expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 14 czerwca 2015

Chapter 65: ''Is everyone ready?''

-Wszyscy gotowi?- spytałam po raz trzeci zanim otworzyłam frontowe drzwi. Mała limuzyna czekała na zewnątrz, więc byłam pewna, że Harry planował zabrać nas w jakieś ładne miejsce. Wszyscy skinęli na moje pytanie i wyszliśmy do samochodu, ja i Harry prowadząc.
-Nie mogę uwierzyć, że masz kogoś kto po prostu wozi cię dookoła!- wykrzyknęła Cassidy. Wiedziałam, ze nie chciała, żeby brzmiało to nieuprzejmie, ale poczułam się trochę urażona.
-Możecie wszyscy wejść pierwsi.- Harry powiedział mojej rodzinie i Cassidy.
Cassidy weszła pierwsza, tylko po to by poprosić mnie o zamianę z nią miejsc bo nagle nie lubiła miejsca przy oknie.
Nie chciałam brzmieć na niemiła, ale nie miałam zamiaru pozwolić jej siedzieć dokładnie obok Harry'ego, więc po prostu przeciągałam, aż samochód ruszył, żeby było już ''za późno'' by się przesiąść. Jaka szkoda.
Bawiłam się pierścionkami na ręce Harry'ego, starając się zignorować to jak bardzo niezręczna była ta przejażdżka.
-Więc, jak dotąd podoba wam się Londyn?- spytał Harry, uśmiechając się szeroko. Wow, był taki słodki.
-Wszystko co widzieliśmy to twój dom.- mój tata szybko zamknął Harry'ego. To już się pogarsza.
-Gdzie jest twój dom Arianna?- moja mam spytała. Wiedziałam, że już wszyscy wiedzieli, że mieszkam z Harry'm. Chciała tylko, żebym to powiedziała, bo skłamałam o życiu na własną rękę.
Uśmiech Harry'ego szybko zdążył zamienić się w zmarszczone brwi.
-Właściwie to mieszkam z Harry'm.- westchnęłam.
Cassidy udawła, że sapnęła z zaskoczenia by rozjaśnić humor i najwidoczniej to zadziałało, bo nie było kolejnych pytań.
-Arianna!- męski głos wykrzyczał. Nie był to Harry ani mój tata.
Kierowca.
Spojrzałam w lusterko wsteczne by zobaczyć chłopaka, który wiózł mnie do budynku Modest w dzień, gdy Catherine chciała mnie widzieć.
Kurwa, jak on się nazywał?
-Hej...- nie pamiętam, żeby mówił mi jak się nazywa. -Ty.
Zachichotał, potrząsając głową.
-Marcus.
-Racja, tak.- całkowicie to wiedziałam. -Jak-
-Znacie się?- przerwał nagle Harry, gdy Cassidy dodała coś czego nie słuchałam. Swoją drogą i tak nie chciałam słyszeć.
-Tak, cóż, tak jakby.- odpowiedziałam nie wiedząc jak to wytłumaczyć. Oh, dał mi darmową podwózkę, po tym jak zerwaliśmy, bo mnie wyrzuciłeś, a potem zawiózł mnie do budynku Catherine, gdzie dowiedziałam się, że wracam do twojego mieszkania z powrotem.
-Jak?- naciskał.
-Wiozłem ją dookoła wcześniej.- powiedział Marcus podsumowując.
-Tak.
Harry skinął, chociaż miał to spojrzenie na twarzy.
-Jeszcze raz, jak się nazywasz?- oczywiście Cassidy spytała Marcus'a.
-Uh, Marcus.- starała się utrzymać z nim rozmowę i byłam całkiem zadowolona, że nie próbowała podrywać Harry'ego.
Z jakiegoś powodu radio było wyłączone, więc przez około dziesięć minut wszyscy słuchaliśmy jak Cassidy zadawała naszemu kierowcy przypadkowe pytania o nim. Zdołała wtrącić ''czy jesteś wolny'', a on odpowiedział tak po czym włączył głośno radio.
-Harry?- wymamrotałam, czekając na jego mruknięcie w  odpowiedzi. -Dziękuję za robienie tego wszystkiego, to naprawdę słodkie.
Znowu ten rozkoszny uśmiech.
-Kocham cię.- dodałam.
Złożył szybki pocałunek na moim policzku, wciąż się uśmiechając. Naprawdę tęskniłam za tą jego stroną, tą słodką, czułą. Zajęło trochę czasu, żeby do tego wrócić.
-Też cię kocham.
Pierwsze miejsce jakie odwiedzieliśmy to London Eye, gdzie Casiddy narzekała na to jak boi się wysokości i trzymała się Harry'ego rękawa na drodze w dół. Nawet nie robiła tego w drodze w górę, która była do cholery straszniejsza.
-Uh,- Harry spojrzał na mnie licząc na pomoc tak szybko jak zaczęła uparcie się jego trzymać, a ja natychmiast się wkurzyłam, gdy to zobaczyłam.
-Cassidy, jesteśmy prawie na dole.- warknęłam, chwytając wolną rękę Harry'ego, który zaczął się śmiać, gdy na niego spojrzałam. -Co?
-Jesteś zazdrosna.
-Co? Nie, nie jestem.- cóż, może troszkę. -Znaczy, to totalni-
Przerwał mi pocałunkiem, strzepując Cassidy by chwycić moją twarz dwiema rękami. Zaczęłam się uśmiechać, gdy zdałam sobie sprawę, że musiał poważnie wyrwać swoje ramię z jej uścisku. Po chwili Harry odsunął się ode mnie.
-Nie masz o co byś zazdrosna, kochanie.
Jak ja zdobyłam taką idealną osobę? Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale nie wydukałam żadnego słowa, więc po prostu go znowu pocałowałam.
-Arianna!- odskoczyłam. To moja mama.
Zapomniałam, że tam była.
-Przepraszam, cholera.- powiedziałam, tylko by zdać sobie sprawę, że nie powinnam mówić cholera przed moimi rodzicami. -Przepraszam.
-Ktoś się rumieni.- zaśpiewał Harry, a ja uderzyłam go w ramię jako odpowiedź.
-Gdzie teraz będziemy iść?- starałam się zmienić temat.
-Wierzę, że idziemy na obiad.- powiedział mi tata, gdy weszliśmy do auta Marcus'a ponownie. Zastanawiałam się, czy musiał tak na nas czekać, gdy chodziliśmy po mieście. -A potem wracamy do was.
Szczerze, moi rodzice nie byli tacy źli i przytłaczający jak oczekiwałam. Cofając się z powrotem do dni gdy z nimi mieszkałam, jeśli przyprowadzałam do domu chłopaka, zadawali milion pytań i oczekiwali rozbudowanych, przemyślanych odpowiedzi.
Jeśli chciałam iść do jego domu? Oh, wcześniej musieli poznać jego rodziców, znać ich numery telefonów, porozmawiać z nimi by upewnić się, że nie będziemy bez opieki i czasami po prostu wpadali do jego domu na obiad podczas randki. Połowę czasu, po prostu mówiłam, że idę do Cassidy by mieć jej potwierdzenie później, a naprawdę szłam do chłopaka.
W zasadzie, posiadanie surowych rodziców sprawiło, że nauczyłam się jak być podstępną.
-Słyszałaś mnie?- Cassidy do mnie mówiła.
-Co?
-Mam tatuaż!- klasnęła.
Dosłownie klasnęła.
-Czego?
-Twarzy mojego chłopaka!- powiedziała. Mój wyraz twarzy szybko się zmienił z ciekawej na przerażoną gdy się śmiała. -Żartuję, jasna cholera. To krzyżyk.
Podniosła swoją nogawkę by odkryć mały krzyżyk na swojej kostce. Był naprawdę słodki.
-Podoba mi się.- to było dobre, miałyśmy rozmowę i żadne z nas nie wyciągało czegoś co, wprawi drugą w złość.
-Dzięki! Zrobiłaś sobie już tego ptaka?
-Ptaka?- dołączył się Harry, jego ramię owinęło się wokół mojej talii.
-Umierała by zrobić sobie tego małego ptaka na klatce, gdy mieszkałyśmy razem.
-Oh?- Harry się uśmiechnął.
-Nie chcę już go.- zaprotestowałam.
-To co chcesz, kochanie?- spytał mnie. -Nie wiedziałem, że lubisz tatuaże.
-Um, może cytat.- uważam że tatuaże są cudowne, i możesz się dużo dowiedzieć o osobie przez to co ma na sobie. Dodatkowo, wyglądają gorąco na chłopakach.
-Cytat?- Cassidy się zaśmiała. -Kim ty jesteś?
Zgaduję, że chwilę temu wolałabym nutke lub ptaka, ale nie wiem, cytat brzmi teraz lepiej. Może tekst jakiejś dobrej piosenki?
Samochód się zatrzymał i wszyscy wysiedliśmy. Restauracja była wypchana ludźmi, więc dostaliśmy miejsca dopiero po piętnastu minutach od momentu naszego przyjazdu, ale to nie było problemem. Właściwie moi rodzice próbowali nawiązać mała rozmowę z Harry'm, a Cassidy próbowała z nim flirtować tylko raz. Jak narazie było bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz