbierać. Minęliśmy zirytowaną i smutno wyglądającą brunetkę na swojej drodze do wyjścia, co sprawiło, że zaczęłam myśleć co jej się stało. Jej policzki były zarumienione, a oczy wilgotne. Usłyszałam jej tupanie, gdy wchodziła do kawiarni, jakby nie był to nikogo interes.
Duża ręka Harry'ego złapała moją mniejszą, gdy wchodziliśmy do samochodu, który na nas czekał. Zauważyłam jego słodki mały uśmiech, gdy zaczął bawić się moim pierścionkiem zaręczynowym na naszych siedzeniach. Nie mogłam się powstrzymać od wspomnienia dnia w którym mi się oświadczył.
Na zewnątrz padało, a my dopiero wróciliśmy do domu po seansie. Oczywiście, Harry wybrał najtandetniejszy film jaki mógł być, ale go uwielbiałam. Pamiętam, że gdy wróciliśmy do domu powiedziałam coś jak ''dziś był idealny dzień'' w holu, zanim skierowaliśmy się do sypialni, ale Harry kazał mi zaczekać.
Więc stałam na korytarzu przez jakieś dziesięć minut, gdy Harry przypuszczam, że szykował się na swoją długą mowę i wziął pierścionek, a gdy wrócił i ukląkł na jedno kolano, spojrzał na mnie w górę i powiedział ''cholera'' jakby zapomniał wszystko co przygotował. To sprawiło, że się zaśmiałam. Nawet bardzo. Po czym dołączył do mnie Harry, ale szybko chrząknął, bo oczywiście, nie śmiech się tu liczył. Przez jego powagę śmiałam się jeszcze bardziej. Zaczął wykrztuszać co chciał powiedzieć, co było pełne niezręcznych ''erm'' i ''uh'', co naturalnie sprawiło, że zaczęłam się śmiać mocniej.Skończyło się całkowitym świętem śmiechów, oboje śmialiśmy się z niewiadomo czego. A na końcu tego wszystkiego, gdy oboje trochę się uspokoiliśmy i spytał mnie czy dałabym mu ten ''honor'' poślubienia mnie. Oczywiście, powiedziałam tak.
-Nie mogę się doczekać, aż cię poślubię.- wyszeptał, chociaż nie byłam pewna czy miałam to słyszeć. Tak czy tak, mogę sobie teraz wyobrazić wesele. Gemma, Eleanor, Perrie i czwarta, nieustalona dziewczyna po mojej lewej i Niall, Liam, Zayn i Louis po prawej Harry'ego. Ja w białej sukni ślubnej obok Harry'ego w czarnym garniturze, gdy mówimy sobie swoje przysięgi. Zakładam, że Harry przekona mnie by pozwolić 5 Seconds of Summer być zespołem grającym do naszego pierwszego tańca. Nie, żebym wolała odmówić.
-Harry?- przerwałam moim własnym myślom i jakimkolwiek jego i przyciągnęłam go do pocałunku bez dania czasu na odpowiedź. Uśmiechnął się na to, sprawiając, że od razu podążyłam za nim. Cholera, ten zaraźliwy uśmiech.
-Hm?- samochód zatrzymał się na czerwonych światłach, a my przerwaliśmy nasz pocałunek, chociaż Harry przyciągnął mnie bliżej, więc pochyliłam się w jego stronę. Nie byłam pewna, dlaczego powiedziałam wtedy jego imię. Myślę, że chciałam po prostu znowu usłyszeć jego głos.
-Wyglądasz dziś naprawdę słodko.- powiedziałam mu, trącając jego ramię na co pokręcił głową, uśmiechając się szerzej.
-Ty wyglądasz słodziej.- co za płynny idiota.
-Masz racje.- droczyłam się, na co chłopak zaśmiał się jak dziecko. Nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo kocham tego idiotę.
Gdy otworzył okno po trochę świeżego powietrza, jakaś dziewczyna natychmiast rozpoznała go i pobiegła po zdjęcie. Potem kolejna. I szybko zaczęłam się zastanawiać ile ludzi w ogóle mieszka w Pensylwanii i czy wszyscy ustawiają się wokół naszego auta. Nasz biedny kierowca cicho przeklinał pod nosem i trąbił.
Harry wychylił się trochę ze swojego okna i uśmiechał do każdego zdjęcia fanki, za każdym razem wyglądając na tak wspaniale szczęśliwego jak na ostatnim. Widzenie szczęśliwego Harry'ego sprawia, że natychmiastowo czuję ciepło. Kiedyś trochę się irytowałam, gdy działy się rzeczy jak teraz. Gdy musieliśmy przestać robić to co robiliśmy by zrobić rzeczy ''sławnych ludzi'', ale naprawdę uważam, że dorosłam od tego czasu. Teraz, uwielbiam to jak cieszy Harry'ego spotykanie fanów. Uwielbiam to jak kocha to wszystko. Uwielbiam też widzieć jego fanów szczęśliwych.
I nawet z jego uwagą zwróconą do chaosu, wychylając się przez swoje okno, jego ręka wciąż była na mojej, dokładnie tak jak była pierwszego dnia, gdy byliśmy ścigani przez fanów, podczas mojego przerażającego (ale nie za bardzo) doświadczenia przy tatuażu i tak jak będzie do końca życia.


Koniec ''Hired for Styles''




__________________________

A więc oto koniec... Długo zwlekałam z tą chwilą. Musze przyznać, że ciężko było mi to zakończyć... Chcę Wam podziękować za każde wyświetlenie, każdy komentarz, czytanie tych rozdziałów. Przepraszam za niezapowiedzianą kilku miesięczną przerwę, wszelkie błędy i rozdziały dodawane BARDZO spontanicznie. I oczywiście dziękuję, że zostaliście ze mną do końca tej historii.
Jak wam się podobała? Napiszcie swoje emocje, bo na pewno trochę ich było xd
Chciałam jeszcze powiedzieć, że zastanawiam się nad rozpoczęciem kolejnego tłumaczenia, ale problem w tym, że nie wiem za co się zabrać. Jak macie jakieś pomysły możecie mi napisać w komentarzach. 
I jeszcze raz DZIĘKUJE DZIĘKUJE DZIĘKUJE! ♥

Chapter 84: Define Love.

Harry zaprowadził mnie do małego sklepy, nasze ręce były złączone, gdy Liam ciągnął się za nami. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam była kobieta przy recepcji. Jej włosy były trochę ponad ramieniem, ukazując jej zachwycający naszyjnik z czerwonym szmaragdem na łańcuszku. Na tabliczce z imieniem było napisane ''Lana Benson'', a ja zastanawiałam się czy ona dziś robi tatuaże, czy to tylko recepcjonistka.
Następną rzeczą jaką zobaczyłam było to jak wielkie właściwie jest to miejsce i jak wspaniale pachnie. Hol był ogromny, a korytarz za biurkiem Lany miał kilka drzwi które pewnie prowadziły do różnych pokoi do tatuaży. Tak się nazywają?
Dziewczyna za biurkiem spojrzała w górę na nas i błysnęła białym uśmiechem. Stukot jej paznokci na klawiaturze momentalnie mnie zatrzymał, gdy strzeliła kośćmi.
-Witam! Arianna, Harry i Liam?- spytała, patrząc na ekran swojego komputera by potwierdzić nasze imiona.
-Tak, to my.- skinął Liam, czując się jak w domu, gdy usiadł na skórzanej kanapie daleko na lewo od miejsca, gdzie staliśmy. Harry podążył za nim, ciągnąc mnie za sobą.
Moje serce wyrywało się z klatki piersiowej. Nie zrobię tego. W ostatniej sekundzie stchórzę i będziemy musieli wrócić do hotelu.
-Nora za niedługo tu będzie.- poinformowała nas recepcjonistka, wracając do stukania na swojej klawiaturze.
Co jeśli dostanę jakiejś infekcji? Co jeśli to będzie tak bardzo boleć, że zemdleje? Co jeśli wykrwawię się bardziej niż inni ludzie zazwyczaj się wykrwawiają i umrę?
-Więc, co wiesz o tym miejscu?- spytałam Harry'ego, moje nerwy wydobywały ze mnie najlepsze. Co jeśli to jeden z tych naprawdę złych sklepów, które używają po kilka razy tych samych igieł lub-?
-Czwórka ludzi tu umarła, ale nie przejmuj się. Jestem pewny, że będzie dobrze.- zaczął Harry. Uderzyłam go w ramię na co się zaśmiał. -Nora Roberts jest najlepszym artystą w mieście, jej oceny są wybitne.- wyjaśnił mój chłopak z uspokajającym uśmiechem na jego idealnych rysach twarzy. -Nie martw się, kochanie.
-Dobrze.- okej, teraz czuje się dobrze. Jeśli to miejsce jest wszystkim poniżej idealnym higienicznie, jestem pewna, że będzie najlepsza. -Jaki tatuaż sobie robisz?- spytałam, ignorując fakt, że ja też może sobie jakiś zrobię. Harry westchnął, a uśmiech wciąż był widoczny na jego twarzy, gdy przewrócił oczami.
-Równie dobrze mogę ci teraz powiedzieć.- zaśmiał się, wyciągając swój telefon z kieszeni, pewnie by odnaleźć obraz. -Chce ten.- pokazał mi zdjęcie. -Co o nim myślisz?
To długopis. By być bardziej dokładnym, wieczne pióro. Trzy czwarte tego było pokryte czarnym , zostawiając przypomnienie o górze niepokolorowane, tylko zarys.
-Podoba mi się.- powiedziałam. To prawda. -Co z moim?
-Racja, poczekaj.- ponownie wyciągnął swój telefon i zajął się nim przez chwilę, podczas gdy Lana poprosiła mnie o wypełnienie papierów, które udowadniają, że mam ponad osiemnaście lat, skoro nie byłam tu wcześniej z Harry'm by je wypełnić, gdy on to robił. Zauważyłam różę na ramieniu dziewczyny i nie mogłam się powstrzymać od gapienia się na to jak precyzyjnie wyglądał.
-Nora go zrobiła.- powiedziała Lana, czytając mi w myślach. Jej akcent sprawił, że chciałabym być francuską. -Odręcznie.
-Jest naprawdę dobra.- uśmiechnęłam się. Byłam trochę bardziej zrelaksowana, teraz, gdy wiedziała, że mój artysta był fantastyczny, nawet bez szablonu. Harry wie kogo wybrać.
Gdy wróciłam do Harry'ego, na telefonie miał zdjęcie gęsiego pióra do pisania. Był naprawdę cudowny, dalej był cieniowany ciemniejszym i jaśniejszym szarym, a czubek był niepokolorowany, był tylko zarysem. Też mi się podobał. Współgra z wiecznym piórem Harry'ego, ale byłam trochę zmieszana, jeśli chodziło o powód dla którego wybrał długopisy.
-Dlaczego długopisy?- moje pytanie wyszło trochę... wrogo. -Znaczy, podoba mi się. Oba mi się podobają, ale dlaczego akurat długopisy?
-Cóż,- mój chłopka zachichotał. -Myślałem, że są odpowiednie, bo jesteśmy tak jakby połączeni przez długopisy, wiesz?
Wow, to prawda. Długopisy, chociaż nie były dokładnie gęsim i wiecznym piórem, połączyły nas na początku. Musieliśmy podpisać nasze imienia w kratce by zapieczętować umowy kontraktu. Byliśmy zapieczętowani razem przez długopisy.
-Harry, wow.- udało mi się odetchnąć. -Nie wiedziałam, że tak bardzo nad tym myślałeś.
-Nigdy nie wiesz, co cie może spotkać.-  zaśmiałam się. Naprawdę podobał mi się ten pomysł, ale część mnie zastanawiała się czy nie był zły. -Co jeśli je zrobimy i nie będziemy już ich chcieli?- spojrzał na mnie na chwilę z nie możliwym do odczytania wyrazem twarzy.
-Chodzi ci o to co jeśli zerwiemy, prawda?
-Nie, Harry..- Właściwie, trochę o to mi chodziło. Znaczy, nie wierze, żeby to mogło się stać i na pewno nigdy nie chciałbym, żeby to się stało, ale staram się być rozsądna. Co jeśli za rok czy dwa, Harry stwierdzi, że nie jesteśmy dla siebie i zerwiemy? Co zrobię z piórem wytatuowany na zawsze na skórze?
-Kochanie, nie ważne co się stanie, zawsze będziesz dużą częścią mojego życia i nie będę chciał zapomnieć o wpływie jaki na mnie miałaś, dobrze?- jego zielone oczy spotkały moje a ja myślałam, że się roztopie.
-Dobrze.- skinęłam.
-I lepiej żebyś nie miała tych wątpliwości, gdy będziemy po ślubie.- zażartował. Wspomnienie o poślubieniu Harry'ego sprawiło, że mój brzuch był wypełniony motylami.
-Zrobię sobie go.- poinformowałam chłopaka, który uniósł na mnie brwi. -Tatuaż. Zrobię go.
Naprawdę mi się podobał i myślę, że wyglądałby słodko na moim wewnętrznym przed ramieniu. Bałam się tylko tego jak bardzo będzie bolało, skoro z tego co widać na zdjęciu, zajmuje dużo przestrzeni.
-Czy artystka ma wzór?- spytałam. Tak bardzo jak podobała mi się róża na ramieniu recepcjonistki, wciąż naprawdę przejmowałam się tym jak będzie wyglądał mój.
-Powinna, tak. Nie martw się o to.- Harry mnie uspokoił. -Idę pierwszy, potem ty, potem Liam, w razie gdybyś się zastanawiała.- Liam spojrzał na nas z nad książki tatuaży jaką oglądał na wspomnienie jego imienia, tylko by posłać nam lekki uśmiech i wrócić do obrazków potencjalnych tatuaży.
Jedne z drzwi na korytarzu otworzyły się , a wysoka brunetka z całą lewą nogą otoczoną w czystej tak jakby plastikowej ochronie swojego pierwszego tatuażu, z nich wyszła. Za nią podążała jak się domyślam nasza tatuażystka. Jej włosy były wyblakłego turkusu i burzliwie kręcone i według mnie miała szlachetny fioletowy kolczyk w nosie, który pasował do jej koszulki i przerobionych spodni*
Zaprowadziła wysoką dziewczynę do recepcji i powiedziała jej kwotę, którą ma zapłacić. Więc płaci się później. Nie wiedziałam tego.
Gdy dziewczyna wyszła z budynku, nasza tatuażystka do nas podeszła.
-Hej, jestem Nora.- uśmiechnęła się. Zauważyłam, że miała amerykański akcent. Jej prawa ręka był rękawem, pokrytym w pięknych kwiatach i winoroślach. To coś jakby ogródek wytatuowany na jej skórze. Jej druga ręka była pustym płótnem jeśli zignoruje się kilka słów na jej nadgarstku. Myślę, że był to cytat z Harry'ego Potter'a. -Ty jesteś długopisowym chłopakiem, prawda?- spytała Harry'ego, który zachichotał, z dołeczkami wchodzącymi do życia.
-To ja.- zaśmiał się. Długopisowy chłopak. To złote. -To Arianna.
-Dziewczyna o której nie mogłeś przestać mówić, tak.- zaśmiała się. -Twój chłopak zadzwonił tutaj przynajmniej sześć razy w tym tygodniu by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu, nawet po tym jak osobiście przyszedł wręczyć mi wydruk waszych tatuaży.
-Wow.- zaśmiałam się, już szczęśliwa, że Harry wybrał tą kobietę do zrobienia mojego tatuażu zamiast kogoś innego.
-Więc, kto pierwszy?- spytała, patrząc od Liam'a, mnie, aż do Harry'ego. Harry podniósł rękę i spytał coś o wzór, sprawiając, że dziewczyna przewrócił oczami i pokręciła głową. Zgaduję, że zadał to samo pytanie z milion razy. Pomyśleć, że po tylu tatuażach, nie przejmowałby się o ten jeden więcej. Może ten jest dla niego ważniejszy.
-Chodź, kochanie.- mój zielonooki chłopak ciągnął mnie za rękę, prowadząc do pokoju  w holu. Nora przetarła krzesło w stylu dentystycznym czymś co go zdezynfekowało i powiedziała nam, żebyśmy czuli się jak w domu, gdy chwyciła wzór Harry'ego.Usiadł na świeżo umytym krześle, a ja usiadłam na kanapie, którą miała dla kogokolwiek.
-Gdzie go robisz?- spytałam.
-Myślałem o tym miejscu.- pokazał na puste miejsce na swoim prawym ramieniu, to samo miejsce o którym myślałam dla siebie. -A ty mogłabyś zrobić swój na lewym ramieniu?
-Okej, tak.- skinęłam. Wciąż byłam naprawdę zdenerwowana przez cały ten pomysł, nie miałam za dużo czasu by myśleć o swoim pierwszym tatuażu.
Naprawdę mi się to podobało. Będąc szczera, pomysł z gęsim piórem był moim faworytem. Tylko nie byłam pewna. Bałam się jak bardzo będzie boleć i że będzie trwałe. Poza tym, raczej nie było niczego o co się martwiłam.
Nora wróciła z włosami związanymi w schludny kok i wzorem, który umieściła na dość dużej ladzie, wyglądającej jak stół, obok krzesła Harry'ego z jej wyposażeniem. Po powiedzeniu jej gdzie chciałby tatuaż, zdezynfekowała to miejsce alkoholem do odkażania skóry i ogoliła je (zakładam, że włosy mogłyby wejść w drogę tatuażowi?), po czym ponownie zdezynfekowała miejsce zanim wyrzuciła wszystkie rzeczy jakie przed chwilą użyła. Uspokoiło mnie to, że nie używa ponownie czegokolwiek co dotknęło skóry.Po tym jak wszystko było już przygotowane (szablon został nałożony, nowe pudełko z tuszem było na ladzie, wszystko było sprawdzone i Nora potwierdziła nam że wszystko zostało zdezynfekowane), rozsmarowała trochę jakiejś maści na skórze Harry'ego i zaczęła robić tatuaż.
Harry ledwo wzdrygnął, gdy igła go dotknęła, zaczął tylko oddychać trochę bardziej głęboko, ale nie pokazywał żadnych oznaków bólu czy dyskomfortu. Chociaż to dlatego, że robił to już wcześniej. Zarys tatuażu był zrobiony w, wydawało się długi czas, ale pewnie tak nie było. Po tym nałożyła trochę więcej maści i zaczęła je wypełniać.
Okazał się wyglądać naprawdę dobrze. Wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciu. Harry też wydawał się być z tego zadowolony.  Skóra pod tatuażem była napuchnięta. Nora powtórzyła procedure dbałości, gdy czyściła ''ranę'', po czym nałożyła na nie zabezpieczenie.
Wyrzuciła wszystko czego nie mogła (i nie powinna) używać ponownie, a Harry powiedział jej, że płacimy razem, więc mogła od razu zacząć robić mój tatuaż. Skinęła i wyczyściła krzesło na którym siedział Harry, wychodząc by wziąć mój wzór i zdezynfekować maszynę Harry'ego, gdy Harry zachęcał mnie do siedzenia na tym co nazywał ''tronem''.
-Denerwujesz się?- spytał, cienkim głosem.
-Tak.
-To nie boli, aż tak bardzo.
-Ty robiłeś to już wcześniej.- przewróciłam oczami, ignorując jego uśmiech i stukałam moimi palcami na kanapie.
-Myślę, że bolą mniej na ramieniu.- powiedział mi, gdy Nora wróciła. Jeszcze raz umyła ręce i złapała nowy, nieotworzony sprzęt.
Gdy wszystko było gotowe i igła miała dotknąć mojej skóry, wzdrygnęłam się. Na szczęście, Nora przypadkowo mnie nie ukuła.
-To twój pierwszy tatuaż?- spytała mnie.
-Czy to tak oczywiste?
-Widziałam gorsze przypadki.- kobieta zaśmiała się. Spojrzałam na Harry'ego, którego twarz wyrażała zmartwienie i lekkie przerażenie. -Zaczniemy kiedy będziesz gotowa.
-Okej, po prostu... zrób to.- ścisnęłam oczy i zanurzyłam się w fotelu, sprawiając, że tatuażystka zaśmiała się. Bzyczenie maszyny wypełniło moje myśli i zaczęłam rozważać wyjście zanim cokolwiek zrobi.- Czekaj!
O mój Boże, co jest ze mną nie tak?
Harry zaśmiał się, a Nora była na szczęście cierpliwa, chociaż nie chciałam jej na długo zatrzymywać.
-Okej. Przepraszam. Zrób to.- powiedziałam.
Gdy w końcu zaczęła, wypuściłam syknięcie i użyłam swojej wolnej ręki by ścisnąć podłokietnik.
W kącie był mały telewizor, w którym aktualnie leciał jakiś angielski film, ale z francuskimi napisami. Postanowiłam użyć go by się zdekoncentrować.
Dziewczyna na ekranie powiedziała, że kocha swojego partnera, tylko by zostać spytaną ''Czym w ogóle jest miłość, Grace? To nie jest miłość.'' Auć. ''Grace'' zaczęła wymieniać wszystko co znaczy dla niej ''miłość.''
Uważała, że miłość to uczucie jakie dostajesz, gdy budzisz się i dowiadujesz się, że twoja ulubiona osoba na świece śpi obok ciebie.
Uważała, że miłość to kupowanie swojemu partnerowi jego ulubionej czekolady nawet jeśli nie masz dużo pieniędzy.
Uważała, że to gdy oboje nucicie tą samą piosenkę, nawet jeśli jesteście bardzo daleko.
Harry podszedł do mnie i złapał moją wolną rękę, pozwalając mi trzymać się go mocną, gdy tatuaż był w trakcie robienia.
Czym jest miłość? Pomyślałam sobie. Nie mam wątpliwości, że to co Harry i ja dzielimy to miłość, ale czy jest dokładnie? Jakbym ją zdefiniowała?
Tatuaż właściwie nie był taki zły jak myślałam. Znaczy, bolał; Boże tak bolało, ale wyobrażałam to sobie jak uczucie tak bolesne jak dostanie dwadzieścia zastrzyków przeciw grypie w tym samym czasie. Naprawdę, nie bolało tak bardzo. Łzy tworzyły się w kącikach moich oczu, ale starałam się nie myśleć o bólu i zanim się zorientowałam, ból właściwie ustąpił.
Harry nie opuszczał mojego boku przez cały czas.
-Wszystko w porządku?- spytał, gdy moje ramię stało się tak jakby odrętwiałe.
-Tak. Wciąż trochę boli.- mój głos był trochę marudny.
-Przepraszam, kochanie.- pocałował rękę, którą trzymał, a ja momentalnie przestałam myśleć o igle. -Prawie skończone. Znaczy, zarys jest prawie skończony.
Gdy przyszedł czas na wypełnianie, Nora użyła innego narzędzia z masą małych igieł upchniętych razem. To wprawiło mnie w zdenerwowanie, ale byłam zaskoczona, gdy okazało się, że było naprawdę mniej bolesne niż zarys. Może myślę, tak tylko dlatego, że Harry wciąż całuje moją drugą rękę i ramię i rozprasza mnie od bólu.
______________


W końcu był skończony. Po tym co wydawało się trwać godzinami, Nora poinformowała mnie, że tatuaż był gotowy, a ja nie byłam (i nie jestem) rozczarowana. Gęsie pióro było teraz zakryte i zakrywało dużą częścią mojego wewnętrznego przedramienia i wyglądało to lepiej niż przypuszczałam. Naprawde mi się podobał.
Jedna z pracowniczek Nory przyszła wcześniej i zaczęła robić tatuaż Liam'a, żeby nie musiał czekać, aż Nora skończy ze mną, więc teraz Harry i ja czekaliśmy w holu na jego powrót. Nora usiadła z nami po tym jak zapłaciliśmy, ale potem szybko opuściła budynek by mogła zapalić. Liam wrócił po jakiś piętnastu minutach z zakrytą kostką, dokładnie tak jak moje i Harry'ego ramiona.
Po tym jak Liam zapłacił, próbowaliśmy zadecydować co będziemy robić. Liam powiedział, że chce wrócić do hotelu, żeby mógł nadrobić spanie, więc najpierw pojechaliśmy go tam podrzucić. Harry powiedział, że chce wyjść i coś porobić, więc on i ja po prostu chodziliśmy przez miasto. Prawie zapomniałam jak piękny był Paryż.
Najpierw poszliśmy do małej kawiarni, którą odwiedziliśmy, gdy byliśmy tutaj miesiące temu. Była taka sama jak wcześniej: piękna. Tak jak wszystko w tym kraju. Jedyną różnicą było to, że w rogu był teraz mały telewizor, co tylko przypomniało mi o filmie jaki widziałam w salonie tatuaży.
-Jakbyś zdefiniował miłość?- spytałam Harry'ego, moja uwaga była przykuta do słów, które wyszły z ust aktorki godziny temu.
-To jest to cokolwiek my mamy.
-Tandetnie.- jęknęłam.- Naprawdę.
Jak to zdefiniować? Na pewno, nie chodzi tu tylko o nucenie tej samej piosenki, gdy jest się daleko. Jest w tym coś więcej, coś niesamowitego.
-Myślę, że to, wtedy gdy lubisz kogoś, ale bardziej niż lubisz.- powiedział Harry, jego głos był wolny i głęboki jak zwykle. Harry zaczął chichotać, gdy zauważył wyraz mojej twarzy i rzucił we mnie mały kawałek swojej serwetki. -Swoją drogą, skąd to się wzięło?
-Nieważne.- potrząsnęłam głową. Jeśli powiem mu, że myślałam o tym od filmu w salonie tatuaży, pewnie pomyślałby, że tracę rozum.
____________________

Ręka Harry'ego była na moim biodrze, gdy znaleźliśmy świetny widok na wieże Eiffla. Czułam jakby to było to miejsce, gdy Harry powiedział mi, że mnie kocha, dając pluszowe serce, które tak bardzo uwielbiam nawet teraz, miesiące później. Teraz czuje, że to czułam, gdy to odpowiedziałam. Czuje się na szczycie świata. Nie zamieniłabym tego dnia, nawet tego roku za nic.
-Arianna?- Harry wypowiedział moje imię. -Tak bardzo cie kocham.
Czułam jakby to wszystko było snem, bajką.
-Też cie kocham Harry.- wyszeptałam. Nie wiedziałam dlaczego szepcze, ale czułam jakbym powinna.
-Jak bardzo?- droczył się, jego znajomy uśmiech sprawił, że wybuchłam śmiechem.
-Jakby, bardzo.- zażartowałam. Skądś zza nas błysnął flesz kamery, a ja przypomniałam sobie, że tutaj wokół też byli paparazzi. Nie obchodziło mnie to.
Owinęłam swoje ramiona wokół szyi Harry'ego, a on złapał moją twarz w ręce, oboje powoli się pochylaliśmy, aż nasze usta się spotkały. Boże, tak bardzo go kocham. Kilka fleszów błysnęło za nami i przed nami dokładnie, gdy otworzyłam usta, ale potem zaczęłam się śmiać, tak jak i potem Harry. I to było najlepsze uczucie na świecie.
Nasze chichoty zamieniły się w uśmiechy, a nasze usta spotkały się raz jeszcze, przed wszystkimi.
Gdy byliśmy nowo stworzoną parą, byłam urażona tym, że Harry całował mnie dla mediów, a nie dla mnie. Irytująco, pokazywaliśmy uczucie tylko przed kamerami, tylko dla kamer. Robiliśmy to tylko by zdobyć uwagę. Ale to zaczęło się zmieniać nie długo po tym jak zaczęliśmy ''randkować''. Czułam iskrę w naszych pocałunkach i w jakiś sposób wiedziałam, że Harry też ją czuł. Oboje baliśmy się tylko do tego przyznać.
A teraz oto my, przed grupą ludzi robiących nam zdjęcia, całując się tylko dla siebie nawzajem. Myślę, że tak zdefiniowałabym miłość.



*acid washed jeans

niedziela, 2 sierpnia 2015

Chapter 83: ''Are you nervous?''

-Dzień Dobry, wspaniała.- Harry obudził mnie przez obsypanie mojej twarzy buziakami. Jęknęłam i obróciłam się, błagając, żebym wciąż miała jeszcze kilka godzin snu zanim Harry i ja zrobimy to, cokolwiek zaplanował. -Obudź się, kochanie.
-Nie.
-No dalej.- poczułam jak chwycił moją talię, gdy mnie obracał. Nasze twarze dzieliły centymetry. Jego usta były ciepłe i miękkie przy mnie. -Musimy być w salonie tatuaży o dwunastej.
-Która jest teraz godzina?- spytałam, modląc się by było tylko około siódmej.
-Jedenasta trzydzieści.
-Ugh.- jęknęłam. Zaśmiał się, pociągając mnie do góry do pozycji siedzącej, odgarniając włosy z mojej twarzy i ponownie złączając nasze usta. -Musimy iść dzisiaj?
-Tak.- zaśmiał się, wstając z łóżka i narzucając na siebie ubrania, które znalazł na podłodze. -Ubierz się, musimy wychodzić za jakieś dziesięć minut.
-Teraz powiesz mi jak wygląda tatuaż?
-Nie.- odpowiedział mi z małym uśmiechem na swojej głupie, uroczej twarzy. -Musisz poczekać i wtedy go zobaczysz.
-Co jeśli mi się nie spodoba?- zastanawiałam się głośno.
-Wtedy będę wyglądać głupio.- przeskanował moją twarz, pewnie zauważając moją wątpliwość. -Pokochasz go, dobrze?
-Skąd to wiesz?
-Bo znam cię lepiej niż ktokolwiek inny.- uśmiechnął się. To prawda, chłopak zna mnie lepiej niż ja sama, naprawdę, ale nie przyznam tego głośno. -Nie ufasz mi?
Westchnęłam.
-Tak, ale...
-Dobrze, ubierz jakieś chiuchy i lecimy.- przeszukał pokój po coś, gdy ja wytarłam resztę snu z moich zmęczonych oczu. Czuję się zbyt leniwa by zrobić cokolwiek innego niż zostać tu z Harry'm. -Tutaj, ubierz to.- podał mi swoją zgniecioną czarną koszulkę i spodnie Capri. Wzruszyłam ramionami i ubrałam strój, decydując, że mój chłopak ma niejako dobru gust.
-Możemy najpierw wziąć coś do jedzenia?
-Przeciągasz to.
-Jestem głodna.
Dobra, może trochę przeciągam, ale kto tak naprawdę byłby gotowy na zrobienie sobie tatuażu kilka minut po tym jak się dowiedział co to jest? Ja wciąż nie wiem co to jest, a powinniśmy być w salonie tatuaży w trzydzieści minut.
-Okej, chodźmy po Liam'a i zatrzymamy się przy McDonald'zie , chodź.- pociągnął mnie za ramię, a ja jęknęłam, przesuwając się by znaleźć parę butów, wciąż zastanawiając się czym może być ten tatuaż.
Część mnie, znając Harry'ego, mówi, że będzie to coś przypadkowego jak obręcz koszykówki lub flaming czy coś. Ale inna część mnie wierzy, że włożył w to dużo myśli.
-Czekaj.- przerwałam. -Liam też idzie?
Nie to, że mam problem z Liam'em, jestem tylko ciekawa. On też robi sobie tatuaż? Czy nasza trójka zrobi sobie jakiś dziwny grupowy tatuaż?
-Tak, to źle?- Harry wyglądał jakby miał już dzwonić do Liam'a i odwołać to, jeśli nie odpowiem teraz.
-Nie, oczywiście, że nie.- skinęłam, wciskając parę szpilek jakie znalazłam i spotykając Harry'ego przy drzwiach naszego pokoju hotelowego. -Robi sobie tatuaż?
-Nie, idzie tylko nagrać twoją reakcje na twój pierwszy tatuaż!- klasnął Harry. Potrząsnęłam głową i spojrzałam się na niego. -Żartuję, robi sobie tatuaż, Ari.
-Ari?- zachichotałam. Nie słyszałam tego imienia, odkąd ostatni raz widziałam Cassidy. To brzmi dziwnie, gdy mówi to Harry, który nazywa mnie tylko Arianna. Który wyłącznie nazywa mnie Arianna. -Od kiedy mnie tak nazywasz?
Jego twarz przybrała kolor jasnego różu i o mój Boże to było cudowne. Potrząsnął głową i otworzył drzwi na korytarz, nie mówiąc słowa o fakcie, że pierwszy raz użył przezwiska jakie miałam od dzieciństwa.
-Ari i Harry.- westchnęłam głośno w najbardziej zachwyconym-szkolej dziewczynki głosie jaki mogłam udać. Harry przewrócił oczami i uśmiechnął się, pokazując te wygrywające nagrodę dołeczki.
-Zamknij się.- zaśmiał się.
-Co?- spytałam, wciąż tak jakby chichocząc przez sposób jaki powiedział Ari. To było słodkie, naprawdę.
-Spóźnimy się, wiesz.- zmienił temat, wyprowadzając mnie za drzwi. Starałam się stukać moimi obcasami by stracić czas. -Arianna.
-Kto?- drażniłam się. -Od teraz odpowiadam tylko na Ari.- znów przewrócił na mnie oczy, śmiejąc się i pchając mnie do windy.
-Wiesz, twoja dojrzałość jest moją ulubioną cechą w tobie.- zażartował chłopak.
-Tak? Myślałem, że to był mój,- drzwi Liam'a otworzyły się z zamachnięciem, gdy skończyłam zdanie. -humor.
-Jesteście gotowi?- spytał Liam. Miał na sobie dresy i koszulkę, portfel w ręce, gdy szedł do nas w stronę windy.
-Nie.- wymamrotałam, wystarczająco głośno by Harry mógł to usłyszeć. Będę szczera, jestem przerażona na myśl o igle w mojej skórze. Jestem przerażona, że cokolwiek to będzie (prawdopodobnie) będzie na zawsze wytatuowane na mojej skórze.
-Denerwujesz się?- Liam uśmiechnął się do mnie, a ja skinęłam. Tak, denerwuję się. Wyjątkowo denerwuję.
-Nie denerwuj się.- Harry przyciągnął nie do swojej klatki, a ja skrzyżowałam ramiona. -Nawet niczego nie poczujesz. To jak-
-Zachowujecie się jakbym miała pięć lat i szła do dentysty.- jęknęłam. Harry uśmiechnął się i żadne z mężczyzn w windzie nic nie powiedziało, tylko wzruszyło ramionami.
-Nie masz nic przeciwko, jeśli zgarniemy coś do jedzenia po drodze?- Harry spojrzał na Liam'a, który skinął głową i powiedział coś o głodowaniu.
Drzwi windy otworzyły się na hol, gdy Harry przesunął się, pozwalając mi wyjść pierwszej. Harry wyszedł za mną, a po nim Liam. Nasza trójka zatrzymała się przy McDonald'zie w drodze do salonu tatuaży, a ja jadłam najwolniej jak tylko mogłam. Harry wziął kilka łyków mojej wody w drodze do miejsca, twierdząc, że napoje są zabronione w środku, więc po prostu pomagał mi to dokończyć. Jasne.
Gdy przyjechaliśmy do małego sklepu pokrytego czarną farbą z napisem ''Tatuaże'' namalowanym na wielkich białych literach na górze, zaczęło ściskać mnie w żołądku. Miejsce wyglądało trochę nie na miejscu, dodając, że wszystkie sklepy wokół wyglądały jakby były posiadane przez samą Barbie. I o mój Boże zrobię sobie tatuaż w mniej niż godzinę.

środa, 8 lipca 2015

Chapter 82: Afraid?

-Co?- Harry i ja zakrztusiliśmy się w tym samym czasie.
-Wy dwoje musicie zerwać.- wyjaśniła Catherine. -Dla publiki.
-Nie, co do cholery.- słowa wyszły zanim mogłam się martwić o mój ton i nieuprzejmość. -Żartujesz.
-Mówiłam wam, że to zły pomysł by rozwijać uczucia do siebie, wie-
-Nie, po prostu przestań.- przerwałam jej. -To się nie stanie.
Spojrzałam na Harry'ego po pomoc- coś, ale on tylko siedział na swoim krześle patrząc jak się kłócę z szerokimi i zainteresowanymi oczami.
Catherine westchnęła pochylając się w krześle. Wiem, że nie podda się łatwo, ale się podda. Musi.
-Wy dwoje nie możecie być już dłużej razem. Wasz rok minął.- powiedziała.
-Doładnie, rok minął. Nie jestem już dłużej warunkami kontraktu.
-Tak, dobrze, że jesteśmy na tej samej stronie tutaj.
-Nie.- zaprotestowałam. -Znaczy teraz mogę robić cokolwiek chcę. A to jest bycie z Harry'm.
-Nie-
Ktoś wpadł do pokoju-Louis- z uśmiechem na twarzy. -Harry tam jest fanka, która- przerwał sobie krótko, gdy zobaczył wszystkich zachmurzenie i pewnie poczuł napięcie. -Co się tu dzieje?- przeskanował wszystkich przez sekundę.
-Catherine mówi nam, że musimy zerwać.- Harry pusto oświadczył.
-Co? Dlaczego?
-Bo ich rok minął.- powiedziała Catherine, odganiając Louis'a. -A teraz muszą zerwać dla publiki.
-To bzdura.- kłócił się Louis, patrząc od Harry'ego do mnie i na Catherine. -Są dla siebie idealni.
Harry kiwnął głową i chwycił moją rękę, unosząc brwi na Catherine, ale nie mówiąc słowa. Część mnie mówi mi, że jest trochę na nią wkurzony.
-Przepraszam, ale nic nie mogę na to poradzić.- powiedziała kobieta.
-Pieprzyć to, możesz coś zrobić.- Louis naciskał, a ona tylko pokręciła głową. Louis spojrzał na mnie i Harry'ego, mamrocząc coś o kierownictwie i wyszedł z pokoju. -Tam jest fanka, która chce was spotkać.- wszyscy usłyszeliśmy jego krzyk zanim głos zniknął.
-Cóż, słyszeliście go.- wstałam, pociągając za sobą Harry'ego. -Fanka jest na zewnątrz, musimy iść.- Harry starał się pohamować śmiech, gdy przygotowaliśmy się na zrobienie kilku kroków.
-Siadajcie.- rozkazała Catherine. -Nie chce, żeby to było skomplikowane, wiedzieliście, że to się w końcu stanie.- opadliśmy na nasze miejsca, a Harry przyciągnął moje krzesło bliżej swojego.
-Właściwie, nie wiedziałam, że to się stanie.- zaprotestowałam. -A ty, Harry?
-Nie, nie wiedziałem.- potrząsnął głową. -Gdzie pisze, że musimy zerwać?- poruszył się w kierunku segregatora przed nami.
-Harry, nie chce kłótni.- Catherine rozszerzyła nozdrza w złości. -Wy dwoje zrywacie ze sobą i to jest koniec.
-Jak nasze zerwanie ma pomóc zespołowi z czymkolwiek?- warknął Harry.
-Jeśli jesteś wolny, przyciągasz więcej fanów i sprzedasz więcej. Za niedługo wychodzi nowy album i teraz jest dla ciebie czas byś wrócił na rynek.
-Ale nie zamierzam być wolny, nie zrywamy.- powiedział Harry. Lekko ścisnął moją rękę pod stołem. Catherine zacisnęła grzbiet swojego nosa i westchnęła.
-Musicie. Będziesz częścią kilku afer PR.- wyjaśniła. Afery PR są publicznymi aferami umieszczonymi w miejscu by przyciągnąć uwagę mediów. Więc w zasadzie mówi, że Harry będzie musiał iść na kilka randek z prawdopodobnie kilkoma celebrytkami.
-Nie.- to wszystko co powiedział.
-Jeśli nie chcesz ukrywać się po kątach z Arianną, musisz przez to przejść.- powiedziała nam.
-Nie będę ukrywać się po kątach z moją własną dziewczyną.
-Czy początkowo celem tego całego kontraktu ze mną nie było to, żeby sprawić by Harry nie wyglądał jak kobieciarz?- wtrąciłam.
-Tak, i teraz cię już nie potrzebujemy.- powiedziała Catherine. Au!
-Ja ją potrzebuje.- przyznał Harry, sprawiając, że moje serce kołatało. Boże, kocham go.
-Nie.- Catherine zniszczyła moment. -To co potrzebujesz to by przyciągnąć uwagę do zespołu.- chce jej powiedzieć, że ona potrzebuje się zamknąć. Ale nie zrobiłam tego.
-Będziesz 'spotykać się' z innymi kobietami.- nie użyła cudzysłowia w powietrzu, ale myślę, że było to do zrozumienia. -A oczywiście nie możesz tego zrobić, jeśli nie będziesz wolny.
-Nie.- zabłagałam. Myśl o Harry'm będącym z inną kobietą sprawia, że drżę. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby Harry musiał iść na randki z innymi dziewczynami, całować się z innymi dziewczynami. -To się nie stanie.
-Nie ty będziesz o tym decydować.- warknęła. Mogę stwierdzić, że staję się nie cierpliwa. Dobrze.
-Nie zrobię tego, odmawiam.- przyrzeknął Harry, krzyżując ręce.
-To nie jest do negocjacji.
-Nie zrobię tego.- wstał i sięgnął po moją rękę jeszcze raz by pociągnąć mnie w górę. -I co z tym zrobisz?
-Cóż, możemy cię wyrzucić.- zagroziła. -Was wszystkich.
Zaśmiałam się.
-Zamierzasz ich wyrzucić?- starałam się trzymać opanowany głos.  -I myślisz, że inne firmy nie czekają by ich przyciągnąć? Największy kurwa zespół w tym momencie?
-Ja.- właśnie się zatrzymała.
Była pokonana. Wie, że nie może rzeczywiście zmusić nas do zerwania. Nie może sprawić, żebyśmy przestali siebie kochać.
Harry w końcu mnie podniósł i tym razem Catherine nic nie powiedziała.
-Pokazałem jej.- szepnął do mnie Harry, gdy wychodziliśmy z pokoju, zostawiając tam Catherine bez słowa.
-Ty?- zachichotałam. -Wyglądałeś jakbyś się jej bał!
-Bał? Jestem nieustraszony.- przybrał głupią, uroczą pozę, a ja wybuchnęłam kolejnym napadem śmiechu.
-Nieustraszony? Ty?- drażniłam się z nim. Przewrócił oczami i przyciągnął mnie przez talię do pocałunku, podczas którego zauważyłam blond dziewczynę z szeroko otwartymi oczami gapiącą się na nas. Położyłam ręce na klatce Harry'ego by go odepchnąć od pocałunku i chrząknęłam. -Hej!
-Cześć.- głos dziewczyny się trząsł. -Ja- Ja nazywam się Hilary.
-Hej.- Harry rzucił jej swój zabójczy uśmiech, a ja myślałam, że każdy w tym budynku trochę umarł, bo był taki wspaniały. Może jestem trochę za głęboka. -Jestem Harry.
-Wiem.- słowa dziewczynki były ostre i szybkie.
-Długo czekałaś?- spytałam jej.
-Nie, w porządku. Louis powiedział, że mogę zostać dopóki was nie poznam jeśli to w porządku, przepraszam, jeśli nie, po prostu naprawdę chciałam was poznać i czy mogę zdjęcie?- nawet nie przerwała by wziąć oddech.
-Oczywiście!- zaśpiewał Harry.
-Mogę zrobić zdjęcie, jeśli chcesz.- zaproponowałam, by nie stać niezręcznie, gdy oni uśmiechaliby się do zdjęcia.
-Nie, też na nim będziesz.- rozkazała dziewczyna. -Proszę? Jesteście jakby moim OTP.
O Boże, przez dłuższy czas nie słyszałam tego słowa.
Właściwie, to naprawdę słodkie.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się, podchodząc do dziewczyny i Harry'ego, stając po jej lewej stronie. Zauważyłam, że Catherine wyszła, gdy byliśmy w połowie robienia czwartego zdjęcia, a potem zobaczyłam Louis'a i Liam'a idących w naszą stronę podczas szóstego.
Trzymali czasopismo, jak te które widzisz w salonach fryzjerskich, z wyjątkiem tego, że było na nim napisane ''Tatuaże''. Harry grzecznie powiedział fance, że musimy iść i dał jej wielki uścisk.
Ręka Harry'ego była na mojej, gdy wychodziliśmy przez drzwi i wtedy ja wyrwałam swoją od niego.
-Cóż.- zaczęłam, odchodząc w przeciwnym kierunku. -Miło było robić z tobą interesy, do zobaczenia, Harry.
-Co?- zatrzymał się w miejscu, tylko by zobaczyć, że się śmieję. Nikt nigdy nie łapie moich żartów. -Ha-ha. Bardzo zabawne.
-Wiem.- posłałam mu figlarny uśmiech, gdy wsiadaliśmy do samochodu, który na nas czekał. Liam i Louis szybko wyszli z budynku i przyszli do nas.
-Gotowa na jutro?- spytał mnie Louis.
-Co jest jutro?- spojrzałam na nich wszystkich.
-Robisz sobie swój pierwszy tatuaż!- powiedział mi Harry w typie głosu ''niespodzianka!''.
-Ja co?
-Tatuaż! Jutro!- Liam starał się grać podekscytowanego.
-Ha-ha, śmieszne. Nie.
-Nawet jeszcze nie wiesz co to jest!- sprzeciwił się Harry.
-Dobra uwaga.- skinęłam. -Więc, co to jest?
-Niespodzianka!- przewróciłam oczami, potrząsając głową. Nie zamierzam sobie zrobić cholernego tatuażu nie wiedząc nawet co to jest.
-Proszę?- błagał Harry, a ja potrząsnęła głową na nie. -Po prostu pójdź jutro ze mną na wizytę, a jeśli ci się nie spodoba, nie musisz go robić. Okej?
-Ty sobie jakiś robisz?
-Tak. Okej?
-Okej.
Mama i tata mówili mi o presji grupy, ale nie tego rodzaju, gdzie twój wyjątkowo przekonujący i atrakcyjny chłopak i jego przyjaciele zmuszają cię  na pójścia do salonu tatuaży bez jakiegokolwiek pojęcia co sobie wytatuujesz.
Ale co będzie bolało?
Znaczy, niż sam tatuaż.
To pewnie będzie bolało.

Chapter 81: That's today.

Dwudziesty pierwszy czerwca.
To dzisiaj, a to przypada na rok od dnia kiedy podpisałam umowę. Ignorowałam dzisiaj każdy telefon od Catherine, tak jak Harry, ale mam to dziwne przeczucie, że zamierza znaleźć go za kulisami zanim chłopcy wejdą na scenę by z nim porozmawiać o czymkolwiek.
By powstrzymać mnie od bycia złapaną za kulisami, wymieniłam miejsca z dziewczynami kilka rzędów dalej. Wciąż mogłam widzieć stąd scenę bardzo dobrze, ale jestem pewna, że zgubię się w tłumie, gdy skończy się próba dźwięku. Ludzie zaczynają gromadzić się błyskawicznie.
Harry wyszedł na scenę wcześnie, pewnie by uniknąć tego co przewidywałam wcześniej i zaczął opowiadać kawały i rozmawiać.
-Prawie jesteśmy gotowi.- powiedział do swojego mikrofonu, zauważyłam, że jego koszulka była w połowie włożona do spodni. -Um, po prostu dajcie chłopcom trochę więcej czasu.- pociągnął w górę swoją koszulkę by wyciągnąć ją ze spodni i wszyscy na publice (nie wliczając kilka zirytowanych mam) krzyczało.
-Zdejmij to!- krzyknął ktoś z przodu. Pewnie dziewczyna, z którą wymieniłam się biletami.
Harry niewątpliwie ją usłyszał, bo mogłam zobaczyć jak śmiał się i potrząsał głową. Boże, jest taki słodki.
Po czekaniu wieki i słyszeniu jak mój chłopak mówi okropne żarty, które uważałam za prześmieszne, jeden z chłopców wszedł na scenę. Louis.
-Harry, straszysz ich.- drażnił się. Wszyscy się zaśmiali, włącznie ze mną.
-Hej!- Harry udawał urażonego. -Ciężko nad nimi pracowałem.- w końcu znalazł mnie w tłumie, gdy mówił to. Mieliśmy kontakt wzrokowy, którego nie przerwaliśmy.
Dziewczyna obok mnie powiedziała ''to brzmi jakby znalazł je z tyłu papierków po cukierkach.'', a ja się zaśmiałam tak mocno, że musiałam przestać patrzeć na Harry'ego, który był natychmiast zmieszany.
Niall i Liam weszli na scenę następni, pytając czy wszyscy jesteśmy gotowi na koncert i jak nam się na razie podoba. Harry powiedział coś o tym jak uroczy jest Paryż, a Niall powiedział ''założe się'', cokolwiek to miało znaczyć.
-Dlaczego to się nazywa wieża Eiffla?- spytał Harry,ignorując komentarz Niall'a.
Pamiętam, gdy Harry mówił mi ten żart. Starał się mnie uspokoić po moim prawie zawału serca przez wjazd na wieże.
-Bo masz pełne oko* na szczyt!- wykrzyczał, mrugając do mnie, gdy tłum udawał, że się śmiał na tandetny kawał.
Uśmiechał się jak idiota. Jak słodki, chichoczący idiota. Boże, kocham go.
Zayn wszedł na scenę ostatni, a tłum wybuchł w gwizdy i krzyki, bo byli tam wszyscy, przed nimi.
Chłopcy zaczęli koncert i do czasu, gdy Through the Dark zaczęło grać, wszyscy przysunęli się bliżej do sceny. Czułam się okropnie za ludzi z przodu.
Harry okazjonalnie złapał moje spojrzenie i zrobił głupią minę lub głupi ruch taneczny. Liam zauważył, że Harry patrzy w moją stronę i pomachał, powodując wybuch krzyków, chichotów i ''O MÓJ BOŻE ON MI POMACHAŁ!''. Powoli odmachałam, gdy krzyki trochę ucichły a on zachichotał.
-Wszyscy się dobrze bawicie?- spytał się Niall, gdy zrobili przerwę.
Tłum wybuchł krzykami i wrzaskami. Myślę, że to oznacza tak.
-Nie słyszę was!- powiedział, wprowadzając każdego w kompletny chaos. Zasłaniałam uszy przez większą część, gdy chłopcy popychali ich dalej i dalej. Myślę, że w pewnym momencie, Harry zauważył moje wzdrygnięcie nosem i spytał ich by jeszcze bardziej to pogłośnić ze śmiechem. Spojrzałam się na niego, a on wzruszył ramionami z uśmiechem na ustach, który ukazywał dołeczki.
Znów zaczęli śpiewać, kilka piosenek przeminęło szybciej niż myślałam. Byli bliżej niż w połowie do zakończenia koncertu, gdy znów odnalazłam oczy Harry'ego.
Był taki szczęśliwy, tam, śpiewając, mając po prostu dobry czas. Jestem z niego naprawdę dumna.
Pamiętam jak powiedział mi pewnej nocy niedawno, gdy rozmawialiśmy w przyćmionym świetle telewizora ''naprawde kocham to co robię''. Pamiętam, że westchnął, jakby wesoło westchnął. Jedno z tych westchnięć, gdzie czujesz jakbyś był na szczycie świata. A ja spytałam się go co ma na myśli, a on odpowiedział, że wszystko przez co musi przejść; drama, kłamstwa mediów i postrzeganie go, a nawet fakt, że już ledwo ma czas na cokolwiek innego, to wszystko jest dla niego tego warte. Przez fanów.
Nie wiem dlaczego teraz mi to przyszło do głowy. To był uśmiech. To był ten sam uśmiech, który miał tamtej nocy.
Tak utknęłam w tym zabójczym uśmiechu, że nie zauważyłam, że chłopcy prawie skończyli koncert. Czy on dopiero się nie zaczął? Nie, zaśpiewali parę piosenek...mieli przerwę.. zaśpiewali kilka więcej i to już prawie koniec?
Koncerty przemijają tak szybko.
-Ta ostatnia jest moją ulubioną.- jeden z chłopców powiedział. Zaczął lecieć początek Don't Forget Where You Belong i do refrenu już wszyscy ją śpiewali. Pewnie ta piosenka też jest moją ulubioną.
Koncert skończył się za szybko i nawet jeśli zobaczę chłopców w przeciągu minuty, chciałabym żeby trwał dłużej.
-Arianna!- krzyknął ktoś za mną.
Uśmiech uformował się na moje twarzy zanim w ogóle obróciłam się do fana. Nie oczekiwałam, że ktokolwiek mnie dziś rozpozna jeśli mam być szczera. Kocham fanów tak bardzo. Znaczy, tych, którzy właściwie mnie lubią. I nie nienawidzę tych, którzy mnie nie lubią, tylko nie cieszę się nimi tak bardzo.
Niestety moje szczęście trwało krótko, bo osobą wołająca moje imię nie był fan. Nie ochrona ani nikt bliski. To sama Catherine.
-Dlaczego nie odbierałaś moich telefonów?
-Dzwoniłaś do mnie?- sapnęłam.
-To nie czas na żarty. Musimy zaprowadzić cię za kulisy.- rozkazała.
-Dlaczego?
-Jeśli sprawdziłabyś swoją pocztę głosową, wiedziałabyś.- warknęła.
-Choć, nie sprawdziłam. Jaka szkoda...
Tylko westchnęła, chwyciła moje ramię i zaprowadziła mnie za kulisy. Weszliśmy do małego, białego pokoju z segregatorem na biurku i po prostu mnie tam zostawiła, mrucząc ''nie wychodź z tego pokoju'', zanim wyszła.
Usiadłam na jednym z trzech krzeseł i pusto patrzyłam się na nudne ściany przez kilka minut. Obok segregatora był czarny długopis, który wyglądał dokładnie tak jak ten, którym podpisałam kontrakt rok temu.
Kilka minut później postanowiłam zapoznać się z segregatorem. To wszystko to papierkowa robota. Nudna, niekończąca się papierkowa robota.
-Usiądź.- Catherine weszła z powrotem do pokoju z Harry'm, który już wyglądał na zirytowanego i wkurzonego. Zamknęłam segregator tak szybko jak zdałam sobie sprawę, że wciąż jest otwarty. Catherine podeszła do nas w swoich stukających szpilkach. -Czy wy dwoje wiedzie co to za data?
-Tak.- Harry i ja powiedzieliśmy w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem dopóki kobieta w biznesowej ubraniu chrząknęła.
-Tak.- Catherine kontynuowała, opuszczając okulary. -Wasz kontrakt dziś się kończy.
-Tak. Wiem.
-Musimy zakończyć tą papierkową robotę.- wyjaśniła, otwierając segregator i wyciągając z niego kilka kartek. -Musicie to podpisać.
-Co to jest?- wtrącił Harry.
-One mówią o tym, że Arianna już dłużej nie podlega kontraktowi i nie jest już dłużej opłacana za dzień.
-Okej.- powiedziałam. -To wszystko?
-Tak.
-I jesteśmy wolni?- spytałam, wewnętrznie śmiejąc się na mój dobór słów.
-Uh, tak.- usiadła prościej, gdy podpisałam wszystko co było do podpisania, parafując wszystko co było do sparafowania. -Dobrze, teraz, gdy to już mamy z głowy.- uśmiechnęła się i wyciągnęła swoje ręce do mnie by je uścisnąć. -Jakie to uczucie być singlem?
-Co?- spytałam zmieszana.
-Harry musi być teraz przez chwilę wolny. -wzruszyła Catherine. -Dla publiki.

*eye full brzmi podobnie do Eiffel

Chapter 80: That's Original.

Od momentu, gdy wróciłam do domu po odwiedzieniu Harry'ego w trasie, dostawałam masę telefonów z kierownictwa. Nie byłam pewna czy to przez pierścionek, psa, czy przez fakt, że kontrakt powinien skończyć się w przeciągu kilku tygodni. Tak czy tak, wolę nie odbierać.
Harry dzwonił do mnie każdej nocy, jak zwykle, a ja nie pozwoliłam zadzwonić telefonowi więcej niż dwa razy. Chociaż dzisiaj nie zadzwonił, co było trochę dziwne. Zadzwoniłabym do niego, ale mój laptop jest daleko w komodzie wraz z moją komórką.
Boże, jestem leniwa. Mam najlepszego chłopaka o jakiego kiedykolwiek mogłabym prosić, a oto ja, nawet nie próbuję do niego zadzwonić, bo cholerny komputer jest za daleko.
Eh.
Chwyciłam pilota od telewizora, który był dogodnie położony na poduszce obok mnie i prosto pogłośniłam. Pewnie coś dobrego będzie zaraz lecieć. Powinnam wziąć przekąski?
Nie, to by wymagało wstania.
Po prostu kręciłam pierścionkiem wokół swojego palca i starałam się przykuć uwagę do czegokolwiek co działo się na jakimkolwiek programie, który leciał, chociaż nie wydawałam się zbyt skupiona. Promise spała blisko mojego brzucha, na stronie Harry'ego, a ja zastanawiała się czy będzie nalegać na spanie tam nawet po tym jak Harry wróci z trasy. Może Harry będzie po prostu spać w naszych stopach.
Reklamy przerwały program pewnie tylko by mnie zirytować, nawet jeśli nie bardzo oglądałam. Leciały tak długo, że myślałam, że mogłabym właściwe wstać i wziąć mojego cholernego laptopa.
Zrobię to.
Wstałam z łóżka, przypadkiem budząc biedną Promise i chwyciłam laptopa. Mój telefon miał dwa nieodebrane połączenia, jedno od Catherine, a drugie od numeru, którego nie rozpoznaje.
Otworzyłam komputer, gdy usłyszałam jak jakaś kobieta w telewizji mówi o One Direction. Moje oczy natychmiast drgnęły by zobaczyć o czym mówiła.
-Harry Styles z One Direction i jego dziewczyna są zaręczeni, a my mamy zdjęcia pierścionka by to udowodnić!- brunetka na ekranie mówiła. -Czekajcie na dalsze informacje the scoop, zaraz po Keeping Up with Kardiashians.
Zaręczeni?
To oryginalne. Każdy cholerny kanał z wiadomościami o celebrytach twierdził, że jesteśmy zaręczeni od momentu, gdy nosiłam swój pierścionek tamtego dnia z Harry'm.
Zdejmuje go tylko na prysznic i nie przestane go nosić tylko dlatego, że są przez to jakieś plotki. Swoją drogą, Harry uwielbia to, że wciąż go noszę.
Zadzwoniłam do Harry'go na Skype. Dzwoniło i dzwoniło, a gdy moja myszka była już na przycisku zakończ i byłam gotowa się rozłączyć, ktoś odebrał.
Oczekiwałam Harry'ego, ale zamiast tego zostałam przywitana przez Niall'a i Liam'a.
-Hej, Arianna!- powiedział Liam.
-Cześć?-gdzie jest Harry?
-Harry poszedł gdzieś z Zayn'em, ale powinni za niedługo wrócić.- wyjaśnił Liam, jakgdyby czytał mi w myślach. Niall siedział tylko przed kamerą robiąc dziwne miny.
-Oh, okej, um.- co powinnam powiedzieć?
-Jak plotkowe zaręczyny?- Niall nagle zażartował.
-Oh, wiesz, to do bani, że musimy się pobrać tylko dlatego, że jestem w ciąży.- westchnęłam. Oczywiście byłam sarkastyczna, ale szczęka Liam'a była na podłodze. Niall po prostu wrócił do robienia dziwnych min. Był nietknięty przez to co powiedziałam. Starałam się trzymać poważną twarz, gdy oczy Liam'a stawały się szersze.
-Co?- Liam sapnął. Zaczęłam się śmiać. -Ty jesteś...
-Żartuję! Totalnie żartuje! Boże, chłopcy są tacy łatwowierni.- prawie krzyknęłam i praktycznie umarłam ze śmiechu bo tamtym razem Harry wpadł w tą samą rzecz. -Wy ludzie jesteście paranoikami przez to.
-Nie możesz o tym żartować!
Wciąż się śmiałam . Obraz się zatrzymał a twarz Niall wydłużała się, sprawiając że zaczęłam się śmiać nawet mocniej.
-Nie możesz brać wszystkiego co powiem na poważnie, Liam, powinieneś to wiedzieć.- powiedziałam mu.
-Tak, Liam.- dodał Niall, jakgdyby wiedział, że żartowałam. Pewnie wiedział.
-Dobra, żarty na bok.- zaczęłam. -Jak trasa?
-Całkiem dobrze.- powiedział Niall. -Chcemy dodać więcej dat, ale nie myślę-
Drzwi za nimi otworzyły się z zamachnięciem i chociaż mogłam zobaczyć tylko dolną część osoby, wiedziałam, że to Harry.
By udowodnić moją racje, jego głos zabrzmiał z drugiej strony mojego laptopa. -Więc, co to jest?
-Po prostu mamy przyjazną rozmowę z twoją dziewczyną.- powiedział Niall, po czym obrócił się z powrotem do kamery. -Co mówiłaś o tym jak sekretnie nienawidzisz Harry'ego?
-Oh, racja, tak.- zaczęłam przełamując się w uśmiech, gdy Harry usiadł za Liam'em i Niall'em by na mnie patrzeć. -Boże, po prostu go nienawidze.
-Czyżby?- drażnił się Harry.
-Oh, Harry, nie zauważyłam cię.
-No tak.- przewrócił oczami z leniwym uśmiechem na twarzy. Nikt nic nie powiedział, a ja zauważyłam niezręczne spojrzenie w oczach Liam'a i Niall'a.
-Więc, zostawimy was samych.- powiedział Liam.
-Zostawimy?- spytał Niall, chichocząc, gdy Liam wstał. -Okej.- gdy oboje zniknęli, Harry położył laptopa na swoich kolanach.
-Hej, kochanie.- uśmiechnął się. -Przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, Zayn i ja poszliśmy do studia tatuaży i-
-Kolejny tatuaż?- starałam się grać zirytowaną, ale Harry rozpoznaje moją grę.
-Właściwie, poszedłem tam dla ciebie.- przyznał.
-Co?
-Poszedłem znaleźć ci tatuaż.
-Co?
-Poszedłem znaleźć ci tatuaż. Mówiłaś, że chcesz sobie jakiś zrobić, więc...
-Okej... co to jest?
-To niespodzianka.- uśmiechnął się promiennie.
-Harry, nie zamierzam zrobić sobie coś trwałego na skórze nie wiedząc co to jest.
-Chociaż, włożyłem w to dużo myśli.- dąsał cię.
-Co to jest?
-Moja twarz.- wyglądał na poważnego.
-Harry...
-Żartuje, całkowicie żartuje.- zaśmiał się, ale nagle znów stał się poważny. -Czy Catherine też dzwoni do ciebie bez przerwy?
-Tak, po prostu ignorowałam połączenia.- wzruszyłam ramionami.
-Racja, cóż, odebrałem jeden z nich. Musisz przylecieć na jeden z naszych koncertów w Paryżu.- powiedział mi.
-To to? Myślałam, że to będzie coś poważnego.- Paryż jest w porządku. Mogę lecieć do Paryża.
-Nie wiem. Chociaż brzmiała tak jakby na złą? Czy coś.
-To może mieć coś wspólnego z pierścionkiem?- spytałam.
-Prawdpopodobnie.
-To szkoda, bo go nie zdejmuje.- powiedziałam na co się uśmiechnął.
-Mam nadzieję, że to wszystko tylko o to.- westchnął. -Data przypada na dwudziesty pierwszy czerwca.
-Czy to-
-Tak, to to.

sobota, 4 lipca 2015

Chapter 79: ''You ready?''

Patrzyłam jak Harry i Louis próbowali wywołać zamieszanie w holu, oboje łatwo zdobyli uwagę kobiety z recepcji, ale Louis poszedł o krok dalej by rozproszyć wszystkich przez fałszywe włączenie wozu dozorcy.
Kilku ludzi wokół niego sapnęło i ruszyło by mu pomóc, gdy Harry tylko się śmiał, a ja wybiegłam z budynku, z Promise wepchaną pod koszulę.
Dlaczego myślałam, że to będzie dobry pomysł?
Prawie wypadła w połowie drogi przez hol, ale gdy byłyśmy na zewnątrz położyłam ją na podłogę i czekałam na chłopców trochę dalej od drzwi wejściowych. Zauważyłam, że wokół było już kliku paparazzi, przygotowujących się na wyjście Harry'ego i Louis'a.
Harry wyszedł pierwszy, śmiejąc się i potrząsając głową, myślę, że przez Louis'a.
-Gotowa?- spytał mnie, ignorując flesz aparatu skierowanego na nas.
-Nie czekamy na Louis'a?- zgarnęłam włosy z twarzy.
-Nie, wrócił z powrotem do swojego pokoju by się przygotować czy coś.- zaśmiał się.
-Oh, okej.- powiedziałam. Promise chodziła wokół mnie próbując sprawić, że się ruszymy, ale tylko zaplątała swoją smycz wokół moich nóg. Zajęło minutę by to rozplątać.
Harry prowadził mnie i naszego szczeniaczka z dala od paparazzi, ale oni podążali za nami. Zagaduję, że to jest to co chciał Louis, a my się na to zgodziliśmy, więc nie mogę za bardzo na to narzekać.
-Myślisz, że jest tu jakiekolwiek miejsce z jedzeniem, które pozwala na wejście psów?- spytałam, mając nadzieję, że zjemy coś niebawem.
-Nigdzie, gdzie nie będziemy mogli ją przemycić.- zażartował. -Może gdzieś gdzie można jeść na zewnątrz?
-To ma sens, tak.
Szliśmy przez miasto przez chwilę szukając restauracji, które możliwe pozwoliłoby na wejście Promise, ale nic nie znaleźliśmy.
Komórka Harry'ego wciąż dzwoniła przez ludzi z kierownictwa, każących nam wrócić do hotelu, ponieważ nie mieliśmy ze sobą ochroniarza. Tak jakby bardziej lubię ten sposób, gdy jesteśmy tylko my dwoje.
Znaczy technicznie, nie jesteśmy tylko my dwoje. Są fani i paparazzi, którzy za nami idą, ale przynajmniej nie ma nikogo upominającego fanów za zwykłe pytanie o zdjęcie. Tak czy tak, Harry po prostu się rozłączał i nie odbierał po kilku dzwonkach, mówiąc później coś o tymi jak ''wolno'' się czuje.
Fanka spytała czy moglibyśmy mieć razem śmieszne grupowe zdjęcie, a my się zgodziliśmy zanim powiedziała nam co mamy robić.
Harry całował ją w policzek, a ja miałam być w tle robiąc zrzędliwą minę. Jestem pewna, że to zdjęcie będzie rozmową fandom'u do wieczora.
Chłopak z pękniętym telefonem też zapytał nas o grupowe zdjęcie, co tak jakby mnie zaskoczyło bo nie wiele fanów zazwyczaj chce zdjęcie z naszą dwójką. Wszyscy się uśmiechneliśmy, a zdjęcie wyszło fantastycznie, ale jeden z paparazzi zaczął krzyczeć niemiłe rzeczy do Harry'ego i mnie, więc zapytał mnie czy możemy iść dalej.
Napisałam do Louis'a i spytałam się kiedy będą w hotelu, a on odpowiedział przez wyjaśnienie, że samolot El został opóźniony i to powinno zająć około dwadzieścia minut dłużej.
Harry ścisnął moją rękę, gdy większa grupka fanów zmieszana z większością ludzi trzymających zastraszające kamery szła w naszą stronę.
-W porządku?
-Miałem cię zapytać o to samo.- zaśmiał się. -Tak.
Fanka została popchnięta na Harry'ego przez niemiłego starego mężczyznę robiącego zdjęcia Harry'ego i mnie, a to oczywiście wkurzyło chłopaka.
-Uważaj.- powiedział mężczyźnie, obracając się do zdumionej dziewczyny, która nie zdawała się być dotknięta przez fakt, że została popchnięta. Patrzyła na Harry'ego jakby nie była pewna, czy jest na prawdę prawdziwy. -Jesteś cała?
-Uh-huh.- przełknęła ślinę, powoli obracając swoją głowę do mnie, po czym do Harry'ego. -Mogę, uh, zdjęcie? Przepraszam za wpadnięcie na was, ja tylko-
-W porządku i tak, możesz.- powiedział jej Harry, wciąż patrząc się na mężczyznę, który ją popchnął.
-Kupiliście psa?- usłyszałam jak pyta Harry'ego, gdy jej nerwy się uspokoiły.
-Tak, właściwie kupiliśmy.- uśmiechnął się. Podoba mi się, że tak zwyczajnie mówi o nas my.
-Aw, jak ma na imię?
Czuję, że to będzie zły pomysł by powiedzieć fanom jej imię. Nie chciałam nic zaczynać, a wiedziałam, że będzie zamieszanie jeśli wszyscy dowiedzą się, że pies jest jak pierścionek obietnica.
Cholera.
Pierścionek.
Noszę go.
Nosze pierścionek obietnicę, a było przynajmniej siedem ludzi robiących zdjęcia wysokiej jakości moich i Harry'ego splecionych rąk.
Cholera.
-Arianna?- Harry zawołał mnie po imieniu.
-Huh?
-Zapytałem czy wciąż chcesz jest?- wyjaśnił. -Coś nie tak? Wyglądasz na chorą.
-Nic, przepraszam.- zauważyłam, że zaczęliśmy wracać do hotelu. -Louis wrócił?
-Tak, nie, powiedział, że są w drodze, więc możemy zacząć wracać.- Harry nachylił głowę by mieć na mnie lepszy widok. -Jesteś pewna, że czujesz się dobrze?
-Tak w porządku, ja- odchrząknęłam i obniżyła trochę głos. -Jestem tylko przestraszona tym co wszyscy z tego zrobią.
-Oh.- zobaczyłam w oddali hotel, gdy mówił. -Możesz go zdjąć jeśl-
-Nie ma mowy.- zaprotestowałam, sprawiając, że Harry uśmiechnął się szeroko. -I czy możemy po prostu zjeść w hotelu?
-Oczywiście, kochanie.

Chapter 78: ''Got it.''

-Jasna cholera, nie zrobiłeś tego.- sapnęłam i pisnęłam w tym samym czasie.
Przede mną był najbardziej rozkoszny szczeniaczek jaki kiedykolwiek widziałam w życiu.
-Nie podoba ci się?- zapytał, podnosząc małego psa i kładąc ją na moich kolanach. -Myślałem, że możemy ją mieć w naszym domu i-
-Harry,  to jest najsłodsza rzecz jaką widziałam kiedykolwiek w swoim życiu, kocham cię, o mój Boże, mamy psa!- wypuściłam słowa bez przerwy i spojrzałam na zwierze przede mną.
-Jest słodka, prawda?- uśmiechnął się do mnie.
-Tak, o mój Boże, zostaje z tobą na trasę czy wraca ze mną do domu?- bawiłam się ze szczeniaczkiem, myślę, że była rasy corgi, i czekałam na odpowiedź.
-Wraca z tobą, kochanie.- powiedział mi, a ja praktycznie krzyknęłam. -Nie chcę, żebyś była sama w domu.
-Harry, tak bardzo cię kocham, to-ona- kocham cię. Ona jest idealna.
-Tak?- spytał, a ja kiwnęłam, pieszcząc i przytulając się z energicznym kochaniem, które trzymałam.
Uśmiechnął się naprawdę mocno i podniósł naszego szczeniaczka i położył ją na podłodze by przyciągnąć mnie do pocałunku. Jasna cholera, tęskniłam za nim.
-Też cię kocham.- wymamrotał przy moich ustach, gdy mała kulka futra na podłodze przerwała nam szczekaniem.
-Jak się nazywa?- spytałam cofając się od Harry'ego by spojrzeć na kłębkiem radości na podłodze, moja ciekawość wydobywała ode mnie najlepsze. Co jeśli nie ma imienia? I nazwiemy ją razem? Jak w ogóle ludzie nazywają psy? Betsy? Marv?
-Sama zobacz.
Podniosłam puszystego zwierzaka i posadziłam ją na swoich kolanach, znajdując identyfikator na jej różowej obroży.
-Promise- przeczytałam głośno.
Promise?
Jak-
-Jak pierścionek obietnica- Harry potwierdził moje myśli. Pierścionek obietnica. Ten szczeniaczek jest Harry'ego pierścionkiem obietnicą dla mnie, o mój Boże. -To w porządku?
-Tak, Harry, wow.- oniemiałam z wrażenia, naprawdę. Pierścionek obietnica oznaczał, że będziecie sobie wierni i w zasadzie jeśli mnie spytasz, jest to przed-zaręczynowy pierścionek. O, mój Boże.
-Wiem, że teraz jesteśmy trochę młodzi, ale myślę, że chce cię kiedyś poślubić, Arianna Brooks.- Harry odetchnął. -I obiecuję, że to zrobię?
-Harry, o mój Boże.
-Co?
-To jest- ty jesteś- wow. Kocham cię.- to wszystko na co mogłam się zdobyć. Jego uśmiech był taki szczery i ogromny, że mogłabym poślubić go już teraz.
Cóż, to było bezczelne.
-Kupiłbym ci prawdziwy pierścionek*- zaczął, trochę chichocząc. -Ale zrozumiałem, że skoro Promise ma już grzybice skóry*-
-Ona ma co?
-Myślałem, że to będzie słodkie? Zamiast kupić ci prawdziwy pierścionek, kupiłem ci psa z grzyb- przeskanował moją twarz, która była zachmurzona. Czułam się strasznie za biednego szczeniaczka. Musimy ją zabrać do weterynarza, jakby, natychmiast.
-Całkowicie żartuje, kochanie. Nie ma grzybicy skóry.- powiedział mi i zaczął się śmiać na swoją głupią grę bycia zabawnym; dołączyłam do niego śmiejąc się z dobrych pięć minut, chociaż głównie przez nerwy. Harry w zasadzie właśnie powiedział mi, że zamierza mi się oświadczyć, gdy będziemy trochę starsi i będziemy dłużej razem.
-Kocham cię.- dodał, gdy się uspokoiliśmy. -I o nie kupieniu pierścionka też żartowałem.
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe pudełko, a moje serce zaczęło bić szybciej z każdym jego ruchem. Wiem, że to tylko pierścionek obietnica i technicznie nie będziemy zaręczeni, ale to jest najbardziej intensywny moment jaki kiedykolwiek czułam w życiu.
Otworzył pudełko i pokazał mi pierścionek, całkowicie zabierając mi oddech. Był cudowny. Absolutnie cudowny.
Diamenty kryły górę pierścionka i schodziły się razem by uformować coś co dla mnie wyglądało jak tiara czy coś, nie wiem. Ale był cudowny.
-Harry...- nie mogłam nawet utworzyć na to słów.
-Jeśli ci się nie podoba, j-
-Kocham go, kochanie. Naprawdę. Wow.- Czy ja będę płakać?
Nie. Nie teraz.
Wyjął pierścionek z pudełka i włożył go na mojego palca, oczywiście dumny z tego, że  pasował idealnie.
-Jest piękny.- powiedziałam mu w podziwie. Przyciągnęłam go do pocałunku. Nie oderwaliśmy się od siebie dopóki nie usłyszeliśmy pukanie w drzwi, co sprawiło, że Harry jęknął, a ja się zaśmiałam.
-Co?- krzyknął Harry na kogokolwiek za drzwiami z miejsca gdzie siedzieliśmy. Promise biegała wokół i znalazła drogę do drzwi, wąchając je.
-To ja.- powiedział głos. Louis.
Harry lekko westchnął i wstał by otworzyć drzwi dla swojego przyjaciela, gdy ja wołałam Promise. Skakała wokół mnie i przysięgam, moje serce się roztapiało.
-Hej, czy ty i- Arianna!- Louis przerwał w połowie zdania by mnie zauważyć. -Kiedy tu przyjechałaś?
-Um, niedawno.- odpowiedziałam, sama nie pewna mojej odpowiedzi. Wydawało się jakby minęło tylko kilka minut.
-Oh, cóż, fajnie. El będzie tu za niedługo, więc zastanawiałem się czy wy- najpierw mówił do Harry'ego, ale szybko rozwinął swoją prośbę także do mnie. -,moglibyście, jakby, odwrócić uwagę fanów czy coś, gdy ja pojadę na lotnisko?
-Nie może Liam lub-
-Wszyscy wyszli i szczerze nie wiem gdzie oni wszyscy są. Proszę? Nie chce, żeby ktokolwiek nam przeszkadzał, gdy ją odbiorę, wiesz?- praktycznie nas błagał, żebyśmy to zrobili, więc gdy Harry na mnie spojrzał pytająco nie mogłam powiedzieć nie.
-Okej, myślę, że możemy porobić coś na zewnątrz.- Harry powiedział Louis'owi, który wyglądał na szczęśliwego. Wiem jak szalone mogą się stać lotniska, gdy jest w to zamieszany członek zespołu, więc na prawdę pyta o niewiele.
-Możemy wyprowadzić Promise?- zaproponowałam.
-Harry, czy ten hotel w ogóle zezwala na psy?- spytał Louis, obchodząc Harry'ego by spojrzeć na szczeniaczka szarpiącego mój but swoimi ząbkami.
-Um, nie, nie bardzo. Przemyciłem ją do środka.- powiedział nam Harry, przebiegając ręką po włosach. Oczywiście, że to zrobił.
-Jak jedna osoba może przemycić psa do hotelu?- spytałam, trochę chichocząc.
-Myślę, że to o co musimy się martwić jak wprowadzić ją tu z powrotem jeśli ją wyprowadzimy.- powiedział mi, wstając by szperać w jakieś rzeczach.
Wyciągnął z torby czarną smycz i przyczepiął ją do obroży Promise. Uśmiechnęłam się na myśl o jej imieniu. Promise. Jak pierścionek obietnica.
-Okej, więc oto plan.- zaczął Louis, już ze skupionym wyrazem twarzy. -Harry i ja odwrócimy uwagę wszystkich w holu, a ty wybiegniesz  z psem tak szybko jak potrafisz. Załapaliście?
Zaśmiałam się na jego powagę i skinęłam. -Tak.
-Okej, dobrze.



*ring- pierścionek
  ringworm- grzybice skórna