expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 5 kwietnia 2014

Chapter 54: Primadonna

Bar był ciemny, a muzyka nie była tak głośna jak oczekiwałam. Perrie zaprowadziła mnie do rogu, w miejscu gdzie nie było dużo osób, tylko barman i kilka par.
-Nie wychodziłyśmy od wieków!- krzyknęła. -Dlaczego ty i Harry nie mogliście przyjść wcześniej?- zamówiłam szota u barmana i wyzerowałam go przed odpowiedzią.
-My tak jakby zerwaliśmy.- jej usta się otworzyły.
-Co?- wzięłam oddech.
Nie chce mówić jej o umowie, chce tylko popłakać i dostać od niej radę.
-Spieprzyłam i powiedział mi, żebym wyszła.- jej oczy powiększyły się tak bardzo, że czułam jakby miały wypaść.
-Co dokładnie się stało?
-Cóż.- Czy ja naprawdę muszę jej mówić? Wzięłam łyk drinka, którego miała przed sobą; był bardzo owocowy i nie było w nim wystarczająco alkoholu.
-Kim był ten facet, który cię tu przywiózł?- spytała. Prawdę mówiąc prawie zachichotałam; Perrie pewnie myśli, że go zdradzałam. Szczerze, teraz chciałabym, żeby to było takie proste.
-Tylko przyjaciel.- uniosła brwi. -Nic więcej, przysięgam.
-Więc co się stało?
Westchnęłam.
Umawiałam się z nim za pieniądze przez miesiące. Myślał, że przestałam być opłacana, gdy naprawdę, niespodzianka, nie przestałam. Właściwie, jestem opłacana teraz za nawet nic nie robienie.
-Czy Zayn kiedykolwiek powiedział ci o umowie?
-Nie?- wyglądała teraz na zmieszaną i zmartwioną.
-Okej.- Cholera.
Powiedziałam jej wszystko. Wszystko od momentu, gdy podpisałam tą cholerną umowę do teraz. Właściwie nie wyglądała na tak zszokowaną jak oczekiwałam, ale wciąż była zszokowana. Na szczęście, nie była na mnie zła lub wkurzona za którykolwiek z tego. Naprawdę, bardziej była wkurzona na Harry'ego.
-I on po prostu powiedział ci, żebyś wyszła?- upewniała się.
-Tak.- czułam jak nadchodzą łzy. Wyrzucił mnie z jedynego miejsca, którego naprawde mogłam nazywać domem. Sprawił, że wyszłam i nawet nie chciał tego rozpracować. Nawet nie pozwolił mi się wytłumaczyć. -Nie chce tego kończyć, Perrie.
-Dzwoniłaś do niego?- skinęłam głową. Chciałam zadzwonić do niego ponownie, ale czuje, że będę mu przeszkadzać. Może coś robi. -I nie odebrał?
-Nie.- wzięłam łyk niebieskiego drinka, którego zamówiłam podczas mówienia Perrie moich okropnych błędów. -Tak czy inaczej, co bym mu powiedziała?
-Nie wiem. To... może potrzebuje czasu by pomyśleć.
-Tak.- Nie może się z tym pospieszyć?
-Gdzie zamierzasz mieszkać?-spytała.
-Nie mam pojęcia.- nie mam gdzie mieszkać, chyba że wrócę do Ameryki? -Mogę dziś przenocować u was?- nie chciałam zostać w hotelu, nie ma mowy. Byłoby zbyt dużo paparazzi i ludzi, a ja nie chciałąm się tym teraz martwić.
-Oczywiście!- mam nadzieje, że nie rujnuje żadnych planów jej lub Zayn'a.
-Dziękuje.- Czy Zayn będzie mieć coś przeciwko temu, że przychodzę?
-Musisz oczyścić z tego swój umysł.- powiedziała. Jak do cholery mam to zrobić? Harry jest wszystkim tym co teraz mam, oprócz kilku przyjaciół, których tutaj poznałam.
-Zmieni zadnie. Zayn mówił, że nigdy nie przestaje o tobie mówić.- dodała Perrie. Mam nadzieje, że to prawda.
-A co jeśli nie zmieni zdania?- ta myśl mnie przeraża. Nie mogę sobie wyobrazić co bym zrobiła. Nie chce być bez niego. -Co jeśli on-
-Zrobi to.- Ale co jeśli nie zrobi? -Teraz przestań o tym myśleć.- Tak, racja.
Perrie zajęło chwile by sprawdzić wiadomość, uśmiechęła się przez moment, przed odłożeniem jej komórki z powrotem do torebki.
To pewnie Zayn. Są tacy słodcy razem, czy oni kiedykolwiek chociaż się kłócili?
Był jeden raz, gdy Zayn spał na mojej i Harry'ego kanapie przez kłótnie, którą mieli, ale przez to przeszli. Może Harry i ja też przez to przejdziemy. Wątpię, żeby ich kłótnia była tak okropna jak ta, którą mieliśmy kilka godzin temu. Nawet nie wierzył, że go kocham.
-Więc, co robisz na święta?- Perrie spytała z podekscytowaniem.
-Oh, nic, tak myśle.- odpowiedziałam.
Dlaczego nagle wszyscy są tak cholernie zainteresowani moimi planami na święta? -A ty?
-Myślę, że tego roku jedziemy wszyscy do mojej mamy.- My to ona i Zayn, a wszyscy to rodzina Zayn'a. -Co jest?
-Co? Nic. To wspaniale.- Czy mój uśmiech zmalał czy coś? Kurwa. -Przepraszam. Harry i ja mieliśmy spędzić razem święta.
-Oh.- prawdopodobnie nie wie co powiedzieć, pewnie jestem wkurzająca. -Czy to Niall?
Obróciłam głowę by zobaczyć blond, śmiejącą się postać podnoszącą masę jedzenia i trochę alkoholu. Nie wiedziałam, że ten bar pozwala ludziom wynosić tak rzeczy, ale znów, on to Niall Horan.
-Niall!- Perrie pomachała do niego. Uśmiechał się i zaczął się przybliżać do czasu aż zobaczył mnie. Jego uśmiech zniknął.
-Cześć.- powiedział, gdy pokonał do nas drogę, bez kontaktu wzrokowego ze mną. Czy on wie co się stało?
-Cóż, usiądź, wypijmy drinka.
-Oh, właściwie muszę iść.
-Oh, no dawaj!- właściwie wolałabym, żeby poszedł. Nie chce znów skończyć płacząc i nie chce by więcej ludzi było tego świadkami.
-Czy ty jesteś Niall Horan?- jakaś dziewczyna za nim praktycznie krzyknęła. Dzięki Bogu. Błagała o zdjęcie, a on uległ, kładąc ogromną plastikową torbę Bóg wie czego planuje zabrać do domu. Dostrzegłam to co było w środku: pudełko z przystawkami, butelka drogo wyglądającej whisky i trochę piwa- nie, dużo piwa. Czy on urządza jakąś imprezę? To albo to lub planuje naprawde cholernie się upić.
-Cóż, miło było cie widzieć.- powiedział do Perrie, wciąż na mnie nie patrząc nawet przez sekundę.
-Gdzie się tak spieszysz?- zaśmiała się Perrie. Niall zmierzwił swoje włosy.
-To nie jest ważne, powinienem iść.
-Ooh, idziesz spotkać się z dziewczyną?- ręką przejechał po swoich rysach twarzy. -Czy to ta dziewczyna z imprezy? Z czerwonymi wł-
-Właściwie idę do Harry'ego.- Jasna cholera. Wciągnęła powietrze. Czy Harry prosił o te wszystkie alkohole? Oczy Perrie się rozszerzyły i spojrzała na mnie nerwowo. -Do zobaczenia później.- po prostu kiwnęła głową. Nie moge znieść myśli o tym. Czy Harry jest tak przygnębiony jak ja? Co zrobi, gdy się upije?
Co jeśli on i Niall pójdą do klubu?
Czy Harry szybko ruszy dalej?
-Możemy teraz iść?- spytałam jej po dziesięciu minutach słuchania jak próbuje zmienić temat. -Źle się czuję.
Czuje jakbym miała wymiotować, ale jednak wypiłam mojego drinka zanim zapłaciłyśmy i wyszłyśmy. Perrie prawie nic nie wypiła, gdy ja brałam wszystko co miała przed sobą, ale przynajmniej wiem, że dostaniemy się do jej domu bezpiecznie.
Piosenka Primadonna Mariny i the Diamonds leciała z iPod'u Perrie, który był podłączony do jej auta, ale zamiast śpiewać, zwróciłam uwagę na tekst. Harry pewnie myśli, że to jest to kim jestem. Pewnie myśli, że wszystko to co chce jest materialne i że myślę, że miałam go owiniętego wokół palca.
Nie chce o tym dłużej myśleć, więc wybrałam numer Harry'ego, modląc się by odebrał. Dzwoniło kilka razy. Perrie mówiła mi, że takie rzeczy zajmują trochę czasu, ale ja wciąż dzwoniłam. Poczta głosowa.
Spróbowałam jeszcze raz i jeszcze raz.
-Halo?- głos w kóncu odpowiedział na drugiej lini.