expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 23 lutego 2014

Chapter 47: ''Say what?''

Je t'aime. Przez chwile przestałam oddychać. Jeśli dobrze pamiętam ''je t'aime'' znaczy kocham cie po francusku. To i bonjour są jedynymi rzeczami jakie wyniosłam z moich lat uczenia się francuskiego w liceum. To znaczy kocham cie, prawda? Tak, jestem całkowicie pewna, że tak. Co innego mogłoby być na małym czerwonym sercu?

-Więc?- powiedział Harry. On mnie kocha.


-Czy ty naprawdę?- spytałam szeptem. Harry skinął głową z uśmiechem wzdłuż jego doskonałych rysów twarzy. Odpowiedź. Przygotowałam się do odpowiedzenia tego samego, ale mnie zatrzymał.


-Nie musisz tego mówić. Chce po prostu, żebyś wiedziała co czuje.- moje serce się roztapiało. Oczywiście, że to powiem, idioto.


-Harry, też cie kocham.- naprawdę. Wiem, że pewnie tego nie widział, ale tak bardzo go kocham. Bardziej niż myślałam, że mogę kogoś pokochać. Prawie cały mój czas spędzam na myśleniu o nim, nawet jeśli siedzi obok mnie. On-


-Kochać?!- praktycznie krzyknął. -To znaczy to?!- Oh, nie. Moje serce się rozpadało i byłam stu procentowo pewna, że moja twarz zbladła. Pewnie myślał, że to znaczy coś innego. Napewno. Wyglądam teraz tak cholernie głupio, cholera.


-Arianna, żartuje. Kocham cie.- dodał. Dzięki Bogu. Czuje jakby dziesięć funtów zostało zdjęte z mojej piersi. Prawie zapomniałam jak zimno tu jest. -Też uczyłem się Francuskiego, pamiętasz?


-Racja.- odetchnęłam z ulgą. On mnie naprawdę kocha.


Nie dał mi w ogóle czasu by pomyśleć o naszym ostatnim wyznaniu, chwycił mnie w talii i przyciągnął do swojego torsu zanim wziął moją dolną wargę pomiędzy swoje zęby. Oboje śmialiśmy się i to z pewnością wyglądało strasznie dla ludzi pracujących wokół nas.


-Kocham cie.- ledwo mogłam go usłyszeć, gdy się odsuwał, ale wiem, że to powiedział.


-Też cie kocham, Harry.- zastanawiamsię czy on dostaje motyli w brzuchu, gdy słyszy to ode mnie.


Skończyliśmy opuszczając karnawał by dostać się do naszego hotelu na chwile; kiedy zaczęło się ściemniać zjedliśmy obiad i skierowaliśmy się do wieży Eiffla.


Wciąż nie byłam w środku wieży, nie żebym naprawdę miała odwagę by to zrobić. Zawsze bałam się wysokości. Przeloty samolotem mnie nie przerażają. To działa tylko wtedy gdy mogę zobaczyć wszystko poniżej mnie w dużej odległości tak, że zaczynam panikować. Harry chwycił moją rękę, kiedy byliśmy następni w kolejce do windy. Pewnie mógł powiedzieć jak zdenerwowana byłam.


Stukałam nogą o ziemie jak szalona, gdy grupa ludzi przed nami wysiadała z windy. Skierowaliśmy się do niej i zostaliśmy praktycznie wciśnięci w kąt. Próbowałam zachować spokój i nie wyglądać jak pies w drodze do weterynarza przed Harry'm, ale nie myślę, że to działało.


-Boisz się?- wyglądał na naprawdę zaniepokojonego.


-Nie.- skłamałam.


-Możemy wyjść jeśli chc- podłoga zaczęła się podnosić, a ziemia i ludzie na zewnątrz zaczęli maleć. -Oh.


-Czuje się dobrze, naprawde.- oddychałam. Kiedy nie mogłam już dłużej tego znieść zamknęłam oczy i próbowałam zapomnieć o fakcie, że będziemy -jak wysoko? Ponad tysiąc stóp w powietrzu, prawda?


Ręce Harry'ego przeniosły się na moją szyję, gdzie złożył pocałunek, nalegając żebym otworzyła oczy na dziesięć sekund by zobaczyć widok.


Powoli, otworzyłam oczy i zaparło mi dech w piersiach. Miasto było dosłownie pokryte w światłach o ile mogłam zobaczyć. Harry cofnął się na moment by owinąć swoje ramiona wokół mnie od tyłu. Jego bicie serca było najbardziej uspokajającą rzeczą jaką kiedykolwiek słyszałam.


Niebawem będziemy na szycie, a ja starałam się powstrzymać siebie przed ponownym zamknięciem oczu, ale myśl o spadnięciu nie opuszczała moich myśli.


-Kocham cię.- powiedział Harry do mojego ucha. -Wszystko w porządku?


-Tak.- zmusiłam swoje oczy do pozostania w miejscu. W każdym razie, jakie są szanse, że coś złego się stanie?


-Nie zamierzasz tego odpowiedzieć?- droczył się. Wiedziałam, że powiedział to tylko po to, żebym się zrelaksowała, więc przewróciłam oczami.


-Co powiedzieć?- starałam się ustabilizować mój głos.


-Że mnie kochasz.


-Tak?- zaśmiałam się. Wciąż byliśmy na szczycie; wszyscy wpatrywali się w światła poniżej, ale Harry i ja byliśmy teraz w naszym własnym świecie. Fałszywie wstrzymał oddech na moje słowa zanim zacisnął uścisk wokół mnie. -Masz racje, kocham cię.


-Cholernie proste.- zachichotał. Byłam naprawdę szczęśliwa, że właściwie patrze na miasto zamiast w tył moich powiek. -To jest niesamowite, prawda?- skinęłam głową.


Wracaliśmy na dół, gdy Harry powiedział coś co przypomniało mi o umowie, tajemnicy, którą przed nim ukrywam. Niebawem muszę mu powiedzieć, wiem, że tak.


_______________________

Naprawdę przepraszam za to, że rozdziały pojawiają się tak rzadko ;c
Postaram się tłumaczyć je szybciej.
Dziękuje za to, że pomimo tego jesteście xx
Tak tematycznie:

4 komentarze:

  1. Jejku jejku! Niech ona mu już mu o tym powie bo potem wynikną z tego problemy, a ja tego nie przeżyję! Rozdział naprawdę słodki, ja też tak chcę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej.. przeczytałam wszystko na jednym tchu...to opowiadanie jest genialne!!!! <3 zakochałam się w nim ;* moje zakochańce... awww... <3333 wielbie
    Xoxo
    Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń