expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 9 września 2015

Epilog

Szłam przez małą kawiarenkę, otaczał mnie słodki zapach cynamonu, gdy Harry prowadził mnie do małego siedzenia. Dopiero zamówiliśmy dwa expresso od kasjerki, która była na granicy nieuprzejmości, oboje zbyt zmęczeni by narzekać. Harry przekonał mnie by przylecieć z nim do Stanów na masę wywiadów jakie załatwiło mu kierownictwo, więc spałam tak, krótko jak on. Nasz szczeniaczek (już bardziej jak pies) Promis była jedyną, która wydawała się być niechętna, gdy podróżowaliśmy. Obecnie, jesteśmy w Pensylwanii.
-Jeszcze raz, jak to miejsce się nazywa?- spytałam, oglądając się wokół słodkiego sklepu. Jedynymi ludźmi tu byłam ja i Harry i pracownica, która nas obsługiwała. Chyba, że ktoś jest na zapleczu, do którego właśnie weszła nasza baristka.
-Myślę, że Goldberg's. Albo Goldman's?
-Hm.- myślę, że to Goldman's. Tak czy tak, już mi się tu podoba. Pomarańczowe i kasztanowe kolory na ścianach przypominając mi, że nie będzie jesieni przez następny rok. -Zastanawiam się, dlaczego nikogo tu nie ma.
-Kilka ulic dalej jest Starbucks.- Harry uśmiechnął się. Więc, nie jesteśmy parą hipsterów, idąc do nieznanej kawiarni, zamiast do głównej. -Możemy tam pójść, jeśli chcesz?
-Nie, jest dobrze.- zaśmiałam się. Już za dużo myślał. -Podoba mi się tutaj. Jest słodko.
-Może nikogo tu nie ma, bo ich kawa jest niedobra.
-Mam nadziej, że nie.- powiedziałam, w połowie marszcząc nos. -Może mają szczury.
-Może mają pleśń.
-Może są oszustami i ukradną naszą kawę.
-Może- spojrzałam na naszą baristkę, która niosła nasze kawy, obie gorące, a ja przestałam mówić. Wątpiłam by cokolwiek z tych rzeczy, które właśnie rozważaliśmy było prawdą, bo to miejsce wyglądało na zbyt czyste by mieć szczury czy pleśń i zapach za dobry by mieć niedobrą kawę. -Dziękuje.- powiedziałam kobiecie, która wyglądała jakby nie mogło ją to bardziej obchodzić, ale i tak się uśmiechnęła.
Wzięłam gorący kubek do moich ust, dmuchając na niego by go trochę schłodzić zanim wzięłam łyk.
-Więc, uh,- zaczął Harry, trochę niezręcznie, jeśli mogłabym dodać, gdy piłam moje expresso.- Co myślisz o dzieciach?
Prawie się udławiłam tak szybko jak usłyszałam jego słowa. Zaciągnęłam się moim gorącym napojem i prawie spaliłam mój język.
-Okej...- jego głos był trochę cichszy. -Zapomnij.
-Nie, Harry.- chwyciłam jego rękę. -Po prostu mnie zaskoczyłeś.
-Przepraszam.- odważył się znów spojrzeć mi w oczy, uroczy mały rumieniec wkradł się na jego policzki. -ale dzieci?
Jeśli mam być szczera, dużo o tym myślałam. Znaczy, nie w odrażający sposób.
-Tak, uwielbiam dzieci.- zapewniłam go. Nie byłam pewna o co tutaj pytał i nie chciałam być za szybka i mówić coś jak ''tak, chodźmy mieć dzieci!''
-Ja też.- powiedział. Zakładam, że Harry byłby naprawdę świetnym tatą; tak czy tak naprawdę dobrze radzi sobie z dziećmi. -Zawsze chciałem być tatą.- przerwał, potrząsając głową, gdy uniosłam brwi. -Znaczy, nie zawsze jakbym chciał być tatą w wieku dwunastu lat.- jego niezręczny ton, sprawił, że głośno się zaśmiałam, a jego jąkanie sprawiło wszystko o wiele bardziej urocze. -Zawsze chciałem być ojcem pewnego dnia. Z odpowiednią osobą.- potarł tył swojej szyi, nawyk jaki zauważyłam, że ma gdy się denerwuje. -Ale co z naszymi własnymi?
Co z naszymi własnymi?
Nie jestem pewna czy zdawał sobie z tego sprawę, ale ten temat był tak niezręczny do prowadzenia dla mnie jak i dla niego. Zawsze zastanawiałam się czy Harry chciałby mieć kiedyś dzieci, ale nigdy tego nie wyciągałam. Stwierdziłam, że będziemy jeszcze mieli czas o tym porozmawiać później i to nie jest tak, że któreś z nas nie jest bezpieczne jeśli o to chodzi.
-Nie teraz oczywiście, ale kiedyś w przyszłości.- przygryzł wargę, myśląc nad słowami. -Chcesz kiedykolwiek mieć dzieci?
-Tak, oczywiście.- zapewniłam mojego narzeczonego. Oświadczył mi się oficjalnie miesiąc temu, a ja oczywiście powiedziałam tak, ale nie mamy jeszcze dokładnie ustalonej daty czy czegokolwiek. Co zaskakuje mnie najbardziej to to, że gdy powiedziałam o tym moim rodzicom przyjęli to bardzo dobrze, nawet byli szczęśliwi. -Może za parę lat, gdy będziemy troszkę starsi?
Jego uśmiech był taki szeroki i prawdziwy, a ja nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnienia go. Chciałabym kiedyś zobaczyć kolejny słodki mały uśmiech jak ten na małym chłopcu lub dziewczynce.
-Podoba mi się ten pomysł.- uśmiechnął się. Teraz większość fanów jest bardziej dojrzała i przebolała sprawę z zaręczynami, więc jestem pewna, że nie byliby za zirytowani małym Harry'm wokół. Nie jestem tylko pewna czy kierownictwo byłoby do tego tak skłonne, nawet jeśli minęły miesiące od kiedy rozmawiałam z Catherine. Ale jestem pewna, że Harry dużo słyszał. -Jak byśmy je nazwali?
Omówiliśmy kilka imion dla naszych pozorowanych dzieci: Andrea, Chris, Jess, William, Marie i tak dalej, ale zostaliśmy przy Kyle dla chłopca i Alice dla dziewczynki, ale mogą się one zmienić w przyszłości. Harry lubił imię Alice tak bardzo jak ja, więc myślę, że to jako jedyne się nie zmieni. Już mogę ją sobie wyobrazić; z moimi brązowymi oczami i Harry'ego kręconymi włosami i uśmiechem.
-Więc,- zaczął Harry, gdy skończyliśmy mówić o naszej przyszłości. Przynajmniej, na teraz. -Czy twoja przyjaciółka Cassidy nie przeniosła się do Pensylwanii kilka miesięcy temu?
-Indiany.- poprawiłam go, śmiejąc się trochę. -Chociaż, dobrze zgadywałeś.
-Przepraszam.- zaśmiał się.
-Ale myślę, że odwiedza Nate w Londynie.- powiedziałam, wracając pamięcią do starych wspomnień. Harry sprowadził Cassidy do naszego domu, żebym nie nudziła się sama podczas niedawnej trasy One Direction, z jedynym prawdziwym towarzystwem: psem. Wtedy ona i Nate wpadli na siebie. Dosłownie, szliśmy coś zjeść, a oni naprawdę świetnie się zrozumieli. Myślę, że za niedługo będą razem mieszkać. Naprawdę, cieszę się ich szczęściem.
Komórka Harry'ego zawibrowała, a on ją sprawdził patrząc w górę by powiedzieć, że nasz kierowca czeka na zewnątrz, więc powinniśmy się zbierać. Minęliśmy zirytowaną i smutno wyglądającą brunetkę na swojej drodze do wyjścia, co sprawiło, że zaczęłam myśleć co jej się stało. Jej policzki były zarumienione, a oczy wilgotne. Usłyszałam jej tupanie, gdy wchodziła do kawiarni, jakby nie był to nikogo interes.
Duża ręka Harry'ego złapała moją mniejszą, gdy wchodziliśmy do samochodu, który na nas czekał. Zauważyłam jego słodki mały uśmiech, gdy zaczął bawić się moim pierścionkiem zaręczynowym na naszych siedzeniach. Nie mogłam się powstrzymać od wspomnienia dnia w którym mi się oświadczył.
Na zewnątrz padało, a my dopiero wróciliśmy do domu po seansie. Oczywiście, Harry wybrał najtandetniejszy film jaki mógł być, ale go uwielbiałam. Pamiętam, że gdy wróciliśmy do domu powiedziałam coś jak ''dziś był idealny dzień'' w holu, zanim skierowaliśmy się do sypialni, ale Harry kazał mi zaczekać.
