expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 9 października 2013

Chapter 5: First ''Date''

-Ari! Jestem tu od jakiś czterech minut! Obudź się!- Cassidy krzyknęła, wyraźnie zirytowana. Tylko mruknęłam; ostatniej nocy siedziałam do późna, wyobrażając sobie różne scenariusze dzisiejszego dnia. Każdy z nich skończył się źle. -Pospiesz sie!- zaczęła skakać na moim łóżku.
-Dlaczego myślałam, że dzielenie z tobą mieszkania będzie dobrym pomysłem?- To tylko sprawiło, że skakała z większym wysiłkiem. -Przestań.- jęknęłam -Która jest godzina?
-Po trzeciej- Kurwa. Podskoczyłam pośpiesznie wychodząc z łóżka. -W końcu.- Wyszła z mojego pokoju, zostawiając drzwi otwarte tylko mnie tym wkurzając.
Po szybkim prysznicu, wcisnęłam się w dżinsy capris czarny top tank, mając nadzieję, że Harry nie oczekuje niczego bardziej formalnego. Wiadomość, którą dostałam wczorajszej nocy mówił tylko ''Godzina szesnasta. Strój codzienny. -Catherine.'' Nałożyłam trochę eyeliner'a i rozczesałam moje mokre włosy. Tak czy inaczej, nie mam czasu na wysuszenie ich.
Cassie zderzyła się ze mną w drodze do salonu. -Harry właśnie zatrzymał samochód!- Jasna cholera, to się naprawdę dzieje. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi i byłyśmy wystarczająco pewne. Kiedy otworzyłam je, Harry stał przed moimi oczami, ubrany w obcisłe dżinsy i top z dużym dekoltem.
-Cześć- obdarzył mnie pół-uśmiechem. -Jesteś gotowa?- kiwnęłam głową i krzyknęłam pożegnanie do Cassidy. Kiedy wyszliśmy z budynku, Harry zaprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył dla mnie drzwi. Wszystko co mogłam powiedzieć to proste ''dziękuje''. W ogóle nie rozmawialiśmy w samochodzie, ale jego radio było włączone.
-Więc, gdzie jedziemy?- wreszcie znalazłam w sobie odwagę by zapytać, po 20 minutach niezręczności w samochodzie.
-W mieście jest karnawał.- ściszył radio.-Pomyślałem, że to może być zabawne.- Fajnie. -Jeżeli ci to odpowiada?
-Tak, brzmi świetnie.- uśmiechnęłam się, -Jestem najlepsza w rzucie obręczą.
-Ze mną nie masz szans.- obrócił głowę i przez moment poważnie na mnie patrzył zanim wybuchnął śmiechem.
-Czy to było wyzwanie?- zaśmiał się i kiwnął głową, doceniając moje możliwości. -Przygotuj się na przegrana, Styles.
Gdy wjechaliśmy na parking, Harry kręcił przez chwilę, próbując znaleźć dobre miejsce parkingowe. Ostatecznie zrezygnował, parkując koło kosza na śmieci. Tak szybko jak zrobiliśmy krok w kierunku wejścia, rój paparazzi otoczyło nas. Zmrużyłam oczy, aby uniknąć patrzenia prosto w migające kamery, ale Harry ledwo reagował. Kiedy złapał mnie za rękę i poprowadził do sekcji jazdy, usłyszeliśmy między innymi ''Harry jest tutaj!'', ale jeden z paparazzi powiedział coś szczególnego, co sprawiło, że Harry się spiął.
-Czy to twoja piąta dziewczyna w tym tygodniu?- nie jest aż tak źle, ale wygląda na to, że Harry'emu naprawdę to przeszkadzało. Obrócił się w kierunku błyskającego światła, gotowy do powiedzenia czegoś ostrego, co wywołało u mnie panikę. Co do cholery mam zrobić? Ścisnęłam mocno jego dłoń, próbując przypomnieć mu, że to nie czas na takie rzeczy. Jego ręka mocniej oplotła moją, w geście uspokajającym, wziął głęboki oddech, obracając się z powrotem w kierunku diabelskiego młyna. To mogło skończyć się źle.
-Co chcesz zrobić jako pierwsze?- obrócił się do mnie, uwalniając moją rękę i oplatając mnie w tali. Prawdopodobnie dla mediów.
-Myślę, że chce...- zawahałam się, -skopać twój tyłek w rzucaniu obręczą- uśmiechnął się, ukazując dołeczki.
-Jesteśmy niedaleko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz