Przysięgam, jeśli to jest jakiś pieprzony telemarketer sprawie, że zostanie ze mną przy telefonie przez godziny i będzie słuchał jak płacze.
Przycisnęłam przycisk akceptujący i przyłożyłam komórke do ucha.
-Halo?- powiedziałam z zawahaniem. Co jeśli on dzwoni po to, żebym przyjechała zabrać resztę swoich rzeczy? Lub, żeby powiedzieć-
-Arianna! W końcu!- to Catherine, to tylko pieprzona Catherine. -Próbowałam się do ciebie dodzwonić od dekad, dlaczego nie odbierałaś?
-Byłam zajęta.
-Mało powiedziane.- wymamrotała. Co to do cholery miało znaczyć? -Musisz przyjść do mojego biura. Dzisiaj.
-Nie mogłaś mi tego napisać?
-Zrobiłam to. Wysyłałam ci wiadomości cały tydzień. Właściwie, ponad tydzień. I dzwoniłam.- to prawda. -Stwierdziłam, że odbierzesz jeśli zadzwonię z zablokowanego numeru, i spójrz!
-Dobrze.
-Dobrze, zamierzasz przyjechać do mojego biura?
-Nie, po prostu dobrze.- nie chce jechać do jej biura. Nie chce z nią teraz rozmawiać i jestem całkowicie przekonana, że nie chce aby na mnie krzyczała.
-Przychodzisz do mojego biura. Zamykamy dziś o dwudziestej trzeciej. Budynek zostanie otwarty dopiero po świętach.
-Świetnie! Więc, zobaczymy się po świętach!- brzmiałam jak suka, ale jedynym innym uczuciem niż zirytowanie, które teraz miałam był w tym momencie bolesny smutek.
-Nie, Arianna. To jest poważne. Muszę z tobą pogadać.
-Rozmawiamy teraz.- nic nie odpowiedziała. Co jeśli Harry jest w jej biurze? Naprawdę, chcę go zobaczyć ponownie. -O czym?
-O wszystkim.- oświadczyła. -Chcesz, żebym kogoś po ciebie przysłała?- powinnam jechać?
-Tak.- może Harry tam będzie. Może Catherine wyjaśniłaby mu dlaczego nie mogła skończyć umowy i moglibyśmy pracować nad naszym związkiem.
-Naprawdę? Dobrze.- przerwała, a ja mogłam stwierdzić, że patrzyła na zegar gdzieś na ścianie w swoim biurze. -Napisz mi adres miejsca w którym jesteś, a ja wyśle po ciebie kogoś najszybciej jak to możliwe.
-Dobrze.- rozłączyłam się i znalazłam jeansy, które miałam na sobie wcześniej. Nie obchodziło mnie nawet czy są brudne, tak długo jak nie jestem na zewnątrz w tych szortach. Moja wiadomość z nazwa hotelu została wysłana do Catherine, a ona odpowiedziała ''będzie tam w piętnaście minut.''
Nienawidzę czekać. Piętnaście minut to jak godzina, gdy wszystko o czym myślisz to jak bardzo samotna jesteś lub załamana się czujesz.
Przez okno zobaczyłam jak luksusowy samochód zaparkował przed hotelem, złapałam telefon, zostawiając resztę moich rzeczy w hotelu. Czuje, że dziś tu wróce. Nawet jeśli Harry i ja się pogodzimy.
Kierowca samochodu wydawał mi się być bardzo znajomy, ale nie do końca wiedziałam kto to jest.
-Możesz zmienić stacje jeśli chcesz.- powiedział, gdy zatrzymaliśmy się na światłach, wskazując na radio na tylnych siedzeniach.
-Oh, dzięki.- wiem, ze gdzieś go już widziałam..
-Hej, podwiozłem cię tydzień lub dwa tygodnie temu, prawda?- starałam się sobie przypomnieć. Tak? -W mojej taksówce?
-Oh! Racja!- czułam się strasznie zapominając, ale miałam wtedy tyle na głowie. Co powinnam teraz powiedzieć? -Uh, co u ciebie?
-Dobrze.- zaśmiał się. -Pracujesz dla Modest?
-Tak.- zgaduje, że teraz wie ile zarabiam, wiec czuje się źle za to, że pozwoliłam mu wybawić się z opresji, gdy przyszło mi zapłacić rachunek za taksówkę.
-Ja też.- skinęłam głową. -Kiedy nie odwoże pijanych ludzi do domu z barów, woże bogatych ludzi wokół warzywniaka niedaleko.- zaśmiałam się na myśl kogoś dzwoniącego po tego mężczyznę specjalnie po to by być gdzieś zawiezionym bez przechodzenia drogi. -Czasami, zdaża mi się zawieść gdzieś ładną dziewczynę.-mrugnął.
Zajęło mi chwile by zrozumieć, że ze mną flirtuje, co sprawiło, że poczułam się niekomfortowo. Lekko zachichotałam z nadzieją, że nie pociągnie tego dalej.
-Nigdy nie słyszałem twojego imienia.- powiedział, gdy byliśmy bliżej biura Catherine.
-Arianna.- zdrapałam lakier z mojego paznokcia.
-Świetnie.- wjechał na teren budynku biura. -Cóż, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Kiedy weszłam do środka, skierowałam się do windy by pojechać na trzecie piętro, gdzie powinna być Catherine. Biuro było duże, z masa zdjęć jej rodziny w każdym rogu. Byłam bardzo zawiedziona, gdy zobaczyłam, że nie ma tam Harry'ego.
-Halo?- starałam się jasno pokazać, że tu jestem.
-Arianna!- spojrzała znad sterty papierkowej pracy na jej biurku i wskazała, żebym usiadła na przeciwko niej.
-Cześć.- krzesło w którym siedziałam było naprawdę wygodne. Zakładam, że wygodne krzesła są pierwszym krokiem do sprawienia by ktoś podpisał jakiś niszczący życie kontrakt.
-Przejedzmy od razu do sprawy.- powiedziała, zakładając okulary na twarz. Wyglądała teraz bardziej profesjonalnie i o wiele mniej przyjaźnie.
-Dobrze.
-Wyjaśnij mi to.- grzebała przez chwile w komórce zanim obróciła go by pokazać mi kilka zdjęć całujących się mnie i Nate. Jednego z nich nawet ja jeszcze nie znalazłam. -Kto to jest?
-To tylko kolega.- westchnęłam. -To był przypadek. Nie miałam pojęcia, że mnie pocałuje.
-Dlaczego z nim byłaś? Masz pojęcie ile czasu zajęło nam by to ukryć?!- była wkurzona. Nie powinnam w ogóle przychodzić. -I ani ty ani Harry nie odbieraliście; ostatnie parę dni były absurdalne! Nie rozmawiałam z Harry'm aż do wczoraj.
-Zerwaliśmy.- Jakby to nie było oczywiste. Catherine szczypnęła czubek swojego nosa i zamknęła oczy.
-Słyszałam.- jej palce poprawiły okulary. -Od kiedy?
-Nie wiem. Nie minęły nawet dwa tygodnie.- Czy to prawda? Wydaje się jakby trwało to dłużej.
-Wiedziałam, że nie powinniśmy im pozwolić być ze sobą na prawdę.- wyszeptała do siebie. -Cóż, kontrakt wciąż trwa do czerwca.
-Okej...
-Więc musicie być ze sobą do tego czasu.
-Ale my nie jesteśmy razem.
-Więc, będziecie musieli udawać, że jesteście.
-Co?- czy to znaczy, że znów się zobaczymy?
Czy to nie będzie dziwne; udawać, że między nami jest wszystko w porządku przed wszystkimi?
-Nie wiem i nie obchodzi mnie co się stało pomiędzy waszą dwójką. Wciąż musicie sprzedać ten związek. Nie chciałabym musieć zaskarżać was za nie próbowanie nawet udawać, że jesteście zakochani.
-On ma kogoś innego.- oświadczyłam, bardziej by przypomnieć sobie niż powiedzieć Catherine.
-Co? Nie, nie ma.- kłóciła się. -W mediach byłoby o tym pełno.
-Niall powiedział mi, że miał u siebie jakąś dziewczynę w noc gdy zerwaliśmy.
-Nie wierze w to.- może ma racje w tym, że wciąż nie ma żadnych zdjęć. Jeśli o tym pomyśleć, jedyne zdjęcie Harry'ego jakie ostatnio widziałam to po prostu jego i fanki, gdy był w drodze po Kawę czy coś. Szczerze, nie wyglądał na za szczęśliwego. -Rozmawiałam z Niall'em i Harry'm wczoraj. Żadne z nich nie wspomniało o kimś innym. Praktycznie musiałam wybłagać od Harry'ego informacji o waszym zerwaniu!
-Oh.- słowo opuściło moje usta.-Więc dlaczego tu jestem?- spytałam. Nie przyszłam tutaj na godzinę plotek.
-Wracasz do domu na święta.
-Co? Do Ameryki?
-Nie, kochanie. Do Harry'ego.- Oh.
-Myślałam, że jedzie odwiedzić swoją rodzinę?
-Nie, zmienili plany. Przyjadą tutaj.
-Czy Harry wie?- spojrzała na mnie jak na idiotkę. -Że przyjdę?
-Oh, tak. Już z nim rozmawiałam. Bardzo się wahał, ale myślę, że jest po prostu tak przestraszony tego kontaktu jak ty.- zaśmiała się.
-Okej.
Tak bardzo jak nienawidzę tego przyznać, kocham za to Catherine. I nawet w jakiś sposób kocham ten cholerny kontrakt. Znów zobaczę Harry'ego i może to rozpracujemy. Nigdy więcej płaczu, nigdy więcej czucia się głupio jak cholera i nigdy więcej spania w zimnym, pustym hotelu. Miejmy nadzieje.
W drodze powrotnej do hotelu postanowiłam, że pojadę do Harry'ego późno w Wigilie. Nie będzie wtedy żadnych paparazzi wokół. Mam nadzieje, że będzie chciał o tym pogadać.
~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje za komentarze ♥♥♥
Omg!!!kocham to jak szybko i czesto dodajesz rozdziały!!czekam na next ndjdkzkksnbxdj
OdpowiedzUsuń