Więc stałam na korytarzu przez jakieś dziesięć minut, gdy Harry przypuszczam, że szykował się na swoją długą mowę i wziął pierścionek, a gdy wrócił i ukląkł na jedno kolano, spojrzał na mnie w górę i powiedział ''cholera'' jakby zapomniał wszystko co przygotował. To sprawiło, że się zaśmiałam. Nawet bardzo. Po czym dołączył do mnie Harry, ale szybko chrząknął, bo oczywiście, nie śmiech się tu liczył. Przez jego powagę śmiałam się jeszcze bardziej. Zaczął wykrztuszać co chciał powiedzieć, co było pełne niezręcznych ''erm'' i ''uh'', co naturalnie sprawiło, że zaczęłam się śmiać mocniej.Skończyło się całkowitym świętem śmiechów, oboje śmialiśmy się z niewiadomo czego. A na końcu tego wszystkiego, gdy oboje trochę się uspokoiliśmy i spytał mnie czy dałabym mu ten ''honor'' poślubienia mnie. Oczywiście, powiedziałam tak.
-Nie mogę się doczekać, aż cię poślubię.- wyszeptał, chociaż nie byłam pewna czy miałam to słyszeć. Tak czy tak, mogę sobie teraz wyobrazić wesele. Gemma, Eleanor, Perrie i czwarta, nieustalona dziewczyna po mojej lewej i Niall, Liam, Zayn i Louis po prawej Harry'ego. Ja w białej sukni ślubnej obok Harry'ego w czarnym garniturze, gdy mówimy sobie swoje przysięgi. Zakładam, że Harry przekona mnie by pozwolić 5 Seconds of Summer być zespołem grającym do naszego pierwszego tańca. Nie, żebym wolała odmówić.
-Harry?- przerwałam moim własnym myślom i jakimkolwiek jego i przyciągnęłam go do pocałunku bez dania czasu na odpowiedź. Uśmiechnął się na to, sprawiając, że od razu podążyłam za nim. Cholera, ten zaraźliwy uśmiech.
-Hm?- samochód zatrzymał się na czerwonych światłach, a my przerwaliśmy nasz pocałunek, chociaż Harry przyciągnął mnie bliżej, więc pochyliłam się w jego stronę. Nie byłam pewna, dlaczego powiedziałam wtedy jego imię. Myślę, że chciałam po prostu znowu usłyszeć jego głos.
-Wyglądasz dziś naprawdę słodko.- powiedziałam mu, trącając jego ramię na co pokręcił głową, uśmiechając się szerzej.
-Ty wyglądasz słodziej.- co za płynny idiota.
-Masz racje.- droczyłam się, na co chłopak zaśmiał się jak dziecko. Nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo kocham tego idiotę.
Gdy otworzył okno po trochę świeżego powietrza, jakaś dziewczyna natychmiast rozpoznała go i pobiegła po zdjęcie. Potem kolejna. I szybko zaczęłam się zastanawiać ile ludzi w ogóle mieszka w Pensylwanii i czy wszyscy ustawiają się wokół naszego auta. Nasz biedny kierowca cicho przeklinał pod nosem i trąbił.
Harry wychylił się trochę ze swojego okna i uśmiechał do każdego zdjęcia fanki, za każdym razem wyglądając na tak wspaniale szczęśliwego jak na ostatnim. Widzenie szczęśliwego Harry'ego sprawia, że natychmiastowo czuję ciepło. Kiedyś trochę się irytowałam, gdy działy się rzeczy jak teraz. Gdy musieliśmy przestać robić to co robiliśmy by zrobić rzeczy ''sławnych ludzi'', ale naprawdę uważam, że dorosłam od tego czasu. Teraz, uwielbiam to jak cieszy Harry'ego spotykanie fanów. Uwielbiam to jak kocha to wszystko. Uwielbiam też widzieć jego fanów szczęśliwych.
I nawet z jego uwagą zwróconą do chaosu, wychylając się przez swoje okno, jego ręka wciąż była na mojej, dokładnie tak jak była pierwszego dnia, gdy byliśmy ścigani przez fanów, podczas mojego przerażającego (ale nie za bardzo) doświadczenia przy tatuażu i tak jak będzie do końca życia.


Koniec ''Hired for Styles''




__________________________

A więc oto koniec... Długo zwlekałam z tą chwilą. Musze przyznać, że ciężko było mi to zakończyć... Chcę Wam podziękować za każde wyświetlenie, każdy komentarz, czytanie tych rozdziałów. Przepraszam za niezapowiedzianą kilku miesięczną przerwę, wszelkie błędy i rozdziały dodawane BARDZO spontanicznie. I oczywiście dziękuję, że zostaliście ze mną do końca tej historii.
Jak wam się podobała? Napiszcie swoje emocje, bo na pewno trochę ich było xd
Chciałam jeszcze powiedzieć, że zastanawiam się nad rozpoczęciem kolejnego tłumaczenia, ale problem w tym, że nie wiem za co się zabrać. Jak macie jakieś pomysły możecie mi napisać w komentarzach. 
I jeszcze raz DZIĘKUJE DZIĘKUJE DZIĘKUJE! ♥

Chapter 84: Define Love.

Harry zaprowadził mnie do małego sklepy, nasze ręce były złączone, gdy Liam ciągnął się za nami. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam była kobieta przy recepcji. Jej włosy były trochę ponad ramieniem, ukazując jej zachwycający naszyjnik z czerwonym szmaragdem na łańcuszku. Na tabliczce z imieniem było napisane ''Lana Benson'', a ja zastanawiałam się czy ona dziś robi tatuaże, czy to tylko recepcjonistka.
Następną rzeczą jaką zobaczyłam było to jak wielkie właściwie jest to miejsce i jak wspaniale pachnie. Hol był ogromny, a korytarz za biurkiem Lany miał kilka drzwi które pewnie prowadziły do różnych pokoi do tatuaży. Tak się nazywają?
Dziewczyna za biurkiem spojrzała w górę na nas i błysnęła białym uśmiechem. Stukot jej paznokci na klawiaturze momentalnie mnie zatrzymał, gdy strzeliła kośćmi.
-Witam! Arianna, Harry i Liam?- spytała, patrząc na ekran swojego komputera by potwierdzić nasze imiona.
-Tak, to my.- skinął Liam, czując się jak w domu, gdy usiadł na skórzanej kanapie daleko na lewo od miejsca, gdzie staliśmy. Harry podążył za nim, ciągnąc mnie za sobą.
Moje serce wyrywało się z klatki piersiowej. Nie zrobię tego. W ostatniej sekundzie stchórzę i będziemy musieli wrócić do hotelu.
-Nora za niedługo tu będzie.- poinformowała nas recepcjonistka, wracając do stukania na swojej klawiaturze.
Co jeśli dostanę jakiejś infekcji? Co jeśli to będzie tak bardzo boleć, że zemdleje? Co jeśli wykrwawię się bardziej niż inni ludzie zazwyczaj się wykrwawiają i umrę?
-Więc, co wiesz o tym miejscu?- spytałam Harry'ego, moje nerwy wydobywały ze mnie najlepsze. Co jeśli to jeden z tych naprawdę złych sklepów, które używają po kilka razy tych samych igieł lub-?
-Czwórka ludzi tu umarła, ale nie przejmuj się. Jestem pewny, że będzie dobrze.- zaczął Harry. Uderzyłam go w ramię na co się zaśmiał. -Nora Roberts jest najlepszym artystą w mieście, jej oceny są wybitne.- wyjaśnił mój chłopak z uspokajającym uśmiechem na jego idealnych rysach twarzy. -Nie martw się, kochanie.
-Dobrze.- okej, teraz czuje się dobrze. Jeśli to miejsce jest wszystkim poniżej idealnym higienicznie, jestem pewna, że będzie najlepsza. -Jaki tatuaż sobie robisz?- spytałam, ignorując fakt, że ja też może sobie jakiś zrobię. Harry westchnął, a uśmiech wciąż był widoczny na jego twarzy, gdy przewrócił oczami.
-Równie dobrze mogę ci teraz powiedzieć.- zaśmiał się, wyciągając swój telefon z kieszeni, pewnie by odnaleźć obraz. -Chce ten.- pokazał mi zdjęcie. -Co o nim myślisz?
To długopis. By być bardziej dokładnym, wieczne pióro. Trzy czwarte tego było pokryte czarnym , zostawiając przypomnienie o górze niepokolorowane, tylko zarys.
-Podoba mi się.- powiedziałam. To prawda. -Co z moim?
-Racja, poczekaj.- ponownie wyciągnął swój telefon i zajął się nim przez chwilę, podczas gdy Lana poprosiła mnie o wypełnienie papierów, które udowadniają, że mam ponad osiemnaście lat, skoro nie byłam tu wcześniej z Harry'm by je wypełnić, gdy on to robił. Zauważyłam różę na ramieniu dziewczyny i nie mogłam się powstrzymać od gapienia się na to jak precyzyjnie wyglądał.
-Nora go zrobiła.- powiedziała Lana, czytając mi w myślach. Jej akcent sprawił, że chciałabym być francuską. -Odręcznie.
-Jest naprawdę dobra.- uśmiechnęłam się. Byłam trochę bardziej zrelaksowana, teraz, gdy wiedziała, że mój artysta był fantastyczny, nawet bez szablonu. Harry wie kogo wybrać.
Gdy wróciłam do Harry'ego, na telefonie miał zdjęcie gęsiego pióra do pisania. Był naprawdę cudowny, dalej był cieniowany ciemniejszym i jaśniejszym szarym, a czubek był niepokolorowany, był tylko zarysem. Też mi się podobał. Współgra z wiecznym piórem Harry'ego, ale byłam trochę zmieszana, jeśli chodziło o powód dla którego wybrał długopisy.
-Dlaczego długopisy?- moje pytanie wyszło trochę... wrogo. -Znaczy, podoba mi się. Oba mi się podobają, ale dlaczego akurat długopisy?
-Cóż,- mój chłopka zachichotał. -Myślałem, że są odpowiednie, bo jesteśmy tak jakby połączeni przez długopisy, wiesz?
Wow, to prawda. Długopisy, chociaż nie były dokładnie gęsim i wiecznym piórem, połączyły nas na początku. Musieliśmy podpisać nasze imienia w kratce by zapieczętować umowy kontraktu. Byliśmy zapieczętowani razem przez długopisy.
-Harry, wow.- udało mi się odetchnąć. -Nie wiedziałam, że tak bardzo nad tym myślałeś.
-Nigdy nie wiesz, co cie może spotkać.-  zaśmiałam się. Naprawdę podobał mi się ten pomysł, ale część mnie zastanawiała się czy nie był zły. -Co jeśli je zrobimy i nie będziemy już ich chcieli?- spojrzał na mnie na chwilę z nie możliwym do odczytania wyrazem twarzy.
-Chodzi ci o to co jeśli zerwiemy, prawda?
-Nie, Harry..- Właściwie, trochę o to mi chodziło. Znaczy, nie wierze, żeby to mogło się stać i na pewno nigdy nie chciałbym, żeby to się stało, ale staram się być rozsądna. Co jeśli za rok czy dwa, Harry stwierdzi, że nie jesteśmy dla siebie i zerwiemy? Co zrobię z piórem wytatuowany na zawsze na skórze?
-Kochanie, nie ważne co się stanie, zawsze będziesz dużą częścią mojego życia i nie będę chciał zapomnieć o wpływie jaki na mnie miałaś, dobrze?- jego zielone oczy spotkały moje a ja myślałam, że się roztopie.
-Dobrze.- skinęłam.
-I lepiej żebyś nie miała tych wątpliwości, gdy będziemy po ślubie.- zażartował. Wspomnienie o poślubieniu Harry'ego sprawiło, że mój brzuch był wypełniony motylami.
-Zrobię sobie go.- poinformowałam chłopaka, który uniósł na mnie brwi. -Tatuaż. Zrobię go.
Naprawdę mi się podobał i myślę, że wyglądałby słodko na moim wewnętrznym przed ramieniu. Bałam się tylko tego jak bardzo będzie bolało, skoro z tego co widać na zdjęciu, zajmuje dużo przestrzeni.
-Czy artystka ma wzór?- spytałam. Tak bardzo jak podobała mi się róża na ramieniu recepcjonistki, wciąż naprawdę przejmowałam się tym jak będzie wyglądał mój.
-Powinna, tak. Nie martw się o to.- Harry mnie uspokoił. -Idę pierwszy, potem ty, potem Liam, w razie gdybyś się zastanawiała.- Liam spojrzał na nas z nad książki tatuaży jaką oglądał na wspomnienie jego imienia, tylko by posłać nam lekki uśmiech i wrócić do obrazków potencjalnych tatuaży.
Jedne z drzwi na korytarzu otworzyły się , a wysoka brunetka z całą lewą nogą otoczoną w czystej tak jakby plastikowej ochronie swojego pierwszego tatuażu, z nich wyszła. Za nią podążała jak się domyślam nasza tatuażystka. Jej włosy były wyblakłego turkusu i burzliwie kręcone i według mnie miała szlachetny fioletowy kolczyk w nosie, który pasował do jej koszulki i przerobionych spodni*
Zaprowadziła wysoką dziewczynę do recepcji i powiedziała jej kwotę, którą ma zapłacić. Więc płaci się później. Nie wiedziałam tego.
Gdy dziewczyna wyszła z budynku, nasza tatuażystka do nas podeszła.
-Hej, jestem Nora.- uśmiechnęła się. Zauważyłam, że miała amerykański akcent. Jej prawa ręka był rękawem, pokrytym w pięknych kwiatach i winoroślach. To coś jakby ogródek wytatuowany na jej skórze. Jej druga ręka była pustym płótnem jeśli zignoruje się kilka słów na jej nadgarstku. Myślę, że był to cytat z Harry'ego Potter'a. -Ty jesteś długopisowym chłopakiem, prawda?- spytała Harry'ego, który zachichotał, z dołeczkami wchodzącymi do życia.
-To ja.- zaśmiał się. Długopisowy chłopak. To złote. -To Arianna.
-Dziewczyna o której nie mogłeś przestać mówić, tak.- zaśmiała się. -Twój chłopak zadzwonił tutaj przynajmniej sześć razy w tym tygodniu by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu, nawet po tym jak osobiście przyszedł wręczyć mi wydruk waszych tatuaży.
-Wow.- zaśmiałam się, już szczęśliwa, że Harry wybrał tą kobietę do zrobienia mojego tatuażu zamiast kogoś innego.
-Więc, kto pierwszy?- spytała, patrząc od Liam'a, mnie, aż do Harry'ego. Harry podniósł rękę i spytał coś o wzór, sprawiając, że dziewczyna przewrócił oczami i pokręciła głową. Zgaduję, że zadał to samo pytanie z milion razy. Pomyśleć, że po tylu tatuażach, nie przejmowałby się o ten jeden więcej. Może ten jest dla niego ważniejszy.
-Chodź, kochanie.- mój zielonooki chłopak ciągnął mnie za rękę, prowadząc do pokoju  w holu. Nora przetarła krzesło w stylu dentystycznym czymś co go zdezynfekowało i powiedziała nam, żebyśmy czuli się jak w domu, gdy chwyciła wzór Harry'ego.Usiadł na świeżo umytym krześle, a ja usiadłam na kanapie, którą miała dla kogokolwiek.
-Gdzie go robisz?- spytałam.
-Myślałem o tym miejscu.- pokazał na puste miejsce na swoim prawym ramieniu, to samo miejsce o którym myślałam dla siebie. -A ty mogłabyś zrobić swój na lewym ramieniu?
-Okej, tak.- skinęłam. Wciąż byłam naprawdę zdenerwowana przez cały ten pomysł, nie miałam za dużo czasu by myśleć o swoim pierwszym tatuażu.
Naprawdę mi się to podobało. Będąc szczera, pomysł z gęsim piórem był moim faworytem. Tylko nie byłam pewna. Bałam się jak bardzo będzie boleć i że będzie trwałe. Poza tym, raczej nie było niczego o co się martwiłam.
Nora wróciła z włosami związanymi w schludny kok i wzorem, który umieściła na dość dużej ladzie, wyglądającej jak stół, obok krzesła Harry'ego z jej wyposażeniem. Po powiedzeniu jej gdzie chciałby tatuaż, zdezynfekowała to miejsce alkoholem do odkażania skóry i ogoliła je (zakładam, że włosy mogłyby wejść w drogę tatuażowi?), po czym ponownie zdezynfekowała miejsce zanim wyrzuciła wszystkie rzeczy jakie przed chwilą użyła. Uspokoiło mnie to, że nie używa ponownie czegokolwiek co dotknęło skóry.Po tym jak wszystko było już przygotowane (szablon został nałożony, nowe pudełko z tuszem było na ladzie, wszystko było sprawdzone i Nora potwierdziła nam że wszystko zostało zdezynfekowane), rozsmarowała trochę jakiejś maści na skórze Harry'ego i zaczęła robić tatuaż.
Harry ledwo wzdrygnął, gdy igła go dotknęła, zaczął tylko oddychać trochę bardziej głęboko, ale nie pokazywał żadnych oznaków bólu czy dyskomfortu. Chociaż to dlatego, że robił to już wcześniej. Zarys tatuażu był zrobiony w, wydawało się długi czas, ale pewnie tak nie było. Po tym nałożyła trochę więcej maści i zaczęła je wypełniać.
Okazał się wyglądać naprawdę dobrze. Wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciu. Harry też wydawał się być z tego zadowolony.  Skóra pod tatuażem była napuchnięta. Nora powtórzyła procedure dbałości, gdy czyściła ''ranę'', po czym nałożyła na nie zabezpieczenie.
Wyrzuciła wszystko czego nie mogła (i nie powinna) używać ponownie, a Harry powiedział jej, że płacimy razem, więc mogła od razu zacząć robić mój tatuaż. Skinęła i wyczyściła krzesło na którym siedział Harry, wychodząc by wziąć mój wzór i zdezynfekować maszynę Harry'ego, gdy Harry zachęcał mnie do siedzenia na tym co nazywał ''tronem''.
-Denerwujesz się?- spytał, cienkim głosem.
-Tak.
-To nie boli, aż tak bardzo.
-Ty robiłeś to już wcześniej.- przewróciłam oczami, ignorując jego uśmiech i stukałam moimi palcami na kanapie.
-Myślę, że bolą mniej na ramieniu.- powiedział mi, gdy Nora wróciła. Jeszcze raz umyła ręce i złapała nowy, nieotworzony sprzęt.
Gdy wszystko było gotowe i igła miała dotknąć mojej skóry, wzdrygnęłam się. Na szczęście, Nora przypadkowo mnie nie ukuła.
-To twój pierwszy tatuaż?- spytała mnie.
-Czy to tak oczywiste?
-Widziałam gorsze przypadki.- kobieta zaśmiała się. Spojrzałam na Harry'ego, którego twarz wyrażała zmartwienie i lekkie przerażenie. -Zaczniemy kiedy będziesz gotowa.
-Okej, po prostu... zrób to.- ścisnęłam oczy i zanurzyłam się w fotelu, sprawiając, że tatuażystka zaśmiała się. Bzyczenie maszyny wypełniło moje myśli i zaczęłam rozważać wyjście zanim cokolwiek zrobi.- Czekaj!
O mój Boże, co jest ze mną nie tak?
Harry zaśmiał się, a Nora była na szczęście cierpliwa, chociaż nie chciałam jej na długo zatrzymywać.
-Okej. Przepraszam. Zrób to.- powiedziałam.
Gdy w końcu zaczęła, wypuściłam syknięcie i użyłam swojej wolnej ręki by ścisnąć podłokietnik.
W kącie był mały telewizor, w którym aktualnie leciał jakiś angielski film, ale z francuskimi napisami. Postanowiłam użyć go by się zdekoncentrować.
Dziewczyna na ekranie powiedziała, że kocha swojego partnera, tylko by zostać spytaną ''Czym w ogóle jest miłość, Grace? To nie jest miłość.'' Auć. ''Grace'' zaczęła wymieniać wszystko co znaczy dla niej ''miłość.''
Uważała, że miłość to uczucie jakie dostajesz, gdy budzisz się i dowiadujesz się, że twoja ulubiona osoba na świece śpi obok ciebie.
Uważała, że miłość to kupowanie swojemu partnerowi jego ulubionej czekolady nawet jeśli nie masz dużo pieniędzy.
Uważała, że to gdy oboje nucicie tą samą piosenkę, nawet jeśli jesteście bardzo daleko.
Harry podszedł do mnie i złapał moją wolną rękę, pozwalając mi trzymać się go mocną, gdy tatuaż był w trakcie robienia.
Czym jest miłość? Pomyślałam sobie. Nie mam wątpliwości, że to co Harry i ja dzielimy to miłość, ale czy jest dokładnie? Jakbym ją zdefiniowała?
Tatuaż właściwie nie był taki zły jak myślałam. Znaczy, bolał; Boże tak bolało, ale wyobrażałam to sobie jak uczucie tak bolesne jak dostanie dwadzieścia zastrzyków przeciw grypie w tym samym czasie. Naprawdę, nie bolało tak bardzo. Łzy tworzyły się w kącikach moich oczu, ale starałam się nie myśleć o bólu i zanim się zorientowałam, ból właściwie ustąpił.
Harry nie opuszczał mojego boku przez cały czas.
-Wszystko w porządku?- spytał, gdy moje ramię stało się tak jakby odrętwiałe.
-Tak. Wciąż trochę boli.- mój głos był trochę marudny.
-Przepraszam, kochanie.- pocałował rękę, którą trzymał, a ja momentalnie przestałam myśleć o igle. -Prawie skończone. Znaczy, zarys jest prawie skończony.
Gdy przyszedł czas na wypełnianie, Nora użyła innego narzędzia z masą małych igieł upchniętych razem. To wprawiło mnie w zdenerwowanie, ale byłam zaskoczona, gdy okazało się, że było naprawdę mniej bolesne niż zarys. Może myślę, tak tylko dlatego, że Harry wciąż całuje moją drugą rękę i ramię i rozprasza mnie od bólu.
______________


W końcu był skończony. Po tym co wydawało się trwać godzinami, Nora poinformowała mnie, że tatuaż był gotowy, a ja nie byłam (i nie jestem) rozczarowana. Gęsie pióro było teraz zakryte i zakrywało dużą częścią mojego wewnętrznego przedramienia i wyglądało to lepiej niż przypuszczałam. Naprawde mi się podobał.
