expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 26 lutego 2014

Chapter 50: Distractions

-Kiedy wychodzimy?- spytałam Harry'ego. Idziemy na podwójną randkę wieczorem z Zayn'em i Perrie, po czym Perrie i ja idziemy same do baru by nadrobić straty. Jestem naprawdę podekscytowana ponownym wyjściem z nią; ona i Eleanor są w zasadzie moimi najlepszymi (i jedynymi) przyjaciółmi tutaj, innymi niż Harry, oczywiście.

-Nadal mamy parę godzin, kochanie.- Więc powinnam znaleźć co chce założyć. Gdy próbowałam wstać z kanapy, Harry pociągnął mnie z powrotem na jego kolana.


-Musze zacząć się przygotowywać, Harry.


-Nie, nie musisz.- wsadził swoją twarz w zagłębie mojej szyi. Ciężko było to zrozumieć, ale powiedział także ''kocham cię''. Przełykałam moją winę, kiedy to słyszałam. Dziś jest już czwartek. Mam dwa dni, aż powiem mu, że wciąż jestem opłacana za umawianie się z nim. Nie mam pojęcia, jak zamierzam to zrobić.


-Też cię kocham, Harry.- naprawdę. -Ale wymyślenie co założyć zajmie mi wieczność, jeśli nie zacznę teraz.


-Po prostu ubierz to.- spojrzałam w dół i wywróciłam oczami. Miałam na sobie jedną z bluz Harry'ego i parę moich starych leginsów. Nie byłoby tak źle, gdyby bluza nie miała wielkiej dziury i jeśli nie szlibyśmy do ładnej restauracji.


-Żartujesz.- jego ramiona zacisnęły się wokół mojej talii i potrząsnął głowa.


-Po prostu zostań tutaj trochę dłużej.- poddałam się, przytulając do jego torsu. Jak zamierzam kiedykolwiek zmusić się do powiedzenia mu o umowie? Może najpierw go upije lub coś.


Film, który oglądaliśmy był tak zły i głupi, że Harry i ja śmialiśmy się cały czas, gdy leciał. Odkąd byłam dzieckiem uwielbiałam oglądać okropne filmy dla śmiechu, a teraz mam kogoś z kim mogę je oglądać.


Wydostałam się z uścisku Harry'ego tak szybko jak zaczęły lecieć napisy, a on jęknął.


-Kochanie, mam tylko jakąś godzine by się przygotować.- obróciłam się w kierunku łazienki. -I to jeśli się spóźnimy.- jego stopy były tuż za moimi, a ja prawie zamknęłam przed nim pokój tak by nie mógł mnie rozpraszać, ale zrezygnowałam z tego. Mógł pomóc mi wymyśleć co założyć. -Sukienka czy nie sukienka?


-Co ubierzesz jeśli nie sukienkę?


-Długie spodnie.


-Sukienka. Zdecydowanie ubierz sukienkę.- potrząsnęłam głową, śmiejąc się do siebie. -I ubierz te buty, które lubię.


-Wow, to naprawdę ogranicza.- droczyłam się. -Jaka sukienka?- połowa mojej szafy to sukienki.


-Erm.- jego ręce sięgnęły do jednej, o której myślałam. -Nie nosiłaś jej wcześniej, prawda?- To prawda, nie nosiłam.


-Nie.


Przymierzyłam ją by dowiedzieć się, że wygląda naprawdę obszernie wokół moich bioder i talii, ale Harry nie zdawał się tego zauważyć. Buty, które lubił Harry nie pasowały do stroju, ale tak czy tak namawiał mnie bym je założyła. Mojej lokówce zajęło prawie dziesięć minut by się nagrzać, więc powiedziałam Harry'emu, że musimy kupić nową.


-Twoje włosy wyglądają dobrze, kochanie.- powiedział mi, otaczając moją talie ramionami od tyłu, gdy kręciłam kilka pasm moich włosów. W lustrze, to co robił Harry wyglądało słodko, ale sprawia, że jestem nie rozważna, a nie chciałam się przypadkiem poparzyć, lub go.


-Harry, wyjdź.- próbowałam sprawić by brzmiało to trochę mniej poważnie, żeby nie pomyślał, że jestem zdenerwowana, ale wyszło to tylko gorzej.


-Nie.- westchnęłam, ale przynajmniej nie był urażony moim szorstkim głosem. Gorąca lokówka dotknęła mojej skóry i głowy co najmniej pięć razy, bo Harry ciągle kaszlał lub trochę się poruszał lub dekoncentrował mnie. Moje włosy wyglądały jakbym je pokręciła, po czym przeszła przez zamieć śnieżną, ale było już za późno by je naprawić.


-Musze się pomalować, kochanie. Przesuń się.- powiedziałam mu. Zabrał ze mnie swoje ramiona, dąsając się i siadając na zlewie, prawie blokując mój widok na lustro. -Czy to jest naprawdę konieczne?- zaśmiałam się.


-Tak.


Szukałam mojego tuszu w całej łazience, w każdej szufladzie i szafie, tylko po to by odkryć, że Harry ukrywał go w swojej ręce cały ten czas.


-Idź się ubrać lub coś, Harry.- powiedziałam, całkowicie poważnie. Chciałam skończyć swój makijaż zanim będziemy musieli iść, a on sprawiał, że było to naprawdę trudne.


-Co? Dlaczego?- Jakbyś nie wiedział.


-Rozpraszasz mnie.- brzmiałam tak marudnie, jasna cholera.


-Nie, nie prawda.- Tak, robisz to. Nie protestowałam, po prostu kontynuowałam nakładać mój makijaż. -To mogłoby cię rozproszyć.- stanął obok mnie, unosząc się nade mną i chwytając mnie za moją talie.


W sekundę, byłam w powietrzu; Harry miał ramię zachaczone wokół mnie i niósł mnie przez przedpokój pomimo moich protestów.


-Poważnie, przestań!


-Albo co?- zagroził, zatrzymując się zmęczony na swojej drodze, ale nie stawiając mnie na podłodze.


-Ja- zaczął się obracać, co myślałam, że było nie możliwe z obojgiem nas, bo zawsze wydawał się być tak nieskoordynowany. -Harry!


-Co zamierzasz zrobić?- miałam za chwile zacząć go kopać , ale najwyraźniej miał dosyć. Dosłownie upadł na kanapę, zabierając mnie ze sobą. Część mnie chciała wykręcić się z jego uścisku, ale reszta chciała po prostu zostać tam, aż do czasu kiedy będziemy musieli wychodzić, pomimo że miałam tylko tusz i korektor. -Kocham cię.- powiedział mi.


-Też cię kocham.- to wciąż było dziwne do powiedzenia i było na pewno dziwne do usłyszenia. On rzeczywiście, naprawdę mnie kochał.


-Ale ja kocham cie bardziej.- moje serce zakołatało.


-Bardziej?


-Mhm- pozwolił mi położyć moją głowę na swoim ramieniu i siedzieliśmy razem w ciszy. Kocham to; wiem, że to brzmi dziwnie, ale siedzenie z kimś, kto cie kocha jest naprawdę miłe.


-Jak dużo czasu straciliśmy?- spytałam.


-Nie dużo.- poluźnił swój uścisk na mnie, więc mogłam pokonać moją drogę powrotną do łazienki by dokończyć przygotowywać się. Tym razem za mną nie poszedł.


Reszta mojego makijażu była nałożona, a ja miałam nawet czas by naprawić bałagan, jakim były moje włosy. Nakładałam kilka dodatkowych wsuwek, gdy usłyszałam jak frontowe drzwi otwierają się i zamykają. Kilka minut później to zdarzyło się ponownie, a moja ciekawość wzięła górę. Zdjęłam dwie lub trzy wsuwki, zostawiając kilka kosmyków włosów rozpuszczonych, by pójść do sypialni. Harry stał okazale i z uniesianą głową przy drzwiach, przeglądając listy. Miał na sobie ładną koszule i te ciemne obcisłe dżinsy, które nigdy nie wydają się zniknąć. Postanowiłam, że to nie jest takie ważne i wróciłam do łazienki by skończyć kręcić moje włosy.


-Poczta przyszła.- oznajmił, podążając za mną i przeglądając niekończącą się ilość kopert raz po raz. -Dostałaś więcej listów niż ja!


-Może jestem po prostu bardziej popularna.- droczyłam się. Zakładam, że to wszystko to tylko śmiecie (spam).


-Racja.- zaśmiał się, otwierając jeden z moim nazwiskiem na nim.


-Hej!- udawałam, że byłam zła za to, że otwiera moje listy, choć naprawdę mnie to nie obchodziło. Harry odchrząknął.


-Pani Brooks: Pragniemy poinformować, że została Pani wybrana na okazje życia!- czytał wysokim głosem. -Wygrała Pani darmową, siedmiodniową wycieczkę do jedynego w swoim rodzaju- Londyny, w Anglii!- oboje zaczęliśmy się śmiać tak szybko jak przeczytał tą część. -Oni nie zdają sobie sprawy, że mieszkasz w Londynie?


-To było przesłane, prawda?- prawie wszystkie moje listy, które wciąż są wysyłane do mojego mieszkania w Ameryce, są po prostu przesyłane tutaj.


-Oh, prawda.


Obróciłam się z powrotem by naprawić wsuwkę, gdy Harry czytał inny z moich ''listów'' w innym głosie, sprawiając, że sam się śmiał. Jest taki słodki, gdy się śmieje; chciałabym móc po prostu widzieć jego uśmiech cały dzień.


Wciąż szeroko się uśmiechał, gdy otwierał trzeci list, nie zwracając uwagi na to od kogo był. Nastroszyłam trochę część moich włosów, po czym oglądałam go w lustrze.


Jego uśmiech znikł, gdy jego oczy przeglądały papier, szalenie sprawdzając słowa. Zdawało się jakby czytał to od początku wielokrotnie. Jego brwi się uniosły, a on zmarszczył brwi.


-Coś nie tak, kochanie?- spytałam, oczekując, że zwróci się ze śmiechem i żartem. Zakładałam, że to jeden z tych listów, które zawsze są wysyłane o kosztach pogrzebowych lub coś i przygotowałam się do śmiechu lub czegoś.


-Erm.- odchrząknął ponownie, nie patrząc na mnie. -Twoja wypłata przyszła?

1 komentarz:

  1. O ja piepsze! Ale masakra! Wow wow wow. Nie wiem co napisać..

    OdpowiedzUsuń