expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 4 lipca 2015

Chapter 79: ''You ready?''

Patrzyłam jak Harry i Louis próbowali wywołać zamieszanie w holu, oboje łatwo zdobyli uwagę kobiety z recepcji, ale Louis poszedł o krok dalej by rozproszyć wszystkich przez fałszywe włączenie wozu dozorcy.
Kilku ludzi wokół niego sapnęło i ruszyło by mu pomóc, gdy Harry tylko się śmiał, a ja wybiegłam z budynku, z Promise wepchaną pod koszulę.
Dlaczego myślałam, że to będzie dobry pomysł?
Prawie wypadła w połowie drogi przez hol, ale gdy byłyśmy na zewnątrz położyłam ją na podłogę i czekałam na chłopców trochę dalej od drzwi wejściowych. Zauważyłam, że wokół było już kliku paparazzi, przygotowujących się na wyjście Harry'ego i Louis'a.
Harry wyszedł pierwszy, śmiejąc się i potrząsając głową, myślę, że przez Louis'a.
-Gotowa?- spytał mnie, ignorując flesz aparatu skierowanego na nas.
-Nie czekamy na Louis'a?- zgarnęłam włosy z twarzy.
-Nie, wrócił z powrotem do swojego pokoju by się przygotować czy coś.- zaśmiał się.
-Oh, okej.- powiedziałam. Promise chodziła wokół mnie próbując sprawić, że się ruszymy, ale tylko zaplątała swoją smycz wokół moich nóg. Zajęło minutę by to rozplątać.
Harry prowadził mnie i naszego szczeniaczka z dala od paparazzi, ale oni podążali za nami. Zagaduję, że to jest to co chciał Louis, a my się na to zgodziliśmy, więc nie mogę za bardzo na to narzekać.
-Myślisz, że jest tu jakiekolwiek miejsce z jedzeniem, które pozwala na wejście psów?- spytałam, mając nadzieję, że zjemy coś niebawem.
-Nigdzie, gdzie nie będziemy mogli ją przemycić.- zażartował. -Może gdzieś gdzie można jeść na zewnątrz?
-To ma sens, tak.
Szliśmy przez miasto przez chwilę szukając restauracji, które możliwe pozwoliłoby na wejście Promise, ale nic nie znaleźliśmy.
Komórka Harry'ego wciąż dzwoniła przez ludzi z kierownictwa, każących nam wrócić do hotelu, ponieważ nie mieliśmy ze sobą ochroniarza. Tak jakby bardziej lubię ten sposób, gdy jesteśmy tylko my dwoje.
Znaczy technicznie, nie jesteśmy tylko my dwoje. Są fani i paparazzi, którzy za nami idą, ale przynajmniej nie ma nikogo upominającego fanów za zwykłe pytanie o zdjęcie. Tak czy tak, Harry po prostu się rozłączał i nie odbierał po kilku dzwonkach, mówiąc później coś o tymi jak ''wolno'' się czuje.
Fanka spytała czy moglibyśmy mieć razem śmieszne grupowe zdjęcie, a my się zgodziliśmy zanim powiedziała nam co mamy robić.
Harry całował ją w policzek, a ja miałam być w tle robiąc zrzędliwą minę. Jestem pewna, że to zdjęcie będzie rozmową fandom'u do wieczora.
Chłopak z pękniętym telefonem też zapytał nas o grupowe zdjęcie, co tak jakby mnie zaskoczyło bo nie wiele fanów zazwyczaj chce zdjęcie z naszą dwójką. Wszyscy się uśmiechneliśmy, a zdjęcie wyszło fantastycznie, ale jeden z paparazzi zaczął krzyczeć niemiłe rzeczy do Harry'ego i mnie, więc zapytał mnie czy możemy iść dalej.
Napisałam do Louis'a i spytałam się kiedy będą w hotelu, a on odpowiedział przez wyjaśnienie, że samolot El został opóźniony i to powinno zająć około dwadzieścia minut dłużej.
Harry ścisnął moją rękę, gdy większa grupka fanów zmieszana z większością ludzi trzymających zastraszające kamery szła w naszą stronę.
-W porządku?
-Miałem cię zapytać o to samo.- zaśmiał się. -Tak.
Fanka została popchnięta na Harry'ego przez niemiłego starego mężczyznę robiącego zdjęcia Harry'ego i mnie, a to oczywiście wkurzyło chłopaka.
-Uważaj.- powiedział mężczyźnie, obracając się do zdumionej dziewczyny, która nie zdawała się być dotknięta przez fakt, że została popchnięta. Patrzyła na Harry'ego jakby nie była pewna, czy jest na prawdę prawdziwy. -Jesteś cała?
-Uh-huh.- przełknęła ślinę, powoli obracając swoją głowę do mnie, po czym do Harry'ego. -Mogę, uh, zdjęcie? Przepraszam za wpadnięcie na was, ja tylko-
-W porządku i tak, możesz.- powiedział jej Harry, wciąż patrząc się na mężczyznę, który ją popchnął.
-Kupiliście psa?- usłyszałam jak pyta Harry'ego, gdy jej nerwy się uspokoiły.
-Tak, właściwie kupiliśmy.- uśmiechnął się. Podoba mi się, że tak zwyczajnie mówi o nas my.
-Aw, jak ma na imię?
Czuję, że to będzie zły pomysł by powiedzieć fanom jej imię. Nie chciałam nic zaczynać, a wiedziałam, że będzie zamieszanie jeśli wszyscy dowiedzą się, że pies jest jak pierścionek obietnica.
Cholera.
Pierścionek.
Noszę go.
Nosze pierścionek obietnicę, a było przynajmniej siedem ludzi robiących zdjęcia wysokiej jakości moich i Harry'ego splecionych rąk.
Cholera.
-Arianna?- Harry zawołał mnie po imieniu.
-Huh?
-Zapytałem czy wciąż chcesz jest?- wyjaśnił. -Coś nie tak? Wyglądasz na chorą.
-Nic, przepraszam.- zauważyłam, że zaczęliśmy wracać do hotelu. -Louis wrócił?
-Tak, nie, powiedział, że są w drodze, więc możemy zacząć wracać.- Harry nachylił głowę by mieć na mnie lepszy widok. -Jesteś pewna, że czujesz się dobrze?
-Tak w porządku, ja- odchrząknęłam i obniżyła trochę głos. -Jestem tylko przestraszona tym co wszyscy z tego zrobią.
-Oh.- zobaczyłam w oddali hotel, gdy mówił. -Możesz go zdjąć jeśl-
-Nie ma mowy.- zaprotestowałam, sprawiając, że Harry uśmiechnął się szeroko. -I czy możemy po prostu zjeść w hotelu?
-Oczywiście, kochanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz