expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 76: ''This lines pretty long, huh?''

-Przepraszam Panią, czy mogłaby Pani wyłączyć swoje urządzenie?- spytała mnie stewardesa zanim samolot wystartował. Skinęłam i przeprosiłam, wychodząc z Twitter'a, wyciągając swoje słuchawki i wyłączając mój telefon. Wiem, że będę mogła go użyć ponownie gdy będziemy bezpiecznie w powietrzu. Głos samolotu przyprawiał mnie o ból głowy, więc cicho nuciłam piosenkę, którą wcześniej słuchałam.
Dziś odwiedzam Harry'ego. Cóż, naprawdę to jutro, bo nie dolecę do Brazylii do tego czasu. Będę musiała spędzić czas w jego hotelu i wszystko, więc jestem bardzo podekscytowana. Jak bardzo, bardzo podeksytowana.
Harry zadzwonił do mnie przynajmniej dwanaście razy zanim w ogóle dotarłam na lotnisko by się upewnić, że przyjeżdżam i pewnie po prostu ze mną pogadać, bo oczywiście nie będę mogła odebrać telefonu dziś wieczorem.
Rozciągnęłam się na swoim miejscu i trochę chciałabym, żeby Harry nie kupił mi biletów w pierwszej klasie, bo wtedy mogłabym z kimś pogadać zamiast siedzenia tutaj sama i oglądania jak budynki pode mną maleją. Oczywiście samolot, którym leciałam miał pojedyncze siedzenia dla pierwszej klasy. Pewnie dostanę paranoi w połowie drogi tej wycieczki bo nie będę mogła przestać myśleć o rozbijającym się samolocie do oceanu i nie będę miała nikogo do rozmowy lub innego miejsca do spojrzenia niż przez okno.
Stewardesa powiedziała mi, że mogę włączyć swoją komórkę z powrotem, więc włączyłam głośno muzykę i starałam się wrócić na Twitter'a. Brak sygnału. Nie byłam pewna, czego się spodziewałam.
Czułam jak zapadam w sen, gdy piosenka, której słuchałam stawała się wolniejsza i wolniejsza i szybko śniłam o zobaczeniu Harry'ego na koncercie.
Obudziłam się przez stewardesę pytającą mnie czy chciałabym czegoś do picia lub kanapkę. Wzięłam Dr.Pepper i kanapkę z indykiem. Obrzydliwe. Na zewnątrz już było ciemno, więc zaczynałam się jak długo spałam. Pewnie nie tak długo, bo już stawało się robić ciemno, gdy wylatywaliśmy.
Kanapka z indykiem smakowała jak karton. Wiem, że nie powinnam jeść jedzenia, którego nie lubię, ale przynajmniej nie ominęłam posiłku. I tak długo jak to przejdzie jako jedzenie, jest dobre, prawda? Starałam się znów zasnąć po skończeniu cegły jaką mi dali, ale nie mogłam przestać myśleć o tym jak wspaniale będzie zobaczyć Harry'ego, nawet jeśli wciąż byłam naprawdę zmęczona.
Zamiast spania, postanowiłam obejrzeć film na małym ekranie przede mną jako odwrócenie uwagi. Już widziałam każdy film jaki mieli do wyboru. Każdy.
Moja komórką się ładowała, więc nie mogłam dosięgnąć do gniazda jakie w końcu znalazłam od mojego siedzenia, więc słuchanie muzyki nie było teraz opcją.
Swoją drogą włączyłam film, by być dokładną Mean Girls. Zanim w filmie był trzeci październik już spałam.
Sen zaczął się, gdzie dałam spokój; Harry śpiewał swoją część Story of My Life i patrzył dokładnie na mnie. To tak jakby śpiewał do mnie. Fani wokół mnie nawet mnie przytulali i byli naprawdę mili. 
Zatrzymał się ze zmartwieniem w oczach. Widownia była cicho. Nagle miejsce zaczęło nabierać wody. Była wszędzie, skąd się w ogóle wzięła?
Oh Boże, nie było wyjścia z budynku. Woda wzniosła się do mojej szyi, a ja nie mogłam się ruszyć. Wszyscy inni odpływali i dostawali się na scenę, na wyższy w tym momencie grunt, ale ja utknęłam.
Wszyscy panikowali i płakali w moim śnie, gdy obudziłam się wstrząśnięta.
Oczywiście pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to spojrzenie przez okno. Wciąż jesteśmy w powietrzu, jesteśmy cali. Chociaż lecieliśmy teraz przez ocean, ale jesteśmy cali.
