expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 12 marca 2015

Chapter 58: ''Definitely not me''

Właściwie ostatniej nocy spałam dobrze. Po raz pierwszy od zerwania, spałam dobrze. Wracam dziś do domu Harry'ego. Dziś, czyli za niecałą godzinę.
Napisałam do niego, mówiąc, że będę tam około dziesiątej. Jedyną odpowiedzią jaką otrzymałam było ''okej.''
Przynajmniej w ogóle odpowiedział.
Włosy związałam w schludną kitkę; nie chciałam, żeby wyglądało jakbym się bardzo starała, chociaż zajęło mi pół godziny by wyglądała idealnie. Miałam na sobie biało-czarny sweter i jeansy. Obydwie rzeczy kupiłam w drodze powrotnej od Catherine. Wybrałam także wyglądający na ciepły, zimowy płaszcz i ładną parę obcasów. Nie chciałam pokazać się u Harry'ego ubrana w brudne dresy lub w tą samą sukienkę, w której wyszłam. Nawet kupiłam Harry'emu prezent gwiazdkowy; butelkę naprawdę ładnej wody kolońskiej, która była całkiem droga. Mam nadzieje, że mu się spodoba.
Zanim wyszłam, postanowiłam zrobić coś bardziej odważnego z makijażem, więc pomalowałam usta czerwoną szminką i modliłam się, żeby nie wyglądało to tandetnie. Harry zawsze myślał, że to seksowne. Chwyciłam wszystko co miałam w hotelu i skierowałam się do taksówki, która już na mnie czekała.
Podczas wymeldowania się z hotelu, zauważyłam, że kobieta na recepcji miała czasopismo na ladzie; oczywiście czytała go wcześniej. Na okładce było to cholerne zdjęcie mnie i Nate dzielących jednosekundowy pocałunek. Byłam gotowa powiedzieć jej numer mojego pokoju, gdy przyjrzała mi się bliżej, wtem na czasopismo i z powrotem na mnie.
-Jesteś nią?- wytrzeszczyła oczy. -Arianna?
-Zdecydowanie to nie ja.- skłamałam. Kurwa, dlaczego skłamałam? Usłyszy moje imię, gdy będę musiała zapłacić. Cholera.
-Oh. Dobrze. Przepraszam. Więc jak się nazywasz?- zwróciła swoją uwagę na komputer przed sobą i przygotowała palce do pisania. Cholera. Kurwa.
-Właściwie, zapłacę przez telefon.- zaczęłam odchodzić. To zbyt żenujące powiedzieć ''właściwie, jestem Arianna Brooks.''
-Cóż, tak trochę potrzebujemy z powrotem klucz od pokoju. I jesteś pewna? Jeśli nie zapłacisz teraz naliczymy ci za dodatkową noc.
-Nie ma problemu.- nie radze sobie. Znalazłam kartę, która otwierała mój pokój i dałam jej. -To wszystko?- spojrzała w dół na kartę i wpisała coś do komputera.
-Mhm.- zauważyłam, że wyraz jej twarz się zmienił, gdy patrzała bliżej na ekran. Czytała moje imię, prawda?
Nie chciałam nic dodawać, więc poszłam. Mogłam zapłacić moją kartą kredytową w taksówce lub u Harry'ego.
Kierowcą mojej taksówki była dziewczyna z przyjaznym nastawieniem i grubym akcentem. Było dosyć ciemno w taksówce jak i na zewnątrz, ale wciąż mogłam zobaczyć, że miała rodzaj kręconych brązowych włosach, jakie można zobaczyć w telewizji. Rozmawiałyśmy o pogodzie i czymś tam jeszcze, gdy na stacji radiowej, którą włączyła zaczęło lecieć ''What Makes You Beautiful'', a ona sapnęła.
-Nie słyszałam tego w radiu od wieków!- wykrzyknęła, podgłaśniając radio. -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
-Nie.- zaśmiałam się. -Jest dobrze.
-Który to twój ulubiony?- spytała otwarcie. -Z One Direction.- Oh, kochanie.
-Um.- właściwie, to będzie świetne. -Henry?
-Masz na myśli Harry?- skinęłam głową. Nie miałam cienia wątpliwości, że gdyby zobaczyła moją twarz trochę bliżej, natychmiast by mnie rozpoznała i być może rozbiła auto. -Mój też.- nie miała pojęcia, że za parę minut zaparkuje pod domem swojego idola.
Parę minut? To tyle mi zostało?
Czułam jakbym nie widziała Harry'ego przez lata i byłam wyjątkowo zdenerwowana. Wiedziałam, że jego rodzina będzie tam, gdy przyjadę, a nie chciałam mieć żadnych kłótni, gdy będą w pobliżu.
-Więc, odwiedzasz rodzinę na święta?- piosenka się skończyła, więc odwróciła uwagę z powrotem do mnie. -Pytam tylko dlatego, że masz amerykański akcent.
-Tak jakby.- chodzi mi o to, że oficjalnie moja rodzina jest w Ameryce, ale nie ważne. -Chłopaka.
-Aw, to słodkie!
-Tak.- takie słodkie z mojej strony być zmuszoną przez kontrakt by zobaczyć mojego chłopaka, który prawdopodobnie nienawidzi moich wnętrzności.
Właściwie, jestem szczęśliwa, że kontrakt jeszcze trwa. Przynajmniej mogę go ponownie zobaczyć.
-Co z tobą?- poczułam się nie grzecznie od tak zostawiając rozmowę. -Co jutro robisz?
-Pracuje.- westchnęła. -Ale tylko rano. Później jadę do Dartford odwiedzić moją teściową.- mogłam usłyszeć jak się uśmiecha.
-Cóż, to świetnie.- wyglądała trochę młodo na bycie mężatką, ale zgaduję, że jeśli to ma się stać to się stanie. -Gratulacje.
-Mhm, jesteśmy na miejscu.- otworzyła usta na widok ogromnego domu Harry'ego.
-Dobrze.- zapłaciłam rachunek i dałam jej duży napiwek, dodając 'Wesołych Świąt'' jako moje podziękowanie za przejażdżke, wysiadając szybko, tak by mnie nie rozpoznała. Lubie wszystko bardziej gdy nie jestem rozpoznawana.
Moje obcasy stukały, gdy wchodziłam po schodkach miejsca, które zwykłam nazywać domem. Nerwowe motylki trzepotały w moim brzuchu. Wiedziałam, że nie będzie ze mną rozmawiać i będzie wkurzony. Bardzo za nim tęskniłam i miałam nadzieje, że nastrój i humor wszystkich wokół go rozweseli. Nie chciałam zniszczyć świąt.
Drzwi otworzyły się zanim miałam nawet szanse zapukać. To Gemma, w cudownym swetrze. Wpadłyśmy na siebie zanim w ogóle zauważyła, że tam jestem.
-Arianna!- uśmiechnęła się, przyciągając mnie do uścisku. -Jak się masz?
-Dobrze.- dlaczego jest taka szczęśliwa, że mnie widzi? Anne i Robin nie powinni jej już powiedzieć o kontrakcie?
Nie powinien Harry powiedzieć jej o wszystkim?
-Co u ciebie?- spytałam ostrożnie.
-U mnie też wszystko dobrze.- spojrzała za siebie. -Wchodź!
-Okej.
Gdy weszłam, wszystko wyglądało nieskazitelnie czysto. Było nawet czyściej niż przed moim wyjściem.
-Harry i wszyscy są w kuchni, ja właśnie wychodziłam się przewietrzy.- kiwnęłam głową. Była w dobrym humorze.
-Tylko zaniosę moje rzeczy do sypialni.- poinformowałam ją. Skinęła głową, udając się do kuchni, gdy ja szłam do miejsca, które zwykło być wspólną sypialnią.
Gdy otworzyłam drzwi, najbrudniejszy pokój w istnieniu został ujawniony. Wspomnienie o czystym pokoju zostało dawno zapomniane. Wszędzie były ubrania, porozrzucane małe papierki. Był tam nawet stos roztrzaskanego szkła, które przypuszczam było po stłuczonej butelce. Można by pomyśleć, że miał studencką imprezę w tym jednym pokoju. Postawiłam swoje rzeczy i zrobiłam miejsce by usiąść. Jak on mógł tu zasnąć?
Głośny śmiech był słyszalny aż tu, prawdopodobnie Anne. Przez to zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle powinnam tam wchodzić. Chodzi o to, że to będzie dziwne. Będziemy się zachowywać jakby nic się nie stało? Wyglądało na to, że Gemma nie wie o zerwaniu. Wydaję mi się, że Harry nikomu nie powiedział, chociaż nie wiem dlaczego.
W ogóle, czy Gemma wie o kontrakcie? Musi. Do tego czasu, ktoś musiał jej powiedzieć.
Poszłam prosto do łazienki i przyjrzałam się sobie w lustrze; ignorując to jak bardzo brudny był też ten pokój. Nie wyglądałam tak źle; moje włosy się trochę roztrzepały, więc skorzystałam z minuty by je naprawić. Na szczęście wsuwki, które tu zostawiłam były wciąż na swoim miejscu.
Wiedziałam, że się ociągam, gdy zmazałam swoją szminkę tylko po to by nałożyć ją ponownie. Bałam się tego co się stanie, gdy tam wejdę. Ostatni raz gdy widziałam Harry'ego, nie licząc moich snów, płakałam i opuszczałam to miejsce, a on miał czerwone oczy i smutny wzrok.
Poćwiczyłam uśmiech w lustrze i przeszłam nad wciąż mokrym ręcznikiem by wyjść z pokoju. Powinnam zdjąć buty.
Od razu po moim ponownym wejściu do sypialni moje oczy złapały widok przede mną.
To Harry, i jasna cholera, wyglądał koszmarnie.

1 komentarz: