expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 16 listopada 2013

Chapter 25: Forty?

Gdy wyszliśmy z teatru, dłoń Harrego była na mojej, coś przyciągnęło moją uwagę; do swojego samochodu szedł Josh Hutcherson. Zgaduje, że Harry go nie widział, bo kierował mnie w przeciwnym kierunku, muszę dodać, że szybko. Zanim miałam szanse wskazać na Hutcherson'a, wsiadł do swojego auta i odjechał. Cholera.
-Miałaś dobre urodziny, kochanie?- Harry zapytał mnie w drodze powrotnej do domu, sprawiając, że się uśmiechnęłam, ale także uniosłam brwi.
-Kochanie? Od kiedy mnie tak nazywasz?- nie żebym narzekała, to po prostu dziwne. Zazwyczaj mówi mi po imieniu.
-Od teraz, czy to w porządku?- Oczywiście, że to jest w porządku. Spojrzał na mnie, czekając.
-Tak, w porządku.- uśmiechnął się na moją odpowiedź zanim zaczął majstrować coś przy radiu. -To były prawdopodobnie najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam.
-Lepsze od Chuck E Cheese's?
-Lepsze.- to naprawdę były najlepsze urodziny w moim życiu, oczywiście, nie mam wiele do porównania. Rok za rokiem, na urodziny zapraszałam tylko paru przyjaciół, a to zazwyczaj kończyło się ze mną i Cassidy skaczącymi w klubie z fałszywymi dowodami i upijającymi się; myśląc wstecz teraz moje urodziny były słabe. Nikt nigdy nie zrobił mi przyjęcia niespodzianki lub nawet starał się tyle co Harry do swojego prezentu. Mam tylko nadzieje, że będę mogła sprawić by jego urodziny był tak fantastyczne jak moje. -Dziękuje Harry. Naprawdę.- otworzył swoje usta by coś powiedzieć, ale ''What Makes You Beautiful'' zaczęło lecieć w radiu, co sprawiło, że niemal wyskoczyłam z mojego miejsca. Nigdy więcej tego nie grali! Harry jęczał, kuląc się na swoim siedzeniu gdy wjechaliśmy w jego ulice. Śpiewałam głośno i pewnie okropnie, a Harry dołączył do mnie na jego solówce. Czekaliśmy aż piosenka całkowicie się skończy by wysiąść z auta.
-Arianna! Harry! W tym kierunku!- paru paparazzi podążało za nami tutaj, desperacko próbując dostać zdjęcie mnie i Harrego. Chwyciłam jego rękę gdy szliśmy z dala od samochodu, oczywiście dla kamer. Krzyczeli kilka wulgarnych żartów, starając się uzyskać naszą uwagę ze względu na ich pensje.
-Arianna, jak minęły ci urodziny?- jeden spytał gdy byliśmy kilka kroków od siebie. Oni faktycznie nigdy nie zadali mi pytania, więc czułabym się niegrzeczna nie odpowiadając.
-Dobrze, dziękuje.- odpowiedziałam, a Harry ciągnął mnie w stronę domu.
-Ile teraz masz lat?- otworzyłam usta by powiedzieć dziewiętnaście, ale mężczyzna przemówił ponownie zanim miałam szanse. -Czterdzieści?- Moje serce się zatrzymało. Cholera. Słyszałam gorsze, ale nie wiem, może to było ostatnie do przetrawienia. Tak bardzo się starałam, aby utrudnić im, sprawianie, że czuje się jak mniej wartościowa osoba, ale wciąż znajdują sposoby by zaniżyć moją samoocenę. Naprawdę wyglądam tak staro? Chce po prostu zniknąć. Dlaczego ludzie sprawiają, że inni czują się bezwartościowi?
-Ignoruj ich. Chcą tylko uzyskać od ciebie jakąś reakcje.- wyszeptał niskim głosem Harry. To może być prawda, ale to nie zastopowało paru łez od szczypania moich oczu.
Gdy tylko dostaliśmy się do środka, zaczęłam kierować się do łazienki, próbując zatrzymać Harry'ego od zobaczenia łez spływających po moich policzkach. Myślę, że to nie zadziałało, bo czułam go idącego tuż za mną.
-Arianna.- chwycił moją rękę zanim byłam poza zasięgiem i obrócił mnie twarzą do niego. Jego wyraz twarzy zmienił się gdy mnie zobaczył; założę się, że moje oczy były czerwone, policzki też, a moja mascara prawdopodobnie była teraz rozmazana. -Nie pozwól im dostać się do ciebie, kochanie. Zwłaszcza w twoje urodziny.- jego ogromna ręka sięgnęła do mojej twarzy, wycierając kolejną łzę pływającą z mojego oka.
-To nie takie proste, Harry.- mój głos był chwiejny. Jak on daje sobie rade z tym wszystkim? -Staram się tak bardzo być dla nich idealna.- zdusiłam szloch. -Ale nie jestem wystarczająco dobra. Ciągle sprawiają, że czuje się jak gówno.
-Nikt nie prosił cię o bycie idealną, Arianna.- wytarł kolejną łzę, zabierając kosmyki włosów z mojej twarzy. Przez minute byliśmy cicho, ja starając się utrzymać siebie w całości i Harry chwytający moją drugą ręke. -Ale nawet nie musisz próbować, wiesz.- Tak musze. Próbowałam się uśmiechnąć, ale wiem, że Harry mógł stwierdzić, że wcale nie czułam się lepiej. Opuścił moje ręce, ciągnąc mnie w uścisku do samego środka jego salonu- naszego salonu. Po jakimś czasie zaczęłam się wyrywać, ale on tylko ścisną mnie mocniej. -Chcesz o tym pogadać?- potrząsnęłam głową, po prostu szczęśliwa, że mam kogoś kto mnie trzyma. Przez parę minut staliśmy tam w ciszy zanim zdecydowałam się w przemówić.
-Masz jakieś lody?- zachichotał.
-Może pójdziesz się przebrać, a ja wezmę pudełko lodów, tak?- skinęłam i skierowałam się do łazienki by ubrać piżamę. Kiedy się przebrałam i cały mój makijaż był zmyty, z powrotem poszłam do salonu by znaleźć Harrego skulonego na kanapie z pudełkiem lodów i dwiema łyżkami, z pilotem od telewizora w ręce. Nie mogłam powstrzymać siebie od pomyślenia o tym, ale Harry jest prawdopodobnie najlepszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek miałam. Schowałam tą myśl, pamiętając, że jest on tylko moim ''chłopakiem''. Mam płacone za bycie z nim. Prawdopodobnie jest tylko miły. -Co chcesz obejrzeć?- uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko jest dobre.- zajęłam miejsce obok niego, sięgając do lodów, gotowa do zjedzenia moich uczuć. Wybrał jakąś kiepską komedie przez którą śmiałam się od początku, chociaż na końcu zasnęłam.

1 komentarz: