expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 21 marca 2015

Chapter 59: ''Hi.''

-Harry.- wzięłam oddech zanim mogłam się powstrzymać. Jego oczy miały pod sobą bardzo ciemne sińce i nie było w nich żadnej emocji prócz zupełnego smutku. Miał wybitny zmarszczkę na czole, i wyglądał po prostu... koszmarnie.
-Hej.- jego głos był taki głęboki i cichy, że prawie go nie usłyszałam.
Co teraz powiem? Kurwa.
-Hej.- oh, to nie mogło być bardziej niezręczne.
Nie ruszył się, tak jak ja. Pusto patrzyliśmy na siebie nawzajem z niczym więcej niż ''hej'' do powiedzenia. Ale co innego moglibyśmy powiedzieć? Co ja mogłam powiedzieć? ''Cześć, rozpaczałam za tobą po naszym zerwaniu, co na obiad?''
-Zostajesz po świętach?- jego głos był taki cichy.
-Tak myślę.- chyba nie mam wyboru z kontrolą jaką ma nade mną Catherine. -Tęskniłam za tobą.
Nie odpowiedział, ale złamał ze mną kontakt wzrokowy i przeniósł wzrok na podłogę. Dlaczego w ogóle to powiedziałam? Brzmiałam tak desperacko.
-Harry!- Anne zawołała z kuchni. Potarł swoje ramiona i skierował się ku drzwiom. Iść za nim?
Gdy wyszedł z pokoju, na chwile spojrzał się za siebie.
-Idziesz?- spytał powoli. Zsunęłam szpilki i pozwoliłam mu się zaprowadzić do kuchni, gdzie Anne i Robin kończyli jedzenie, które robili.
-Dobry.- Anne i Robin powitali mnie uśmiechem, po czym obydwoje trochę zachichotali.
-Dobry.- wymusiłam uśmiech. Moje oczy nie opuszczały Harry'ego; wyglądał jakby nie spał od dni. Spał?
Ręce Harry'ego przetarły jego oczy po czym pociągnęły kosmyk włosów. Powinnam coś powiedzieć czy zostać cicho?
-Harry?- Gemma zawołała z salonu. -Możesz tu przyjść?
Zostałam sama z Anne i Robin'em i żadnym tematem do rozmowy. Zastanawiam się czy zauważyli wygląd Harry'ego.
Oczywiście, że tak. Trzeba być ślepym by nie zauważyć.
-Kochanie, zaniesiesz to do jadalni?- Anne trzymała garnek i zajęło mi kilka sekund by zrozumieć, że mówi do mnie.
-Tak, pewnie.- chwyciłam garnek za uchwyt, nie zdając sobie sprawy z tego jak gorący był i zaskamlałam z szoku i bólu. Umieściłam garnek na ladzie i spojrzałam na swoje ręce.
Wyglądały w porządku, po prostu przesadziłam. Anne trzymała go gołymi rękami. Pewnie wyglądałam cholernie głupio.
-Co się stało?- głos Harry'ego huknął z framugi drzwi.
-Ja tylko- Nic.- powiedziałam. Krzyknęłam, ponieważ garnek, który trzymałam był ciepły. Anne zachichotała.
Kiedy jedzenie było gotowe, a stół zastawiony, zajęłam pierwsze wolne miejsce z brzegu i w połowie miałam nadzieje, że Harry nie usiądzie obok mnie. To byłoby zbyt niezręczne w tym momencie.
-Arianna, jak tam twoja rodzina?- spytała Anne, gdy wszyscy usiedli, sprawiając, że oczy Harry'ego powiększyły się.
-Huh?- Skąd do cholery mam wiedzieć?
-Harry powiedział nam, że pojechałaś ich odwiedzić?
-Oh, um.- Dlaczego to zrobił? Może starał się ukryć fakt, że zerwaliśmy i zostałam wyrzucona. Czy to znaczy, że nie wiedzą o zerwaniu?
Mam teraz tak dużo pytań.
-Wszystko u nich dobrze.- skłamałam.
-Dobrze to słyszeć.- powiedziała zanim wzięła kęs indyka.
-Oczywiście, Harry za tobą tęsknił.- Gemma zaśmiała się, zwracając uwagę na wygląd Harry'ego. Spuścił głowę.
-Jeszcze raz, kiedy tu przyjechaliście?- zmieniłam temat.
-Około tydzień temu.- odpowiedział Robin, na co skinęłam głową. Przynajmniej Harry nie był sam w tym tygodniu.
Pomogłam Gemma'ie posprzątać stół, gdy wszyscy skończyli. Śmiałyśmy się z przeróżnych rzeczy. Czułam, że gdybyśmy wychodziły i rozmawiały więcej, Gemma i ja mogłybyśmy być bardzo blisko.
-Jestem taka zmęczona.- ziewnęła, gdy skończyłyśmy. -A ty?
-Tak, bardzo.- ale wyglądało na to, że to Harry może być tym najbardziej zmęczonymi.
-Naprawdę powinniśmy się przespać. Szczególnie ty. Lot był całkiem długi, prawda?
-Mhm.- czułam się okropnie przez okłamywanie jej. Chociaż byłam całkiem zmęczona. Powiedziała coś, ale wyłączyłam się, więc tylko kiwnęłam w odpowiedzi.
-Dobra, cóż, więc, dobranoc.- uśmiechnęła się.
-Dobranoc.- oglądałam jak kieruje się do naszego- Harry'ego drugiego pokoju gościnnego, więc domyśliłam się, że Anne i Robin są w głównym. Powinnam dziś spać na kanapie?
Nie, jeśli bym to zrobiła, wiedzieliby, że coś jest nie tak.
Skierowałam się do sypialni i wzięłam swój czas by przygotować się do spania.
Harry szedł do pokoju, gdy wślizgałam się pod pościel.
-Będzie ci przeszkadzać jeśli tu dziś zasnę?- spytałam. -Nie wiem czy oni-
-Jest w porządku.- powiedział. Ogromna dłoń przeleciała wzdłuż jego twarzy.
-Harry, tak bardzo przepraszam.- wypaplałam. -Proszę, możemy zapomnieć o tym co się stało?
-Jak? Jak mam to zrobić, Arianna?- powiedział ostro. -Czułem się jak dupek za wyrzucenie cię od tak, naprawdę. I chciałem zadzwonić do ciebie, żebyś wróciła do domu tamtej nocy, byśmy mogli  to naprawić. Potrzebowałem po prostu czasu, wiesz?
-Cóż-
-Ale wtedy, zanim w ogóle miałem pieprzoną okazję, ty już miałaś jakiegoś sukinsyna owiniętego wokół twojej szyi.- pieprzony Nate spieprzył sprawę.
-Harry, nie pocałowałam Nate.
-Naprawdę? Bo zdjęcia mówią co innego.
-On mnie pocałował, ale ja odsunęłam się w tej sekundzie, Harry, przysięgam.- podniosłam moją prawą rękę. -W ogóle, jakie to ma znaczenie? Miałeś jakąś dziewczynę tamtej nocy.
-Nie miałem. Niall powiedział to, żeby cie wkurzyć.- do tego czasu już to wiedziałam, ale czułam się dobrze będąc pewna, że właściwie nie miał dziewczyny.
-Naprawdę myślałeś, że ruszyłabym dalej tak szybko? Z jakimś przypadkowym chłopakiem?- spytałam. -Ten cały czas, gdy nie byliśmy razem był dla mnie koszmarem.
-Dla ciebie? Myślałem że mnie kochałaś. Jak myślisz, jak się czułem, gdy dowiedziałem się, że przez cały czas udawałaś?- on naprawdę myśli, że udawałam, że go kocham, nawet za zamkniętymi drzwiami!
-Nie udawałam Harry! Naprawdę cię kocham, musisz mi uwierzyć.- Oh, świetnie, nadchodzą łzy.
-Więc dlaczego ci nie wierze?
-Bo spieprzyłam. Wiem, że to zrobiłam, dobra?- mój głos się załamał i poleciały mi łzy z oczu. -Zrobiłabym wszystko, żeby wrócić, Harry.- nic nie odpowiedział. -Zrobiłabym wszystko żeby cię odzyskać. -Proszę, tylko daj mi szansę?- dodałam. -Tęsknie za tobą.- czekałam wieczność, żeby odpowiedział, ale tego nie zrobił. -Nie waż się starać i sprawiać żeby to wyglądały jakbyś za mną nie tęsknił, Harry Styles'ie.- zaszlochałam. Czułam się jakbym znów gadała do drzwi. -Spójrz na siebie! Mogę stwierdzić, że też za mną tęskniłeś; nie możesz się zachowywać jakbyś nie tęsknił, nawet przez sekundę. Mogę to zobaczyć w twoich oczach.- siedział na łóżku z twarzą z daleka ode mnie. -Proszę weź mnie z powrotem.- wyszeptałam. Byłam dla niego taka zdesperowana, to prawie śmieszne. Potrzebowałam być z nim. Mam nadzieję że podda się za niedługo. -Kocham cię.
Przejechał rękami po włosach, jak robił to zawsze, gdy myślał.
-Możesz tylko o tym pomyśleć?- zapłakałam. -O 'nas' znów?- wzruszył ramionami. Miałam zapytać o to co się stało z pokojem, ale nie chciałam teraz naciskać.
Harry całkowicie zasłonił mi swoją twarz, gdy w końcu się położył. Mam nadzieje, że wyśpi się dziś wystarczająco. 
-Dobranoc.- westchnęłam w poduszkę. Chciałabym móc przytulić się do niego teraz.
Zanim odpłynęłam, usłyszałam głos Harry'ego mówiący cicho ''dobranoc''.

czwartek, 12 marca 2015

Chapter 58: ''Definitely not me''

Właściwie ostatniej nocy spałam dobrze. Po raz pierwszy od zerwania, spałam dobrze. Wracam dziś do domu Harry'ego. Dziś, czyli za niecałą godzinę.
Napisałam do niego, mówiąc, że będę tam około dziesiątej. Jedyną odpowiedzią jaką otrzymałam było ''okej.''
Przynajmniej w ogóle odpowiedział.
Włosy związałam w schludną kitkę; nie chciałam, żeby wyglądało jakbym się bardzo starała, chociaż zajęło mi pół godziny by wyglądała idealnie. Miałam na sobie biało-czarny sweter i jeansy. Obydwie rzeczy kupiłam w drodze powrotnej od Catherine. Wybrałam także wyglądający na ciepły, zimowy płaszcz i ładną parę obcasów. Nie chciałam pokazać się u Harry'ego ubrana w brudne dresy lub w tą samą sukienkę, w której wyszłam. Nawet kupiłam Harry'emu prezent gwiazdkowy; butelkę naprawdę ładnej wody kolońskiej, która była całkiem droga. Mam nadzieje, że mu się spodoba.
Zanim wyszłam, postanowiłam zrobić coś bardziej odważnego z makijażem, więc pomalowałam usta czerwoną szminką i modliłam się, żeby nie wyglądało to tandetnie. Harry zawsze myślał, że to seksowne. Chwyciłam wszystko co miałam w hotelu i skierowałam się do taksówki, która już na mnie czekała.
Podczas wymeldowania się z hotelu, zauważyłam, że kobieta na recepcji miała czasopismo na ladzie; oczywiście czytała go wcześniej. Na okładce było to cholerne zdjęcie mnie i Nate dzielących jednosekundowy pocałunek. Byłam gotowa powiedzieć jej numer mojego pokoju, gdy przyjrzała mi się bliżej, wtem na czasopismo i z powrotem na mnie.
-Jesteś nią?- wytrzeszczyła oczy. -Arianna?
-Zdecydowanie to nie ja.- skłamałam. Kurwa, dlaczego skłamałam? Usłyszy moje imię, gdy będę musiała zapłacić. Cholera.
-Oh. Dobrze. Przepraszam. Więc jak się nazywasz?- zwróciła swoją uwagę na komputer przed sobą i przygotowała palce do pisania. Cholera. Kurwa.
-Właściwie, zapłacę przez telefon.- zaczęłam odchodzić. To zbyt żenujące powiedzieć ''właściwie, jestem Arianna Brooks.''
-Cóż, tak trochę potrzebujemy z powrotem klucz od pokoju. I jesteś pewna? Jeśli nie zapłacisz teraz naliczymy ci za dodatkową noc.
-Nie ma problemu.- nie radze sobie. Znalazłam kartę, która otwierała mój pokój i dałam jej. -To wszystko?- spojrzała w dół na kartę i wpisała coś do komputera.
-Mhm.- zauważyłam, że wyraz jej twarz się zmienił, gdy patrzała bliżej na ekran. Czytała moje imię, prawda?
Nie chciałam nic dodawać, więc poszłam. Mogłam zapłacić moją kartą kredytową w taksówce lub u Harry'ego.
Kierowcą mojej taksówki była dziewczyna z przyjaznym nastawieniem i grubym akcentem. Było dosyć ciemno w taksówce jak i na zewnątrz, ale wciąż mogłam zobaczyć, że miała rodzaj kręconych brązowych włosach, jakie można zobaczyć w telewizji. Rozmawiałyśmy o pogodzie i czymś tam jeszcze, gdy na stacji radiowej, którą włączyła zaczęło lecieć ''What Makes You Beautiful'', a ona sapnęła.
-Nie słyszałam tego w radiu od wieków!- wykrzyknęła, podgłaśniając radio. -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
-Nie.- zaśmiałam się. -Jest dobrze.
-Który to twój ulubiony?- spytała otwarcie. -Z One Direction.- Oh, kochanie.
-Um.- właściwie, to będzie świetne. -Henry?
-Masz na myśli Harry?- skinęłam głową. Nie miałam cienia wątpliwości, że gdyby zobaczyła moją twarz trochę bliżej, natychmiast by mnie rozpoznała i być może rozbiła auto. -Mój też.- nie miała pojęcia, że za parę minut zaparkuje pod domem swojego idola.
Parę minut? To tyle mi zostało?
Czułam jakbym nie widziała Harry'ego przez lata i byłam wyjątkowo zdenerwowana. Wiedziałam, że jego rodzina będzie tam, gdy przyjadę, a nie chciałam mieć żadnych kłótni, gdy będą w pobliżu.
-Więc, odwiedzasz rodzinę na święta?- piosenka się skończyła, więc odwróciła uwagę z powrotem do mnie. -Pytam tylko dlatego, że masz amerykański akcent.
-Tak jakby.- chodzi mi o to, że oficjalnie moja rodzina jest w Ameryce, ale nie ważne. -Chłopaka.
-Aw, to słodkie!
-Tak.- takie słodkie z mojej strony być zmuszoną przez kontrakt by zobaczyć mojego chłopaka, który prawdopodobnie nienawidzi moich wnętrzności.
Właściwie, jestem szczęśliwa, że kontrakt jeszcze trwa. Przynajmniej mogę go ponownie zobaczyć.
-Co z tobą?- poczułam się nie grzecznie od tak zostawiając rozmowę. -Co jutro robisz?
-Pracuje.- westchnęła. -Ale tylko rano. Później jadę do Dartford odwiedzić moją teściową.- mogłam usłyszeć jak się uśmiecha.
-Cóż, to świetnie.- wyglądała trochę młodo na bycie mężatką, ale zgaduję, że jeśli to ma się stać to się stanie. -Gratulacje.
-Mhm, jesteśmy na miejscu.- otworzyła usta na widok ogromnego domu Harry'ego.
-Dobrze.- zapłaciłam rachunek i dałam jej duży napiwek, dodając 'Wesołych Świąt'' jako moje podziękowanie za przejażdżke, wysiadając szybko, tak by mnie nie rozpoznała. Lubie wszystko bardziej gdy nie jestem rozpoznawana.
Moje obcasy stukały, gdy wchodziłam po schodkach miejsca, które zwykłam nazywać domem. Nerwowe motylki trzepotały w moim brzuchu. Wiedziałam, że nie będzie ze mną rozmawiać i będzie wkurzony. Bardzo za nim tęskniłam i miałam nadzieje, że nastrój i humor wszystkich wokół go rozweseli. Nie chciałam zniszczyć świąt.
Drzwi otworzyły się zanim miałam nawet szanse zapukać. To Gemma, w cudownym swetrze. Wpadłyśmy na siebie zanim w ogóle zauważyła, że tam jestem.
-Arianna!- uśmiechnęła się, przyciągając mnie do uścisku. -Jak się masz?
-Dobrze.- dlaczego jest taka szczęśliwa, że mnie widzi? Anne i Robin nie powinni jej już powiedzieć o kontrakcie?
Nie powinien Harry powiedzieć jej o wszystkim?
-Co u ciebie?- spytałam ostrożnie.
-U mnie też wszystko dobrze.- spojrzała za siebie. -Wchodź!
-Okej.
Gdy weszłam, wszystko wyglądało nieskazitelnie czysto. Było nawet czyściej niż przed moim wyjściem.
-Harry i wszyscy są w kuchni, ja właśnie wychodziłam się przewietrzy.- kiwnęłam głową. Była w dobrym humorze.
-Tylko zaniosę moje rzeczy do sypialni.- poinformowałam ją. Skinęła głową, udając się do kuchni, gdy ja szłam do miejsca, które zwykło być wspólną sypialnią.
Gdy otworzyłam drzwi, najbrudniejszy pokój w istnieniu został ujawniony. Wspomnienie o czystym pokoju zostało dawno zapomniane. Wszędzie były ubrania, porozrzucane małe papierki. Był tam nawet stos roztrzaskanego szkła, które przypuszczam było po stłuczonej butelce. Można by pomyśleć, że miał studencką imprezę w tym jednym pokoju. Postawiłam swoje rzeczy i zrobiłam miejsce by usiąść. Jak on mógł tu zasnąć?
Głośny śmiech był słyszalny aż tu, prawdopodobnie Anne. Przez to zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle powinnam tam wchodzić. Chodzi o to, że to będzie dziwne. Będziemy się zachowywać jakby nic się nie stało? Wyglądało na to, że Gemma nie wie o zerwaniu. Wydaję mi się, że Harry nikomu nie powiedział, chociaż nie wiem dlaczego.
W ogóle, czy Gemma wie o kontrakcie? Musi. Do tego czasu, ktoś musiał jej powiedzieć.
Poszłam prosto do łazienki i przyjrzałam się sobie w lustrze; ignorując to jak bardzo brudny był też ten pokój. Nie wyglądałam tak źle; moje włosy się trochę roztrzepały, więc skorzystałam z minuty by je naprawić. Na szczęście wsuwki, które tu zostawiłam były wciąż na swoim miejscu.
Wiedziałam, że się ociągam, gdy zmazałam swoją szminkę tylko po to by nałożyć ją ponownie. Bałam się tego co się stanie, gdy tam wejdę. Ostatni raz gdy widziałam Harry'ego, nie licząc moich snów, płakałam i opuszczałam to miejsce, a on miał czerwone oczy i smutny wzrok.
Poćwiczyłam uśmiech w lustrze i przeszłam nad wciąż mokrym ręcznikiem by wyjść z pokoju. Powinnam zdjąć buty.
Od razu po moim ponownym wejściu do sypialni moje oczy złapały widok przede mną.
To Harry, i jasna cholera, wyglądał koszmarnie.

wtorek, 10 marca 2015

Chapter 57: ''I'll say''

Zablokowany numer sprawił, że moje serce zatrzymało się. To oczywiście nie oznaczało, że dzwonił Harry, ale też nie zaprzeczało temu. Co jeśli to on dzwonił z numeru prywatnego by mieć pewności że odbiorę?
Przysięgam, jeśli to jest jakiś pieprzony telemarketer sprawie, że zostanie ze mną przy telefonie przez godziny i będzie słuchał jak płacze.
Przycisnęłam przycisk akceptujący i przyłożyłam komórke do ucha.
-Halo?- powiedziałam z zawahaniem. Co jeśli on dzwoni po to, żebym przyjechała zabrać resztę swoich rzeczy? Lub, żeby powiedzieć-
-Arianna! W końcu!- to Catherine, to tylko pieprzona Catherine. -Próbowałam się do ciebie dodzwonić od dekad, dlaczego nie odbierałaś?
-Byłam zajęta.
-Mało powiedziane.- wymamrotała. Co to do cholery miało znaczyć? -Musisz przyjść do mojego biura. Dzisiaj.
-Nie mogłaś mi tego napisać?
-Zrobiłam to. Wysyłałam ci wiadomości cały tydzień. Właściwie, ponad tydzień. I dzwoniłam.- to prawda. -Stwierdziłam, że odbierzesz jeśli zadzwonię z zablokowanego numeru, i spójrz!
-Dobrze.
-Dobrze, zamierzasz przyjechać do mojego biura?
-Nie, po prostu dobrze.- nie chce jechać do jej biura. Nie chce z nią teraz rozmawiać i jestem całkowicie przekonana, że nie chce aby na mnie krzyczała.
-Przychodzisz do mojego biura. Zamykamy dziś o dwudziestej trzeciej. Budynek zostanie otwarty dopiero po świętach.
-Świetnie! Więc, zobaczymy się po świętach!- brzmiałam jak suka, ale jedynym innym uczuciem niż zirytowanie, które teraz miałam był w tym momencie bolesny smutek.
-Nie, Arianna. To jest poważne. Muszę z tobą pogadać.
-Rozmawiamy teraz.- nic nie odpowiedziała. Co jeśli Harry jest w jej biurze? Naprawdę, chcę go zobaczyć ponownie. -O czym?
-O wszystkim.- oświadczyła. -Chcesz, żebym kogoś po ciebie przysłała?- powinnam jechać?
-Tak.- może Harry tam będzie. Może Catherine wyjaśniłaby mu dlaczego nie mogła skończyć umowy i moglibyśmy pracować nad naszym związkiem.
-Naprawdę? Dobrze.- przerwała, a ja mogłam stwierdzić, że patrzyła na zegar gdzieś na ścianie w swoim biurze. -Napisz mi adres miejsca w którym jesteś, a ja wyśle po ciebie kogoś najszybciej jak to możliwe.
-Dobrze.- rozłączyłam się i znalazłam jeansy, które miałam na sobie wcześniej. Nie obchodziło mnie nawet czy są brudne, tak długo jak nie jestem na zewnątrz w tych szortach. Moja wiadomość z nazwa hotelu została wysłana do Catherine, a ona odpowiedziała ''będzie tam w piętnaście minut.''
Nienawidzę czekać. Piętnaście minut to jak godzina, gdy wszystko o czym myślisz to jak bardzo samotna jesteś lub załamana się czujesz.
Przez okno zobaczyłam jak luksusowy samochód zaparkował przed hotelem, złapałam telefon, zostawiając resztę moich rzeczy w hotelu. Czuje, że dziś tu wróce. Nawet jeśli Harry i ja się pogodzimy.
Kierowca samochodu wydawał mi się być bardzo znajomy, ale nie do końca wiedziałam kto to jest.
-Możesz zmienić stacje jeśli chcesz.- powiedział, gdy zatrzymaliśmy się na światłach, wskazując na radio na tylnych siedzeniach.
-Oh, dzięki.- wiem, ze gdzieś go już widziałam..
-Hej, podwiozłem cię tydzień lub dwa tygodnie temu, prawda?- starałam się sobie przypomnieć. Tak? -W mojej taksówce?
-Oh! Racja!- czułam się strasznie zapominając, ale miałam wtedy tyle na głowie. Co powinnam teraz powiedzieć? -Uh, co u ciebie?
-Dobrze.- zaśmiał się. -Pracujesz dla Modest?
-Tak.- zgaduje, że teraz wie ile zarabiam, wiec czuje się źle za to, że pozwoliłam mu wybawić się z opresji, gdy przyszło mi zapłacić rachunek za taksówkę.
-Ja też.- skinęłam głową. -Kiedy nie odwoże pijanych ludzi do domu z barów, woże bogatych ludzi wokół warzywniaka niedaleko.- zaśmiałam się na myśl kogoś dzwoniącego po tego mężczyznę specjalnie po to by być gdzieś zawiezionym bez przechodzenia drogi. -Czasami, zdaża mi się zawieść gdzieś ładną dziewczynę.-mrugnął.
Zajęło mi chwile by zrozumieć, że ze mną flirtuje, co sprawiło, że poczułam się niekomfortowo. Lekko zachichotałam z nadzieją, że nie pociągnie tego dalej.
-Nigdy nie słyszałem twojego imienia.- powiedział, gdy byliśmy bliżej biura Catherine.
-Arianna.- zdrapałam lakier z mojego paznokcia.
-Świetnie.- wjechał na teren budynku biura. -Cóż, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Kiedy weszłam do środka, skierowałam się do windy by pojechać na trzecie piętro, gdzie powinna być Catherine. Biuro było duże, z masa zdjęć jej rodziny w każdym rogu. Byłam bardzo zawiedziona, gdy zobaczyłam, że nie ma tam Harry'ego.
-Halo?- starałam się jasno pokazać, że tu jestem.
-Arianna!- spojrzała znad sterty papierkowej pracy na jej biurku i wskazała, żebym usiadła na przeciwko niej.
-Cześć.- krzesło w którym siedziałam było naprawdę wygodne. Zakładam, że wygodne krzesła są pierwszym krokiem do sprawienia by ktoś podpisał jakiś niszczący życie kontrakt.
-Przejedzmy od razu do sprawy.- powiedziała, zakładając okulary na twarz. Wyglądała teraz bardziej profesjonalnie i o wiele mniej przyjaźnie.
-Dobrze.
-Wyjaśnij mi to.- grzebała przez chwile w komórce zanim obróciła go by pokazać mi kilka zdjęć całujących się mnie i Nate. Jednego z nich nawet ja jeszcze nie znalazłam. -Kto to jest?
-To tylko kolega.- westchnęłam. -To był przypadek. Nie miałam pojęcia, że mnie pocałuje.
-Dlaczego z nim byłaś? Masz pojęcie ile czasu zajęło nam by to ukryć?!- była wkurzona. Nie powinnam w ogóle przychodzić. -I ani ty ani Harry nie odbieraliście; ostatnie parę dni były absurdalne! Nie rozmawiałam z Harry'm aż do wczoraj.
-Zerwaliśmy.- Jakby to nie było oczywiste. Catherine szczypnęła czubek swojego nosa i zamknęła oczy.
-Słyszałam.- jej palce poprawiły okulary. -Od kiedy?
-Nie wiem. Nie minęły nawet dwa tygodnie.- Czy to prawda? Wydaje się jakby trwało to dłużej.
-Wiedziałam, że nie powinniśmy im pozwolić być ze sobą na prawdę.- wyszeptała do siebie. -Cóż, kontrakt wciąż trwa do czerwca.
-Okej...
-Więc musicie być ze sobą do tego czasu.
-Ale my nie jesteśmy razem.
-Więc, będziecie musieli udawać, że jesteście.
-Co?- czy to znaczy, że znów się zobaczymy?
Czy to nie będzie dziwne; udawać, że między nami jest wszystko w porządku przed wszystkimi?
-Nie wiem i nie obchodzi mnie co się stało pomiędzy waszą dwójką. Wciąż musicie sprzedać ten związek. Nie chciałabym musieć zaskarżać was za nie próbowanie nawet udawać, że jesteście zakochani.
-On ma kogoś innego.- oświadczyłam, bardziej by przypomnieć sobie niż powiedzieć Catherine.
-Co? Nie, nie ma.- kłóciła się. -W mediach byłoby o tym pełno.
-Niall powiedział mi, że miał u siebie jakąś dziewczynę w noc gdy zerwaliśmy.
-Nie wierze w to.- może ma racje w tym, że wciąż nie ma żadnych zdjęć. Jeśli o tym pomyśleć, jedyne zdjęcie Harry'ego jakie ostatnio widziałam to po prostu jego i fanki, gdy był w drodze po Kawę czy coś. Szczerze, nie wyglądał na za szczęśliwego. -Rozmawiałam z Niall'em i Harry'm wczoraj. Żadne z nich nie wspomniało o kimś innym. Praktycznie musiałam wybłagać od Harry'ego informacji o waszym zerwaniu!
-Oh.- słowo opuściło moje usta.-Więc dlaczego tu jestem?- spytałam. Nie przyszłam tutaj na godzinę plotek.
-Wracasz do domu na święta.
-Co? Do Ameryki?
-Nie, kochanie. Do Harry'ego.- Oh.
-Myślałam, że jedzie odwiedzić swoją rodzinę?
-Nie, zmienili plany. Przyjadą tutaj.
-Czy Harry wie?- spojrzała na mnie jak na idiotkę. -Że przyjdę?
-Oh, tak. Już z nim rozmawiałam. Bardzo się wahał, ale myślę, że jest po prostu tak przestraszony tego kontaktu jak ty.- zaśmiała się.
-Okej.
Tak bardzo jak nienawidzę tego przyznać, kocham za to Catherine. I nawet w jakiś sposób kocham ten cholerny kontrakt. Znów zobaczę Harry'ego i może to rozpracujemy. Nigdy więcej płaczu, nigdy więcej czucia się głupio jak cholera i nigdy więcej spania w zimnym, pustym hotelu. Miejmy nadzieje.
W drodze powrotnej do hotelu postanowiłam, że pojadę do Harry'ego późno w Wigilie. Nie będzie wtedy żadnych paparazzi wokół. Mam nadzieje, że będzie chciał o tym pogadać.


~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje za komentarze ♥♥♥

piątek, 6 marca 2015

Chapter 56: Marimba

Zostały mi mniej niż trzy dni do Gwiazdki.
Nie wiem już nawet ile minęło od naszego zerwania. Nie próbowałam dodzwonić się do Harry'ego, ani nie dostałam od niego żadnych wiadomości. Dostałam tylko parę połączeń od Catherine, które wszystkie odrzuciłam. Nie chce z nią rozmawiać, ani słyszeć jak na mnie krzyczy za spieprzenie sprawy.
Perrie i Zayn wyjechali wczoraj. Mimo tego, że dziewczyna zapewniała mnie, że nic się nie stanie jeśli pomieszkam w ich domu gdy ich nie będzie, zdecydowałam się zostać w hotelu.
Nie chce wracać do Stanów, chociaż tak czy tak jest już za późno. Nie rozmawiałam z moimi rodzicami od kiedy powiedziałam im że się tu przeprowadzam. Nie byli za bardzo zadowoleni z tego powodu.
Spędzanie z nimi świąt byłoby katastrofą. Mój tata prawdopodobnie skończyłby wychodząc w środku obiadu, jeśli w ogóle by się pojawi, a mama psioczyłaby o moim przyjeździe tutaj cały czas. Oczekują, że będe chciała mieszkać w ich domu na zawsze. Chociaż powinnam do nich zadzwonić i życzyć im wesołych świąt. Przynajmniej ktoś takie będzie miał.
Zastanawiam się czy Harry zabierze tą z kimkolwiek był, do swojej mamy zamiast mnie. Zakładam że polubili by ją bardziej, kimkolwiek ona jest. Wciąż nie ma żadnego ich wspólnego zdjęcia w internecie chyba, że ominęłam je wszystkie. Najwidoczniej śledzenie kogoś w internecie nie jest tak proste jak kiedyś lub po prostu straciłam wprawę.
Zaburczało mi w brzuchu, przypominająca że dziś nic nie jadłam. Byłam zbyt zajęta byciem smutną. Byłam z Harry'm prawie sześć miesięcy i rozstaliśmy się właśnie tak. Naprawdę chciałabym, żebyśmy mieli chociaż jakieś zakończenie przed tym jak on ruszy dalej.
Starałam się żeby nie myśleć o tym co się stało, ale nie jest tak łatwo. Nie mogę zatrzymać moich myśli. On był z dziewczyną w noc, gdy zerwaliśmy. Nie czekał nawet pełnego dnia. Nie mogę zacząć sobie wyobrażać tego co robili po tym jak Niall wyszedł. Zostali pewnie też z wszystkimi alkoholami jakie kupił. Mam nadzieje, że Niall został wtedy na noc ,więc nie mogli nic zrobić.
Nigdy nie myślałam, że Harry będzie tym, który ruszy tak szybko. Może naprawdę nie kochał mnie tak mocno jak ja jego, skoro ja nie wyobrażam sobie bycia z kimś innym. Poważnie, czy on miał ją przygotowaną na dzień gdy to skończymy?
Nawet nie zerwaliśmy, zostałam po prostu wyrzucona. Nie rozmawialiśmy, nie miałam nawet okazji żeby się wytłumaczyć.
Powinnam za niedługo rozejrzeć się za jakimś mieszkaniem, bo przecież nie będę mieszkać w tym hotelu na zawsze. Nie zrozumcie mnie źle. To ładne miejsce, ale potrzebuje więcej pomieszczeń. W zasadzie, jestem teraz bezdomna.
Beep. Mój telefon rozbrzmiał i zapalił się ogłaszając nową wiadomość tekstową, a ja miałam skrytą nadzieję, że to Harry.
Nie. To Eleanor pytająca co u mnie. Westchnęłam, odpisałam ''W porządku'' i schowałam komórkę do kieszeni by powstrzymać się od sprawdzania go w każdym możliwym momencie w razie gdyby Harry do mnie napisał. Jeśli chce to skończyć, muszę zacząć już teraz.
Jak długo zajmuję wyleczenie się z kogoś? Pamiętam, że Cassidy zwykła kończyć z chłopakami z dnia na dzień. Dlaczego ja tak nie mogę?
Powiedziałam Eleanor przez telefon co się stało kilka dni temu. Była bardzo wyrozumiała. Powiedziała, że nawet Louis współczuje mi z powodu tego co się stało.
Szczerze chciałabym, żeby Louis zmusił mnie do powiedzenia Harry'emu wcześniej; gdyby tak zrobił, zdążyłabym powiedzieć mu o tym zanim ten pieprzony czek przyszedł i nic z tego by się nie stało.
Nie mogę się doczekać, aż Eleanor i Perrie wrócą ze swoich rodzinnych spotkań. Będziemy mogły wyjść na całą noc i pomogą mi zapomnieć o Harry'm.
Mój brzuch ponownie zaburczał. Tym razem wyszłam z pokoju i skierowałam się do windy by coś zjeść w restauracji, którą mają na pierwszym piętrze. Od kilku dni jadłam tylko tu. Nie miałam jeszcze ochoty wychodzić do świata, ale myślę że wybiorę się gdzieś indziej na święta.
Gdy wróciłam do pokoju, skierowałam się prosto pod prysznic. Woda była w idealnej temperaturze i czułam, że część mojego stresu znika. Zostałam tak dopóki woda nie zaczęła stawać się zimna, po czym owinęłam się ręcznikiem i poszłam do swojej walizki. Jeśli Harry i ja skończyliśmy na dobre, będę musiała kupić nowe ubrania, bo mam tylko to co w niej było.
Moja ''pidżama'' to koszulka i szorty mimo, że w moim pokoju było cholernie zimno. Skończyły mi się czyste, długie luźne spodnie do spania, więc musiałam użyć szortów. Powinnam wybrać swoje ubrania, ale nie mam teraz ochoty na kontakt z dużą ilością ludzi.
Szukałam gumki do włosów w najmniejszej przegródce mojej walizki, gdy znalazłam coś czerwonego. Wyciągnęłam to, by odkryć małe czerwone serce z napisem kocham cię po francusku.
Cholera.
Patrzałam pusto przez sekundę na pluszową rzecz. Jedyny obraz jaki miałam w głowie to Harry wyznający, że mnie kocha. Potem mówił mi to codziennie, nie ważne jak tandetne to było. Kiedykolwiek szliśmy do łóżka, mówił mi to i zawsze znajdywał najgłupszy moment by to zrobić. Chciałabym usłyszeć jeszcze raz jak to mówi.
Kurwa, czy ja znów płacze? Tak.
Moje ciało zaprowadziło mnie do łóżka. Oparłam się plecami o wezgłowie z sercem w rękach. Tak bardzo go kocham. Nie mogę znieść tego, że tak nie myśli, tak samo jak tego, że zadzwonił po kogoś moment po moim wyjściu.
Oczywiście był czas gdy czuł do mnie to samo. Inaczej nie siedziałabym tutaj z sercem w ręku mówiącym je t'aime.
Gdyby Harry do mnie teraz zadzwonił i spytał czy możemy o tym pogadać, pobiegłabym do domu. Nie czekałabym nawet na taksówkę, po prostu bym tam pobiegła. Chciałam znów usłyszeć jego głos.
Gdybym to ja teraz do niego zadzwoniła myślę, że by nie odebrał. Teraz pewnie całkowicie się ze mnie wyleczył z pomocą swojej nowej dziewczyny.
Na myśl o Harry'm zastępującym mnie, rzuciłam sercem przez pokój. Czułam jakby zrobił to samo z moim sercem, gdy Niall powiedział mi, że jakaś dziewczyna tam była.
Wróciłam do łazienki, gdzie umyłam twarz i zęby.
Wciąż miałam szczoteczkę do zębów w ustach, gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Nie był to sms, ale połączenie. Mogłam to stwierdzić po piosence Marimba, którą ustawiłam na połączenia przychodzące.
Używałam go jedynie by wkurzyć Harry'ego, ale słyszenie go teraz tylko przypomina mi jak bardzo za nim tęsknie. Musze to zmienić na coś co nie sprawia, że automatycznie o nim myślę. Kiedykolwiek ktoś do mnie dzwonił, on przewracał oczami i wzdychał, ale zawsze dostawałam też od niego głupi uśmieszek.
Pośpieszyłam w kierunku dźwięku i rozejrzałam się w poszukiwaniu mojego telefonu. Gdzie on do cholery jest? Szalenie spojrzałam pod prześcieradło i łóżko, ale nie mogłam go znaleźć. Co jeśli to Harry w końcu dzwonił?
Podążyłam za dźwiękiem do mojej walizki i w końcu znalazłam cholerną rzecz w parze jeansów, które nosiłam wcześniej. Tak szybko jak odebrałam telefon, dzwonek przestał dzwonić, a ja przeklnęłam siebie.
''Jedno nieodebrane połączenie'' widniał napis na mojej komórce. Nie miałam nawet czasu by przeczytać cokolwiek innego, ponieważ telefon zaczął ponownie dzwonić.
Numer był zablokowany.

czwartek, 5 marca 2015

Chapter 55: ''He's busy.''

-Halo?- odpowiedziałam, zdziwiona że ktokolwiek odebrał. To nie był nawet Harry, ale Niall.
-Tak?- brzmiał na naprawdę zirytowanego, ale nie obchodziło mnie to.
-Mogę rozmawiać z Harrym?
-Jest zajęty.- Perrie wjechała na swój podjazd i wskazała żebym szła za nią do środka domu, ale pozostała cicho.
-Nie, nie jest.- odetchnęłam. -Pozwól mi z nim porozmawiać.
-On nie chce z tobą rozmawiać.
-Niall, proszę.- Perrie otworzyła drzwi i pozwoliła mi wejść pierwszej. -Cholera, przepraszam.- wpadłam na Zayn'a, który przygotowywał się by powitać Perrie z drugiej strony drzwi. -Nie możesz włączyć mnie na głośnik? Potrzebuje tylko żeby mnie usłyszał.
Usłyszałam jak zakrywa telefon tak żebym nie mogła usłyszeć co mówi Harry'emu. Musze powiedzieć Harry'emu że przepraszam za ten kontrakt i nie chce żebyśmy ze sobą kończyli i że naprawdę go kocham, nie zważając na to co myśli.
Zayn i Perrie poszli do swojej sypialnie dając mi trochę prywatności podczas rozmowy. Mam nadzieje, że Perrie nie powie Zayn'owi co się stało. Nie mam wątpliwości, że Niall wie i nie chce by ktokolwiek jeszcze mnie nienawidził. Choć może Perrie sprawi że Zayn zobaczy wszystko z mojej strony.
-Nie mogę włączyć cie na głośnik, przepraszam.
-Dlaczego?- byłam zirytowana tym, że nie pozwala mi powiedzieć harry'emu jak się czuje. Wiem, że nie jest zajęty. Gdybyśmy nie wdali się w kłótnie, spalibyśmy teraz w naszym łóżku.
-Bo jest z dziewczyną.
-Co?- wykrztusiłam, starając się zrozumieć co właśnie usłyszałam.
-Musze iść.- powiedział Niall, kończąc naszą krótką rozmowę kliknięciem. Zostałam stojąc w salonie Perrie z otwartymi ustami przez przynajmiej pięć minut zanim padłam na kanapę. Łzy tworzyły się w koncikach moich oczy im więcej myślałam o tym co Harry mógł robiąc zanim przyszedł Niall.
Kim ona jest?
W naszym domu? Nie, to musi być żart. Może to przez alkohol, który spożyłam, ale ta myśl sprawiła że chce znaleźć Harry'ego i uderzyć go w twarz. Nie, to nie przez alkohol. Miałam ponownie zadzwonić ,ale Zayn przyszedł do salonu z pilotem w ręce.
-Zapomniałem, że to mam.- zaśmiał się dając mi przedmiot.
-Gdzie Perrie?- spytałam, ignorując to co powiedział przedtem i starałam się powstrzymać łzy. Harry jest teraz z inną dziewczyną. Po tym wszystkim przez co przeszliśmy, co zrobiliśmy, on tak po prostu ruszył dalej? Myślałam, że mnie kocha bardziej.
-Bierze prysznic.- skinęłam głową, wycierając łzy. Jak on w ogóle znalazł tą dziewczynę tak cholernie szybko? Wyszłam zaledwie kilka godzin temu. -Wszystko w porządku?
Zayn usiadł na kanapie obok mnie i położył pilot na stole.
-Tak.- czułam się głupio.
-Więc, co zrobiłaś?- spytał.
-Dlaczego zakładasz, że to ja coś zrobiła,?-warknęłam.
Może to ja zaczęłam ten cały bałagan; wcześniej to była moja wina, przyznaje, ale teraz to Harry jest tym, który spieprzył.
-To nie Harry przyszedł.- zaśmiał się. -Mieliśmy już ta rozmowę wcześniej.- prawie zapomniałam o wszystkim, chichocząc. Pamiętam, że zadałam Zayn'owi te same pytanie, gdy przyszedł do nas po kłótni z Perrie. Mówiąc o Perrie, mógłby się pospieszyć, żebym mogła jej powiedzieć co powiedział Niall? Nie chce tego wygadać Zayn'owi.
-Prawda.- nie chciałam dodawać nic więcej, ponieważ zatrzymałam łzy i nie chce ich przywrócić.
-Co się stało?- wzruszyłam ramionami.
-Perrie ci nie powiedziała? potrząsnął głową. Dobrze. -Nie chce o tym rozmawiać/
-Okej.- wziął papierosa ze swojej paczki i zaproponował mi jednego. Wzięłam go, używając jego zapalniczki. Co się stanie gdy Niall wyjdzie? Czy ta dziewczyna zostanie na noc?
Nie dodaliśmy już nic więcej; tylko skupiliśmy się na głupim filmie lecącym w telewizji, który już prawie się kończył. Stereotypowe zakończenie mnie wkurza. Dziewczyn znajduje chłopaka, który okazuje się być miłością jej życia i wybacza mu za każdą gównianą rzeczy, którą jej zrobi. Dlaczego? Oczywiście, bo go kocha. Pewnie się pobiorą po kredycie, będą mieli dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie, prawda?
Wiem, że częściowo to moja wina za to zerwanie, ale Harry nie ma prawa dzwonić po jakąś dziwke tak szybko jak wyszłam. Czy to jest właśnie to? Zerwanie? Tak.
Wzięłam długie ostatnie pociągnięcie mojego drugiego już papierosa, gdy Perrie weszła do pokoju z mokrymi włosami, ubrana w różową pidżamę.
-Palisz?- prawie sapnęła.
-Nie bardzo.- westchnęłam. Chociaż, może zacznę.
-Oh.- spojrzała na Zayn'a, który wzruszył ramionami. -Więc, co powiedział Niall?
Nawet mnie nie obchodziło czy Zayn usłyszy tą część.
-Harry jest z dziewczyną.- mój głos się załamał.
-Co?- nawet Zayn wyglądał na zszokowanego.
-Jest z dziewczyną.- powtórzyłam raz jeszcze, pozwalając wbić się temu do mojej własnej głowy.
-To niemożliwe.- Zayn obronił swojego przyjaciela. -Harry by tego nigdy nie zrobił.
-Też tak myślałam.- westchnęłam.
-Dzwonie do niego.- Jakby to miało pomóc.
Zayn wstał ze swojego miejsca i skierował się do sypialni by zadzwonił do Harry'ego. Zostawił dla mnie paczkę papierosów, ale nie myślę że w ogóle jakoś pomagają.
-Może o wszystko to tylko nieporozumienie.- Perrie mnie uspokajała. Wyraz jej twarzy nie był bardo przekonujący.
-Ta.
Powinnam w ogóle dzisiaj spać? Czy będę wstanie, wiedząc że nawet nie godzinę stąd Harry może spiknąć się z jakąś dziewczyną?
Może nie powinnam wyciągać pochopnych wniosków. Harry nigdy nie zrobił niczego co mogłoby sprawić bym uwierzyła, że tak po prostu zadzwonił po jakąś dziewczynę chwilę po kłótni. Ale dlaczego Niall by to powiedział?
-powinnaś odpocząć.- Perrie powiedziała po chwili. Zgaduję, że Harry nie zamierza odebrać od Zayn'a. -Przygotuje pokój gościnny. Jeśli ty-
-Jest mi dobrze tutaj. Dzięki, Perrie.
Kiedy zostałam sama, wyłączyłam światło i starałam się skupić na czymś innym niż co Harry mógłby robić. Telewizja nie pomagała; najwidoczniej każdy film, który istnieje w jakimś momencie zamienia się w historie miłosną.
Twitter był jedyną rzeczą, która mogła odciągnąć moje myśli od Harry'ego, więc przyciągnęłam do niego swoją uwagę. Przeczytałam parę z moich powiadomień, niektóre były słodkie, ale reszt z nich były naprawdę bolesne. Właściwie, większości z nich było bolesnych, co zazwyczaj nie było przypadkiem. Jeden z nich się wyróżniał: Jak mogłaś to zrobić Harry'emu?
Oni też wiedzą o pieprzonym kontrakcie? Szalenie czytałam kilka z  moich powiadomień, ale żadne z nich nie mówiły mi co się dzieje, aż nie dotarłam do tweet'a z załączonym zdjęciem. To zdjęcie mnie i Nate w środku dwu sekundowego pocałunku, którego na mnie rzucił.
Fani nie wiedzą o kontrakcie. Myślą, że zdradzałem Harry'ego z Nate'm. Kto w ogóle wrzucił to zdjecię? Nie widzą na jak bardzo zaskoczoną wyglądam? I nieprzyjemnie?
Była juz trzecia nad ranem, gdy skończyłam przeglądać niekończące się tweet'y o moim 'zdradzieckim' skandalu. Nie byłam w ogóle zmęczona.
Śmieszne jest to, że fani myślą, że to ja jestem tą, która zdradza, gdy naprawdę to Harry jest teraz z inną dziewczyną. Dlaczego media nie kręcą się wokół tego? Jakaś dziewczyna właśnie weszła do domu Harry'ego. Gdzie są te zdjęcia?
Zakładam, że gdy przestane myśleć o tym ktokolwiek jest teraz owinięty wokół Harry'ego, będę mogła zasnąć.
_________________________

-Arianna.- moje oczy zaczęły się otwierać na dźwięk czyjegoś głosu. -Idę po śniadanie. mogą być pączki?- To Perrie.
-Mhm.- przekręciłam się z boku a bok, prawie spadając przy tym z kanapy. Moją pierwszą myślą był Harry. Co robi?
-Chcesz, żebym coś zabrała po drodze?
-Nie.- ziewnęłam. -Która jest godzina?- usiadłam w czasie zadawania mojego pytania i zauważyłam, że Perrie jest już ładnie ubrana i pomalowana.
-Druga.- więc, musiałam zasnąć bardzo późno. -Jesteś pewna, że nie chcesz nic na ból głowy, który jestem pewna masz?- zażartowała, choć mogłam powiedzieć, że była w tym część powagi.
-Nie trzeba.-zaskakująco mimo całego alkoholu, który wczoraj wypiłam wraz  ze złamanym sercem przez to co usłyszałam od Niall'a, nie mam bólu głowy. Nie czuje się w ogóle skacowana.
-Dobrze.- wyglądała na lekko zatroskaną, ale szybko wyszła. Jeszcze raz, kiedy Perri i Zayn wyjeżdzają do jej rodziców? Jestem całkowicie pewna, że niedługo, przecież święta nie są daleko. Będe musiała znaleźć sobie nowe miejsce.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że opuściłam to miejsce na prawie rok :/
Egzaminy, nowa szkoła, wakacje i jakoś tak to wyszło.
Postaram się jak najszybciej skończyć to tłumaczenie.