expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 77: Room 221

-Arianna!- usłyszałam jak ktoś krzyknął moje imię przez tłum ludzi na lotnisku i od razu zaczęłam szukać Harry'ego, ale znalazłam tylko Liam'a. -Tutaj!- dodał, jakbyśmy nie mieli w tym momencie niezręcznego kontaktu wzrokowego.
-Hej Liam.- zaczęłam, patrząc za niego po Harry'ego. -Gdzie Harry?
-Oh,- jego oczy spojrzały na podłogę. -Nie przyjdzie. Dlatego ja tu przyszedłem.
-Co?- Jest cały? Co się stało? Oh, jejku. -Dlaczego nie?
-Cóż.- zaczął. -Powiedział coś o jakiejś dziewczynie o imieniu Alyssa? Spotkał ją w zeszłym tygodniu i...
Co?
Co?!
Harry nie zdradzałby mnie, nie. Nie zrobiłby tego. Wiem to.
Oh, Boże, będę płakać. Nie może być z nikim innym, znaczy dla mnie wszystko. Dlaczego nie powiedziałby mi, żebym przyleciała wcześniej?
-Arianna?- Liam pomachał mi ręką przed twarzą.
-Co?
-Wyglądasz jakbyś miała zemdleć.
-Przepraszam. Co mówiłeś?
Czuje się tak oszołomiona. I mam zawroty głowy. Czy to to samo?
-Nie przyjdzie. Załatwiliśmy ci hotel na dziś, ale twój samolot powrotny przylatuje jutro.- myślę, że widzę go prawie na zielono. -Bilet są-
-Liam.- zatrzymałam go.
-Tak?
-To jest żart, prawda?
Przełamał uśmiech i kiwnął głową, śmiejąc się trochę.
-Tak, przepraszam.- zaśmiał się.
-Więc gdzie jest Harry?
-Cóż, miałem sprawić, że będziesz naprawdę zła czy coś, więc wpadłabyś do twojego pokoju hotelowego, który naprawdę byłby Harry'ego. Harry miał cię zaskoczyć czy coś.- wyjaśnił.
-Lub coś.- przedrzeźniałam go, już całkiem wkurzona, że ich planem było mnie wkurzyć.
-Tak, przepraszam. Możesz grać złą jeśli chcesz?
-Nie muszę grać.- skrzyżowałam na niego ręce, wyraźnie zirytowana z całym planem, z którego on wciąż się śmiał. -To nie jest śmieszne.
-Wiem, przepraszam.- znów na mnie spojrzał i tylko zachichotał do siebie. -Nie śmieje się z ciebie... tylko. Twoja twarz, gdy to powiedziałem.
-Co z nią?
-Wyglądałaś,- myślał. -Jakbyś była sekundy od dostania ataku serca.
-Oh, dzięki.
-Nie bądź zła, to był tylko kawał.- drwiłam z oświadczenia i podążyłam za nim do wyjścia z budynku i do czarnego samochodu, który zakładam, jest wynajęty. Ale znowu, mógł go po prostu kupić.
-Więc, co robiłaś?- spytał mnie Liam po nieskończonej ciszy, kierując, ja natomiast przemyślałam wszystko odkąd przyjechałam.
-Za bardzo nic, ty?- otworzył usta, ale mu przerwałam. -Zapomnij, Harry dosłownie mówi mi wszystko co robicie godzina po godzinie.
-Oh, racja.
Teraz, gdy o tym myślę, Harry nie miałby czasu by mnie zdradzać. Rozmawialiśmy przez telefon i Skype każdej nocy odkąd wyjechał.
-El już tu jest?- spytałam.
-Nie. Chociaż myślę, że będzie tu dziś wieczorem.
-Okej.
-Jesteś zmęczona?
-Tak, trochę.
-Wciąż zła.
-Troszeczkę.
Liam wjechał na parking hotelowy, a ja zauważyła, że było tutaj przynajmniej trzydzieści fanów. Zaparkowaliśmy z tyły, prawie wpadając na dwunastu ludzi, a ochrona eskortowała nas do środka.
-Naprawdę powinnaś zobaczyć swoją twarz, gdy powiedziałem, że Harry-
-Okej, załapałam.- jeśli stara się, żebym znów był zła, to działa.
-To był pomysł Harry'ego...- spojrzałam na niego, a on się zaśmiał, gdy dostaliśmy się do windy i zatrzymaliśmy na dziewiątym piętrze. -Pokój 221.
Dlaczego Harry w ogóle chciał mnie tak nabierać? To nie było nawet zabawne. Przez chwilę, naprawdę myślałam, że był z inna dziewczyną, że mnie tak zastąpił.
Zapukałam do drzwi całkiem głośno i czekałam. Już mogłam powiedzieć, że wyglądam na wkurzoną.
-Kto to?- Harry zaśpiewał przez drzwi.
-Gość.
Drzwi otworzyły się zamachnięciem i oto on, czarne obcisłe dżinsy i wszystko, dokładnie przede mną.
-Arianna!- zgniótł mnie w uścisku a ja mogłam wyczuć jego wodę kolońską. To naprawdę słodkie.
-Hej, dupku.- powiedziałam, starając się powstrzymać uśmiech, chociaż i tak mógł go zobaczyć.
-Liam zepsuł żart?- postawił mnie z powrotem na podłodze z największym uśmiechem na twarzy i złamał mnie. Tak bardzo za nim tęskniłam. Nie mogę być nawet zirytowana kawałem, żartem jakkolwiek chcecie to nazywać. Może był trochę zabawny.
-Troszkę.- zaśmiałam się, nie mogąc się powstrzymać. -Tak bardzo za tobą tęskniłam.- przyciągnęłam go do kolejnego uścisku i tym razem podniósł mnie i pocałował w głowę.
-Też za tobą tęskniłem, kochanie.- zamknął drzwi i spojrzał za siebie, wskazując w stronę mojej walizki z figlarnym spojrzeniem. -Więc co mi przywiozłaś?
-Zobaczysz. Zamierzasz mnie wpuścić do środka czy co?
Obrócił się i patrzył na drzwi przez dłuższy czas, jakgdyby myślał o pytaniu.
-Nie, jeszcze nie.- powiedział.
-Dlaczego nie?
-Po prostu nie możesz jeszcze wejść, przepraszam.- podniosłam brwi i zachichotałam. -Pewnie nie jest ubrana.
-Co.- zaśmiał się.
-Żartuje, całkowicie żartuj, kochanie.
-Co ukrywasz?- spytałam z sarkazmem i lekkim podejrzeniem.
-Nie ma tam nikogo, skarbie nie martw się. To po prostu jeszcze nie czas, żebyś tam weszła.
Sięgnęłam do drzwi, próbując przekręcić gałkę, ale się nie poruszyły.
-Harry, muszę wziąć prysznic. Otwórz drzwi.
-Cholera.- wymamrotał, sam sięgając do drzwi i starając się je otworzyć. -Są zamknięte.
-Tak, mogę to zobaczyć.
-Klucz jest w środku.- przejechał ręką po włosach i spojrzał na mnie przykładającą dłoń do czoła.
-Oczywiście.
-Pobiegnę na dól do holu i wezmę inny.- powiedział mi, biegnąc do windy jak ja biegłam, gdy go nie było.
Moja ciekawość była coraz większa, gdy myślałam o tym co może być w pokoju. Co jeśli tam jest dziewczyna? To mogłoby łatwo zmienić się w najgorszy dzień mojego życia.
Może jest tam świetny widok czy coś. Harry zawsze podziwiał widoki, może będziemy patrzeć na miasto?
Przez kilka następnych minut, myślałam o wszystkim co Harry dla mnie zrobił co mogłam sobie wyobrazić.
Impreza niespodzianka? Udekorował pokój czy coś dla mnie? Zakładam, że jest tam wszędzie czekolada czy coś.
Mam nadzieję, że tam wszędzie jest czekolada.
Harry wrócił z pracownikiem trzymającym klucz hotelowy. Harry wyglądał jakby biegał wokół starając się kogoś znaleźć, a mężczyzna z kluczem wyglądał jakby Harry sprawił, że  biegł do windy.
-Dobrze, po tym możesz wejść do środka.- powiedział mi Harry, gdy mężczyzna przesunął kartę do pokoju przez zamek.
-Jaka była różnica, między mną wchodzącą dziesięć minut temu i mną wchodzącą teraz?- wzruszył ramionami.
-Nie byłaś przez to taka ciekawa dziesięć minut temu.- wzruszył ramionami. -A teraz umierasz by zobaczyć niespodzankę, prawda?
-To niespodzianka?- Mam kocham/nienawidzę relacje z tymi rzeczami.
-Oczywiście, że tak. Zamknij oczy.
Mężczyzna, który odblokował nasze drzwi pokręcił na nas głową i odszedł do windy.
-Harry,- uciszył mnie, ale kontynuowałam. -Nie będę mogła zobaczyć gdzie id-
Jego ramiona owinęły się wokół moich nóg i talii, gdy mnie podniósł i domagał się bym zamknęła oczy, żebym nie ''zniszyczyła niespodzianki''.
Poddałam się i zamknęłam oczy, starając się skupić uwagę na tym gdzie jesteśmy w pokoju, gdy Harry wchodził.
-Okej, trzymaj oczy zamknięte, dopóki nie powiem, żebyś je otworzyła,- powiedział mi, gdy posadził mnie na czymś co byłam pewna w 99% pewna było łóżkiem.
-Dobrze, mam to.
Usłyszałam jak chodził dookoła chichocząc i podniósł coś (tak myślę) zanim usiadł obok mnie.
Wtedy wstał i stanął przede mną.
-Okej, możesz otworzyć oczy.
Otworzyłam oczy, a moja szczęka opadła, gdy zobaczyłam co Harry przede mną trzymał.


______________

Zostało nam tylko kilka rozdziałów do końca :c
Może macie jakieś opowiadanie jakie chcielibyście, żebym przetłumaczyła?

Chapter 76: ''This lines pretty long, huh?''

-Przepraszam Panią, czy mogłaby Pani wyłączyć swoje urządzenie?- spytała mnie stewardesa zanim samolot wystartował. Skinęłam i przeprosiłam, wychodząc z Twitter'a, wyciągając swoje słuchawki i wyłączając mój telefon. Wiem, że będę mogła go użyć ponownie gdy będziemy bezpiecznie w powietrzu. Głos samolotu przyprawiał mnie o ból głowy, więc cicho nuciłam piosenkę, którą wcześniej słuchałam.
Dziś odwiedzam Harry'ego. Cóż, naprawdę to jutro, bo nie dolecę do Brazylii do tego czasu. Będę musiała spędzić czas w jego hotelu i wszystko, więc jestem bardzo podekscytowana. Jak bardzo, bardzo podeksytowana.
Harry zadzwonił do mnie przynajmniej dwanaście razy zanim w ogóle dotarłam na lotnisko by się upewnić, że przyjeżdżam i pewnie po prostu ze mną pogadać, bo oczywiście nie będę mogła odebrać telefonu dziś wieczorem.
Rozciągnęłam się na swoim miejscu i trochę chciałabym, żeby Harry nie kupił mi biletów w pierwszej klasie, bo wtedy mogłabym z kimś pogadać zamiast siedzenia tutaj sama i oglądania jak budynki pode mną maleją. Oczywiście samolot, którym leciałam miał pojedyncze siedzenia dla pierwszej klasy. Pewnie dostanę paranoi w połowie drogi tej wycieczki bo nie będę mogła przestać myśleć o rozbijającym się samolocie do oceanu i nie będę miała nikogo do rozmowy lub innego miejsca do spojrzenia niż przez okno.
Stewardesa powiedziała mi, że mogę włączyć swoją komórkę z powrotem, więc włączyłam głośno muzykę i starałam się wrócić na Twitter'a. Brak sygnału. Nie byłam pewna, czego się spodziewałam.
Czułam jak zapadam w sen, gdy piosenka, której słuchałam stawała się wolniejsza i wolniejsza i szybko śniłam o zobaczeniu Harry'ego na koncercie.
Obudziłam się przez stewardesę pytającą mnie czy chciałabym czegoś do picia lub kanapkę. Wzięłam Dr.Pepper i kanapkę z indykiem. Obrzydliwe. Na zewnątrz już było ciemno, więc zaczynałam się jak długo spałam. Pewnie nie tak długo, bo już stawało się robić ciemno, gdy wylatywaliśmy.
Kanapka z indykiem smakowała jak karton. Wiem, że nie powinnam jeść jedzenia, którego nie lubię, ale przynajmniej nie ominęłam posiłku. I tak długo jak to przejdzie jako jedzenie, jest dobre, prawda? Starałam się znów zasnąć po skończeniu cegły jaką mi dali, ale nie mogłam przestać myśleć o tym jak wspaniale będzie zobaczyć Harry'ego, nawet jeśli wciąż byłam naprawdę zmęczona.
Zamiast spania, postanowiłam obejrzeć film na małym ekranie przede mną jako odwrócenie uwagi. Już widziałam każdy film jaki mieli do wyboru. Każdy.
Moja komórką się ładowała, więc nie mogłam dosięgnąć do gniazda jakie w końcu znalazłam od mojego siedzenia, więc słuchanie muzyki nie było teraz opcją.
Swoją drogą włączyłam film, by być dokładną Mean Girls. Zanim w filmie był trzeci październik już spałam.
Sen zaczął się, gdzie dałam spokój; Harry śpiewał swoją część Story of My Life i patrzył dokładnie na mnie. To tak jakby śpiewał do mnie. Fani wokół mnie nawet mnie przytulali i byli naprawdę mili. 
Zatrzymał się ze zmartwieniem w oczach. Widownia była cicho. Nagle miejsce zaczęło nabierać wody. Była wszędzie, skąd się w ogóle wzięła?
Oh Boże, nie było wyjścia z budynku. Woda wzniosła się do mojej szyi, a ja nie mogłam się ruszyć. Wszyscy inni odpływali i dostawali się na scenę, na wyższy w tym momencie grunt, ale ja utknęłam.
Wszyscy panikowali i płakali w moim śnie, gdy obudziłam się wstrząśnięta.
Oczywiście pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to spojrzenie przez okno. Wciąż jesteśmy w powietrzu, jesteśmy cali. Chociaż lecieliśmy teraz przez ocean, ale jesteśmy cali.
To jest ostatni cholerny raz, kiedy jem jedzenie z samolotu.
Jasna cholera, muszę siku.
To było taki wytworne.
Szukałam stewardesy, żeby zapytać ją gdzie jest łazienka, ale nie było nikogo na widoku. Pewnie dlatego, że prawie każdy na tym samolocie teraz spał.
Nie byłam pewna, gdzie znaleźć łazienkę, ale w końcu zaryzykowałam wyjście do klasy ekonomicznej samolotu i znalazłam znak dla toalety. Było około pięciu ludzi czekających w kolejce.
Normalnie narzekałabym na tą kolejkę, ale czułam się dobrze rozprostowując nogi i będąc bliżej innego człowieka.
Mężczyzna przede mną obrócił się na ułamek sekundy i mieliśmy bardzo niezręczny kontakt wzrokowy w przyćmionym świetle samolotu.
-Hej.- odetchnął, śmiejąc się.
-Cześć.
-Kolejka jest całkiem długa, co?
-Tak, jest. Tak jakby.- odpowiedziałam, spoglądając za siebie by zobaczyć, że jeszcze dwójka ludzi dołączyło do kolejki.
-I ciągle zwiększa się* o nowych ludzi...- powiedział to powoli i przysięgam, że przez ułamek sekundy słyszałam głos Harry'ego.
-Tak?
-Więc, możesz nazwać to tekstem na podryw*
Szybkie, ostre ''ha'' wymsknęło się. Nie wiedziałam skąd to wyszło, ale podążyło za tym masa mniejszych śmiechów, bo to było naprawdę złe i trochę śmieszne. Też bardzo mądre.
-Jestem zabawny, prawda?- spytał. -I słodki, prawda?- potargał swoje włosy i przesunął się w kolejce. -Czekałem by tego użyć cały czas odkąd tu jestem, ale nie chciałem tego zmarnować na babcie przede mną.- spojrzałam, kto stoi przed nim by zobaczyć jak starsza kobieta kicha.
-Cóż, tak czy tak mogłeś to stracić na mnie. Mam chłopaka.- nie chciałam go zwodzić czy coś, więc równie dobrze mogłam mu to powiedzieć prosto w twarz.
-Oh. Przepraszam.
-Nie,  w porządku.- zaśmiałam się.
-Więc, twój chłopak jest w samolocie czy lecisz na wakacje z dala od niego?- tłumił śmiech.
-Właściwie, lecę go odwiedzić.- kolejka się trochę przesunęła, a kobieta stojąca przed chłopakiem z którym gadałam, poszła do łazienki.
-To samo z moją dziewczyną! Długa odległość jest do bani, prawda?- Dlaczego do cholery do mnie uderzał skoro ma dziewczynę?
-Co do cholery, koleś? Masz dziewczynę.
-Tak, cóż tak jakby. Nie jesteśmy na wyłączność, więc jest dobrze.
-Oh.- to wszystko co mogłam powiedzieć. Nie uważam, że to dobre, ale jeśli jego dziewczyna nie ma z tym problemu to cokolwiek. -Musisz ją naprawdę lubić, skoro lecisz całą tą drogę by ją zobaczyć.
-Tak, tak.- miał teraz smutną twarz. Może lubił ją bardziej niż ona jego. Myśl o tym sprawiła, że byłam smutna. -Nie słyszałem twojego imienia. Jestem Eric.- kobieta opuściła łazienkę, a on poczekał na moją odpowiedź zanim wszedł.
-Arianna.
Gdy Eric wyszedł, posłał mi tylko kiwnięcie i poszedł do swojego siedzenia, które nie było tak daleko od łazienki.
Łazienka była niewiarygodnie mała. Zauważyłam, że zlew był prawie nad papierem toaletowym.
Gdy wróciłam na swoje siedzenie, byłam zbyt obudzona by spać. I zbyt panikowałam przez mój sen, więc postanowiłam skończyć Mean Girls i obejrzeć więcej filmów.
Słońce wzeszło, gdy skończyłam czwarty film i zrozumiałam, że będziemy lądować za kilka godzin. Stewardesa zapytała czy chciałabym jakieś śniadanie, a ja odmówiłam, biorąc tylko kubek wody.
-Za ile lądujemy?- spytałam.
-Około godzinę i pół.- uśmiechnęła się.
Mogę to znieść.



*pick up- zwiększać się
  pick up line- tekst na podryw

Chapter 75: Milkshakes

Postanowiłam, że dziś wyjdę zjeść w jakieś przyjemne miejsce, zamiast zwyczajnej pizzy czy fast food'ów. Może wyjdę z Eleanor lub kimś na kilka drinków zanim wrócę do domu by Skype'ować z Harry'm.
Harry i ja zaczęliśmy używać Skype zamiast telefonu do spania bo zrozumieliśmy, że jeśli będziemy ciągle zasypiać podczas połączeń, rachunek telefoniczny będzie tylko wyższy. Harry'ego nie obchodził za bardzo rachunek, ale ja nie chciałam zmarnować jego pieniędzy od tak.
Była dopiero szósta po południu, a ja myślałam, że to wciąż za wcześnie by zacząć się przygotowywać, więc otworzyła laptopa i zalogowałam się na Twitter'a. Bałam się nawet spojrzeć na wzmianki jakie miałam, więc postanowiłam zrobić mały follow spree, po czym przejrzeć moją oś czasu. Jedna dziewczyna, którą właśnie zaobserwowałam miała epizod przez to.
Powinnam to podać dalej?
Postanowiłam, że nie, bo pewnie dostałaby ataku serca czy coś.
Louis tweet'nął coś o dzisiejszym występie, a Liam zrobił ''zapytaj Liam'a'' pierwszy raz od dłuższego czasu i trendy przez to szalały.
''Cześć Liam.'', ''liam ily'' i ''#zapytajLiam'a'' krążyły jako numery pierwsze w światowych trendach, odkąd się zalogowałam.
Harry tweet'nął ''nic jak zimny łyk wody'' dwie godziny temu i nic po tym nie dodał. Zostawcie jemu tweet'owanie o czymś całkowicie przypadkowym i nieistotnym.
Zapominam spytać o nowy tatuaż Harry'ego za każdym razem, gdy rozmawiamy. Zazwyczaj jestem zbyt skupiona na słuchaniu jak minął jego dzień i jak trasa by nawet uświadomić sobie, że nie spytałam go o nowy tatuaż. Zabija mnie to by wiedzieć co to jest i gdzie.
Skończyłam odpowiadając kilku ludziom, którzy byli podekscytowani moim obserwowaniem i tweet'nęłam coś o tym jak nie mogę się doczekać by wyjść coś dzisiaj zjeść, bo trochę czasu minęło i miałam nadzieję, że nie brzmiało to dziwnie.
Prysznic, który wzięłam był szybki. Nie kłopotałam się robieniem włosów; związałam je w wysokiego koka, po czym napisałam do Eleanor pytając czy jest później wolna. Odpowiedziała prawie natychmiastowo z ''Tak!''
Postanowiłyśmy spotkać się około jedenastej w małym pubie zwanym ''The Rake''. Byłam całkiem podekscytowana na to by w końcu porozmawiać z kimś twarzą w twarz zamiast na telefonie lub przez ekran komputera.
Ubrałam ładną niebieską koszule i dopasowałam do tego pastelową spódnicę i parę szpilek. Zamierzałam pójść coś zjeść przed spotkaniem z Eleanor, żebym nie piła z pustym brzuchem.
Była teraz już prawie dziewiąta, więc zadzwoniłam po taksówkę, która czekała już na mnie w momencie, gdy skończyłam myć zęby.
Restauracja, nie była w ogóle ruchliwa, gdy weszłam lub nawet w połowie mojego posiłku i drugiego milkshake'a, ale grupa dziewczyn weszła do środka akurat, gdy prosiłam o mój rachunek i pisnęły, gdy mnie zobaczyły.
-Arianna!- blondynka krzyknęła z podekscytowaniem, jak gdyby znała mnie od lat i nie widziała przez dziesięć.
-Cześć!- uśmiechnęła się, wiedząc, że pewnie były fankami Harry'ego, po czym wszystkie otoczyły mój stolik. Myślę, że jedna z nich nagrywała mnie na kamerze.
-Jak się czujesz? Jak Harry?- spytał jakiś głos.
-Dobrze i u niego też dobrze. Czujemy się dobrze.
Zachichotały.
-Mogę zdjęcie?- wyglądająca najmłodziej spytała.
-Oczywiście!- przesunęłam się na swoim miejscu i pozwoliłam jej koło siebie usiąść, gdy inne patrzyły z podziwem. Zrobiła kilka zdjęć po czym przeprosiła za ''przeszkadzanie mi'' na co odpowiedziałam ''w porządku''.
Wtedy sztywnym krokiem podeszła do nas zirytowana pracownica.
Mogła być kierownikiem tego miejsca.
-Cześć, nie próbuje być niemiła, ale będę musiała prosić każdą z was o kupienie czegoś, wzięcie stolika lub wyjście.- powiedziała z ręką na biodrze. Dziewczyny patrzyły z jednej na drugą i powoli skrzywiły się, szybko się ze mną żegnając. Prawie zaczęły odchodzić.
-One są ze mną.- warknęłam. Nie powinny wychodzić bez powodu. -Usiądźcie.- zaoferowałam.
Ich uśmiechy były ogromne, a ja prawie widziałam jak oczy kierowniczki łagodnieją.
-Możemy prosić cztery milkshake? Jakie chcecie smaki dziewczyny?- spytałam je. Wyglądały jakby miały płakać.
-Nie musisz nam niczego kupować, my-
-Nalegam!- powiedziałam. Wszystkie zamówiły czekoladowego i podziękowały mi , gdy przyszły.
Te dziewczyny były naprawdę fajne i miłe z tego co rozumiałam, nawet jeśli wyglądały jakby były w szoku.
-Nikt nam nie uwierzy, że cię spotkałyśmy.- blondynka, Miranda powiedziała, gdy kończyły swoje Milkshake.
-Tak, będą myśleć, że to wymyśliłyśmy!- inna wykrzyczała.
-Nie możemy na to pozwolić, prawda?- spytałam, kończąc swojego własnego milkshake'a. -Mogę zrobić grupowe zdjęcie na Twitter'a zanim pójdę?- wstałam, a dziewczyny skinęły. Wszystkie się uśmiechnęłyśmy, a ja od razy wstawiłam zdjęcie, oznaczając je w tweet'cie. Zapłaciłam za wszystko, a dziewczyny odprowadziły mnie do taksówki, machając. -Świetnie było was wszystkie poznać.- powiedziałam zanim poszłam.
-Ciecie też! Powiedź Harry'emu, że go pozdrawiamy! I żeby nas zaobserwował!
-Zrobię to!- odpowiedziałam, chociaż pewnie zapomnę.
Wieki zajęło mojemu kierowcy by odnaleźć bar w którym miałam się spotkać z Eleanor, więc gdy w końcu przyjechałam, ona czekała już na mnie w środku. Wypiłyśmy tylko z dwa drinki zanim wróciłyśmy do swoich domów. Obie przyznałyśmy, że byłyśmy niezwykle zmęczone. Po protu umówimy się na kiedy indziej.
Gdy wróciłam do domu, usiadłam na łóżku i prawie od razu zasnęłam. Ale przypomniałam sobie, że powiedziałam Harry'emu, że do niego zadzwonie dziś wieczorem i pewnie na to czekał. Zalogowałam się na Skype i byłam całkiem pewna, że odpowie w przeciągu sekundy.
-Cześć, kochanie.- powiedziałam, ustawiając mojego laptopa tak, żebym mogła położyć głowę na poduszce i wciąż być widoczna.
-Cześć skarbie, zmęczona? siedział wzdłuż wezgłowia swojego łóżka bez koszulki co prawie całkowicie mnie obudziło.
-Tak, trochę. Jak ci minął dzień?- spytałam go w tym samym czasie, co on mnie, przez co oboje zachichotaliśmy. -Mój był dobry, twój?
-Był świetny. Kupiłem ci dziś trochę pamiątek.- uśmiechnął się.
-Nie powinieneś, kochanie.- powiedziałam mu.
-Cóż, zrobiłem to.
Rozmawialiśmy trochę dłużej zanim zaczęłam zasypiać, ale wtedy moje oczy otworzyły się szeroko, bo w końcu sobie przypomniałam.
-Zrobiłeś nowy tatuaż?- spytałam głośno, a on się zaśmiał.
-Niespodziewałem się tego.- przebiegł ręką przez włosy. -Ale tak. Zrobiłem.
-Co to jest? Niepewność mnie zabija.
-Twoje imię.- Oh, Boże.
-Co?
-Żartuję, żartuje. To kosz z koszykówki.
-Oh,- mój oddech wrócił do normalnego. Całkowicie bym spanikowała, gdyby Harry naprawdę wytatuował sobie moje imię. To byłoby absurdalne. -Mogę go zobaczyć?
-Pewnie.- podniósł się by odkryć nieznajomy kosz na swoim ramieniu na parę sekund.
-Dlaczego to?- spytałam.
Wzruszył ramionami, wciąż się uśmiechając od paniki w jaką mnie wprawił.
-Powinnaś zobaczyć swoją twarz, gdy powiedziałem, że to twoje imię, kochanie.
-Dupek z ciebie.- zaśmiałam się.
-Co byłoby takiego złego w tym, gdybym wytatuował sobie twoje imię?- spytał.
-Nie wiem.- zaczęłam. -Znaczy, to tak jakby duże oddanie by na zawsze zrobić sobie czyjeś imię na swojej skórze. I to nie tak, że jesteśmy jeszcze małżeństwem czy coś, więc to byłob-
-Jeszcze?
-Co?
-Powiedziałaś, że nie jesteśmy jeszcze małżeństwem.- jego uśmiech się powiększył.
-Nie powiedziałam tego.
-Tak, powiedziałaś. Rumienisz się! Mogę to zobaczyć nawet stąd.
-Dobranoc Harry.
-Nie, zaczekaj!- krzyknął, zanim zakończyłam połączenie. -Przestanę się z tobą drażnić, kochanie, tylko zostań!
-W porządku.
-Kocham cię.- uśmiechnął się.
-Też cię kocham.
-Nie mogę się doczekać by cię zobaczyć.
-Ja ciebie też, kochanie.- to zabawne, jak możemy przejść od Harry'ego dokuczającego mi o moje pomieszanie ze słowami do tego.
Może to nie było za bardzo pomieszanie, ale wciąż.
Kontynuowaliśmy rozmowę o niczym, do czasu aż zaczęłam czuć jak moje powieki znów stawały się ciężkie.
-Wciąż wybierasz się na nasz koncert w następnym tygodniu, prawda?- spytał. -Perrie tu będzie i myślę, że Eleanor też.- przerwał, pewnie zastanawiając się czy śpię. -I oczywiście ja tu będę.
-Nie przegapiłabym tego za nic w świecie, Harry.- powiedziałam.

Chapter 74: Beside You

Pizza, którą zamówiłam przyjechała do mojego domu dziesięć minut spóźniona. Myślę, że ten lokal z pizzą miał politykę, że pizza jest darmowa, jeśli jest dostarczona nawet piętnaście minut później, ale nie byłam w humorze by teraz narzekać; wszystko co chciałam zrobić to zjeść tą całą pizzę i może wypić jednego lub dwa drinki.
Gdy Harry wyjechał mniej niż tydzień temu, grupa fanów idących w naszym kierunku postanowiło, że byłam następną najlepszą rzeczą do spotkania członka Ona Direction, więc przez trzydzieści minut podpisywałam rzeczy i robiłam zdjęcia z podeksytowanymi fanami. Zadawali także masę pytań takich jak ''gdzie jest Harry?'' i ''czy inni chłopcy przyjdą?''.
Nie byłam za bardzo w humorze by zrobić cokolwiek pięć sekund po tym jak patrzyłam jak Harry wyjeżdżał w trasę, więc pewnie zniszczyłam ten moment dla połowy fanów. Myślę, że nie za bardzo się uśmiechałam do połowy zdjęć. To popieprzone, ale czy naprawdę można mnie winić?
Pamiętam powrót do domu tamtego dnia był wyczerpujący z brakiem pokoju by nawet zacząć czuć się samotnie. Ale to było w dzień. Nie ważne jak bardzo próbowałam zasnąć, po prostu nie mogłam. Nie czułam się dobrze idąc do łóżka bez Harry'ego do przytulenia lub trzymania lub porozmawiania.
Właściwie, było tak przez cały tydzień. Jedyny sen jaki naprawdę miałam, to drzemki na kanapie w czasie oglądanie telewizji. Kilka dni temu zadzwonił Harry by powiedzieć, że on i chłopcy dotarli bezpiecznie i zadzwoni ponownie po pokonaniu jet lag'u.
Chciałam do niego zadzwonić, ale wiedziałam, że pewnie wciąż jest zmęczony lub coś robi. Postanowiłam zadzwonić do niego przed pójściem spać.
Pizza była wciąż wyśmienicie gorąca, a ja bez wahania zjadłam trzy kawałki. Byłam w połowie jedzenia czwartego, gdy uświadomiłam sobie, że powinnam zwolnić. Znalazłam pilota i włączyłam wiadomości.
-Sprawca kradzieży i napaści z nożem na Hank'a Knit'a został znaleziony dziś w Londynie.- powiedział reporter ze zmarszczką na twarzy. -Polica mówi, że zostanie oskarżony za rabunek z bronią w rę-
Wyłączyłam telewizor.
Co by się stało, gdyby ktoś się włamał do naszego domu? Harry'ego tu nie ma, a ja nie mam nic do obrony. Powinnam kupić pistolet czy coś?
Nie. Znając mnie, przypadkowo postrzeliłabym się w stopę.
Mam paranoje. Alarm bezpieczeństwa jaki mamy, nie pozwoliłby nawet pająkowi wejść do tego domu bez klucza.
Gy spojrzałam w dół połowa pizzy zniknęła. Nawet nie minęło piętnaście minut odkąd ją dostałam.
Ktoś zapukał w nasze drzwi. Głośno. A ja podskoczyłam.
Świetnie, świetnie. Przyniosłam sobie pecha i teraz zostanę okradziona lub zabita lub coś. Za późno na kupienie broni?
Skąd mamy wiedzieć, że ten koleś, którego złapali za kradzież był tym właściwym? Lub może miał złego współwinnego, który znajduje radość w straszeniu ludzi.
Co jeśli to morderca?
Mam paranoje.
Powoli podeszłam do drzwi z walącym sercem i trzęsącymi rękami. Zanim sięgnęłam do drzwi, chwyciłam pusty wazon, żebym miała się przynajmniej czym obronić. Później spojrzałam przez wiziera w drzwiach.
To cholerny gość od pizzy.
Nienawidzę siebie.
Zapukał ponownie, a ja otworzyłam drzwi.
-Cześć, przepraszam. Zamawiałaś grissini i mój kierownik przysłał mnie do ciebie z powrotem by ci je dać.- dał mi torbę grissini, o których zapomniałam i butelkę Pepsi ze słowami ''na koszt firmy.''
W połowie trzasnęła drzwiami i zablokowałam je, gdy miałam jedzenie, śmiejąc się głośno na swoją własną paranoje.
Świetnie, więcej jedzenia dla mnie do spałaszowania.
Ponownie włączyłam telewizor na coś co uspokoi moje nerwy. Walić wiadomości.
Twarz Harry'ego mignęła w telewizorze, gdy przełączałam kanały, więc wróciłam na ten kanał i oglądałam co było o nim smutnego.
-Harry Styles zrobił sobie dziś nowy tatuaż w Peru ze swoim kolegą z zespołu Zayn'em Malik'iem. Malik rzekomo sprawił sobie koniczynę na swoim bicepsie, natomiast tatuaż Styles'a jest wciąż nieznany.
Oczywiście, że zrobił sobie kolejny tatuaż, co za idiota.
Powinnam do niego teraz zadzwonić. Zobaczenie jest najnowszego zdjęcia sprawiło tylko, że tęsknie za nim jeszcze bardziej.
Jego telefon nawet nie zadzwonił, więc wybrałam numer z jakiego do mnie dzwonił ostatniej nocy. Dzwoniło, ale nikt nie odbierał.
Znalazłam czas by włożyć do lodówki połowę pizzy i kilka grissini  zanim zdążyłam wszystko zjeść i poszłam do łazienki by umyć zęby.
To dobrze, że nie wychodziłam dziś z domu, inaczej musiałbym marnować czas by przebrać się w pidżamy.
Włączyła telewizor w sypialni i ustawiłam go na tryb nocny, tak by się wyłączył sam w piętnaście minut. Miejmy nadzieję, że będe już spałą.
Nie spałam. Piętnaście minut minęło, potem trzydzieści, godzina, a ja wciąż nie spałam myśląc o Harry'm.
Zastanawiałam się jaki tatuaż sobie zrobił. Zastanawiałam się czy za mną tęskni. Zastanawiałam się czy też nie może spać. Swoją drogą jaki tam mają czas?
Myślę, że pięć godzin różnicy.
Była tutaj jedenasta w nocy, więc u nich musiała być dopiero szósta. Pewnie nawet nie próbował zasnąć. Zmusiłam siebie do zamknięcia oczu i przestania myśleć o Harry'm.
Nie myśl o Harry'm. Tak, racja.
Może słuchanie muzyki pomoże. Znalazłam swojego iPod'a i włożyłam słuchawki do uszu, ignorując fakt, że zostało mi tylko dwadzieścia procent baterii. Miejmy nadzieję, że będę już spała, gdy rzecz się wyłączy.
Pierwsza rzecz jaka się włączyła była Beside You  5 seconds of summer, a to w ogóle nie pomogło. Przypomniało mi tylko jeszcze bardziej o Harry'm. Cholera.
Zamiast zmienić piosenkę, pozwoliłam polecieć łzą i przytuliłam poduszkę Harry'ego. Chciałabym, żeby mógł zostać tu trochę dłużej.
Całe moje płakanie sprawiło,że czułam się niedobrze przez całe jedzenie jakie zjadłam, ale nie przestawałam.
Następna piosenka jaka się włączyła to 1985 Bowling for Soup, co wprawiło mnie w lepszy nastrój, a nawet przestałam płakać. Po tej piosence postanowiłam stworzyć playlist'e piosenek, które nie będą sprawiać, że zacznę płakać lub czuć się samotna.
Najwidoczniej, mój plan zadziałał bo poczułam się zrelaksowana i odpłynęłam w sen.
________________________

Obudziłam się wstrząśnięta przez moją komórkę, która wydawała dźwięk. Moment, to był mój dzwonek.
Zauważyłam, że mój iPod spadł z łóżka, a ja chwaliłam siebie za wpadnięcie na pomysł słuchania piosenek do spania.
-Halo?- powiedziałam do telefonu.
-Arianna?- to Harry.
-Hej Harry. To ja, tak.
-Cześć.- odetchnął. -Obudziłem cię? Przepraszam, zapomniałem o różnicy czasowej.
-Nie, w porządku kochanie. Co się dzieje?
-Nie mogę spać.
-Dlaczego nie?
-Tęsknie za tobą.
Uśmiechnęłam się na myśl Harry'ego tęskniącego za mną za bardzo do spania.
-Też za tobą tęsknie.- ziewnęłam, wstając. -Jaką masz godzinę?
-Prawie północ.- przerwał, pewnie myśląc o tym co powiedzieć. -Co dzisiaj jadłaś?
Zaśmiałam się.
-W zasadzie całą pizze.
-Czuje, że będziesz po prostu zamiawiać codziennie pizze, aż wrócę do domu.
-Proszę cię, oboje wiemy, że kupię McDonalds'a przynajmniej cztery razy.- zachichotałam.
-Racja.- oboje byliśmy przez chwilę cicho, ale to było przyjemna cisza. -Jak ci minął dzień?- spytał, cichszym głosem.
-Cóż, myślałam, że facet od pizzy był mordercą.
-Naprawdę?- zachichotał. -Dlaczego?
-Nie wiem, wiadomości mnie przestraszyły?
-Boże, tęsknie za tobą.- oświadczył. Nie chciałam by czuł się samotny czy za mną tęsknił tak bardzo, że był smutny, więc znów starałam się go rozśmieszyć.
-Nawet chwyciłam wazon, zanim otworzyłam drzwi. Myślałam, że mogę się obronić wazonem.
Znów zaczął się śmiać.
-Jak ci minął twój dzień?
-Dobrze. Męcząco, ale dobrze.- powiedział.- Teraz lepiej, bo rozmawiam z tobą.
-Jesteś tak tandetny* jak moja pizza.
Jego głos się spowolnił, gdy kontynuowaliśmy rozmowę, a ja wiedziałam, że stawał się coraz bardziej zmęczony.
-Kochanie.- zaczęłam. -Pozwolę ci spać, dobrze? Kocham cię, pogadamy zno-
-Nie, zostań.- jęknął. -Nie będę mógł zasnąć jeśli się rozłączysz.
-Harry.
-Po prostu nie przestawaj mówić.
Westchnęłam z uśmiechem na twarzy i mówiłam o przypadkowych rzeczach, aż moje powieki ponownie stały się ciężkie. Od czasu do czasu Harry mówił ''mhm'' lub stękał na coś co powiedziałam. Przestałam mówić po chwili i trzymałam komórkę przy uchu, słuchając czystego chrapania Harry'ego, gdy skupiałam się na zaśnięciu.




*cheesy- tandetny
  cheesy-serowy

czwartek, 25 czerwca 2015

Chapter 73: Really.

-Kochanie, obudź się.- usłyszałam za mną głos Harry'ego. Byłam już obudzona. Po prostu nie chciałam jeszcze puszczać ramienia Harry'ego. Nie chciałam, żeby już wyjeżdżał.
To pewnie bardzo samolubne, ale dziś wyjeżdża. Właściwie, za kilka godzin, a ja nie chciałam zapomnieć jak to jest być otulana nim rano.
Znaczy tak czy tak pewnie tego nie zapomnę, bo będę go często widzieć, ale liczy się pomysł. Nie będę miała możliwości by trzymał mnie jak teraz w łóżku, dopóki trasa się nie skończy.
Praktycznie ściskałam jego ramię ze wszystkim by zatrzymać go w łóżku  z nim nie świadomym tego, że już nie śpię.
Zachichotał, a ja poczułam jak się podnosił, więc utrzymywał się na swoim łokciu za mną.
Otworzyłam oczy i wydałam dźwięk by dać mu znać, że już nie śpię, ale nie puszcze jego ramienia. Jeszcze nie.
-Muszę się czasami ubrać kochanie.- dodał.
-Co powiesz na później?- uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał, poddając się i kładąc z powrotem do łóżka.
-Myślę, że mogę zostać w łóżku trochę dłużej.
-Dobrze.
Przyciągnęłam go bliżej i poczułam jego ciepły oddech na tyle mojej szyi.
Jego ramiona zacisnęły się wokół mnie i sprawił, że czułam jakby dawał mi jeden z tych świetnych uścisków jakie możesz dostać zawsze tak często, od kogoś kto się o ciebie troszczy.
Obróciłam się tak, że teraz byliśmy twarzą w twarz i posłałam mu uśmiech.
-Znasz to uczucie jakie dostajesz, gdy wiesz, że jesteś dokładnie tam, gdzie powinnaś?- spytał nagle Harry.
-Co?
-Jak, po prostu czujesz, ze wszystko jest w idealnym miejscu?
-Tak jak teraz?- spytałam, patrząc wyżej by spotkać jego błyszczące oczy.
-Tak, tak jak teraz.- uśmiechnął się i jasna cholera, ten moment był idealny.
To było jak w filmach tuż przed końcem, zanim główne postacie się pocałowały i nie wiem, odeszły w stronę zachodzącego słońca razem czy coś. Tak dało się odczuć teraz ten moment.
Ale znów, filmy i prawdziwe życie są całkowicie oddzielnymi rzeczami i co najważniejsze przenigdy nie powinny być do siebie porównywane.
-Jakby wszystko to co stało się przedtem prowadziło do tego, wiesz?- powiedział.
Tylko skinęłam i położyłam głowę na jego klatce. Jego serce było perkusją pod moimi uszami, szybką ale stabilną. Założę się, że nawet jego serce wygrywało rytm do jakiejś piosenki.
-Będę za tobą tęsknić kochanie.- powiedziałam Harry'emu, trącając moją twarzą jego szyje.
-Też cię kocham.- powiedział, a ja zachichotałam, gdy poczułam jakby potrząsanie głową. -Znaczy też będę za tobą tęsknił. Przepraszam, myślałem, że powiesz, że mnie kochasz i po prostu się przygotowałem na-
-Harry.
-Co?
-Zamknij się.- otworzył usta by coś dodać, ale zatrzymałam go pocałunkiem
_____________________

-Harry.- spytałam go ostrożnie. -Spakowałeś wszystko?
Przeglądałam marynarski worek, jaki Harry brał ze sobą do autobusu. To było dla mnie jasne, że dosłownie nie spakował cholernej rzeczy innej niż szczoteczka do zębów, dwie pary spodni, trzy koszulki i kilka bokserek.
-Co jest złego z tym co spakowałem?- dąsał się Harry.
-Są tam tylko jakieś dziewięć rzeczy!
-Przynajmniej dwanaście.
Posłałam mu spojrzenie.
-Nie sprawdzałaś kieszeni. Mam też kilka par skarpetek.
Chciałam to powiedzieć jako żart, ale niestety tak nie jest. Harry ledwo co spakował cokolwiek na tą trasę. Może naprawdę nie potrzebował wiele.
-Zgaduje, że po prostu kupisz to co będziesz potrzebował, gdy będziesz wolny?- spytałam.
-Oh, er, tak. Tak.
Nic nie zaplanował. Mogłam to wyczuć.
-Jesteś kretynem.- powiedziałam tylko, potrząsając głową, a on udał sapnięcie.
-Jestem twoim kretynem.- powiedział z pół zamkniętymi oczami przez uśmiech. -Co zamierzasz zrobić, gdy wyjadę?
-Um.- myślałam, zadowalając się sarkastyczną odpowiedzią. -Urządzę imprezę.
-Jesteś dzisiaj taka raniąca.- położył swoją ręka na sercu i znów udał dąsanie się. -I to w nasz ostatni dzień!
-To nie jest nasz ostatni dzień.- przypomniałam mu.
-Pamiętasz, gdy nocowałaś u Perrie?
-Tak?
-To będzie jak dłuższa i bardziej samotna wersja tego.- powiedział.
-Więc w zasadzie sequel?- spytałam, a on zaśmiał się naprawdę mocno. To naprawdę słodkie i naprawdę chciałabym móc to nagrać i oglądać, gdy będę za nim naprawdę tęsknić.
Naprawdę.
-Powinni być tu za niedługo.- Harry zmienił temat i wyjrzał przez okno. Powinien być tam czarny samochód czekający na nas by zabrać nas na lotnisko byśmy powiedzieli nasze ostatnie pożegnanie, w każdej chwili.
Znaczy, nie nasze ostatnie pożegnanie. Nasze do zobaczenia.
-Myślę.- zaczęłam tylko po to by przerwać. -O wilku mowa.
Drogo wyglądający samochód wjechał na nasz podjazd i zaparkował, gdy Harry niósł swoją torbę z niczym na zewnątrz, a ja za nim podążyłam.
Byliśmy na lotnisku zanim mogłam w ogóle myśleć o tym jak bardzo będę tęsknić za Harry'm. Zrozumiałam że będę bardziej samotna niż kiedykolwiek, bo Perrie też wyjeżdża w trasę.
Przynajmniej wciąż mam El.
Ręka Harry'ego była połączona z moją, gdy szliśmy przez lotnisko, a jego ochroniarz zaczął go zgłaszać do odprawy. Westchnął i spojrzał na mnie zirytowany. Wiedziałam jak bardzo nienawidził tego, gdy kierownictwo traktowało go, jakby nie potrafił nic zrobić sam, więc ścisnęłam lekko jego rękę.
Zostaliśmy zaprowadzeni na przód każdej kolejki i wrzynaliśmy się przed wszystkich przez większą część. Proces zaprowadzenia Harry'ego na samolot był szybki i prosty, ale całkiem szybko powiedziano nam, że nie mogę już dalej iść.
Harry starał się trochę kłócić z kobietą, która nas o tym poinformowała, ale nie drgnęła. 
-Więc, to chyba pożegnanie?- Harry westchnął, kładąc swoją torbę na podłodze by mocno mnie ścisnąć.
-Zadzwoń do mnie jak wylądujesz.- powiedziałam do ucha.
-Będę dzwonił do ciebie za każdym razem, gdy będę miał okazję, kochanie.-Kocham cię.- powiedziałam mu, a on zacisnął swój uścisk wokół mnie.
-Też cie kocham.
Prawie płakałam. Prawie.
Powstrzymałam siebie od wypuszczenia jakiejkolwiek łzy, bo nie chciałam by Harry czuł się źle, gdy będzie w samolocie.
-Powiem ci nasz grafik przez telefon, tak żebyś mogła mnie odwiedzić, dobrze? I gdy nie będziesz mogła, możemy Skype'ować? I będziemy z powrotem w Anglii zanim się zorientujesz. I będę-
-Harry, będziesz musiał to skrócić, kolego.- jeden z ochroniarzy mu powiedział. Zgaduje, że drugi jest tu tylko po to by mnie odwieść do domu.
-Kocham cię, bądź ostrożna i dzwoń do mnie jeśli będziesz czegoś potrzebować. Dobrze?- objął moją twarz swoimi ciepłymi dłońmi.
-Ty też, Harry. Dobrze.
Z tym, pocałowaliśmy się, a ja przez kilka sekund czułam się jak na szczycie świata. To to uczucie. o którym Harry mówił wcześniej. Jak wszystko jest po prostu w idealnym miejscu?
Czułam to. Dopóki ochroniarz Harry'ego dosłownie odepchnął go ode mnie i pociągnął go dalej.
Też dokładnie na czas, bo rój fanów szło w tym kierunku.

Chapter 72: ''The movie started?''

-Naprawdę musisz wyjechać w następnym tygodniu?- dąsałam się, biorąc garść pełną popcornu, który był na kolanach Harry'ego. Chciał, żebyśmy właściwie wyszli z domu i zrobili coś zanim wyjedzie, więc postanowiliśmy obejrzeć film.
Właściwie, on postanowił; ja naprawdę chciałam znów zostać w domu.
-Z niezadowoleniem, tak.- odpowiedział, biorąc swoją własną garść pełną popcornu.
-Jesteś pewny, ze nie możesz mnie przemycić w swojej walizce?
-Chciałbym- zaśmiał się.
Harry wyjeżdża naprawdę szybko, a ja nie uważam, że jestem gotowa by być znów bez niego. Nie chce budzić się każdego ranka i nie mieć go obok siebie. Też, nie chcę iść bez niego spać.
Wiem, że trasa nie równa się z tym, gdy zerwaliśmy i wiem, że na koniec dnia wciąż będziemy razem połowę drogi wzdłuż świata czy nie, ale nie wiem jak sobie z tym poradze.
Zakładam, że nie będzie tak źle, bo nie zrywamy i mogę widzieć go na koncertach, a kiedy na nich będę, będę mogła dzielić z nim pokój hotelowy.
-Powinienem kupić więcej popcornu zanim film się zacznie?- Harry zastanawiał się głośno. Zauważyłam, że nasze pudełko lub popcorn był już prawie pusty nawet, jeśli światła nawet się jeszcze nie przyćmiły.
-Pewnie, kochanie.
Wstał ze swojego miejsca obok mnie, a ja oglądałam go jak wychodził. Jego ochroniarz, który siedział parę rzędów za nami szybko za nim podążył.
Wciąż mieliśmy piętnaście minut zanim zwiastuny w ogóle się zaczną, odkąd Harry chciał przyjść wcześniej i zająć dobre miejsca, obejrzeć reklamy i nawet głupie zwiastuny przed filmem.
Spojrzałam na swoją komórkę na chwilę by sprawdzić czas.
10:53.
Na korytarzu na zewnątrz nie było dużo osób, gdy na początku przyjechaliśmy, tylko około pięciu, nie wliczając tutejszych pracowników. Troje z tych pięciu znało Harry'ego i chcieli zdjęcie, podczas których postanowiłam po prostu kupić popcorn i picie i poczekać na Harry'ego.
Podczas czekania także zjadłam trochę tego popcornu.
Ludzie zaczęli schodzić się do teatru; najpierw para i ich wyglądający na zirytowanego koleś około mojego wieku podążał za nimi i usiadł w rzędzie przede mną.
Koleś będący trzecim kołem pary usiadł na swoje krzesło z westchnięciem i zgarbił się na swoim miejscu.
Pamiętam bycie trzecim kołem Cassidy. Zawsze mówiła, ze będziemy tylko we dwie, ale kończyło się na tym, że zawsze był ktoś z nią.
Więcej ludzi przychodziło, ale Harry'ego wciąż nigdzie nie było widać.
Była teraz 11.
Szukałam Harry'ego w grupce ludzi, którzy właśnie weszli śmiejąc się i głośno gadając, ale go nie widziałam.
Każda możliwa rzecz jaka mogła pójść nie tak przeszła mi przez myśl. Mam nadzieje, że jest cały.
Kobieta i jej głośne -niezwykle głośne- małe dziecko starali się wcisnąć obok mnie. Obrzydliwe dziecko prawie usiadło na miejscu Harry'ego.
Prawie.
-Uh, to miejsce jest zajęte. Przepraszam.- powiedziałam. Spojrzała na mnie gniewnie i przesunęła swoje dziecko, zajmując miejsce w rogu teatru.
Trzecie koło przede mną odwróciło się do mnie i przewróciło oczami na obściskującą się parę koło niego.
Zachichotałam na jego skrępowanie i oparłam się pragnieniu ponownego szukania Harry'ego.
-Jesteś sama?- koleś spytał mnie z przyjaznym uśmiechem.
-Nie, um, jestem tu z moim chłopakiem.- odpowiedziałam niezręcznie patrząc na puste miejsce Harry'ego.
Starałam się raz jeszcze rozglądnąć za Harry'm, ale go nie widziałam.
-Oh,- powiedział, powoli kiwając. -Czy siedzi teraz obok ciebie?
-Co?- zaśmiałam się na jego docinek, chociaż pewnie nie był nawet tak zabawny. W zasadzie pytał czy mój chłopak jest zmyślony. -Nie, chwilę temu poszedł po popcorn. Jest prawdziwy, przysięgam.- odżartowałam.
-Jesteś pewna, że wróci? Siedziałaś tutaj od jakiś-
-Tak, wróci.- warknęłam, robiąc się obronna. Jak śmiał zakładać, że Harry po prostu wyszedł?
Dokładnie wtedy zobaczyłam kręconowłosego idiote idącego przejściem z wielkim pudełkiem popcornu w ręce. Jego ochroniarz był tuż za nim, a kilka nastoletnich dziewczyn były za jego ochroniarzem
Świetnie.
To nie tak, że nie kocham fanów, bo szczerze, to nie powód. Chciałabym tylko, żebyśmy mogli wyjść jak normalna para i nie musieć się martwić o oblęganie czy coś.
Koleś przede mną znów się obrócił.
-Jeśli chcesz, mogę koło ciebie usiąść, żebyś nie siedziała sama.
Byłam trochę zirytowana fanami przez chwilę, więc właściwie rozważałam jego propozycje. Miał pełne pudełko popcornu, a Harry nawet nie mógł mnie znaleźć.
-Arianna!- usłyszałam jego głos i uświadomiłam sobie, że w końcu mnie znalazł.
-To byłby mój bardzo prawdziwy chłopak.- powiedziałam kolesiowi, którego poznałam. Spojrzał na niego i wzruszył ramionami, nie obracając się.
-Wygląda jakby przyniósł z powrotem- hej czy on nie jest tym jednym zespole?
Westchnęłam.
-Tak. Jest.
-Super. Moja oferta siedzenia obok ciebie jest wciąż aktualne jeśli ty-
-Hej, kochanie.- Harry usiadł obok mnie i pocałował mnie w policzek. -Przepraszam, grupa fanów mnie widziała i...- potarł tył swojej szyi. -Film się zaczął?
-Hej, koleś, moja siostra cie kocha.- trzeciokołowiec powiedział do niego.
-Super, powiedz jej, że powiedziałem cześć.- Harry się uśmiechnął. -Więc, film? Co przegapiłem?
-Nie wiem. Nie za bardzo wiedziałam, że się zaczął.- zachichotałam.
-Więc, możemy to razem wykombinować.- powiedział, a ja skinęłam. Zignorowałam ten rój dziewczyn, które zrobiły gniazdo wokół nas i położyłam głowę na ramieniu Harry'ego.
-Przepraszam, że to zajęło tak długo, skarbie.- westchnął.
-W porządku kochanie.
-Przysięgam, że gdy wrócę z trasy pójdziemy gdziekolwiek będziesz chciała i nie będzie tam żadnych paparazzi czy fanów. Tylko my.
-To brzmi nieźle.- mogłam usłyszeć jak się uśmiecha.
Jasna cholera, tak bardzo będę za nim tęsknić.

Chapter 71: ''Sounds like a plan.''

-Jestem naprawdę z was dumna chłopcy.- powiedziałam Harry'emu, gdy byliśmy w domu. Oczywiście wygrali wszystko za co byli nominowani, a ich twarze, gdy ich wywołali były bezcenne.
-Dziękuje, kochanie.- uśmiechnął się. To był jeden z tych genialnych, wdzięcznych uśmiechów i oczywiście zaraźliwych. Znaczy, zawsze, gdy Harry się uśmiechał, ciężko było tego nie odwzajemnić. -Naprawdę się denerwowałem, że nie zostaniemy wywołani, wiesz?
-Oh? Miałam przeczucie, że wygracie.- powiedziałam mu.
-Może przynosisz nam szczęście.
-Może.- przerwałam. -Lub może naprawdę jesteście utalentowani.
-Może.- uśmiechnął się. -Naprawdę powinienem odciąć ramię lub coś naszej nagrody.
Louis jakoś przekonał chłopców, że figurka, którą wygrali będzie bezpieczna w jego domu, więc nie widziałam co dokładnie wygrali. Ale teraz podejrzewałam, że był to mały trofeowy człowiek.
-Hm, po prostu idź go ukraść.- zażartowałam, na co się zaśmiał.
-Mógłbym to zrobić.
Zostaliśmy w salonie po przebraniu się w pidżamy; pidżamą Harry'ego były po prostu dresy, a moje tank top i długie szorty.
Tak stylowo.
Włączyłam telewizor i usiadł obok Harry'ego, który miał stopy oparte na stole i poduszkę za sobą.
Czułam, jakbyśmy nie dostawali już takich leniwych dni, i wiedziałam, że zostało nam tylko kilka, odkąd chłopcy wracają na trasę za miesiąc.
Cholera, co ja będę robić, gdy go nie będzie?
-Co chcesz obejrzeć, kochanie?- spytał mnie.
-Cokolwiek chcesz, skarbie.
Zgubiłam się w myślach, gdy przełączał kanały, mówiąc coś o reklamach.
Będzie mieć w ogóle dla mnie czas? Znaczy z trasą i wywiadami i wszystkim, kiedy będziemy siebie widzieć?
Zgaduję, że mogę chodzić na jego koncerty, ale to nie będzie to samo jak to. Nie będziemy w naszym własnym domu, oglądając jakiś program w naszym telewizorze, a ja wiedziałam, że nie będę mogła iść gdziekolwiek bez bycia obleganą przez fanów.
To znaczy więcej oblegania niż zwykle.
-Arianna?
Ręka Harry'ego machała przed moją twarzą, gdy próbował zwrócić na siebie moją uwagę i zachichotał gdy ja wróciłam do rzeczywistości.
-Co?
-O czym myślisz?- spytał z niepokojem.
-O niczym.- powiedziałam, ale spojrzał na mnie z nieprzekonanym wyrazem twarzy. -Tylko będę za tobą tęsknić, gdy będziesz w trasie.
Zgarnął swoje włosy do tyłu i wyprostował się z figlarnym uśmiechem na twarzy.
-Też bym za sobą tęsknił, nie martw się.
Przewróciłam oczami na jego komentarz i lekko go popchnęłam, gdy zachichotał i wydukał ''co?''
Otoczył mnie ramionami i pociągnął za sobą, wciąż się śmiejąc.
-Nie, ale poważnie, też będę za tobą tęsknić.- powiedział mi.
-Kot będzie dla mnie gotował?- westchnęłam starając się ukryć uśmiech.
-Czy to jedyny powód dlaczego chcesz mnie mieć w pobliży?- udawał bycie urażonym.
-Cóż...- ciągnęłam by utrzymać przez chwilę grę, zanim potrząsnęłam głową. -Naprawdę będzie tutaj pusto bez ciebie.- powiedziałam mu szczerze.
-Nie będzie tak źle.- starał się mnie pocieszyć. -Możemy Skype'ować? Będę dzwonił do ciebie każdej nocy. I pójdziesz na niektóre koncerty, prawda?
-Przy każdej okazji, jaką dostanę.
-Dobrze. I pewnie mogę przemycić cię do autobusu.
Zaśmiałam się na myśl o nim starającym się mnie przemycić przez wszystkich ochroniarzy i nawet chłopców, którzy, jak powiedział mi Harry, wiele razy polegli starając się przemycić swoje dziewczyny do autobusu. Harry powiedział mi, że Liam starał się przeprowadzić Danielle tylko raz i nawet nie postawiła stopy w drzwiach.
Louis przemycił Eleanor do autobusu tak, że nikt się nie zorientował, ale jej śmiech zaalarmował ochroniarzy jadących z nimi. Zayn skutecznie przeprowadził Perrie parę razy, ale za każdym razem musiała wyjść prawię momentalnie bo Little Mix miało koncert lub wywiad lub cokolwiek.
-Brzmi jak plan.- powiedziałam mu, wciąż trochę chichocząc.
Kobieta w telewizji wypowiedziała imię Harry'ego, a potem moje, więc oboje się na tym skupiliśmy. Twarz Harry'ego stawała się coraz bardziej zirytowana, gdy dalej paplała.
-Harry Styles i Arianna Brooks rzekomo zerwali, po tym jak Arianna przyłapała go na zdradzaniu jej z lokalną prowadzącą radiowego programu.- przerwała. -Zostaliśmy proszeni o nie ujawnianie ich imion, ale źródła mówią, że Arianna jest teraz w drodze do Stanów-
Harry wyłączył głos ze zirytowanym westchnieniem, gdy ja prawie zaczęłam się śmiać.
-Nie miałam pojęcia, że przyłapałam cie na zdradzaniu!- zaśmiałam się. -Tak w ogóle skąd oni do cholery wiedzieliby coś takiego? Kim są ich ''źródła''?- użyła cudzysłowa w powietrzu i ściszyłam mój głos na to słowo, a twarz Harry'ego zmieniła się z wkurzonej na chichoczącą w sekundę.
-Po prostu nie mogę uwierzyć, że wracasz do Ameryki. Teraz. Teraz w samolocie.- odpowiedział sarkastycznie, sprawiając, że zaczełam się śmiać mocniej.
-To zabawne, że wy chłopcy właśnie wygraliście Brit, a wszytko co ich obchodzi to ostatnie skandale o zerwaniach.
-Naprawde.
Wyciągnęłam telefon w tym samym momencie co Harry. Była całkiem pewna, że po prostu sprawdzał swoje wiadomości podczas gdy ja miałam tweet'nąć śmiesznoSć celebryckiej plotki programu, jaki oglądaliśmy.
Mój Twitter już był zalany tweet'ami i wiadomościami od fanów pytających o plotkę jaka krążyła. Naprawdę, zawsze są plotki.
Zaczęłam pisać ''Jeśli chcesz coś wymyśleć daj z siebie wszystko. Zrób to absurdalnie. Lubie jedno, gdzie okradłam bezdomnego człowieka #wywszyscypotrzebujeciepomocy.''
Udostępniłam tweet'a i w ciągu minuty dostałam tysiąc odpowiedzi i interakcji. Technologia jest wspaniała.
Harry odłożył swój telefon chwilę po mnie, więc byłam trochę ciekawa czy napisał jakiegoś tweet'a o tej plotce.
''Te plotki stały się wyjątkowo leniwe. Nie, nie zdradzałem Arianny. Zdecydowanie, wciąż jesteśmy razem.'' było napisane na jego koncie.
-Jak to się stało, że zawsze jestem ich celem?- niespodziewanie spytał mnie Harry, krzywo się patrząc.
-Kochanie,- myślałam. Dlaczego Harry był tym, którego najczęściej biorą na celownik? To absurdalne. -Nie mam pojęcia.
Nic nie powiedział, posłał mi tylko jeden ze swoich smutnych pół-uśmiechów.
Wzięłam chwilę by otoczyć ramiona wokół ciepłej talii Harry'ego i położyłam głowę na jego klatce.
Byłam pewna, że wyglądało to uroczo i w ogóle, ale było trochę nie wygodne, więc znów zmieniłam pozycje; tym razem leżałam na plecach z głową na jego kolanach. Jego ręce przez sekundę zaplątały się w moich włosach i zaśmiał się, gdy praktycznie wyrwał mi włosy, a ja skrzywiłam się. Byłam po prostu szczęśliwa, że się śmiał. Uwielbiam, kiedy to robi.
-Co chcesz obejrzeć, kochanie?- spytał mnie po chwili siedzenia w ciszy.
-Właściwie, jestem trochę zmęczona.
-Ja też.
Żadne z nas się nie ruszyło, po prostu zostaliśmy na swoich miejscach, nie chcąc zakłócać drugiego. To miłe.
Miałam już zasnąć, gdy usłyszałam chichot Harry'ego.
Moje oczy się otworzyły, dopasowując się do przyćmionego światła naszego salonu i zobaczyłam Harry'ego podśmiewującego się nad swoim telefonem.
-Co jest takie zabawne?
-Naparwde to dodałaś? Hashtag, wy wszyscy potrzebujecie pomocy?- zaśmiał się mocniej a ja do niego dołączyłam, chociaż ciężko było mi utrzymać oczy otwarte.
-Chodźmy do łóżka, tak?- powiedział to bardziej, jakby pytał. Skinęłam głową, kładąc stopy na podłogę, przygotowując się do zaprowadzenia siebie do łazienki, ale zamiast tego Harry mnie podniósł i zaniósł.

środa, 24 czerwca 2015

Chapter 70: Suits

-Arianna,- Harry dźgnął mój policzek, gdy jęknęłam i obróciłam się w łóżku. Było za wcześnie by się ruszy. -Obudź się, kochanie.
-Co chcesz- westchnęłam w poduszkę.
-Jest już prawie trzecia, a ty spałaś cały dzień.- przerwał, zabierając mi włosy z twarzy swoimi ciepłymi rękami. -Jesteś chora?
Potrząsnęłam głową i usiadłam, prawie nie wierząc, że była już trzecia po południu.
-Czuje się dobrze. Jestem tylko zmęczona.- byłam zdziwiona, że Harry był już na nogach, gotowy na ten dzień. Wczoraj oboje siedzieliśmy do bardzo późna.
-Dalej chcesz iść z nami dziś wieczorem?
-Co?- starałam się pomyśleć co jest dzisiaj, ale nie pamiętałam. -Jaki jest dzisiaj dzień?
-Piętnasty marca, kochanie.
Piętnasty marca. Coś ważnego miało się dzisiaj wydarzyć, ale nie mogłam sobie przypomnieć co. To nie były nikogo urodzin, prawda?
Nie, Harry by planował jakiś wspaniały prezent z tygodniowym wyprzedzeniem. Pamiętałabym to. Jest ubrany w garnitur...
Wyglądał naprawdę dobrze, jak zwykle. Jego włosy były uniesione, a usta były w idealnym odcieniu ciemnego różu, jak zwykle gdy je przygryzał.
Schodzę z tematu.
Nie ubrałby się tak, gdyby okazja nie była taka ważna, więc to pewnie gdzieś z dużą ilością paparazzi i ludzi. Piętnasty marca. Co on-
-The Brits!- praktycznie krzyknęłam.
Dziś były The Brits Awards.
-Tak, skarbie. Wciąż chcesz iść?
-Tak, oczywiście. O której?
-Eh,- potarł tył swojej szyi. -Nie za bardzo wiem, ale wiem, że powinniśmy spotkać wszystkich u Liam'a za godzinę lub dwie.
-Godzinę? Harry, tyle zajmuje mi umycie włosów. Żartujesz.
-To nie zajmuje ci godziny.- kłócił się i zaśmiał. -Lou będzie tutaj za niedługo z czymkolwiek co będziesz nosić, więc pewnie powinnaś-
-Jak niedługo jest za niedługo?- przerwałam mu. -I dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?!
-Próbowałem!
Właściwie jestem pewna, że próbował. Po prostu naprawdę ciężko mnie obudzić.
-Więc, będę pod prysznicem.
_______________________________

Lou weszła do naszego domu dosłownie pięć minut po tym jak wyszłam spod prysznica. Moje włosy wciąż były mokre, gdy robiła mi makijaż. Potem wysuszyła mi włosy i ułożyła je w klasycznego koka.
Moja sukienka była czarna do kolan i pasowała bardzo dobrze. Dostałam tonę biżuterii do mojego stroju, wraz z cudowną parą szpilek, których nigdy w życiu nie widziałam.
Wyjechaliśmy do Liam'a, krótko po tym jak wyszła Lou. Harry był w pośpiechu by być wcześnie.
-Twoja sukienka jest ładna.- powiedział mi, gdy szliśmy po schodach do domu Liam'a.
-Dziękuje, kochanie.- spojrzałam na niego od góry do dołu. -Ty też wyglądasz nieźle.
Zachichotaliśmy jak idioci, gdy drzwi się otworzyły, a Liam patrzył na nas, jakbyśmy byli szaleni. Pewnie tak wyglądaliśmy
-Hej, ludzie, um, wchodźcie.- powiedział Liam. Zauważyłam, że był w dresach i koszulce, a ja zastanawiałam się jak wcześnie byliśmy.
Liam przeprosił nas tak szybko jak usiedliśmy i poszedł do swojego pokoju, pewnie by się ubrać, zostawiając Harry'ego i mnie samych w salonie.
-Podekscytowany na dziś wieczór?- spytałam Harry'ego.
-Tak, bardzo.- chłopcy byli nominowani do nagrody Brytyjskiej Grupy i Brytyjskiego Singla w tym roku, a ja wiedziałam, że czuli się całkiem pewnie. Naprawdę miałam nadzieję, że dziś wygrają, bo twarz Harry'ego rozjaśni się jak świeczka, gdy ją dostaną. Szczerze, uwielbiam widzieć go szczęśliwego.
-Myślisz, że wygracie?- spytałam.
Harry otworzył usta dokładnie, gdy ktoś zapukał w drzwi Liam'a.
Przez moment, myślałam, że powinniśmy poczekać na powrót Liam'a by otworzył drzwi, ale zdałam sobie sprawę, że Liam i Harry są jak bracia i pewnie nie będzie go to obchodziło, gdy Harry otworzy drwi dla kogokolwiek.
Był to Niall, Louis i El. Była ubrana w cudowną zieloną suknie, a ja zaczęłam drugi raz zgadywać co mam na sobie.
Czułam się jakbym była w sukni pogrzebowej, wow.
-Arianna! Harry!- krzyknął Louis. -Miło widzieć was dwoje razem.
Harry przewrócił oczami, chociaż uśmiech przełamywał się przez jego rysy twarzy i można było powiedzieć, że nie był zirytowany swoim przyjacielem.
Garnitury Louis'a i Niall'a wyglądały tak ekstrawagancko jak Harry'ego, jeśli nawet nie trochę bardziej, a ja przypomniałam sobie jak ważne są dla nich te rozdania nagród.
-Hej, gdzie jest Zayn?- spytał Liam, gdy wrócił ze swojego pokoju by zobaczyć nasz wszystkich zebranych w salonie.
-Pewnie wciąż śpi.- Niall zażartował, a my wszyscy się zaśmialiśmy. Pamiętam, że kiedyś Harry powiedział mi, że Zayn śpi prawie tak dużo jak ja. Prawie.
Zayn przyjechał piętnaście minut później, a ja byłam zdziwiona, że Perrie nie była z nim.
Zaczęłam się zastanawiać czy coś się między nimi stało, ale potem zdałam sobie sprawę, że Little Mix były także nominowane do Brytyjskiego Singla. Pewnie była teraz z dziewczynami.
Liam wyciągnął krakersy, chipsy i ciasteczka i ułożył je na stole dla nas wszystkich byśmy zjedli coś podczas czekania na nasze samochody, ale ja natychmiast zaczęłam je wcinać. Nie jadłam śniadania, bo byłam w takim pospiechu- Harry był w takim pospiechu-, więc oczywiście głodowałam.
Po tym jak zjadłam prawie wszystko co było dla nas wyłożone, zwróciłam uwagę na to o czym wszyscy rozmawiali.
Harry robił głupie, prześmieszne kalambury o cenach i publice, a Louis i Niall patrzyli się na niego tylko ze zirytowanymi spojrzeniami, gdy kontynuował ze swoimi żartami. Prawie przełamali się w uśmiechy lub nawet chichot parę razy, ale wstrzymali się by powstrzymać Harry'ego.
Nie przestawał. Nie wiedziałam jak dużo kalambur i żartów mógł zrobić przed rozdaniem nagród, ale najwidoczniej mógł zrobić ich dużo. Chociaż nie narzekałam. Były całkiem zabawne.
Zayn, Liam i El oglądali telewizor i rozmawiali ze sobą. Przeżuwali małą ilość przekąsek jakie zostawiłam, a ja zaczęłam czuć się źle przez zjedzenie jedzenia przeznaczonego dla nas wszystkich.
W mojej obronie, byłam głodna.
-Są tutaj.- nagle ogłosił Harry, wyglądając rzez okno i chwytając moją rękę. Spojrzałam przez okno by zobaczyć sznur samochodów czekających na nas wszystkich.
Ledwo co mogłam powstrzymać swoje podekstytowanie. Właściwie, nigdy nie byłam na rozdaniu nagród i teraz gdy o tym myślę, zdałam sobie sprawę, że to oznacza masę celebrytów. Będę kilka kroków od ludzi jak Adele.
Harry zaprowadził mnie do auta i wziął głęboki oddech zanim do niego wszedł, jakby był zaniepokojony o to gdzie jedziemy.
-Hej, Harry,- powiedziałam, gdy byliśmy w samochodzie w drodze na rozdanie. Mogłam powiedzieć, że się tym denerwował. Zawsze, gdy się denerwuje dotyka i gryzie swoją wargę.
-Co?
-Naprawdę uwielbiam twój garnitur*- zaczęłam, wstrzymując chichot, bo ten żart był naprawdę straszny. Chociaż, miejmy nadzieję, że Harry poczuję się mniej zestresowany. -Naprawdę ci pasuję*




*suit-garnitur
  suit-pasować

Chapter 69: ''How've you been?''

-Arianna!- zawołał Nate, wciąż idąc w naszym kierunku.
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa-
-Hej! Stół dla dwojga?- zatrzymał się dokładnie na przeciwko nas, a ja posłałam Harry'emu nerwowe spojrzenie. Jego oddech stawał się cięższy i szybszy, ale wiedziałam, że zajmie to więcej niż tylko cześć by Harry stał się naprawdę zirytowanym i wściekłym.
-Um, tak, pewnie.- powiedziałam, chwytając ramię Harry'ego i ściskając je trochę by zapewnić go, że wszystko w porządku.
-Nie widziałem cię od dłuższego czasu.- oświadczył Nate, gdy prowadził nas do naszego stołu. Zachichotał, gdy Harry sprawił, że przestałam trzymać jego ramę, żeby mógł je owinąć wokół mojej talii.
-Tak.- powiedziałam. Co więcej miałam powiedzieć?
-Jak się masz?
-Dobrze, w porządku. Ty?- Wow, jestem do bani w takich rozmowach.
-Ja-
-Właściwie, to możemy zamówić na wynos.- przerwał Harry, pochylając mnie trochę do tyłu. -Lub możemy po prostu zjeść fast food. To jest zawsze dobre-
-On żartuje.- powiedziałam naszemu kelnerowi, wracając do kierunku w którym szliśmy. -Co mówiłeś?
-Fantastycznie.- wskazał na stół przy, którym będziemy jeść i kontynuował prowadzenie nas. -Wy dwoje wróciliście do siebie?
-Nigdy nie zerwaliśmy.- wbił się Harry. Nate podniósł brwi w obronie, trochę chichocząc i kręcąc głową.
-Dobrze...- położył nasze menu na stole i przez moment myślałam, ze nie puści mojej talii, a ja będę musiała siedzieć obok niego zamiast naprzeciwko, ale puścił.
-Zaczniemy z napojami?- Nate wyciągnął mały notatnik ze swojej przedniej kieszeni koszuli i spojrzał najpierw na Harry'ego, który patrzył się na niego, po czym spojrzał na mnie.
-Um,- zaczęłam.
-Możesz dać nam chwilę?- spytał go Harry, całkiem niemiło.
-Uh, tak.- Nate posłał mi ostatnie spojrzenie zanim skierował się do kuchni, pewnie by dostać zamówienia innych klientów.
-Jest już za późno by poprosić o zmianę kernera?- zażartował Harry, ale mogłam stwierdzić, że był w połowie poważny.
-Harry,- zaczęłam. -proszę, nie bądź nie miły; on jest naprawdę miłym chłopakiem.- obraził się. -Nawet przeprosił za pocałowani mnie.
-Miły chłopak w ogóle nie pocałował by dziewczyny, która ma chłopaka.- na myśl o tym przewrócił oczami.
-Myślał, że zerwaliśmy!- pewnie nie powinnam bronić Nate, gdy jest on jednym z jedynych ludzi, z którymi Harry nie lubi przebywać, ale nie jest taki zły za jakiego go ma.
No prosze, chłopak ma wytatuowane Jennifer na sobie.
-Powiedziałaś mu to? To było tylko kilka godzin, najwyżej trzy, od kiedy wyszłaś, Arian-
-Od kiedy mnie wyrzuciłeś.- poprawiłam go, na co się skrzywił.
-Racja. Powiedziałaś mu, że zerwaliśmy?
-Oczywiście, że nie Harry! Nawet nie wiedziałam czy zerwaliśmy. Myślałam, że zadzwonisz lub przynajmniej odbierzesz mój telefon.- powstrzymałam siebie od mówienia dalej; od sprawienia, że będę wyglądać jeszcze bardziej żałośnie niż już wyglądałam.
Wyglądało, jakbyśmy mieli teraz prawdziwą kłótnie, nawet jeśli nasze głosy ledwo co się podnosiły i nikt wokół nas nie był naprawdę zainteresowany tym co się dzieje.
-Stwierdził tak. Do kurwy, miałam ze sobą walizkę!- dodałam.
Harry spojrzał na mnie przez sekundę, chociaż czułam jakby to były godziny. Jego garnitur przypominał mi, że byliśmy w miejscy publicznym i myślę, ze moja sukienka przypominała mu.
-Przepraszam.- wymamrotał.
-Ja też.
Czekaj, dlaczego przepraszamy?
-Wiesz, co chcesz do picia?- spytał powoli.
-Sprit'a?- zaśmiałam się, starając się zmniejszyć napięcie. To jedna z tych restauracji w których po prostu wiesz, że nie serwują lub przynajmniej nie przywykli do serwowania napojów bezalkoholowych.
-Ah, tak, a ja wezmę... poncz owocowy.- Harry zaśmiał się ze mną, gdy wrócił Nate ze swoim notatnikiem w ręce.
-Gotowi?
-Um,- Nie miałam pojęcia co chce do picia. -Kochanie, może zamówisz za mnie?
Jego oczy się rozjaśniły, gdy powiedziałam do niego kochanie przy Nate i  pojawił się jego uśmiech. To takie słodkie, zacznę nazywać go tak częściej.
-Dobrze, erm.
Mogłam stwierdzić, że też nie wiedział co zamówić lub nie chciał odsyłać Nate, tylko po to by wrócił pięć minut później.
-Po prostu...- ciągnął, przeglądając menu, ale niczego nie wybrał. -Po prostu przynieś to co najlepsze.
-Dobrze,już się robi.
To co najlepsze to na pewno słowo kelnerów na to co najdroższe.
Spojrzałam na jedno z menu, gdy Harry wziął inne. Szczerze, wolałabym być teraz w domu jedząc Pizza Rolls z Harry'm niż być tutaj.
-Myślę, że wezmę steka.- powiedział mi Harry.
-Ooh, to brzmi dobrze. Chyba też go wezmę.- stek naprawdę brzmiał nieźle, w dodatku nie wiedziałam co innego mogę wziąć. Ledwo co mogłam wymówić połowę rzeczy z tego menu.
-Możemy wziąć stek dla par.- prześledziłam menu i , tak, mieli coś takiego jak stek dla par.
-Czekaj, co to w ogóle jest?- zachichotałam. -Małe dwa steki, którymi mamy się dzielić?
-Lub,- Harry dołączył do mojego śmiechu. -jeden naprawdę duży stek.
Kocham te chwilę z Harry'm, gdy liczy się tylko nasza dwójka. Już skończył tą sprawę z Nate'm i teraz oboje się śmialiśmy z tego czymkolwiek są steki dla par. To świetne.
-O czym myślisz?- spytał mnie Harry. Zawsze się wyłączam i naprawdę muszę to powstrzymać. To pewnie wygląda dziwnie lub głupio.
-Jestem szczęśliwa, że jesteśmy tutaj razem. Kocham cię.
Brzmiałam kiepsko, ale naprawdę kochałam Harry'ego i naprawdę byłam szczęśliwa, że jesteśmy razem. Jestem szczęśliwa, że naprawiliśmy wszystko miesiące temu i jestem szczęśliwa z tego, że wie, że nie do nikogo nie czuję tego co do niego, a w szczególności nie do Nate.
-Też cię kocham.- uśmiechnął się.
-Jesteśmy tacy tandetni, to obrzydliwe.
-Możemy być tandetniejsi.- zaśmiał się.
Nate przyszedł do naszego stołu z butelką wina w jednej ręce i dwoma szklankami na tacy w drugiej. Harry zamówił dla nas steka dla par. Zanim Nate odszedł dowiedzieliśmy się, że są to po prostu dwa oddzielne steki.
-Musze przyznać, że jestem wyjątkowo rozczarowana.- powiedziałam Harry'emu.
-Co?
-Miałam nadzieję, że dostaniemy jednego dużego steka. Chciałam o niego walczyć.
Przetworzył moje słowa, po czym zaczął się śmiać, co było najsłodszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam w swoim życiu.
-Co robimy jutro?- spytał mnie słodko po tym jak przybyło nasze jedzenie.
-Cokolwiek chcesz.- ugryzłam kawałek mojego jedzenia tak szybko jak mogłam, ignorując fakt, że mój język płonął.
Był naprawdę dobry.
-Chce po prostu zostać w domu,-przyznał.-jeśli ci to pasuję?
-Brzmi idealnie.
Gdy skończyliśmy przyszedł Nate by pozbierać nasze puste talerze, a ja przekonałam Harry'ego, że może zjeść więcej nawet jeśli stek sprawił, że był ''pełny''. Wzięliśmy czekoladki posypane ciasteczkami czekoladowymi z orzechami na deser, które smakowały prawie lepiej niż tek.
Ku mojemu zaskoczeniu, Harry zostawił ogromny napiwek Nate'owi.
-Dziękuje za przyjście!- powiedział ktoś za nami. Było nawet ciemniej niż wcześniej, gdy wyszliśmy by znaleźć naszego kierowce. Na szczęście wokół było tylko dwóch paparazzi.
-Hej, mam kawał.- powiedziałam Harry'emu. Spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami. -Okej, jaka jest ulubiona nuta krowy?
-Już krowie żarty?- zachichotał. -Dobrze, jaka?
-Beef-flat. Załapałeś? B flat*?
Starał się powstrzymywać od śmiechu, naprawdę.
-To było gorsze od mojego, Arianna.- zachichotał.
-Nic o tym nie wiem.
Zaczął się śmiać z żartu, zanim w ogóle go powiedział. Przez kilka sekund nawet go nie zrozumiałam.
-To był błąd.**


*dźwięk B o pół tonu niższy
**mistake- błąd (chodzi o zamiane części słowa misteak, nawiązanie do steka)