expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 25 czerwca 2015

Chapter 73: Really.

-Kochanie, obudź się.- usłyszałam za mną głos Harry'ego. Byłam już obudzona. Po prostu nie chciałam jeszcze puszczać ramienia Harry'ego. Nie chciałam, żeby już wyjeżdżał.
To pewnie bardzo samolubne, ale dziś wyjeżdża. Właściwie, za kilka godzin, a ja nie chciałam zapomnieć jak to jest być otulana nim rano.
Znaczy tak czy tak pewnie tego nie zapomnę, bo będę go często widzieć, ale liczy się pomysł. Nie będę miała możliwości by trzymał mnie jak teraz w łóżku, dopóki trasa się nie skończy.
Praktycznie ściskałam jego ramię ze wszystkim by zatrzymać go w łóżku  z nim nie świadomym tego, że już nie śpię.
Zachichotał, a ja poczułam jak się podnosił, więc utrzymywał się na swoim łokciu za mną.
Otworzyłam oczy i wydałam dźwięk by dać mu znać, że już nie śpię, ale nie puszcze jego ramienia. Jeszcze nie.
-Muszę się czasami ubrać kochanie.- dodał.
-Co powiesz na później?- uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał, poddając się i kładąc z powrotem do łóżka.
-Myślę, że mogę zostać w łóżku trochę dłużej.
-Dobrze.
Przyciągnęłam go bliżej i poczułam jego ciepły oddech na tyle mojej szyi.
Jego ramiona zacisnęły się wokół mnie i sprawił, że czułam jakby dawał mi jeden z tych świetnych uścisków jakie możesz dostać zawsze tak często, od kogoś kto się o ciebie troszczy.
Obróciłam się tak, że teraz byliśmy twarzą w twarz i posłałam mu uśmiech.
-Znasz to uczucie jakie dostajesz, gdy wiesz, że jesteś dokładnie tam, gdzie powinnaś?- spytał nagle Harry.
-Co?
-Jak, po prostu czujesz, ze wszystko jest w idealnym miejscu?
-Tak jak teraz?- spytałam, patrząc wyżej by spotkać jego błyszczące oczy.
-Tak, tak jak teraz.- uśmiechnął się i jasna cholera, ten moment był idealny.
To było jak w filmach tuż przed końcem, zanim główne postacie się pocałowały i nie wiem, odeszły w stronę zachodzącego słońca razem czy coś. Tak dało się odczuć teraz ten moment.
Ale znów, filmy i prawdziwe życie są całkowicie oddzielnymi rzeczami i co najważniejsze przenigdy nie powinny być do siebie porównywane.
-Jakby wszystko to co stało się przedtem prowadziło do tego, wiesz?- powiedział.
Tylko skinęłam i położyłam głowę na jego klatce. Jego serce było perkusją pod moimi uszami, szybką ale stabilną. Założę się, że nawet jego serce wygrywało rytm do jakiejś piosenki.
-Będę za tobą tęsknić kochanie.- powiedziałam Harry'emu, trącając moją twarzą jego szyje.
-Też cię kocham.- powiedział, a ja zachichotałam, gdy poczułam jakby potrząsanie głową. -Znaczy też będę za tobą tęsknił. Przepraszam, myślałem, że powiesz, że mnie kochasz i po prostu się przygotowałem na-
-Harry.
-Co?
-Zamknij się.- otworzył usta by coś dodać, ale zatrzymałam go pocałunkiem
_____________________

-Harry.- spytałam go ostrożnie. -Spakowałeś wszystko?
Przeglądałam marynarski worek, jaki Harry brał ze sobą do autobusu. To było dla mnie jasne, że dosłownie nie spakował cholernej rzeczy innej niż szczoteczka do zębów, dwie pary spodni, trzy koszulki i kilka bokserek.
-Co jest złego z tym co spakowałem?- dąsał się Harry.
-Są tam tylko jakieś dziewięć rzeczy!
-Przynajmniej dwanaście.
Posłałam mu spojrzenie.
-Nie sprawdzałaś kieszeni. Mam też kilka par skarpetek.
Chciałam to powiedzieć jako żart, ale niestety tak nie jest. Harry ledwo co spakował cokolwiek na tą trasę. Może naprawdę nie potrzebował wiele.
-Zgaduje, że po prostu kupisz to co będziesz potrzebował, gdy będziesz wolny?- spytałam.
-Oh, er, tak. Tak.
Nic nie zaplanował. Mogłam to wyczuć.
-Jesteś kretynem.- powiedziałam tylko, potrząsając głową, a on udał sapnięcie.
-Jestem twoim kretynem.- powiedział z pół zamkniętymi oczami przez uśmiech. -Co zamierzasz zrobić, gdy wyjadę?
-Um.- myślałam, zadowalając się sarkastyczną odpowiedzią. -Urządzę imprezę.
-Jesteś dzisiaj taka raniąca.- położył swoją ręka na sercu i znów udał dąsanie się. -I to w nasz ostatni dzień!
-To nie jest nasz ostatni dzień.- przypomniałam mu.
-Pamiętasz, gdy nocowałaś u Perrie?
-Tak?
-To będzie jak dłuższa i bardziej samotna wersja tego.- powiedział.
-Więc w zasadzie sequel?- spytałam, a on zaśmiał się naprawdę mocno. To naprawdę słodkie i naprawdę chciałabym móc to nagrać i oglądać, gdy będę za nim naprawdę tęsknić.
Naprawdę.
-Powinni być tu za niedługo.- Harry zmienił temat i wyjrzał przez okno. Powinien być tam czarny samochód czekający na nas by zabrać nas na lotnisko byśmy powiedzieli nasze ostatnie pożegnanie, w każdej chwili.
Znaczy, nie nasze ostatnie pożegnanie. Nasze do zobaczenia.
-Myślę.- zaczęłam tylko po to by przerwać. -O wilku mowa.
Drogo wyglądający samochód wjechał na nasz podjazd i zaparkował, gdy Harry niósł swoją torbę z niczym na zewnątrz, a ja za nim podążyłam.
Byliśmy na lotnisku zanim mogłam w ogóle myśleć o tym jak bardzo będę tęsknić za Harry'm. Zrozumiałam że będę bardziej samotna niż kiedykolwiek, bo Perrie też wyjeżdża w trasę.
Przynajmniej wciąż mam El.
Ręka Harry'ego była połączona z moją, gdy szliśmy przez lotnisko, a jego ochroniarz zaczął go zgłaszać do odprawy. Westchnął i spojrzał na mnie zirytowany. Wiedziałam jak bardzo nienawidził tego, gdy kierownictwo traktowało go, jakby nie potrafił nic zrobić sam, więc ścisnęłam lekko jego rękę.
Zostaliśmy zaprowadzeni na przód każdej kolejki i wrzynaliśmy się przed wszystkich przez większą część. Proces zaprowadzenia Harry'ego na samolot był szybki i prosty, ale całkiem szybko powiedziano nam, że nie mogę już dalej iść.
Harry starał się trochę kłócić z kobietą, która nas o tym poinformowała, ale nie drgnęła. 
-Więc, to chyba pożegnanie?- Harry westchnął, kładąc swoją torbę na podłodze by mocno mnie ścisnąć.
-Zadzwoń do mnie jak wylądujesz.- powiedziałam do ucha.
-Będę dzwonił do ciebie za każdym razem, gdy będę miał okazję, kochanie.-Kocham cię.- powiedziałam mu, a on zacisnął swój uścisk wokół mnie.
-Też cie kocham.
Prawie płakałam. Prawie.
Powstrzymałam siebie od wypuszczenia jakiejkolwiek łzy, bo nie chciałam by Harry czuł się źle, gdy będzie w samolocie.
-Powiem ci nasz grafik przez telefon, tak żebyś mogła mnie odwiedzić, dobrze? I gdy nie będziesz mogła, możemy Skype'ować? I będziemy z powrotem w Anglii zanim się zorientujesz. I będę-
-Harry, będziesz musiał to skrócić, kolego.- jeden z ochroniarzy mu powiedział. Zgaduje, że drugi jest tu tylko po to by mnie odwieść do domu.
-Kocham cię, bądź ostrożna i dzwoń do mnie jeśli będziesz czegoś potrzebować. Dobrze?- objął moją twarz swoimi ciepłymi dłońmi.
-Ty też, Harry. Dobrze.
Z tym, pocałowaliśmy się, a ja przez kilka sekund czułam się jak na szczycie świata. To to uczucie. o którym Harry mówił wcześniej. Jak wszystko jest po prostu w idealnym miejscu?
Czułam to. Dopóki ochroniarz Harry'ego dosłownie odepchnął go ode mnie i pociągnął go dalej.
Też dokładnie na czas, bo rój fanów szło w tym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz