expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 17 stycznia 2014

Chapter 42: My Own Personal Bodyguard

-Harry, kładłeś gdzieś moje szorty w kwiaty? Nie moge ich znaleść!- krzyknęłam po tym, jak Harry grzebał w mojej torbie; mamy tylko kilka godzin dopóki nasz samolot wyleci do Francji, a wciąż naprawde nie zaczęliśmy sie pakować.

Harry wszedł do naszej sypialni niosąc szorty, które szukałam, ze zmieszanym wyrazem twarzy.


-Zdajesz sobie sprawe, że tam będzie zimno, prawda?- westchnęłam.


-Tak, ale musze być przygotowana, wiesz?


-Na co? Na wypadek, gdy przypadkiem trafimy na lot do Miami?- zauważył mój zirytowany wyraz twarzy i dodał. -Kochanie, nigdy nawet nie widziałem, żebyś je wcześniej nosiła.


-Twoja strata.- potrząsnął głową z uśmiechem na ustach i zbliżył sie do mnie. Gdy o tym pomyśle, pewnie nie potrzebuje nawet połowy rzeczy, które spakowałam. -Skończyłeś już?- skinął głową, wskazując na niewielką poręczną walizke, leżącą na końcu łóżka. Wyglądała jakby mogła pomieścić tylko trzy rzeczy. -Co jest w środku?


-Erm.- pomyślał. -Pare koszulek. Bokserki. Zwykłe rzeczy.- to pewnie naprawde wszystko co tam jest. Z drugiej strony, mój bagaż, jest napakowany wszystkim, co myślałam, że moge potrzebować w podróży.


Kiedy dokończyłam wciskać reszte moich potrzeb do walizki, Harry usiadł na niej, przeciążając rzeczy gdy ją zapinałam.


-Arianna?- spytał, kiedy byliśmy gotowi.


-Hm?


-Jesteś absolutnie pewna, że chcesz jechać, prawda?


-Tak, Harry. Teraz przestań pytać.- pytał tyle razy przez te ostatnie dwa tygodnie, że aż zaczęłam nawet wątpić czy chce jechać.


To znaczy, naprawde nie umawiamy sie zbyt długo, a teraz jedziemy na coś, co wydaje sie być romantyczną ucieczką? Harry jest wspaniały i w ogóle, ale czuje jakbyśmy robili to za szybko. Choć, może to tylko ja. Chyba technicznie spotykamy sie od czerwca, prawda?


Harry chwycił uścisk mojej ciężkiej walizki, dając mi znak, że mam wsiąść jego lżejszą i wkrótce, byliśmy w drodze na lotnisko.


Kiedy byliśmy na lotnisku, fani byli wszędzie. Nawet nie rozumiem jak zorientowali sie gdzie będziemy. Trzech ogromnych ochroniarzy odprowadzało nas do prywatnego pokoju, gdzie mogliśmy poczekać na nasz samolot na pokładzie, ale fani ciężko starali sie dostać wszędzie. Każdy krzyczał imie Harrego i błagał o zdjęcie, a kilku nawet zapytało mnie o byciu na nich.


Szczerze mówiąc, to wszystko było jakby przerażające. Było około trzydziestu lub czterdziestu fanów; głównie dziewczyn, ale tu i tam było też kilku chłopaków i wszyscy w zasadzie gonili mnie i Harrego, krzycząc i wołając go. Właściwie nie wiem jak powinnam reagować w takich chwilach; takie rzeczy zdarzają sie częściej niż mogłabym pomyśleć.


-Wszystko w porządku, tak?- spytał Harry, gdy skręciliśmy, niemal gubiąc ćwierć tłumu za nami.


-Tak.- ramieniem oplatał mnie w talii, ale zamiast iść obok siebie, praktycznie chodziłam na stopach Harrego; tak blisko mnie trzymał.


-Powiedź mi jeśli ktoś ci dokucza, dobrze?- skinęłam głową. Nie ma mowy, żeby ktoś mógł mi teraz dokuczać; Harry był jak mój własny ochroniarz. -Po prostu nie chce, żebyś została zraniona.


Kiedy w końcu byliśmy w naszym prywatnym pokoju, fani nie wchodzili, a ja i Harry zostaliśmy ponownie sami, z wyjątkiem jednego z ochroniarzy Harrego, Richard'a. Harry pociągnął mnie do kanapy, którą dla nas mieli zanim włączył telewizor na losowej stacji.


Zachowywał sie jakby Richard nie siedział pięć metrów dalej i nie powstrzymywał sie od całowania mnie, przytulania lub czegoś. Jego głowa skończyła leżąc na moich kolanach, a moje ręce podążyły do jego włosów, burząc je tak mocno jak potrafiłam.


Kobieta weszła do środka w momencie gdy Harry zaczął zasypiać, ale jej głośny głos przywrócił go do rzeczywistości.


-Pierwsza klasa wchodzi na pokład, prosze wsiąść swoje rzeczy i iść za mną.- Harremu zajęło minute by wstać i chwycić swój bagaż. Moje rzeczy musiały być sprawdzone, ponieważ moja walizka była zbyt ciężka by ją przenieść, więc nie musiałam sie martwić o nic, tylko o moją torebke.


Kilku fanów widziało nas wsiadających na nasz samolot, ale zostali zatrzymani przez ochrone, gdy kilka z nich zaczęło krzyczeć.


-Ciesze sie, że to robimy, Arianna.- uniosłam pytająco brwi na uwage Harrego. -Mam na mysli, ciesze sie, że jedziemy. Ty i ja.- Oh. Nigdy nie jstem pewna jak mam odpowiedzieć na rzeczy jak te. Harry zawsze ma odpowiedź, tylko czeka by to pokazać, ale myśle, że nie mam takiego dużego doświadczenia jak on w rozmowie z ludźmi.


Mogo coś powiedzieć o tym jak myśle, że robimy to troche za szybko? Nie moge tego zrobić; pewnie odwołał by podróż tutaj, dodatkowo nie chce zniszczyć tego co mamy; Harry jest najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi sie przytrafiła. Jeśli mogłabym pojechać do Francji lub w jakiekolwiek romantyczne miejsce, z kimkolwiek, to na pewno byłby to Harry. To sie jakoś liczy, prawda?


-Ja też, Harry.

3 komentarze:

  1. Strasznie krótkie te rozdziały, ale i tak super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się rozdziały są za krótkie. Wszystko supeeer i czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju narzekacie na rozdziały, a weźcie pod uwage że pomimo małej aktywności rozdziały w ogóle SĄ do tego często. Gdzieniegdzie są co 2-tygodnie a tu? Duuużo częściej. Do tego opowiadanie jest poprostu fantastyczne!

    @Karasiaa

    OdpowiedzUsuń