To jest ostatni cholerny raz, kiedy jem jedzenie z samolotu.
Jasna cholera, muszę siku.
To było taki wytworne.
Szukałam stewardesy, żeby zapytać ją gdzie jest łazienka, ale nie było nikogo na widoku. Pewnie dlatego, że prawie każdy na tym samolocie teraz spał.
Nie byłam pewna, gdzie znaleźć łazienkę, ale w końcu zaryzykowałam wyjście do klasy ekonomicznej samolotu i znalazłam znak dla toalety. Było około pięciu ludzi czekających w kolejce.
Normalnie narzekałabym na tą kolejkę, ale czułam się dobrze rozprostowując nogi i będąc bliżej innego człowieka.
Mężczyzna przede mną obrócił się na ułamek sekundy i mieliśmy bardzo niezręczny kontakt wzrokowy w przyćmionym świetle samolotu.
-Hej.- odetchnął, śmiejąc się.
-Cześć.
-Kolejka jest całkiem długa, co?
-Tak, jest. Tak jakby.- odpowiedziałam, spoglądając za siebie by zobaczyć, że jeszcze dwójka ludzi dołączyło do kolejki.
-I ciągle zwiększa się* o nowych ludzi...- powiedział to powoli i przysięgam, że przez ułamek sekundy słyszałam głos Harry'ego.
-Tak?
-Więc, możesz nazwać to tekstem na podryw*
Szybkie, ostre ''ha'' wymsknęło się. Nie wiedziałam skąd to wyszło, ale podążyło za tym masa mniejszych śmiechów, bo to było naprawdę złe i trochę śmieszne. Też bardzo mądre.
-Jestem zabawny, prawda?- spytał. -I słodki, prawda?- potargał swoje włosy i przesunął się w kolejce. -Czekałem by tego użyć cały czas odkąd tu jestem, ale nie chciałem tego zmarnować na babcie przede mną.- spojrzałam, kto stoi przed nim by zobaczyć jak starsza kobieta kicha.
-Cóż, tak czy tak mogłeś to stracić na mnie. Mam chłopaka.- nie chciałam go zwodzić czy coś, więc równie dobrze mogłam mu to powiedzieć prosto w twarz.
-Oh. Przepraszam.
-Nie,  w porządku.- zaśmiałam się.
-Więc, twój chłopak jest w samolocie czy lecisz na wakacje z dala od niego?- tłumił śmiech.
-Właściwie, lecę go odwiedzić.- kolejka się trochę przesunęła, a kobieta stojąca przed chłopakiem z którym gadałam, poszła do łazienki.
-To samo z moją dziewczyną! Długa odległość jest do bani, prawda?- Dlaczego do cholery do mnie uderzał skoro ma dziewczynę?
-Co do cholery, koleś? Masz dziewczynę.
-Tak, cóż tak jakby. Nie jesteśmy na wyłączność, więc jest dobrze.
-Oh.- to wszystko co mogłam powiedzieć. Nie uważam, że to dobre, ale jeśli jego dziewczyna nie ma z tym problemu to cokolwiek. -Musisz ją naprawdę lubić, skoro lecisz całą tą drogę by ją zobaczyć.
-Tak, tak.- miał teraz smutną twarz. Może lubił ją bardziej niż ona jego. Myśl o tym sprawiła, że byłam smutna. -Nie słyszałem twojego imienia. Jestem Eric.- kobieta opuściła łazienkę, a on poczekał na moją odpowiedź zanim wszedł.
-Arianna.
Gdy Eric wyszedł, posłał mi tylko kiwnięcie i poszedł do swojego siedzenia, które nie było tak daleko od łazienki.
Łazienka była niewiarygodnie mała. Zauważyłam, że zlew był prawie nad papierem toaletowym.
Gdy wróciłam na swoje siedzenie, byłam zbyt obudzona by spać. I zbyt panikowałam przez mój sen, więc postanowiłam skończyć Mean Girls i obejrzeć więcej filmów.
Słońce wzeszło, gdy skończyłam czwarty film i zrozumiałam, że będziemy lądować za kilka godzin. Stewardesa zapytała czy chciałabym jakieś śniadanie, a ja odmówiłam, biorąc tylko kubek wody.
-Za ile lądujemy?- spytałam.
-Około godzinę i pół.- uśmiechnęła się.
Mogę to znieść.



*pick up- zwiększać się
  pick up line- tekst na podryw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz