expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 27 lutego 2014

Chapter 51: ''My what?''

Moja wypłata przyszła? Co jest kurwa? Mogłam poczuć jak moja twarz opada, razem z moim sercem. To był najgorszy możliwy sposób powiedzenia o tym Harry'mu.
-Moje co?- Nie, to nie tak chciałam mu o tym powiedzieć .
-Twoja wypłata?- Harry przeglądał ponownie papier w jego rękach, zdezorientowany. -Co jest grane, Arianna?- Nie. Nie, nie, nie. Tak czy inaczej, pieniądze nie powinny być wysyłane na moje konto bankowe? Czy to naprawdę musiało się stać dwa dni zanim mu powiem?
-Możemy o tym porozmawiać w salonie?- mój głos był tak cichy i słaby, bo wiedziałam, że jeśli zrobię to jakkolwiek głośniej, zacznę płakać.
-Powiedź mi co to jest.- Jak mam to wyjaśnić?
Zaprowadziłam go do salonu, a on usiadł na kanapie, gdy ja stałam.
-Mogę to zobaczyć?- W ogóle dlaczego do cholery pozwoliłam mu czytać moje listy? Powinnam wiedzieć, że coś takiego jak to może się zdarzyć. Wręczył mi list, który miał przyłączony mały czek i przeczytałam go sobie.
Jest źle. Tak bardzo źle.
List w zasadzie mówił o tym, że coś w moim koncie bankowym zawiodło, więc ta wypłata została po prostu wysłana na mój adres domu.
Przepraszamy za kłopoty, było tam napisane. Harry patrzył na mnie pytająco, gdy ja czytałam go wielokrotnie od początku.
-Harry...- Gdzie mam zacząć?
Nic nie powiedział.
-Nie wiem co powiedzieć.- oznajmiłam.
-Powiedź mi co to jest.
-Moja wypłata.- stwierdziłam oczywistość. Mogłam zapewnić, że starał się być spokojny.
-Dlaczego dostajesz wypłatę?- łzy groźnie zaczęły się zbierać w moich oczach, ale przegoniłam je mrugnięciem. Czułam jakby znał odpowiedź na swoje pytanie do tej pory, ale wciąż chciał odpowiedź. Moje serce biło tak szybko, że byłam całkowicie pewna, że może wyskoczyć z mojej klatki piersiowej w każdej minucie. Czy to naprawdę się dzieje? Naprawdę powiem mu to właśnie teraz? -Więc?
-Wciąż jestem opłacana przez Modest, Harry.- mój głos trząsł się tak bardzo. Czy ja płacze? Płacze.
Wyglądał na tak zranionego, tak zdruzgotanego. Jeśli będzie płakał, stracę go. Musze przyznać, że on wiedzący teraz podniósł uczucie dwudziestu funtów na moich ramionach.
-Od kiedy?
-Nigdy nie przestałam być opłacana, Harry.- wypuścił powiew powietrza i pozwolił swojej głowie spoczywać w swoich rękach. Nigdy nie chciałam go skrzywdzić, nigdy.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?- jego głos nieco się załamywał, ale nie płakał.
-Ja- ja nie wiem- jąkałam się. -Sądzę, że myślałam, że to nie było nic wielkiego?- zmrużyłam oczy i zmarszczyłam się na siebie.
-Nic wielkiego?- wstał, wyraźnie zły. On nie może być zły, nigdy się nie złości. -Jak do cholery to jest nic wielkiego!- Dobra, może jest zły.
-Ja-
-Pozwoliłaś mi myśleć, że rzeczywiście chcesz ze mną być!- prawie krzyczał. Prawie. -Czy w ogóle próbowałaś go skończyć, Arianna?!
-Próbowałam! Powiedziałam Catherine, że jesteśmy razem na poważnie i naprawdę nie muszę być pod umową już nigdy więcej, ale nie pozwoliła mi go skończyć.- Tak to się stało, prawda?
-Dlaczego?
-Kwestie prawne.- na pewno wiem, że to powiedziała. Nie mogłam po prostu wyjść z kontraktu, który podpisałam, tylko dlatego, że chce robić takie same rzeczy jakie robiłam, swoją drogą.
-Ona ci nie pozwoliła czy ty nie chciałaś?- Cholera.
-Co?- już nie płakałam, właściwie byłam trochę wkurzona, że Harry oskarżał mnie o nawet nie próbowanie zakończenia umowy.
-Jesteś pewna, że po prostu nie chciałaś go skończyć?
-Żartujesz w tym momencie!- krzyknęłam. -Dlaczego kurwa miałabym nie chcieć z tym skończyć, Harry?
-Znów, jak dużo ci płacą?
-To nie ma znaczenia! Nawet mnie to nie obchodzi!
-Więc dlaczego kryłaś to przede mną cały ten czas?- To naprawdę nie było coś co mogłam po prostu wyciągnąć podczas obiadu. -Zamierzałaś w ogóle mi powiedzieć?- też teraz krzyczał.
-Oczywiście, że tak!- po prostu nie dzisiaj. -W tym tygodniu! Po prostu nie wiedziałam jak ci to powiedzieć!
-Co jest takiego specjalnego w tym tygodniu?
-To po prostu musiało wyjść na jaw.- Lub twój najlepszy przyjaciel zmusił mnie by wybrać dzień.
-Pewnie.
Byliśmy cicho i kocham to. Nienawidze być przesłuchiwaną, a to było to co czułam teraz. Ręka Harry'ego pocierała tył jego szyi, gdy obie moje ręce bawiły się dołem mojej sukienki. Mój telefon zaczął dzwonić w sypialni, gdzie go zostawiłam, a ja przypomniałam sobie o Perrie i Zayn'ie. To pewnie Perrie dzwoniła właśnie teraz, zastanawiając się czy wciąż przychodzimy czy chcemy przełożyć spotkanie lub coś. Część mnie chciała wierzyć, że nadal mamy podwójną randke wieczorem, ale reszta mnie wiedziała, że to się nie wydarzy. A przynajmniej nie dziś.
-I co robisz z pieniedzmi?- Cholera.
-Po prostu przechowuje je.
-Na co?- zmarszczył brwi po czym pomyślał. -Na to, gdy zerwiemy.
-Harry...
-Planowałaś nasze zerwanie, prawda?- nie planowałam zakańczać naszego związku, nigdy tego nie robiłam; dlaczego miałabym to robić?
-Nie! Oczywiście, że nie, Harry, kocham cie. Po prostu musiałam mieć pieniądze, żeby wrócić na wypadek- zatrzymałam się.
-Na wypadek, gdybyśmy zerwali.- potrząsnął głową, przyjeżdzając ręką po swojej twarzy.
-Kocham cię.- powiedziałam ponownie. Naprawde go kocham. Kocham go tak bardzo, że to aż absurdalne. -Harry.
-Naprawde? Naprawde mnie kochasz?- warknął. -Przez ciebie czułem się jak dupek, bo dowiedziałaś się, że to kierownictwo planowało podróż do Paryża miesiące temu, ale teraz dowiedziałem się, że kłamałaś cały ten czas? I wszystko co masz mi do powiedzienia to, że mnie kochasz?
-Wiem, że powinnam ci powiedzieć, Harry, ale-
-Masz racje, powinnaś. I oficjalnie, nie wierze ci.- On już nie wierzył, że go kocham. Łzy wróciły, a ja nie mogłam ich pokonać, więc zaczęłam szlochać. Pewnie wyglądałam jak pieprzone gówno.
-Mama miała racje.- usłyszałam jak wymamrotał. To było to, myślał, że go wykorzystywałam. Myślał, że cały ten czas po prostu bawiłam się jego uczuciami dla wypłaty. Że kłamałam o kochaniu go.
-Naprawde tak myślisz?- pisknęłam.
-Powinnaś po prostu pójść.- powiedział mi, nie odpowiadając na moje pytanie.
-Co?- płakałam. Czy my zrywamy? Nie myślałam, że powiedzenie mu o czymkolwiek z tego obróci się tak źle. Może po prostu potrzebuje czasu by pomyśleć. -Jesteś pewny?
-Idź, Arianna.
Nawet nie kłopotałam się by wytrzeć oczy, skinęłam i skierowałam się do sypialni, chytajac moją komórke i walizke, która wciąż była w połowie pełna. Teraz, wydawało się jakby Paryż był tak dawno temu. Po prostu pociągnęłam walizke do salonu, wciąż płacząc jak idiotka. Harry stał w tym samym miejscu, patrząc na podłoge.
Nie chce iść.
-Kochanie, przepraszam.- błagałam. -Prosze po prostu-
-Nie kochaniuj mi tu, po prostu wyjdź.- nie patrzył na mnie. Chwyciłam swoje rzeczy i poszłam w kierunku frontowych drzwi, zatrzymując się by z powrotem na niego spojrzeć. Nawet teraz, zły i smutny, wyglądał idealnie. Mam nadzieje, że potrafi mi wybaczyć. Nie sądze, że mogłabym być bez niego przez długi czas.
Otworzyłam drzwi i zeszłam po naszych schodach, zajęłam miejsce na dole i wybuchnęłam płaczem. Nie obchodziło mnie to czy Harry wciąż mnie słyszał. Kocham go, a on mnie po prostu wyrzucił. Po prostu pozwolił mi odejść, właśnie w ten sposób. Nawet nie chciał usłyszeć tego co miałam do powiedzenia.
Zadzwoniłam po taksówke, gdy zdałam sobie sprawe, że trzęse się z zimna, pomimo, że nie miałam pomysłu gdzie pójść. 

5 komentarzy:

  1. Rycze ;-; Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam płakać :( proszę dodaj następny szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow mega smutno mi teraz :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak on mógł ją wyrzucić ! :'( nie chce mi się pisać.... Ten rozdział jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. boże! kocham twoje tłumaczenie ! bby ♥ xx

    OdpowiedzUsuń