expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 31 października 2013

Chapter 17: Butt Dialed

Na lotnisku paparazzi byli dosłownie wszędzie. Catherine musiała poinformować ich, że tam będziemy, bo w każdym zaułku było ich przynajmniej po siedem. Harry i ja musieliśmy wyglądać na nierozłącznych.
Kiedy musiałam iść, Harry podniósł mnie w talii i trzymał mnie tak gdy całowaliśmy się dłużej niż robią to normalne ''pary''. Zanim wyleciałam, Harry jeszcze mnie przytulił. Jestem pewna, że teraz każdy będzie przez tego szaleć.
Wróciłam z LA na trzy tygodnie, po prostu dyskretnie musiałam sobie wszystko poukładać, ale wydaje się jakby to były trzy lata. Moje mieszkanie wydawało się puste, bez nikogo do rozmowy, ale ta prywatność była przyjemna. Raz na jakiś czas, Harry wysyłał do mnie wiadomości o tym kiedy trasa się kończy, co chce Catherine lub pyta jak się mam, ale to naprawdę nic o czym wcześniej nie rozmawialiśmy.
Ktokolwiek wchodzi na mojego Twittera, robi ze mnie lgnącą dziwkę, twitując jak mocno tęsknie i kocham Harry'ego w każdym momencie dnia. Chociaż, konto Harry'ego nie było lepsze. Dostaje wzmianki przynajmniej trzy razy w tygodniu od kogoś kto wchodzi na jego konto, z rzeczami typu ''koooocham cie. xx'' lub ''Tęsknie za twoimi pocałunkami :( x.''
Fani obrażają mnie codziennie, ale ostatnio nie mieli czego skrytykować; w ciągu ostatnich kilku tygodni, nie pozwoliłam sobie na opuszczenie domu bez właściwego makijażu, włosów i ubrań. Wszyscy mniej niż idealni będą o to pytać.
Dźwięk piekarnika zasygnalizował mi, że ciastka, które zrobiłam na deser były gotowe. Wyciągnęłam je, ułożyłam na talerzu i wróciłam do salonu, by usiąść na film. Netflix* wreszcie miał ''Igrzyska śmierci'', więc wybrałam je i wyluzowałam się.
Podczas filmu, odkryłam, że dużo myślę o Harrym. Zastanawiam się co robi. Ciekawa jestem jak mu poszedł koncert.
Dokładnie w momencie gdy Katniss i Peeta zostali zwycięzcami, mój telefon zadzwonił, muszę dodać, że głośno. To Louis. Odpowiedziałam od razu, ale nie dostałam odpowiedzi po moich pierwszych paru ''cześć''. W tle odbywała się przytłumiona rozmowa. Zatrzymałam film i zwróciłam całą uwagę na rozmowę. Prawdopodobnie jest to złe by podsłuchiwać cokolwiek o czym mówił, ale teraz jest już za późno by się rozłączyć.
-On nie myśli.- głos Louis'a był ledwo słyszalny.
-Cóż, co możemy zrobić?- Liam też tam był. -Co mu powiemy?
-Może, że ona jest opłacona. -cisza. -Musi użyć swojej pieprzonej głowy.
-Ale co zrobi? Po prostu pozwoli, żeby rok zleciał, jak do teraz?- jego głos był miękki, ledwo mogłam usłyszeć co mówił. -Oboje wiemy, że nie posłucha.
-Musi. Pod koniec dnia, ona dostaje za to kasę, Liam.- Czy oni rozmawiają o mnie? Liam coś odpowiedział, ale dokładnie nie mogłam zrozumieć co. -To jest rola.
-Może powinniśmy zapytać się jej.- Co do cholery się tu dzieje?
-Prawdopodobnie zacznie się śmiać. Wiesz, że powie nie. 
-Nie wiem. Myślę, że będzie uprzejma w stosunku do tego.
-Co powiesz na to by do niej zadzwonić i załatwić to?- Cholera. Rozłączyłam się tak szybko jak było to możliwe, mając nadzieje, że nie zauważył tego że byłam na lini.
Poczekałam chwile, myśląc, że zadzwoni. Po okołu piętnastu minutach zwykłego wpatrywania się w komórkę, stwierdziłam, że nie zadzwoni. Włączyłam film, ale nie mogłam się skupić. Wszystko o czym myślałam to to o czym oni rozmawiali. Czyżby o mnie? Moja komórka na tę noc została przy mnie, ustawiona na największą głośność. Sprawdzałam ją tak często, lecz nadal nie dzwonił. Prawdopodobnie nie mówili nawet o mnie lub o Harrym. Nie powinnam nawet odpowiadać.




*Netflix- największa wypożyczalnia filmów DVD na świecie.

Chapter 16: Are You Alright?

Jęknęłam, gdy obudziłam się późno po południu z mocnym bólem głowy. Po chwili dąsania się po pokoju, doszłam do wniosku, że Harry'ego nie ma w hotelu. Doczłapałam się z powrotem do łóżka i weszłam pod kołdrę, próbując ignorować mojego okropnego kaca. Starałam się znowu zasnąć, kiedy drzwi zamknęły się z trzaskiem, powodując, że wrzasnęłam, a mój ból głowy wzrósł.
-Gdzie byłeś?- usiadłam i wpatrywałam się w Harry'ego, próbując ukryć mój dyskomfort.
-Tęskniłaś za mną?- uśmiechnął się, ukazując dołeczki. -Przyniosłem ci to.- przyniósł małą torbę z logo CVS. Zawierała Tylenol, butelkę wody i cukierki. Jako pierwsze wyciągnęłam leki.
-Skąd wiedziałeś, że potrzebuje tych rzeczy?
-Cóż, zeszłej nocy wypiłaś trochę za dużo.- zaczął. -Pamiętasz coś?
-Pamiętam niektóre rzeczy.- zaczęłam. Przygryzł wargę. -Ale większości, nie. Dlaczego pytasz?
-Zastanawiałem się tylko.- spojrzałam na niego pytająco, z nadzieją że nie powstrzyma się od powiedzenia mi czegoś. Mam nadzieje, że nie zrobiłam nic głupiego. -Wszystko dobrze? Potrzebujesz czegoś jeszcze? Jeśli chcesz mogę przygotować ci kąpiel.- zapytał i padł obok mnie na łóżko. Wymruczałam''Czuje się dobrze'' gdy pocierałam swoje czoło. -Wiesz, że nie robisz tego dobrze.
-Co?- chwycił moje ręce, umieszczając je na moich kolanach, przed umieszczeniem swoich ogromnych palców na mojej skroni, pozbywając się mojego bólu głowy. Prawie natychmiastowo czułam się mniej boleśnie. Powiedział mi abym się położyła i dalej masował moją głowę. Powoli zaczynałam odpływać w sen, a mój ból głowy prawie znikł.
Obudził mnie głęboki głos Harry'ego, ale nie mówił do mnie.
-Dlatego! Śpi.- stwierdził do telefonu. -Nie obudzę jej do tego.
-Obudzić mnie do czego?- musiałam go zaskoczyć, bo zawiesił się na chwile po tym jak się odezwałam.
-Erm, Catherine chce, żebym ci przekazał że twój samolot jutro wylatuje.- Jutro? Czuje się jakbym dopiero co tu przyleciała... -Więc chce żebyśmy poszli do Disneyland'u lub gdzieś dziś wieczorem zanim wyjedziesz.- przyłożył telefon do swojej ręki. -Jednak, nie musimy.
-Nie, jest w porządku. Chodźmy.- Nie czułam się już tak strasznie. Jak źle może być? Harry kiwnął i powiedział jej, że się zgadzam. Wkrótce byliśmy w drodze do Disneyland'u.
-Nie wiedziałem, że odlatujesz tak wcześnie.- wjechał na parking. Otoczył nas hałas parku rozrywki przez co mój ból głowy zaczął się odradzać. -Wszystko dobrze?
-Tak, możemy po prostu unikać wszystkiego co jest  szybkie?- skinął głową.
Kiedy weszliśmy przez bramę parku, wszystko było chaotyczne. Był tam tłum ludzi, nie wspominając o tym, że wszędzie byli paparazzi. Harry trzymał moją rękę, gdy przechodziliśmy wokół ludzi, od czasu do czasu zatrzymując się by zrobić zdjęcie z fanami. Skończyliśmy idąc na przejażdżkę filiżankami, a paparazzi byli tuż za nami. Cały czas rozmawialiśmy, po czym gdy powiedziałam Harry'emu że zawsze lubiłam filiżanki, poszliśmy jeszcze raz.
''Harry! Tutaj!'' ''Harry! Arianna!'' paparazzi przypomnieli mi dlaczego tutaj jesteśmy: dla rozgłosu. Owinęłam go ramionami w pasie i przycisnęłam swoje usta do jego, słysząc wiele pstryknięć aparatów. Harry umieścił swoją rękę na mojej twarzy, gdy przedłużał pocałunek. Kiedy odsunęłam się, jasne światła kamer całkowicie przywróciły mój ból głowy, ale nic nie powiedziałam. Harry przyciągnął mnie do kolejnego pocałunku, i kolejnego; wiem, że media będą przez to szaleć. Wsiedliśmy trzeci raz na filiżanki, po czym kontynuowaliśmy spacer po parku, ale nie zanim Harry zapytał się mnie czy wszystko dobrze.

poniedziałek, 28 października 2013

Chapter 15: Truth or Dare

-Wyzywam cię...-Liam wymyślał wyzwanie dla Niall'a. -Do zjedzenia dwóch łyżek ketchupu.- graliśmy w prawdę i wyzwanie. Niall i ja byliśmy najodważniejsi z grona. W kółko braliśmy wyzwanie. Wypiłam mojego czwartego szota i spojrzałam na Harrego, który nawet nie ruszył swojego pierwszego. Był skupiony na czymś od kiedy pojawiliśmy się w pokoju hotelowym Liam'a, ale nie mogłam dowiedzieć się na czym.
-Harry, prawda czy wyzwanie?- Niall wyrwał Harrego z zamyśleń.
-Erm, prawda.
-Czy chcesz pocałować kogoś z obecnych tutaj?- Liam zachichotał kiedy pytanie zostało zadane, tak jakby znał odpowiedź. Harry spojrzał w podłogę, rumieniąc się i nieco uśmiechając.
-Tak.- wokół przeszło parę śmiechów i okrzyków. Wzięłam kolejnego szota.
-Kogo?- oczy wszystkich były skupione na Harry'm
-Możesz zadać tylko jedno pytanie!- Harry zadowolony z własnej odpowiedzi, grał dalej. -Zayn, prawda czy wyzwanie.- Moje spojrzenie okrążyło pokój, kontrolując każdego w pomieszczeniu. Zastanawiałam się kogo Harry uważa za odpowiedniego do całowania. Była tam El, ale on patrzył na nią jak na siostrę. Była tam blond dziewczyna niedaleko radia, dziewczyna w kręconych włosach rozmawiająca z czerwonowłosą dziewczyną i wiele innych pięknych dziewczyn. Harry prawdopodobnie myślał o jednej z nich. Może to była...
-Arianna!- Louis starał się przyciągnąć moją uwagę. -Prawda czy wyzwanie?!
-Oh, wyzwanie.- uzupełniłam mój kieliszek i czekałam na mój los.
-Wyzywam cię- lekko się zaśmiał, strzelając spojrzenie Harry'emu. -żebyś pocałowała Niall'a.- Niall, który śmiał się i uzupełniał swój kieliszek, nie wydawał się przejmować moim wyzwaniem. Pieprzyć to, prawdopodobnie i tak nie będę tego pamiętać. Wypiłam mojego szota, który trochę palił moje gardło, zanim usiadłam obok Niall'a. Owinęłam ramiona wokół jego szyi, gdy jego owinęły się wokół moich bioder. Zamknął oczy, kiedy pochyliliśmy się do pocałunku. Smak alkoholu na jego ustach przypominał mi o tym jak dużo dziś wypiłam. Po paru sekundach odsunęłam się od niego, chcąc kontynuować grę. Harry szybko opróżnił swojego szota, kiedy wróciłam na swoje miejsce.
-Prawda czy wyzwanie, Liam.
-Wyzwanie.
-Wyzywam cię żebyś...- przerwałam na chwile by pomyśleć. -zadzwonił do kierownictwa i udawał że odchodzisz.- wszyscy śmiali się gdy Liam wybierał numer. Ogarnęła nas cisza, kiedy oznajmił wiadomość. Po tym jak się rozłączył wszyscy ryknęliśmy ze śmiechu.
Za oknem było coraz ciemniej i wkrótce wszyscy wyszli, jeden po drugim. W końcu przyszedł czas na mnie i Harry'ego. Gdy szliśmy potykałam się, czasami prawie upadając. Harry przytrzymywał mnie. Oczywiście przez to ile wypił był nienaruszony. Pokierował mnie z powrotem do naszego pokoju.
-Jesteś cała?- spytał Harry gdy runęłam na łóżko. -Chcesz wody, cokolwiek?- potrząsnęłam głową, starając się przetrzymać w środku wszystko co dziś wypiłam. -Prawdopodobnie powinnaś przebrać się w piżamę, wiesz.- Moje ręce niezdarnie próbowały zdjąć dżinsy, ale nie udało mi się to. Usłyszałam westchnięcie Harrego, ale tylko schowałam moją twarz w poduszkę, gotowa do spania. Poczułam jak podniósł kołdrę i przykrył mnie nią zanim zapadłam w sen.

Chapter 14: The Things You See in LA

-Kto to jest?- sięgnęłam po moją komórkę, ale Harry odmówił zwrotu. -Harry, oddaj to.
-Zaczekaj, rozmawiam.- oddalił się ode mnie, w pełni zaangażowany w jakąkolwiek treść, którą mówiła osoba na lini. -Tak, jest tutaj.- jego oczy spotkały moje i zaczął się śmiać, podając mi komórkę. -To twoja mama.
-Mamo?- wyszarpnęłam telefon od Harry'ego, dając mu rozdrażnione spojrzenie. -To ja. Przepraszam za tamto.
-Cześć Arianna.- przerwała. -Zadzwoniłam tylko po to by dowiedzieć się dlaczego moja córka była na każdym magazynie jaki widziałam przez cały miesiąc, ale Harry właśnie mi to wyjaśnił.- Co do cholery on powiedział? -Dlaczego mi nie powiedziałaś, że się z kimś spotykasz?
-Mamo, jesteśmy razem tylko od jakiś paru tygodni.- rzuciłam okiem na Harry'ego.-To nawet nie jest nic poważnego.
-Od paru tygodni! Więc dlaczego on odbiera twój telefon o dziesiątej wieczorem?!- Cholera. -Czy on śpi obok ciebie? Arianna, nie podoba mi się to. Co stało się z moją słodką małą...
-Mamo, on nie będzie spać ze mną. -Harry zaśmiał się ze mnie, jakby chciał żebym wpadła w kłopoty. -Mamo, mamy rezerwacje na kolacje, więc zadzwonię do ciebie później.- zanim mogła zaprotestować, rozłączyłam się. Wiem, że nie powinnam być tak nie miła dla mojej matki, ale gdybym tego nie zrobiła, ona w końcu przesłuchała by mnie i Harrego. -Widzisz co zrobiłeś?- obróciłam się do Harry'ego, który potrząsał
swoją głową i śmiał się.
-Co? Ona była miła!
-Może dla ciebie! Prawdopobnie myśli teraz, że jestem jakąś prostytutką.- Harry zaśmiał się mocniej. -O czym rozmawialiście?
-O niczym. Powiedziałem jej kim jestem, to wszystko.- Tak, jasn
e.
-Lepiej nim bądź- ostrzegłam.
-Tak jest, obiecuje! Jesteś gotowa do wyjścia?- wygładziłam sukienkę i skinęłam, próbując nie myśleć o tym co Harry mógł powiedzieć. Czarny samochód czekał na nas na zewnątrz. Kierowca wydawał się coraz bardziej zniecierpliwiony.
Po tym jak wsiedliśmy do samochodu, ''Call Me Maybe'' zaczęło lecieć w radu, powodując że Harry jęknął. Pogłośniłam głos, chichocząc, gdy Harry próbował wyglądać na złego. Po kilku sekundach, razem ze mną beztrosko tańczył w rytm muzyki. Tańczył jak kompletny palant. Od chwili kiedy piosenka się skończyła, oboje śmialiśmy się.Kierowca zmienił stacje na bardziej poważną, w której głównym tematem był ruch na drodze.
Harry i ja powiedzieliśmy parę żartów tu i tam. Na jego policzkach pojawiły się dołeczki kiedy tylko zaczął opowiadać zabawną historie którą kiedyś usłyszał. To miłe, po prostu spotykać się z nim. Żadnych kamer, tylko my. Wiem że to tylko parę minut dopóki będziemy w restauracji, ale teraz jest tak miło. Nasza rozmowa zamarła i ostatecznie po prostu siedzieliśmy w ciszy, nie licząc mężczyzny w radiu.
Harry przełamał cisze. Zawołał mnie żebym zobaczyła jakąś kobietę przez jego okno. Szybko zwróciłam się do niego, pochylając się do okna, by zobaczyć o czym mówił, ale nic nie zobaczyłam.
-Musiała zniknąć.- powiedział. -Przegapiłaś to.- wzruszyłam ramionami, gotowa by wrócić na swoją stronę kiedy ręka Harrego chwyciła moją.-Zaczekaj.- napotkałam się na niego, zostając tam gdzie byłam. Jego głowa zaczęła przybliżać się w kierunku mojej. Pochylił się, sprawiając, że nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Nasze oczy się spotkały, jego zielone tęczówki błyszczały, po czym spojrzał za mnie. -Tam jest!- zaczął chichotać, wskazując na kobietę ubraną w kostium hamburger'a, która biegła po chodniku.
To jest to co można zobaczyć w Los Angeles.

sobota, 26 października 2013

Chapter 13: Winners Don't Cheat

Pokój był zimny; z jakiegoś powodu ostatniej nocy ogrzewanie zostało wyłączone. Obudziłam się wcześnie, nawet przed wschodem słońca, by uświadomić sobie, że ramię Harrego było leniwie owinięte wokół mnie. Moje ciało było skulone pod jego, a moja twarz schowana była w jego nagiej klatce. Jego ciało promieniowało ciepłem, błyskawicznie mnie rozgrzewając. To było prawie przyjemne. Lekkie chrapanie zdradzało mi, że nadal śpi, więc spróbowałam uwolnić się z jego uścisku, bez obudzenia go by uniknąć dalszego wstydu. Na szczęście, jego ramiona były rozluźnione wokół mnie, sprawiając, że było to proste. Tak szybko jak to zrobiłam poruszył się trochę, ale nie obudził.
Chwyciłam moją walizkę i udałam się do łazienki zanim zrozumiałam że drzwi za mną nie zamykają się. Cicho, przemknęłam się z powrotem do łóżka by mieć pewność, że Harry naprawdę śpi, po czym udałam się pod prysznic. Woda była gorąca i parna. Mój prysznic był tak szybki jak tylko mogłam to zrobić; Harry mógł wejść w każdej minucie. Gdy już miałam ręcznik ciasno owinięty wokół mnie, drzwi otworzyły się. Harry stanął w drzwiach, tępo się we mnie wpatrując.
-Harry!- trzymałam mocno ręcznik. -Wynoś się!
-Ale ja muszę...- wskazałam w kierunku wyjścia. -Ale ja muszę siku!
-Harry, daj mi tylko dziesięć minut.
-Dziesięć minut?! Nie umiem wstrzymywać tego tak długo!
-Kurwa, jestem w połowie naga i jest tu zimno! Zamarzam!- uśmiechnął się kiedy powiedziałam ''naga''. Co za idiota. -Harry, poważnie, muszę się przebrać.
-Z całą pewnością możesz się przebrać kiedy ja tu jestem.- Cholera nie. -Nie wyjdę dopóki nie skorzystam z toalety.
-Dobra.- drżącym krokiem wróciłam do pokoju, czekając aż Harry opuści łazienkę. Kiedy wrócił, piętnaście minut później, z jego włosów ciekła woda, a wokół bioder miał owinięty ręcznik.
-W porządku, możesz teraz tam wrócić.- przecisnęłam się obok niego, udając się do toalety z nadzieją na złapanie trochę ciepła. Stanęłam w dusznym pomieszczeniu, a następnie ubrałam się w dresy i koszulkę.
Kiedy skończyłam, ostrożnie wróciłam do pokoju Harrego, mając nadzieje, że znajdę go tam ubranego. Był. Spojrzał na mnie ze swojego miejsca na łóżku, lustrując mnie od góry do dołu.
-Idziesz tak na plaże?- Cholera, zapomniałam o tym.
-Oh, racja, kiedy my dokładnie tam idziemy?
-Cóż, powiedziałem Louis'owi, że będziemy tam za dziesięć minut, ale jeżeli potrzebujesz więcej czasu, mogę do niego oddzwonić...
-Nie.- skierowałam się w kierunku łazienki. -Będę gotowa w minute.- wsunęłam na siebie mój ulubiony, różowy jednoczęściowy strój kąpielowy i prawie założyłam już szorty i top kiedy coś zauważyłam. Dziura po prawej stronie stroju. Nie jest duża, ale jest zdecydowanie zauważalna. Osoba doskonała nigdy by tego nie założyła. Westchnęłam, wzięłam go i spakowałam z powrotem do mojej walizki, wyciągając jedyny inny strój, który zabrałam; zbyt odkrywające bikini. To nie tak, że był brzydki, po prostu nigdy nawet go nie założyłam. Nie można go nosić bez porównywania mojego ciała do każdego innego. Przynajmniej teraz mogę nosić kolczyk w pępku. Wsunęłam się w bikini, następnie założyłam srebrny kolczyk oraz wskoczyłam w moje szorty i top. Pędem wróciłam do Harrego i w końcu mogliśmy wyjść.
Zobaczyliśmy Eleanor i Louis'a tak szybko gdy tylko weszliśmy na gorący piasek. Ciepło światła słonecznego wokół mnie, już zdążyło spowodować, że zaczęłam się pocić. El była ubrana w wysokie, kwiatowe i wyprofilowane bikini, a Louis miał na sobie niebieski kąpielówki. Gdy byliśmy już wszyscy razem, Eleanor zaproponowała Harry'emu i mnie by zanurzyć się w wodzie dla ochłodzenia. Harry skinął głową i tak po prostu, zaczął ściągać swoją koszulkę. Z wahaniem ściągnęłam moje szorty i top, szybko rzucając je obok.
-Nie wiedziałem, że masz przebity pępek.- Harry patrzył na mój nagi brzuch przez co najmniej minute. -Powinienem przebić swój- zażartował.
Eleanor i Louis czekali na plaży gdy my zanurzaliśmy głowy pod wodą, ochładzając się. Harry zauważył kilku paparazzi, więc staraliśmy się zbliżać do siebie bardziej. Gdy wyszliśmy z oceanu, kierując się do Louis'a i El, Harry przyciągnął mnie bliżej kładąc swoją dużą dłoń na moim biodrze.
Po krótkiej rozmowie, Eleanor zażądała gry dwóch na dwóch w siatkówkę. Przegrani będą musieli kupić napoje. Zgodziłam się, żałując że to zrobiłam, bo jestem okropna w sporcie. Harry też się zgodził i wkrótce mieliśmy już pierwszy serw, który wykonywała El. Ostatecznie był remis, obie drużyny potrzebowały tylko jednego punktu do wygranej. Piłka, którą miał zaraz serwować Louis była wysoko, gdy on był gotowy do uderzenia jej. Można powiedzieć, że będzie leciała wysoko nad naszymi głowami. Może nawet zdobyć dla nich zwycięski punkt. Obróciłam moją twarz w kierunku gdzie stał Harry, tylko po to by go tam nie znaleźć. Zamiast tego był tuż za mną. Położył dłonie na moich udach i uniósł mnie wysoko nad ziemie. Nie miałam nawet czasu na zakłopotanie; piłka leciała prosto na mnie, prawie wprawiając mnie w panike, ale przebiłam ją przez siatkę, nie dając El lub Louis'owi wystarczająco dużo czasu na dotarcie do niej.
-Wygraliśmy!- Harry zaczął biegać wokół siatki, ciągle mnie nosząc. -Przegraliście, a my wygraliśmy!
-To nie sprawiedliwe!- zaprotestował Louis. -Oszukiwaliście!
-Zwycięzcy nie oszukują!- Harry postawił mnie na podłodze. -A my wygraliśmy!- Louis wywrócił oczami. Technicznie, oszukiwaliśmy. -A wy przegraliście!- Eleanor zachichotała gdy Harry tańczył wokół Louis'a. -Chce Sprite, dziękuje. Arianna?
-Um, poprosze tylko lemoniade.- Louis skinął głową, po czym poszedł z El w kierunku małego stoiska z napojami.
-Nie wiedziałem, że umiesz grać w siatkówke.- Harry uśmiechnął się głupkowato, gdy zniknęli.
-Rzeczywiście, nie umiem.- zaśmiałam się.

Chapter 12: Dibs on Bed!

Nałożyłam puder na swoją twarz, chcąc ukryć wszystkie niedoskonałości, które mogłam mieć. Dziś wieczorem ma się odbyć swego rodzaju spotkanie dla mnie i Harry'ego, więc nie mogę pokazać żadnych wad. Moje paznokcie były wypielęgnowane, a moje włosy były zrobione profesjonalnie dla tej okazji; mam zamiar wyglądać dziś nieskazitelnie lub w ostateczności przekonać ludzi, żeby myśleli że taka jestem.
Byłam w samolocie lecącym do Los Angeles na parę koncertów, więc spędzę parę nocy w hotelu Harry'ego. Przypuszczam, że Harry będzie na mnie czekać na lotnisku, które z pewnością przyciągnie paparazzi. Samolot zaczynał schodzić do lądowania, a stewardesa przypominała wszystkim, aby zostać zapiętym do czasu aż bezpiecznie wylądujemy.
Kiedy już dostaliśmy pozwolenie na opuszczenie samolotu, zgarnęłam mój bagaż podręczny i znalazłam drogę, by w końcu dostać się do hali przylotów. Zauważyłam Harry'ego, który ukazywał swoje dołeczki. Było tam więcej paparazzi niż się tego spodziewałam; aparaty błyskały w każdym kierunku. Kiedy Harry mnie zauważył zaczął biec w moim kierunku, rozpychając się łokciami. Otoczył mnie w uścisku, podnosząc mnie z podłogi co spowodowało, że wypuściłam swój bagaż. Poczułam rumieńce wkradające się na moje policzki, ale zignorowałam to, próbując udawać, że za nim tęskniłam. Moje ramiona owinęły się wokół jego szyi, gdy jego ściskały moją talie.
-Harry- wyszeptałam poważnie do jego ucha. -Dusisz mnie.- zaśmiał się w moją szyje, gdzie była ukryta jego twarz i zignorował mnie. -Harry!
-Ja po prostu tak, tak bardzo się za tobą stęskniłem, kochanie.- zaśmiał się, gdy jego ramiona praktycznie zmiażdżyły mnie. Dobra. Ścisnęłam mój uchwyt na jego szyi, dusząc go tym trochę. Zakaszlał i rozluźnił swój uścisk. -Dobrze, dobrze.- gdy postawił mnie z powrotem na ziemi, poprawiłam moją koszule, po czym chwyciłam dłoń Harry'ego. Ochroniarz Harrego wziął mój bagaż. -Jesteś gotowa na koncert?
-Aktualnie, jestem trochę zmęczona.- wymusiłam uśmiech gdy szliśmy, mając nadzieje, że paparazzi to złapali. -Czy mogę być w twojej garderobie lub gdzieś indziej do momentu aż koncert się skończy?
-Właściwie- zaczął, -Myślę, że Catherine chciałaby, żebyś siedziała dziś na widowni.- jego ręka puściła moją i wróciła do mojej talii. -Myślę, że mam śpiewać w twoim kierunku.- paparazzi podążali za nami do auta Harry'ego, sprawiając, że opuszczenie lotniska było prawie niemożliwe. Czekałam aż wsiedliśmy, by wyciągnąć moje lusterko i jeszcze raz sprawdzić mój makijaż. Musze wyglądać idealnie. Harry spojrzał na mnie i zaśmiał się. -Wyglądasz dobrze, wiesz o tym.
Samochód zaparkował na zarezerwowanym miejscu Harry'ego, a my wysiedliśmy. Mężczyzna zaprowadził nas do środka, po czym odprowadził mnie na moje miejsce na widowni. Wkrótce, światła przyciemniły się. Fanka obok mnie uświadomiła sobie, że jestem dziewczyną Harrego i spytała o zdjęcie, przyciągając także uwagę od innych fanów. Obdarzyłam ich wszystkimi moim najszerszym uśmiechem i grzecznie z nimi porozmawiałam aż chłopcy weszli na scenę.
Podczas pierwszych kilku piosenek, wydawało się jakby Harry zapomniał o poleceniu patrzenia na mnie podczas piosenek. Po krótkiej przerwie, jakkolwiek, jego pamięć pojawiła się całkowicie odświeżona, co znaczyło, że Catherine mu przypomniała.
Kiedy chłopcy doszli do ''Back for You'', Harry ledwo łamał za mną kontakt wzrokowy. Dziewczyny wokół mnie piszczały, kiedy wskazał w naszym kierunku. Wszystkie myślały, że piosenka jest dedykowana im. ''Rock Me'' była jedną z ich następnych piosenek, a Harry zrobił z niej najbardziej żenującą piosenkę tego wieczora. Podczas refrenu, patrzył prosto na mnie i zrobił parę bardzo niezgrabnych ''ruchów tanecznych'' rycząc ze śmiechu kiedy strzeliłam mu gniewne spojrzenie i potrząsnęłam głową. Nie zakończył tego, choć, o nie. Zrobił poniżający dzióbek do mnie podczas ''Kiss You''.
Kiedy koncert dobiegł końca, poszłam za kulisy, ale oczywiście nie bez pożegnania się z kochanymi fanami, których spotkałam. Gdy szłam w kierunku Harry'ego, on rozmawiał z Liam'em i Louis'em. Liam skończył cokolwiek mówił i skierował się do swojej garderoby, zostawiając nas z Louis'em. Harry spojrzał na mnie, najwyraźniej rozbawiony z siebie.
-Podobał ci się mój taniec?- zaśmiał się. -Podczas ''Rock Me''?- Louis zachichotał, prawdopodobnie przypominając sobie jak zażenowanie wyglądałam. Poczułam jak moje policzki stają się cieplejsze przez skrępowanie. -Spójrz na nią! Rumieni się!- moja twarz stała się tylko cieplejsza.
-Louis!- to Eleanor. Dzięki Bogu. Powoli szła w naszym kierunku, mówiąc szybkie ''hej'' do mnie i Harrego. -Pytałeś ich?
-Oh, racja.- Louis zaczął. -Czy wy dwoje chcecie pójść jutro z nami na plaże?- spojrzał na mnie i Harrego.-Jakby na podwójną randkę?
-Cóż, nic wtedy nie robimy .- Oczy Harrego spotkały się z moimi. -Co o tym myślisz?- kiwnęłam głową.
-A więc randka!- pożegnaliśmy się, a Louis i Eleanor poszli w kierunku wyjścia, rozmawiając o koncercie. Harry wyprowadził mnie z budynku. Szybko znaleźliśmy się w samochodzie w drodze do hotelu.
W hotelu, kiedy mineliśmy stado czekających na nas paparazzi, rozejrzałam się po pokoju. Jest tylko jedno łóżko.
-Pierwsza na łóżku!- praktycznie krzyknęłam, mając pewność że mnie słyszał. On tylko się zaśmiał.
Mój bagaż był już w pokoju. Natychmiast rozpakowałam moja torbe, szukając jakiejś pidżamy i mojej szczoteczki do zębów. Kiedy je znalazłam, poszłam do toalety by przygotować się do spania. Gdy wróciłam zobaczyłam, że Harry też się przebrał. Jeśli można to tak nazwać. Wszystko co miał na sobie to szorty. Nie koszula, tylko szorty.
-Zamierzasz założyć coś jeszcze na to czy...?
-Co?- spojrzał w dół na swoją gołą klatke. -Tu jest gorąco.- wywróciłam oczami. Ruszył się ze swojego miejsca i wszedł do łazienki, prawdopodobnie by umyć zęby. Tak szybko jak Harry zniknął, wskoczyłam na łóżko, tak z przyzwyczajenia.
Akurat gdy zapadłam w sen, poczułam że łóżko ugięło się, po czym kordła zastała uniesiona. Harry będzie ze mną w łóżku!
-Co ty do cholery robisz?- usiadłam.
-Erm, idę spać?- wyłączył światło.
-Nie, tutaj nie będziesz spać!- próbowałam zepchnąć go z łóżka, ale nie ustępował. -Byłam tu pierwsza!
-Racja, przepraszam.- przerwał. -Jeśli chcesz mogę spać na podłodze.- Cholera. On wie, że nie mogę mu na to pozwolić.
-Nie, możesz zostać.- westchnęłam. -Znaczy, tak myślę.
-Dobrze.- mogłam usłyszeć jak szeroko się uśmiecha, gdy poruszyłam się daleko na lewą stronę łóżka, próbując uniknąć z nim kontaktu. -Dobranoc.

wtorek, 22 października 2013

Chapter 11: What's the Snoop?

-Nie obchodzi mnie to, Arianna.- głos Catherine był surowy. W końcu zdobyłam się na tyle odwagi by odebrać telefon, trzy dni po tweet'cie, który wciąż był błędem. Rozmawiałyśmy już od trzech minut o tym, że powinnam pomyśleć zanim zacznę działać. - To o czym naprawdę potrzebujesz przemyśleć to to...
-Moje mieszkanie jest w ogniu! Musze lecieć!
-Ładna próba. To co naprawdę musisz przemyśleć to fakt, że fan dla którego byłaś nie miła może przestać kupywać nasze towary przez twój mały wybuch. Wiesz jak...
-Fan?! Miała całe pieprzone konto poświęcone wysyłaniem swojej nienawiści do Harrego!- Ona, kurwa nie może być poważna. -Kurwa, czy to wszystko czym się przejmujesz? Jak dużo pieniędzy możesz zarobić na tej suce? Masz w dupie Harrego?
-Oczywiście, przejmuje się Harry'm, ale na koniec dnia, Arianna, nawet ty zarabiasz co tydzień na tym biznesie. Harry może zadbać o siebie sam. Nie chce żebyś kiedykolwiek pisała nieodpowiednie rzeczy.- Nieodpowiednie? Napisałam 'suka'. Gdybym dalej się z nią sprzeczała spowodowało by to tylko problemy, więc wymruczałam grzeczną odpowiedź i rozłączyłam się. Czas na mojej komórce z jakiegoś powodu mijał szybko. 21:30. Zmarnowałam mój cały dzień przez nic nie robienie.
Mój żołądek zaburczał, przypominając mi że nie jadłam jeszcze obiadu. Doczłapałam się do kuchni i ruszyłam do lodówki, by nic nie znaleźć. Zgaduje, że to już czas by pójść do sklepu.
Drzwi od auta uderzyłam mocniej, niż się tego spodziewałam, powodując, że podskoczyłam kiedy szłam w kierunku Walmart. Kiedy byłam w środku, od razu skierowałam się prosto do sekcji z mrożonkami. Pizza, lody, telewizyjne obiady, nazwijcie to jak chcecie, wszystko to wylądowało w moim koszyku. Wtedy, poszłam w kierunku sekcji z przekąskami, gdzie starałam się zdecydować pomiędzy Hot Cheetos i Cheese Balls. Dlaczego nie wsiąść obu? Kiedy mój koszyk był prawie pełny z wystarczającą ilością jedzenia by wykarmić całą rodzinę, zadecydowałam, że to już czas by pójść do kasy.
Gdy szłam w stronę kasjerów, ignorując parę osądzających spojrzeń, przeszłam obok stoiska z czasopismami. Zauważyłam znajomą twarz na kilku okładkach. Chwileczkę. To była moja twarz. Moje ciało zesztywniało. Wróciłam do stoiska i spojrzałam w kierunku czasopism. Większość z tych skandali celebrytów, jedna miała mnie i Harrego na okładce. Jeden tytuł brzmiał ''Harianna i PDA'' , a inny ''Czy Harry spotyka się ze złą dziewczyną?'' Wow. Zgarnęłam wszystko ze sobą na pierwszej stronie i wrzuciłam do koszyka.
Po zapłaceniu skandaliczną kwotę pieniędzy za moje rzeczy, spakowałam wszystko do mojego samochodu i pojechałam do domu. Kiedy byłam już w środku mojego mieszkania, włożyłam do piekarnika średnią pizze, zagarnęłam lody i łyżkę, po czym poszłam do mojej sypialni. Magazyny były rozłożone na łóżku.
Moja dłoń skierowała się do czasopisma z tytułem ''Czy Arianna oszukuje?''. Tak szybko jak otworzyłam strone tej historii, zaczęłam się śmiać. Osoba z którą myślą, że oszukuje jest Chris. Musieli zdobyć jego zdjęcie kiedy zatrzymał się na chwilę by podnieść klucze od mieszkania, które spadły Cassidy. Byli poza moim mieszkaniem? Jednak czytam co oni mówią. Jak ludzie mogą uwierzyć w te głupstwa?
Następna, którą wzięłam ''Harianna: Najsłodsza para w historii!''. W środku znajdowały się nasze zdjęcia: rozmowa, trzywanie się za ręce, granie w gry na karnawale. Artykuł wspominał jak słodki był nasz pocałunek na pokazie mody. Przynajmniej ktoś naprawdę mnie lubi. Wzięłam olbrzymią łyżkę lodów i wytarłam moją twarz zanim złapałam ''Spacer wstydu Harrego''.
Artykuł wspominał noc, którą Harry spędził u mnie i jego wyjście z mojego mieszkania następnego poranka w tych samych ciuchach co poprzedniej nocy. Oni ''zastanawiali się'' co robiliśmy i komentowali to, że Harry wyjeżdża w trasę na okres trzech miesięcy. Mało wiedzą, naprawdę nie robiliśmy nic. Przeszłam do następnego artykułu, nie bardzo przyciągając uwagi do niczego, dopóki nie zauważyłam jednego konkretnego zdania.
''By być sprawiedliwym, Arianna zapewne też miała swoj udział w ''spacerze''. Swój udział w spacerze? Czy oni właśnie nazwali mnie dziwką? Wzięłam kolejną ogromną porcje lodów i czytałam dalej. ''Jej strój w parku był trochę odsłaniający.'' Byłam ubrana w dżinsy capris i czarny top tank! ''I nie wahała się pocałować Harrego podczas publicznej imprezy kilka tygodni temu, gdy byli w pierwszym rzędzie!'' To on pocałował mnie! Zamknęłam magazyn i spojrzałam w dół na moje prawie puste pudełko lodów.
Dokładnie wtedy gdy wzięłam ostatnią łyżkę lodów, piekarnik zadźwięczał. Pizza jest gotowa. Ruszyłam do kuchni i wyjęłam mój obiad. Pokroiłam go i przyniosłam dwa kawałki do mojego pokoju. Następną rzeczą, którą przeczytałam było ''Dziewczyna Harrego: idealna czy nie?'' Nikt nie jest idealny. Gdy czytałam artykuł, zauważyłam że wskazuje on na moją każdą pojedynczą wadę. Później skomentowali to w co się ubieram, jak się zachowuje i nawet moje pieprzone włosy. Doszli do wniosku, że nie, nie jestem doskonała. Może to dlatego fani mnie nie lubią, mam za dużo wad.
Jeżeli chcą perfekcji, dobrze. Dam im perfekcje.

poniedziałek, 21 października 2013

Chapter 10: @AriannaBrooks_

Leżałam rozłożona na łóżku, otwierając Twitter'a na laptopie. Wpisałam email i hasło, które dostałam na początku tygodnia. Pierwszą rzeczą którą zauważyła było to, że ktoś do mnie tweet'nął.
''@AriannaBrooks_: Tęsknie za Harrym :('' Nie pamiętam żebym to napisała.
''@Harry_Styles: Też za tobą tęsknie kochanie :( xx @AriannaBrooks_'' To prawdopodobnie nie był nawet on. Spojrzałam no moje wzmianki; było ich tysiące. Większość z nich była pełna nienawiści, ale było też parę naprawdę słodkich. Zaobserwowałam kilku z moich zwolenników, po czym spróbowałam się wylogować, ale nie mogłam. Chciałam przeczytać co oni wszyscy o mnie myślą. Jedna dziewczyna skomentowała zdjęcie Harrego i mnie w parku ''Wow Harry, jesteś zdegradowany.'', a inna napisała jak bardzo mną gardzi.
Zwykle nie pozwalam takim małym rzeczą mnie zasmucić, ale tego wszystkiego było trochę za dużo. Moje oczy zaczęły piec, gdy przeczytałam więcej. ''Arianna jest ubrana jak dziwka. Założę się, że Harry płaci jej za godzinę.'' Cholera. ''Chodzący kościotrup.'' Obraz zaczął mi się rozmazywać i poczułam ciepło na mojej twarzy. Normalnie po prostu ignorowała bym te tweet'y i powróciła do mojego dnia, ale dziś było inaczej. Chciałam wiedzieć co o mnie mówią. Chciałam wiedzieć czy oni naprawdę mnie nienawidzą. Nienawidzą. Zauważyłam, że kilka ludzi skomentowało zdjęcie mnie i Harrego z pokazu mody. ''Ona wygląda jak clown.'' ''Ugh, kto by to dotknął?'' Wszystkie te okrutne komentarze są skierowane na mnie. Każdy pojedyńczy komentarz, który czytałam wbijał mi nóż w serce. Łzy spłynęły mi po  policzkach kiedy czytałam więcej, wiedząc, że nie mogę zrobić niczego by to zatrzymać. Chciałabym mieć teraz przy sobie Cassie. ''Arianna? Ew.'' ''Harry mógłby wybrać O WIELE lepszą.'' ''Nikt cie tu nie chce, odpuść.''
Wytarłam zapłakane policzki rękawem mojej bluzy, nie mogąc przeczytać już nic więcej. Gdy miałam już zamknąć kartę, jeden tweet w szczególności się wyróżniał. ''Mogła wybrać lepiej. On ma okropną osobowość. Co ona w nim widzi?'' Kliknęłam na jej konto. Okazało się, że jest to strona anty-Harry. Gdy przewijałam w dół tweet'ów dziewczyny, zauważyłam że większość z nich jest miła dla innych chłopców. Te niegrzeczne są skierowane do Harrego. Co za suka, Harry nie jest nawet zbliżony do żadnej z rzeczy, które napisała. Jeżeli któryś z prawdziwych fanów zobaczy te tweet'y to te konto będzie zablokowane. Wpadł mi do głowy pomysł, ale prawdobodobnie dostane za niego ochrzan.
Do cholery, dlaczego nie?
Powróciłam do pierwszego tweet'a, którego od niej zobaczyłam i zaczęłam pisać moją odpowiedź.
''ON jest jednym z osób z okropną osobowością? Sprawdź sama, suko. :) xx'' Po tym zadowolona z siebie, wylogowałam się. To tylko kwestia czasu, zanim dostanę telefon od różnych ludzi z kierownictwa, których i tak ignoruje. Oni tylko nakrzyczą na mnie za bycie nie miłą dla fanów. Myślę, że nie ma mowy żebym nie broniła Harry'ego. Jeżeli bym ich ignorowała, nie wpadłabym w kłopoty, prawda?

sobota, 19 października 2013

Chapter 9: ''Pick a Movie''

Na zewnątrz czekał na mnie samochód. Złapałam moją torebkę i wybiegłam w kierunku pojazdu. Byłam zaskoczona, gdy nie zobaczyłam w nim Harrego. Prawdopodobnie już tam jest. Kiedy dotarliśmy do centrum rozrywki, koncert już się rozpoczął. Moje drzwi prawie natychmiastowo otworzyły się, a ja zostałam eksportowana za kulisy. Chłopcy mówili do kilku fanów bardzo podekscytowani, dopóki nie powiedzieli, aby wszystko ustawić. Catherine zaczęła iść dumnym krokiem w moim kierunku, stojącej przy drzwiach jak zagubiony pies. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w kierunku garderoby Harry'ego.
-Lepiej udawaj smutną, że to twoja ostatnie ''randka'' z Harry'm przed resztą trasy, w przeciwny razie...- ostrzegła mnie. -Skoro o tym mowa, zapomniałam ci powiedzieć, że Harry zamierza spędzić dziś noc w twoim domu.- Co?! Ona musi żartować. -Media to wezmą; Harry opuści twoje mieszkanie jutro rano. To on wpadł na ten pomysł. Nigdy bym o tym nie pomyślała.- Wepchnęła mnie do środka pustego pomieszczenia, zanim zdążyłam zaprotestować, i zostawiła mnie tam. Chwile później wszedł Harry.
-Co ty zrobiłeś?- spojrzałam na niego, czekając na odpowiedź, ale uzyskałam tylko zmieszane spojrzenie. -Nadal śpisz?- zaśmiał się.
-Zaproponowałem to jako żart,- zaśmiał się, -ale Catherine wzięła go na poważnie. Nawet nazwała mnie geniuszem.- wywróciłam oczami. Już widzę te nagłówki na wszystkich gazetach w kraju: Harry i jego dziewczyna mieli pożegnalne przyjęcie (w jej mieszkaniu!), Harry coś zapamięta z tej trasy, ''Harianna'' wkracza na następny poziom. -Arianna?- powiedział coś, wyciągając mnie z oszołomienia. Zwróciłam moją uwagę na niego, czekając. -Będzie dobrze. Naprawdę musimy sprzedać ten związek, w porządku?- kiwnęłam głową na znak zgody. Mężczyzna zapukał do drzwi i krzyknął ''pięć'', powodując, że Harry przeprosił mnie i wyszedł. Usiadłam na kanapie i otworzyłam Tumblr'a na moim telefonie. Zanim zdążyłam się zorientować, koncert się skończył, a Harry wrócił do pokoju. -Chodź, musimy iść.
Tak szybko jak weszłam do auta Harrego, okrążyło nas mnóstwo fanów. Parę poprosiło o zdjęcie z Harry'm, zanim poszliśmy; parę o autografy. Gdy byliśmy już na parkingu obok mojego bloku, otworzyłam drzwi zanim Harry mógł to zrobić. Podążał za mną do mojego mieszkania i poczuł się jak u siebie, gdy tylko weszliśmy.
-Co chcesz robić?- rozejrzał się po salonie, po czym podszedł do mojego telewizora. -Chcesz obejrzeć film?
-Obecnie, chce iść do łóżka.- wzruszyłam ramionami. -Ale ty możesz obejrzeć cokolwiek chcesz.- zaczęłam iść w kierunku przedpokoju, starając się uniknąć dwóch godzin niezręcznej ciszy.
-Nie, powinnaś zostać. Wybierz film.- jego ręka otoczyła moją zanim wyszłam. -Proszę?- westchnęłam. Wzięłam pierwszy film, który zobaczyłam i włożyłam płytę do odtwarzacza DVD, nie zdając sobie sprawy, że to ten ze strasznych. To nie tak, że nie lubię strasznych filmów, po prostu jestem okropną osobą do oglądania ich z kimś. Harry wyłączył światło i usiadł na podłodze, pozwalając mi usiąść na kanapie. Po około dwudziestu minutach filmu, byłam już ukryta za poduszką, którą obejmowałam mocniej z każdym słowem wypowiedzianym przez bohaterów. Nawet nie zauważyłam, że Harry wstał i usiadł obok mnie. -Wszystko w porządku?- krzyk opuścił moje usta tak szybko jak usłyszałam głos Harrego i zobaczyłam jego mroczną postać obok mnie. Śmiał się od dobrej minuty. -Oczywiście jesteś przerażona. Jeśli chcesz możemy oglądnąć coś innego?
-Nie, to jest w porządku.-zwróciłam moje skupienie z powrotem na film. Minęło kilka sekund i znów odwróciłam się na widok małej pełzającej dziewczynki. Harry też odwrócił się od filmu, w moim kierunku. Rumieńce wkradły się na jego policzki, gdy zobaczyłam, że on też jest przestraszony. Miałam zamiar zaśmiać się z tego że jest mięczakiem, ale wyglądało na to, że Harry pochylał się w moim kierunku. On nie może, wokół nie ma żadnych kamer. Właśnie wtedy, odcięli prąd, to prawdopodobnie awaria zasilania, powodująca, że krzyknęłam, a Harry podskoczył. -Przypuszczam, że to czas do spania.- zaśmiałam się, próbując wstać- Dobranoc.
-Tak, dobranoc.- błądziłam po przedpokoju by znaleźć drzwi od mojej sypialni, po czym je zamknęłam.
Czy on zamierzał mnie pocałować?






Dziękuje wszystkim za komentarze :*

wtorek, 15 października 2013

Chapter 8: Hands

Czułam zapach kwiatów i skoszonej trawy, gdy szliśmy przez park. Paparazzi podążali za nami jak sępy. Podczas spaceru nasze ręce były za sobą splecione. Ręka Harrego sporadycznie ściskała moją.
-Masz naprawde małe ręce.- zaśmiał się, przyciągając moją rękę tak, aby ją zbadać.
-Nie mam.- szarpnęłam moją rękę z powrotem, wkładając ją do kieszeni. -Po prostu twoja jest ogromna.- uśmiechnął się, potrząsając swoją głową, gdy światła wokół nas zaczęły migać. Teraz paparazzi zwykle byli wszędzie gdzie poszliśmy; mam przeczucia, że kierownictwo płaci im, aby byli tam gdzie my; co ma sens. W miarę gdy zbliżaliśmy się do małego stawu, Harry umieścił swoją dużą dłoń na mojej tali, lekko ściskając, powodując, że podskoczyłam.
-Masz łaskotki?- podekscytowanie wypełniło jego oczy i mogłam przewidzieć co stanie się dalej. Pokiwałam przecząco głową, ale on lekko ścisnął mój bok, powodując, że krzyknęłam. Kiedy spróbował ponownie, trzepnęłam jego rękę, strzelając mu rozdrażnione spojrzenie. -Przepraszam, chciałem tylko sprawdzić.- zaśmiał się, wciąż trzymając swoją rękę na mojej talii. Raz po raz zacieśniał swój uchwyt, powodując moje wyrwanie się z jego uścisku po czym patrzenie się na niego gniewnie. Kontynuowaliśmy nasz spacer, podczas gdy ja skarżyłam się na moje bolące stopy. Harry jęknął i powiedział, że będziemy jeszcze tylko troszkę.
Po tym jak odwiedziliśmy mały staw w pobliżu lasu, Harry wreszcie zasugerował powrót, choć nie jestem pewna, gdzie mamy iść. Oczywiście, Harry też nie wiedział, bo krążyliśmy cały czas wokół tej samej grupy drzew.
-Dlaczego nie możemy po prostu spytać kogoś gdzie mamy iść?
-Bo wiem, gdzie idę.- wskazał na przód. -Widzisz? Tuż za miejscem tam jest, erm, niedaleko do miejsca gdzie mamy wracać...- przewróciłam oczami. Zgubiliśmy się. Słońce zaczęło zachodzić, a my jakimś sposobem byliśmy bardziej zgubieni niż wcześniej. Paparazzi nie było już wokół nas. -Prawie jesteśmy...
-Harry, po prostu zadzwoń do kogoś.- tylko potrząsnął głową, zapewniając mnie, że wie gdzie jesteśmy. -Dobra.- wyciągnęłam mój telefon i włączyłam nawigacje. W parę sekund, zaczęłam prowadzić Harrego w odpowiednim kierunku, ignorując jego protesty.
-Wiedziałem gdzie jesteśmy.- jego głęboki głos zaskoczył mnie po kilku minutach ciszy. -Nie musiałaś tego robić.
-Przepraszam- zaśmiałam się. -Też nie trzeba było mnie szczypać.
-Trafiłaś.
Zobaczyliśmy tłum paparazzi, przy wejściu do parku, czekających na nasz powrót. Nagle ręka Harrego zjechała z mojej talii na tyłek. Wybaczam ci. Poczułam ciepło powstające na moich policzkach. Spojrzałam na twarz Harrego, próżny z jego słynnym bezczelnym uśmiechem.
-Nie kładź tam rąk, Styles.- powiedziałam, kiedy byliśmy blisko paparazzi. Jego ręka wróciła do mojej talii, wypełniając mnie ulgą. Zadowolenie na jego twarzy zastąpiło poważne spojrzenie, jego brwi zacisnęły się gdy mineliśmy błyskające kamery i stworzyliśmy swoją drogę do jego samochodu. Droga do domu była niezręczna i cicha.

niedziela, 13 października 2013

Chapter 7: For the Media

Buzz. Buzz.
Jeszcze raz odświeżyłam tumblr'a zanim sprawdziłam mój telefon. ''Pół-oficjalna randka dziś wieczorem o 7. Twój strój zostanie dostarczony do twojego mieszkania. -Catherine.'' Mam parę godzin, żeby doprowadzić siebie do porządku, więc dalej przewijałam mój pulpit. Minuty zamieniły się w godziny, a wkrótce rozniosło się pukanie do drzwi. Doczołgałam się do drzwi, po czym otworzyłam je i zobaczyłam śliczną blondynkę.
-Musisz być Arianna.- uśmiechnęła się. -Catherine wysłała mnie żebym przygotowała cię na twoją randkę. Jestem Lou.- Jasna cholera, Lou Teasdale zamierza zrobić mi makijaż. Odwzajemniłam uśmiech i wpuściłam ją do środka, starając się nie wyglądać na bardzo podekscytowaną.
-Nie wiedziałam, że przyjdziesz tak wcześnie.- Spojrzałam w dół na swoje ubrania. Szorty i stary top. Nie wspominając o tym, że moje włosy przypominały mopa. -Prawdopodobnie wyglądam teraz jak bezdomny.- zaśmiała się i potrząsnęła głową.
-Widziałam o wiele gorszych, zaufaj mi.- zachichotała. -Może wskoczysz pod prysznic, a kiedy wyjdziesz zaczniemy?- kiwnęłam głową i przeprosiłam, zanim poszłam do łazienki.
Gdy wróciłam do salonu, zostałam zaprowadzona na kanapę, gdzie Lou zaczęła nakładać puder na moją twarz. Dodała maskarę i inne rzeczy, które nie mogłam nawet wymówić, ale naprawdę martwiło mnie to co na sobie miałam. Kiedy mój makijaż był skończony, Lou myślała chwilę co zrobić z moimi włosami. Zadecydowała, że zepnie je i w ciągu kilku minut, mogłam zobaczyć mój strój. Byłam ubrana w elegancką niebieską sukienkę, która sięgała mi do połowy uda i w pasujące do niej obcasy. Po tym jak Lou mnie zobaczyła, uśmiechnęła się promiennie. Miała już coś powiedzieć, ale jej telefon zadzwonił. Lou coraz bardziej pochłonięta była długą rozmową, tym samym pozostawiając mnie siedzącą obok niej w zakłopotaniu, podczas jej rozmowy. Po chwili, szybko się ze mną pożegnała i poszła. Mój telefon zawibrował na stole, informując mnie o nowej wiadomości. 'Jestem w drodze'. To pierwszy raz, gdy dostaje wiadomość od Harry'ego. W ciągu kilku minut stał już w progu moich drzwi, ubrany w ekstrawagancki garnitur z niebieskimi guzikami.
-Wyglądasz uroczo.- stwierdził. -Ta sukienka wygląda na tobie naprawdę ładnie.- przewróciłam oczami, czując rumieńce wkradające się na moje policzki. Uśmiechnął się bezczelnie, a ja próbowałam powstrzymać uśmiech, ale nie udało mi się.
-Ty też.- gdy byliśmy już na zewnątrz, Harry pokierował mnie w kierunku limuzyny zaparkowanej kilka metrów od chodnika. Znów otworzył dla mnie drzwi zanim okrążył samochód i usiadł koło mnie.
-Gdzie jedziemy tym razem?- zapytałam, kiedy mineliśmy już kawałek drogi.
-W mieście jest pokaz mody.- Więc, dotarcie tam nie powinno zająć zbyt długo. -Będzie tam masa paparazzi.
Tak szybko jak zajechaliśmy na miejsce, moje drzwi zostały otwarte przez wielkiego, muskularnego faceta. Poczekałam na Harrego i poszliśmy w kierunku wejścia. Oślepiające światła kamer naokoło nas ogłuszyły mnie na moment, ale po chwili było już w porządku. Zobaczyliśmy Catherine wymachującą na nas rękami i nagle ręka Harrego oplotła moją. Zaczęła iść w naszym kierunku z gniewnym spojrzeniem.
-Wiecie ile jest tu paparazzi?- Harry i ja oboje rozejrzeliśmy się dookoła i skinęliśmy. -Będziecie musieli robić trochę więcej niż trzymanie się za ręce, jeżeli chcecie sprzedać ten związek!- jest wyraźnie zła z naszego braku czułości. -Lepiej, żebym naprawdę uwierzyła, że coś was do siebie ciągnie przed końcem pokazu, albo oboje będziecie tego żałować.- z tą uwagą odeszła w kierunku wejścia, gdzie rozmawiali ludzie.
-Co ona tak naprawdę może zrobić?- spojrzałam na Harrego, który wydawał się być zamyślony. -Harry?
-Oh, możesz się zdziwić. -objął mnie ramieniem w talii i zaprowadził w kierunku wybiegu. Usiedliśmy na zarezerwowanych miejscach i próbowaliśmy wyglądać jakbyśmy byli zainteresowani tym co mamy sobie do powiedzenia, dopóki światła przygasły i pokaz się zaczął. W połowie pokazu była krótka przerwa podczas której światła nabrały jasności. Harry zwrócił uwagę na wściekle wyglądającą Catherine siedzącą parę miejsc od nas. Co stało się potem, totalnie mnie zaskoczyło.
Ręka Harrego znalazła się na moim karku, a on pochylił się, złączając jego pulchne usta z moimi, usuwając przestrzeń pomiędzy nami. Na początku się wahałam, nie wiedząc jak zareagować. Zakończył zanim zdążyłam dodać jakieś emocje w ten pocałunek, ale zauważyłam, że światła wokół nas znów zaczynają ciemnieć.
-Co to było?- spytałam; naprawdę byłam wzięta z zaskoczenia w tym pocałunku, zwłaszcza gdy się skończył.
-Tylko coś dla mediów.- zaczął znowu skupiać swoją uwagę na pokazie. Oh.

czwartek, 10 października 2013

Chapter 6: Rommate Wanted?

Wróciłam do domu późno; Harry zaciągnął mnie na kolejkę, która utknęła na godzinę. Nie mogliśmy się poruszyć dopóki znów nie zaczęła działać płynnie. Tak szybko jak weszłam do mieszkania, poczułam coś innego. Ściany były praktycznie gołe, połowa zdjęć, które były na nich zniknęła. Parę poduszek z kanapy wraz ze starą różową lampą Cassidy, również zniknęło. Gdybym nie wiedziała lepiej, pomyślałabym, że się spakowała.
-Cass?- zawołałam, czekając w salonie aż usłyszę jej odpowiedź i powie mi gdzie wszystko zniknęło.
-Tutaj!- głos pochodził z jej sypialni. Przeszłam przez hol i otworzyłam. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam jej chłopaka Chris'a wraz z nią w pokoju. -Co jest?- zachowywała się tak, jakby nic się nie działo, gdy pudełka pełne jej rzeczy rozprzestrzeniały się po całym pomieszczeniu.
-Ty mi powiedz.-rozejrzałam się dookoła. -Dlaczego te pudełka są wszędzie?- uśmiech pojawił się na jej twarzy, a oczy były pełne emocji.
-Zamieszkam z Chris'em!- Ona żartuje, prawda? Wpatrywałam się w nią z szokiem. Cassidy wyprowadziła mnie z pokoju. -Co się stało?
-Co się stało?- zaczęłam. -Kurwa, opuszczasz mieszkanie, za które obydwie powinnyśmy płacić, bez uprzedzenia mnie o tym i wyprowadzasz się z facetem, którego poznałaś parę miesięcy temu!- patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakby to co przed chwilą powiedziałam było poza granicą. -I tak po prostu wszystko spakowałaś! Kiedy planowałaś mi powiedzieć?- to nie tak, że nie mogę sama płacić za mieszkanie, ale fakt, że Cassidy nawet nie obchodziło to, że mnie wkurzy.
-Ty, Kurwa poradzisz sobie, Ari. Jeżeli na prawdę nie mogłabyś zapłacić rachunku, po prostu znalazłabyś coś tańszego. Tak czy inaczej, ja ledwo co płaciłam za to mieszkanie, i jakiś facet? Jakiś facet? Nie był jakimś pieprzonym facetem, kiedy potrzebne było ci moje auto do jazdy do jego mieszkania. Nie był tylko jakimś facetem, gdy rozbiłaś moje auto, nie był jakimś fa-
-KURWA, OPŁACIŁAM TWÓJ SAMOCHÓD, CASSIDY.- Chris otworzył drzwi i wyszedł. -Tylko dlatego przeprowadziłam się w to miejsce, bo ty praktycznie błagałaś mnie o to. Kurwa, nie chce cie znać.- spojrzała na mnie, potem na Chris'a.
-Dlaczego po prostu nie możesz być szczęśliwa dla mnie? Myślałam, że byłyśmy przyjaciółkami.- Kurwa, czy ona jest poważna? - Jesteś zazdrosna?
-Tak, Cassidy. - wyplułam z sarkazmem. -Jestem tak cholernie zazdrosna.- wywróciła oczami, i po prostu zepchnęła mnie z jej drogi.
-Chris, po prostu weź moje pudełka do samochodu. Będę czekać.- odchodząc mruczyła przekleństwa pod nosem.
Kilka minut później, obserwowałam, jak jej i Chris'a samochód wyjeżdża z parkingu i odjeżdża. Zgaduje, że nigdy nie będę mieć już współlokatorki.
Lub najlepszej przyjaciółki.

środa, 9 października 2013

Chapter 5: First ''Date''

-Ari! Jestem tu od jakiś czterech minut! Obudź się!- Cassidy krzyknęła, wyraźnie zirytowana. Tylko mruknęłam; ostatniej nocy siedziałam do późna, wyobrażając sobie różne scenariusze dzisiejszego dnia. Każdy z nich skończył się źle. -Pospiesz sie!- zaczęła skakać na moim łóżku.
-Dlaczego myślałam, że dzielenie z tobą mieszkania będzie dobrym pomysłem?- To tylko sprawiło, że skakała z większym wysiłkiem. -Przestań.- jęknęłam -Która jest godzina?
-Po trzeciej- Kurwa. Podskoczyłam pośpiesznie wychodząc z łóżka. -W końcu.- Wyszła z mojego pokoju, zostawiając drzwi otwarte tylko mnie tym wkurzając.
Po szybkim prysznicu, wcisnęłam się w dżinsy capris czarny top tank, mając nadzieję, że Harry nie oczekuje niczego bardziej formalnego. Wiadomość, którą dostałam wczorajszej nocy mówił tylko ''Godzina szesnasta. Strój codzienny. -Catherine.'' Nałożyłam trochę eyeliner'a i rozczesałam moje mokre włosy. Tak czy inaczej, nie mam czasu na wysuszenie ich.
Cassie zderzyła się ze mną w drodze do salonu. -Harry właśnie zatrzymał samochód!- Jasna cholera, to się naprawdę dzieje. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi i byłyśmy wystarczająco pewne. Kiedy otworzyłam je, Harry stał przed moimi oczami, ubrany w obcisłe dżinsy i top z dużym dekoltem.
-Cześć- obdarzył mnie pół-uśmiechem. -Jesteś gotowa?- kiwnęłam głową i krzyknęłam pożegnanie do Cassidy. Kiedy wyszliśmy z budynku, Harry zaprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył dla mnie drzwi. Wszystko co mogłam powiedzieć to proste ''dziękuje''. W ogóle nie rozmawialiśmy w samochodzie, ale jego radio było włączone.
-Więc, gdzie jedziemy?- wreszcie znalazłam w sobie odwagę by zapytać, po 20 minutach niezręczności w samochodzie.
-W mieście jest karnawał.- ściszył radio.-Pomyślałem, że to może być zabawne.- Fajnie. -Jeżeli ci to odpowiada?
-Tak, brzmi świetnie.- uśmiechnęłam się, -Jestem najlepsza w rzucie obręczą.
-Ze mną nie masz szans.- obrócił głowę i przez moment poważnie na mnie patrzył zanim wybuchnął śmiechem.
-Czy to było wyzwanie?- zaśmiał się i kiwnął głową, doceniając moje możliwości. -Przygotuj się na przegrana, Styles.
Gdy wjechaliśmy na parking, Harry kręcił przez chwilę, próbując znaleźć dobre miejsce parkingowe. Ostatecznie zrezygnował, parkując koło kosza na śmieci. Tak szybko jak zrobiliśmy krok w kierunku wejścia, rój paparazzi otoczyło nas. Zmrużyłam oczy, aby uniknąć patrzenia prosto w migające kamery, ale Harry ledwo reagował. Kiedy złapał mnie za rękę i poprowadził do sekcji jazdy, usłyszeliśmy między innymi ''Harry jest tutaj!'', ale jeden z paparazzi powiedział coś szczególnego, co sprawiło, że Harry się spiął.
-Czy to twoja piąta dziewczyna w tym tygodniu?- nie jest aż tak źle, ale wygląda na to, że Harry'emu naprawdę to przeszkadzało. Obrócił się w kierunku błyskającego światła, gotowy do powiedzenia czegoś ostrego, co wywołało u mnie panikę. Co do cholery mam zrobić? Ścisnęłam mocno jego dłoń, próbując przypomnieć mu, że to nie czas na takie rzeczy. Jego ręka mocniej oplotła moją, w geście uspokajającym, wziął głęboki oddech, obracając się z powrotem w kierunku diabelskiego młyna. To mogło skończyć się źle.
-Co chcesz zrobić jako pierwsze?- obrócił się do mnie, uwalniając moją rękę i oplatając mnie w tali. Prawdopodobnie dla mediów.
-Myślę, że chce...- zawahałam się, -skopać twój tyłek w rzucaniu obręczą- uśmiechnął się, ukazując dołeczki.
-Jesteśmy niedaleko

poniedziałek, 7 października 2013

Chapter 4: Why me?

-Harry zawsze był znany mediom jako ''kobieciarz'', choć daleko mu do tego.- Catherine wyjaśniała, kiedy Harry wrócił na scenę, muszę niestety dodać, że nieszczęśliwy. -Przez miesiące szukaliśmy dziewczyny do pomocy, by plotki ustąpiły- obdarzyłam ją pytającym spojrzeniem.
-Dlaczego ja?
-Louis cie zna, więc możemy powiedzieć, że ciągnął cie do Harry'ego, aż w końcu spotkaliście się na tym koncercie- kontyntynuowała- i nie powiedziałaś więcej niż trzy zdania od kiedy tu jesteś. Szukaliśmy cichej dziewczyny; takiej która nie powiedziałaby dużo mediom. Do tego nie jesteś sławna. Nie będziesz udzielać wywiadów, więc nie będziesz zdolna do powiedzenia niczego nieodpowiedniego.- po prostu kiwnęłam głową. -Jesteś zainteresowana?
-Czy mam czas na przemyślenie tego?- wiem ile nienawiści dostają dziewczyny. Cholera, nienawidzę kogokolwiek kto spotykał się z Harry'm do tej pory.
-Naprawdę, potrzebujemy odpowiedzi do końca koncertu- Mam mniej niż godzinę. -Słyszeliśmy, że magazyn TeenScoop pisze historie ''Harry- łamacz serc'' i nie potrzebujemy innej fali złych wiadomości dla niego.- skinęłam ponownie.
-Więc, co się stanie jeżeli się zgodzie?
-Więc, po pierwsze musieli byśmy podpisać kontrakt. On w zasadzie mówi o tym, że będziesz dziewczyną Harry'ego przez 12 miesięcy, ale nie możesz nikomu powiedzieć o umowie, zwłaszcza mediom, w zamian będziesz otrzymywać 1,500 dolarów tygodniowo, zapewniamy ubrania dla ciebie, kiedy ty i Harry idziecie na formalne wydarzenia. Jeżeli zerwiesz kontrakt, przestajesz być opłacana, a my będziemy musieli cie pozwać.
-Czy mogę to przemyśleć? Poinformuje was przed końcem koncertu.- skinęła.
-Tylko nie mów nikomu, zwłaszcza twojej głośnej przyjaciółce.- odprowadziła mnie z powrotem tam gdzie siedziała Cassidy i strzeliła mi wzrok ''zamknij swoją twarz''.
-Co to wszystko ma znaczyć?- Cassie obróciła się w moim kierunku. -Co zrobiłaś?
-Um, ona chciała wiedzieć, um,- kłam, kłam, kłam. -Chciała wiedzieć czy nikomu nie mówiłam o tym jak Louis i ja spotkaliśmy się, wiesz, w więzieniu?- kiwnęła głową, zadowolona z mojej odpowiedzi. Uff.
Spotykanie się z Harry'm Styles'm jest zdecydowanie marzeniem każdej dziewczyny, ale nie wiem, czy potrafię to zrobić. Przede wszystkim, wszyscy zaczną mnie nienawidzić, nawet chłopcy. Szczególnie Harry, bo w zasadzie jest do tego zmuszony. Jeżeli powiem nie, on prawdopodobnie zostanie uwiązany przez kontrakt z inną dziewczyną, jakkolwiek. Jakim idiotą trzeba być, żeby przepuścić taką możliwość? Byłabym głupia, gdybym nie powiedziała tak. Mam na myśli, także uratuje ich od problemu szukania innej dziewczyny, prawda?
Jakieś dwadzieścia minut później, koncert dobiegł końca, a Cassidy poszła znowu porozmawiać z chłopcami. Harry'ego tam nie było.
 -Arianna?- Cassie i ja obydwie odwróciłyśmy się, by zobaczyć Catherine za nami, -Harry chciałby z tobą porozmawiać.- wzięłam głęboki oddech i usprawiedliwiłam się gdy chłopcy wymieniali spojrzenia. Cass chrząknęła gdy ja kolejny raz odchodziłam. Catherine zaprowadziła mnie do garderoby Harry'ego z Harrym poza zasięgiem wzroku. -Harry jest w ubikacji.- wyjaśniła. -Czy przyszłaś z decyzją?
-Tak- zagryzłam moją wargę -Gdzie mam podpisać?- jej twarz drgnęła w uśmiechu i wręczyła mi podkładkę do pisania z dość dużym pakietem dołączonym do niego. Gdy wskazywała mi gdzie muszę podpisać i wypełnić swoim adresem oraz numerem, Harry wszedł do pokoju.
-Harry, wiem że już poznałeś Arianne.- Catherine spojrzała na niego. To nie może być bardziej niezręczne. -Od teraz będzie z tobą pracować!- Harry zmusił się do uśmiechu i podał mi rękę. -Teraz możemy tylko oficjalnie to ogłosić! Masz twitter'a?- pokręciłam przecząco głową nie chcąc ujawnić mojego konta poświęconego One Direction. -Cóż, więc będziemy musieli założyć ci jedno później. Harry wymięcie się numerami telefonów z Arianną.- Zrobiliśmy tak, następnie Harry i ja zostaliśmy wyprowadzeni w kierunku chłopców i Cassidy, którzy wydawali się być zaangażowani w bardzo ciekawą rozmowę. Harry chrząknął, gdy Catherina trąciła go przyciągając na nas całą uwagę.
-Erm, chciałbym tylko ogłosić,- zaczął powoli -Arianna i ja teraz jesteśmy razem.- To było najbardziej niezręczne ogłoszenie jakie kiedykolwiek słyszałam. Cassidy zaparło dech w piersiach. Chłopcy nie wyglądali na zaskoczony, jakby wiedzieli że to nadejdzie.
-Dobrze, lepiej już idźcie,- Catherine przełamał niezręczną ciszę, -Harry i Arianna mają jutro randkę, a nie chcemy żeby któreś z nich było zmęczone.- Cassidy wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem, a ja próbowałam ukryć moje własne. Jutro?
Gdy Cassidy i ja zostałyśmy wyprowadzone, Catherine pociągnęła mnie na bok. -Napiszemy do ciebie o szczegółach wieczorem. Harry podjedzie po ciebie pod twoje mieszkanie.- wyszeptała zanim obróciła się dookoła i poszła w kierunku wyjścia chłopców. Powróciłam do mojej przyjaciółki i razem wsiadłyśmy do mojego auta. Wtedy zostałam zbombardowana przez Cassidy pytaniami na niektóre nie wiedziałam jak odpowiedzieć.

niedziela, 6 października 2013

Chapter 3: Just one question

Jasna cholera, to Harry Styles. Idzie w naszym kierunku pierwszy, słynny bezczelny uśmiech oblał jego twarz. Cassie trąciła mnie łokciem, powodując ,że z moich ust uciekł skowyt.
-Cześć- zaczął. Z każdym wypowiedzianym przez niego 
słowem motyle wybuchały w moim brzuchu. -Reszta chłopaków powinna pojawić się wkrótce. Wy jesteście?
-Cassidy Sanders- głos Cassie był wysoki i wesoły. -Ale możesz mi mówić Cassie. Albo Cass. Obydwa są całkowicie w porządku.- brzęczała o jej imieniu kiedy ja niezręcznie tam stałam. Wkrótce Louis szedł w naszym kierunku, a za nim Liam, Zayn i Niall. Cassidy zatrzymała się w połowie zdania, gdy zobaczyła Liam'a.
-A ty jesteś?- Harry wskazał na mnie, gdy reszta grupy stanęła obok niego. Louis podniósł brwi gdy na mnie spojrzał.
-Arianna?- wszyscy zwrócili się do Louis'a, który po prostu odpowiedział za mnie na pytanie.-Pamiętasz kiedy się spotkaliśmy?- uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
-Tak, jestem Arianna Brooks- Cassidy spojrzała na mnie w niedowierzaniu.
-Myślałam, że kłamałaś o tym!- praktycznie krzyknęła. Louis i ja zachichotaliśmy, ale reszta chłopaków patrzyło zmieszanie.
-Wy się znacie?- Liam spojrzał na nas. Oczywiście, Louis nie powiedział jego przyjaciołom o dniu kiedy się spotkaliśmy. Oboje skinęliśmy. Wysoka, smukła kobieta w garniturze stała nie daleko nas, kiedy Louis opowiadał historię jak się poznaliśmy. Chrząknęła, kiedy skończył i zapowiedziała, że muszą być na scenie za parę minut. Chłopcy grzecznie przeprosili i udali się do swoich garderób, a wysoka kobieta spojrzała na mnie i przedstawiła się.
-Catherine Griffiths- ścisnęłyśmy sobie dłonie. Cassie spojrzała na mnie pytająco.
-Arianna. Arianna Brooks- spojrzałam dookoła, próbując pojąć dlaczego ścisnęłam rękę z tą kobietą.
-Mam rozumieć, że znasz Louis'a?
-Tak, spotkaliśmy się wcześniej- mój głos urwał się. Czy zrobiłam coś złego? -Dlaczego? Kim ty jesteś?- zaśmiała się z mojego pytania, potrząsając głową.
-Jestem po prostu częścią kierownictwa. Miło było z tobą rozmawiać, Arianna.- zaczęła iść w stronę garderoby w której był Harry.
-Uh, co to kurwa było?- Cassie wpatrywała się we mnie.
-Nie mam pojęcia- wzruszyłam ramionami.

Siedziałyśmy kilka kroków od sceny, więc mogłyśmy oglądać koncert. Cassidy zwróciła uwagę na fakt, że Harry nie wydaje się być dziś zainteresowany piosenkami. Stał naprawdę daleko od chłopców, skupiając się na czymś innym niż koncert. Chłopcy mieli mała przerwę, a on pierwszy zszedł ze sceny. Po wielkim bałaganie loków, wściekła nosząca garnitur kobieta popędziła do innego pokoju.
-Wow. Zastanawiam się co się stało.- Cassie wstała, próbując mieć lepszy widok na pokój w którym byli. -Musi być źle- kiwnęłam głową. Nie chciałabym być częścią tego, cokolwiek się tam działo.
Chwilę później, kobieta, Catherine stała na zewnątrz pokoju wołając moje imię. Czy ja zrobiłam coś złego? Zrobiłam? Cholera.
-Co do diabła zrobiłaś?!- Cassie wyglądała na wkurzoną.
-Kurwa nie wiem, Cassie!- podeszłam do kobiety, która błysnęła na mnie swoimi perłowo białymi zębami. -Jakiś problem?
-Nie, nie ma problemu. Mam po prostu do ciebie pytanie.- zatrzymała się, prowadząc mnie ze sobą do pokoju. Obróciłam się i rzuciłam okiem na Cassidy, która patrzyła jakby oglądała finał swojego ulubionego programu. Harry siedział na przeciwko stołu z masą papierów i spojrzał na mnie na moment. -Chcesz być dziewczyną Harry'ego Styles'a?

Chapter 2: Winner!

-Zamknij się! Żartujesz! Wyglądam mizernie, co nie?- Cassie entuzjastycznie trąciła mnie w ramie swoim łokciem i przełączyła mój telefon do drugiego ucha. -Tak! Tak, ok, tak.- jej rozmowa z kimkolwiek na  lini była kontynuowana w taki sposób przez chwilę, aż wreszcie rozłączyła się i spojrzała na mnie w szoku.
-Co?!
-Wygrałam! My wygrałyśmy!- zaczęła skakać i wrzeszczeć.
-Wygrałaś co?! Kto to kurwa był?
-Pamiętasz poprzedni miesiąc kiedy zgłosiłam się do konkursu One Direction na przepustki za kulisy?
-Myślę, że tak. Tak, pamiętam.- w końcu zgłaszała się trzy razy w tygodniu dopóki konkurs się nie skończył, używając trzech różnych email'i i mojego, swojego i swojej mamy numeru telefonu.
-WYGRAŁAM! WYGRAŁAM DWIE PRZEPUSTKI!- krzyknęła i chwyciła moją rękę, by znów skakać w górę i w dół. Zaczęłam skakać z nią i piszczeć, pamiętając moje spotkanie z Louis'em parę miesięcy wcześniej. Zastanawiam się czy mnie pamięta. -SPOTKAMY ONE DIRECTION!- oczywiście, zapomniała, że ja już spotkałam jednego z nich.
Kiedy się uspokoiła, podbiegła do mojego laptopa, otworzyła mojego email'a i znów pisnęła. -MAM JE! SĄ TU!- włączyła drukarkę , a przepustki natychmiastowo zostały wydrukowane.
-Cóż, technicznie JA je mam- spojrzała się na mnie gniewnie. -Ale, od kiedy jesteś moją najlepszą przyjaciółką, zgaduje, że możesz przyjść...- Cassie uśmiechnęła się szeroko i znów zaczęła fangirl'ować.
-Będziemy musiały pójść na zakupy po coś słodkiego- kiwnęłam głową i spojrzałam na przepustki. Dwudziesty czerwca. Moich pięciu idoli będą z powrotem w moim stanie w mniej niż trzy tygodnie.

Chapter 1: Yes, Officer?

Cholera. Czy to syreny?
-Schowaj to Cass!- krzyknęłam, ściszając radio -Pozbądź się tego- wierciła się na siedzeniu pasażera, próbując znaleźć miejsce do schowania skręta. Zadecydowała, że schowa go w schowku, dokładnie przed tym jak policjant opuścił swoje auto. -Na nasze szczęście- otworzyłam okno.
-Cholera, nie mogę być znowu złapana- słyszałam mamrotanie Cassie.
-Dzień dobry, jestem oficer Blind*- skinęłam głową.
-Jakiś problem, panie władzo?
-Jechałyście 30 na 60 i żadne z was nie miało zapiętych pasów- wskazał. Spojrzałam w dół, żeby być pewna. Miał racje. -Licencje i rejestracje, poproszę.
-Uh, tak, proszę poczekać- wymamrotałam szukając moich dokumentów. Sięgnęłam do schowka, powodując że Cassidy zaczęła nerwowo nucić. Tak szybko jak schowek się otworzył, trawka pojawiła się na widoku. Nie ma mowy, żeby policjant tego nie zauważył, chyba że jego nazwisko naprawdę do niego pasowało- Kurwa
-Będę zmuszony poprosić was o wyjście z samochodu. Obie.
Chwilę później, po usłyszeniu wszystkich naszych praw, Cass i ja zostałyśmy przesłuchane przez policjanta metr od mojego samochodu.
-To byłam ja, ona nawet o tym nie wiedziała- kłamałam. Stwierdziłam, że lepiej będzie jeżeli tylko jedna z nas wpadnie w kłopoty, zamiast dwóch. Oczywiście Cass nie zrozumiała mojej logiki, ale grała dalej, co jakiś czas posyłając mi dziwne spojrzenia.
Po paru argumentach, byłam już z tyłu mało oświetlonej policyjnej furgonetki, siedząc obok jakiejś snobistycznie wyglądającej blondynki w krótkiej sukience. Jedynymi innymi osobami w furgonetce było dwoje mężczyzn siedzących naprzeciwko nas, ale byłyśmy od nich oddzielone przez warstwę szkła. Jeden z nich wyglądał na całkowicie narąbanego, a na jego koszuli widniały resztki wymiocin. Chłopak obok niego miał siniaka na policzku. Wyglądał bardzo kłopotliwie; przy okazji można by powiedzieć, że miał zmiażdżony nos. Rozglądał się po furonetce z obrzydzeniem, ostatecznie spotykając swoje oczy z moimi. Szybko odwróciłam wzrok, czując jak wzrasta temperatura na moich policzkach. Tak jakbym już kiedyś go widziała, ale nie mogłam tego stwierdzić. Było cholernie ciemno.
-Co zrobiłaś?- blondynka spojrzała na mnie jak na zwierze. Cóż, dlaczego nie sprawić by było to zabawne? Uśmiechnęłam się.
-Dźgnęłam nożem pewną sukę. Totalnie się o to prosiła- blondynka spojrzała na mnie wzrokiem jak z horror'u, co wprawiło mnie w chichot -Co z tobą?
-J-j-ja- jej jąkanie sprawiło, że zaczęłam śmiać się głośniej, a fakt że naprawdę myślała, że kogoś dźgnęłam jest po prostu komiczny. -Ukradłam sukienkę z Kohls- Wow. -Naprawdę ją chciałam, ale zostawiłam w domu moją kartę kredytową. Próbowałam wyjaśnić menadżerowi , żeby zadzwonił do mojego taty, a on za to zapłaci, ale nie posłuchał.- Biedna dziewczynka.
-Huh- moje oczy powróciły z powrotem do chłopaka, który wydawał się z nas śmiać. Zaśmiał się głośniej, kiedy sukienkowy złodziej odsunął się dalej ode mnie. Zerknął na mnie, niebieskimi oczyma łapiącymi blade światło i powiedział coś bezgłośnie, ale nie mogłam zrozumieć co. Tylko podniosłam brwi.
Tak szybko jak wyszliśmy z furgonetki, blondynka i ja zostałyśmy zaprowadzone do małej celi obok mężczyzn, jednej z tych na noc dla posterunków policji w małych miastach. Pomieszczenie było puste z zapachem piżma, unoszącym się w powietrzu. Nikt nic nie mówił, blondynka i ja rozglądałyśmy się dookoła przez chwilę. Mój brzuch zaburczał, łamiąc na moment cisze w więzieniu.
-Jestem Arianna- podałam jej moją dłoń, ale ją odrzuciła. Cóż, dobrze więc.
-Emily- podeszła do krat i zaczęła mówić w kierunku oficera na zewnątrz - Nie mogę dostać jednej rozmowy telefonicznej?- spojrzał na nią i kiwnął głową zanim spojrzał zza biurka. Złapała telefon który jej zaproponował i zaczęła wybierać numer. -Tatusiu? To Em. Jestem w brudnej małej celi na posterunku policji! Nie uwierzyłbyś mi, utknęłam tu z jakąś szaloną kryminalistką!- policjant spojrzał na mnie , a ja wzruszyłam ramionami. Po wykonaniu jakiegoś tańca, rozłączyła się i podała telefon z powrotem. -Idzie po mnie- uśmiechnęła się z wyższością.
Policjant zaoferował mi telefon, a ja zadzwoniłam do mojej siostry. Brak odpowiedzi. Nie mogę powiedzieć o tym moim rodzicom albo zrobią mi scenę. Próbowałam zadzwonić do Cassidy, ale też nie odbierała. Jaka wspaniała przyjaciółka. Westchnęłam, oddając telefon- Co stanie się z moim samochodem?- zapytałam gliny.
-Zostanie sholowany.- Fantastycznie. Usiadłam na zimnym, niewygodnym łóżku. Równie dobrze mogę się do tego przyzwyczaić, jeżeli mam spędzić tu noc. Usłyszałam pisk otwieranych drzwi, co spowodowało że podniosłam wzrok. To cela chłopaka z niebieskimi oczami. Został prowadzony w kierunku głównej sali, prawdopodobnie by dostać swoją datę rozprawy. Obrócił się w moim kierunku i skinął głową zanim poszedł. Uśmiechnęłam się z powrotem, zastanawiając się co musiał zarobić, żeby dostać się tutaj.
-Widziałaś to? Ten facet właśnie na mnie patrzał- Emily wrzasnęła. Wywróciłam oczami, mając nadzieje że jej tata odbierze ją szybko.
Parę minut później, policjant odpoczywający na zewnątrz mojej celi, siedział i mruczał przez chwilę zanim wstał i poszedł. Podniosłam brwi, kiedy z odległości usłyszałam głęboki głos. To musi być kaucja Emily. Odgłosy stóp stały się głośniejsze i cięższe. Zanim zorientowałam się i zaczęłam patrzeć na niebieskookiego chłopaka. Uśmieszek opuścił jego usta, kiedy policjant otworzył celę.
Po uzyskaniu mojej daty rozprawy, mojego telefonu i lokalizacji mojego auta, niebieskooki chłopak i ja wyszliśmy z posterunku.
-Czy ja cie znam?- spojrzałam na niego od góry do dołu, próbując sobie przypomnieć. Wyglądał naprawdę jak, nie to nie może być on.
-Może. Jak się nazywasz, kochanie?- ujawnił się Brytyjski akcent. Był parę centymetrów niższy ode mnie, sprawiając że poczułam się jak olbrzym.
-Arianna. A ty jesteś...?- miał takie same cechy jak-
-Louis- jasna cholera. To był on. Louis pieprzony Tomlinson. Uniósł rękę, gestykulując ściśnięcie dłoni. Tak szybko jak ścisnęliśmy nasze dłonie, chłopak zachichotał. Podniosłam pytająco moje brwi. -Co sprawiło, że ta blondynka tak się ciebie bała?
-Ja, um, powiedziałam jej, że dźgnęłam kogoś nożem?- jego usta otworzyły się, kiedy wpatrywał się we mnie- Nie pomyślałam, po prostu to powiedziałam. Byłam złapana z tytoniem w moim samochodzie- jego twarz złagodniała. -Technicznie nie była nawet moja. Co ty zrobiłeś i dlaczego zapłaciłeś za mnie kaucje?- wziął głęboki oddech.
-Wdałem się z kimś w bójkę w barze.- wymamrotał -I słyszałem jak próbowałaś się do kogoś dodzwonić, żeby wypuścili cię. Nikt nie odebrał?- potrząsnęłam głową -Nie chciałbym, żeby ktokolwiek zostawał na noc w celi takiej jak ta.- zaśmiałam się, wyrównując moje brązowe włosy.-W dodatku glina był chujem.
-Tak, cóż, dziękuje- fuknęłam. Dlaczego jestem tak zażenowana?
-Nie ma problemu. Jeśli chcesz mogę zadzwonić po taksówkę?- kiwnęłam głową, próbując powstrzymać się od pytania o tapetę.
Wkrótce przyjechała żółta taksówka, a ja i Louis pożegnaliśmy się. Ponownie podziękowałam mu za całą pomoc i zanim weszłam do auta spostrzegłam go wsiadającego do drogo wyglądającego czarnego auta.
Nikt nie uwierzy w to co dziś się wydarzyło.

*blind- ślepy











Mam nadzieje, że jak na razie się wam podoba. Napiszcie wrażenia w komentarzu. Wszystko się rozkręci, obiecuję.

Prolog


Arianna Brooks zawsze była całkiem normalna, oczywiście popełniła parę buntowniczych rzeczy tu i tam, ale kto tego nie robił? Dopóki nie została wynajęta przez Modest! Gdy kierownicto zrobiło z niej dziewczynę Harry'ego Styles'a, jej życie zmieniło się na zawsze. Nie mogła być już sobą; musiała być doskonałą ''dziewczyną'' cały czas. Ale czy zniesie całą presje, nienawiść i wyrok na długo? Ważniejsze jest, co stanie sie gdy kontrakt sie skończy?