Jedna z pracowniczek Nory przyszła wcześniej i zaczęła robić tatuaż Liam'a, żeby nie musiał czekać, aż Nora skończy ze mną, więc teraz Harry i ja czekaliśmy w holu na jego powrót. Nora usiadła z nami po tym jak zapłaciliśmy, ale potem szybko opuściła budynek by mogła zapalić. Liam wrócił po jakiś piętnastu minutach z zakrytą kostką, dokładnie tak jak moje i Harry'ego ramiona.
Po tym jak Liam zapłacił, próbowaliśmy zadecydować co będziemy robić. Liam powiedział, że chce wrócić do hotelu, żeby mógł nadrobić spanie, więc najpierw pojechaliśmy go tam podrzucić. Harry powiedział, że chce wyjść i coś porobić, więc on i ja po prostu chodziliśmy przez miasto. Prawie zapomniałam jak piękny był Paryż.
Najpierw poszliśmy do małej kawiarni, którą odwiedziliśmy, gdy byliśmy tutaj miesiące temu. Była taka sama jak wcześniej: piękna. Tak jak wszystko w tym kraju. Jedyną różnicą było to, że w rogu był teraz mały telewizor, co tylko przypomniało mi o filmie jaki widziałam w salonie tatuaży.
-Jakbyś zdefiniował miłość?- spytałam Harry'ego, moja uwaga była przykuta do słów, które wyszły z ust aktorki godziny temu.
-To jest to cokolwiek my mamy.
-Tandetnie.- jęknęłam.- Naprawdę.
Jak to zdefiniować? Na pewno, nie chodzi tu tylko o nucenie tej samej piosenki, gdy jest się daleko. Jest w tym coś więcej, coś niesamowitego.
-Myślę, że to, wtedy gdy lubisz kogoś, ale bardziej niż lubisz.- powiedział Harry, jego głos był wolny i głęboki jak zwykle. Harry zaczął chichotać, gdy zauważył wyraz mojej twarzy i rzucił we mnie mały kawałek swojej serwetki. -Swoją drogą, skąd to się wzięło?
-Nieważne.- potrząsnęłam głową. Jeśli powiem mu, że myślałam o tym od filmu w salonie tatuaży, pewnie pomyślałby, że tracę rozum.
____________________

Ręka Harry'ego była na moim biodrze, gdy znaleźliśmy świetny widok na wieże Eiffla. Czułam jakby to było to miejsce, gdy Harry powiedział mi, że mnie kocha, dając pluszowe serce, które tak bardzo uwielbiam nawet teraz, miesiące później. Teraz czuje, że to czułam, gdy to odpowiedziałam. Czuje się na szczycie świata. Nie zamieniłabym tego dnia, nawet tego roku za nic.
-Arianna?- Harry wypowiedział moje imię. -Tak bardzo cie kocham.
Czułam jakby to wszystko było snem, bajką.
-Też cie kocham Harry.- wyszeptałam. Nie wiedziałam dlaczego szepcze, ale czułam jakbym powinna.
-Jak bardzo?- droczył się, jego znajomy uśmiech sprawił, że wybuchłam śmiechem.
-Jakby, bardzo.- zażartowałam. Skądś zza nas błysnął flesz kamery, a ja przypomniałam sobie, że tutaj wokół też byli paparazzi. Nie obchodziło mnie to.
Owinęłam swoje ramiona wokół szyi Harry'ego, a on złapał moją twarz w ręce, oboje powoli się pochylaliśmy, aż nasze usta się spotkały. Boże, tak bardzo go kocham. Kilka fleszów błysnęło za nami i przed nami dokładnie, gdy otworzyłam usta, ale potem zaczęłam się śmiać, tak jak i potem Harry. I to było najlepsze uczucie na świecie.
Nasze chichoty zamieniły się w uśmiechy, a nasze usta spotkały się raz jeszcze, przed wszystkimi.
Gdy byliśmy nowo stworzoną parą, byłam urażona tym, że Harry całował mnie dla mediów, a nie dla mnie. Irytująco, pokazywaliśmy uczucie tylko przed kamerami, tylko dla kamer. Robiliśmy to tylko by zdobyć uwagę. Ale to zaczęło się zmieniać nie długo po tym jak zaczęliśmy ''randkować''. Czułam iskrę w naszych pocałunkach i w jakiś sposób wiedziałam, że Harry też ją czuł. Oboje baliśmy się tylko do tego przyznać.
A teraz oto my, przed grupą ludzi robiących nam zdjęcia, całując się tylko dla siebie nawzajem. Myślę, że tak zdefiniowałabym miłość.



*acid washed jeans